Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiek tandety?

Esensja.pl
Esensja.pl
Polemika z artykułem Janusza A. Urbanowicza „Pokolenie GNU: Wiek tandety”.

Witold Werner

Wiek tandety?

Polemika z artykułem Janusza A. Urbanowicza „Pokolenie GNU: Wiek tandety”.
Tworzenie cezur to niezwykle przyjemne zajęcie i pomimo prostoty zadania (bywa, że pozornej), satysfakcja z każdego dokonania na tym polu jest niemała. To poniekąd naturalna skłonność wszystkich ludzi. Wynika ona z równie naturalnej tendencji do tworzenia klasyfikacji – ułatwiającej wszak ogarnięcie i uporządkowanie (nie zawsze jednak właściwe zrozumienie) bombardujących nas codziennie tysięcy bodźców.
Typowy przykład to cezury właśnie – identyfikacja momentów przełomowych, a potem wyodrębnianie epok, okresów, podokresów. Przejście między wiekami odbywa się zwykle dość płynnie, gdyby nie kalendarz na ścianie i zegarek na ręce – niezauważalnie. Zbyt niezauważalnie, aby zaspokoić pragnienie życia w okresie ciekawym, w okresie przełomu. To dlatego wiek XX zaczął się razem z I Wojną Światową. Być może dlatego za początek XXI wieku niektórzy uznają atak na World Trade Center i Pentagon. Mam nadzieję jednak, że w najbliższym czasie albo zdarzy się coś bardziej pozytywnego, albo za symbol początku stulecia uznane zostanie inne wydarzenie z ubiegłego roku.
W ciągu swojego życia mógłbym naliczyć przełomów o znaczeniu publicznym (bo o osobistych nie wspomnę) aż za dużo. Przełom stanu wojennego, zmierzch komunizmu, telefonia komórkowa, internet – to kilka z tych, które wpłynęły na moje życie i życie wielu innych ludzi. Bynajmniej nie kwestionuję wagi żadnego z nich, ale unikam ich mitologizowania. Ostrożnie też podchodzę do nowych klasyfikacji, zwłaszcza gdy pochodzą one z… no właśnie, skąd?
Czy wiek XXI rzeczywiście będzie, jak uważa Janusz A. Urbanowicz, wiekiem tandety? I czy żyjemy (albo będziemy żyć) w czasach Wielkiej Manipulacji?
Padło w jego tekście zdanie: „Maksymalizacja zysku to podstawowa cecha kapitalizmu. Pochodną jest tandetność, bylejakość”. I dalej uzasadnienie, jak to wielkie korporacje robią nas w konia, wciskając nam tandetę, bylebyśmy tylko – po przedwczesnym zużyciu produktu – kupili następny, powiększając zyski firm.
Cóż, historia przemysłu przywodzi wiele przykładów tandety. Jednym z nich jest flagowy niegdyś produkt Renault – model 25. Do dziś – choć to już przeszłość motoryzacji – pozostaje on symbolem technologiczno-produkcyjnej katastrofy, z której francuski producent podnosił się przez kilka lat.
No właśnie, samochód pozostaje znakiem firmowym XX wieku. Ponieważ nie widać jakoś, żeby miał go zastąpić prywatny helikopter czy odrzutowiec, należy uważać, że w XXI wieku nadal będzie on nadal produktem powszechnym. I cóż? Chyba każdy widzi, że ewolucja samochodu konsekwentnie zmierza do jego udoskonalenia. 30 lat temu był to samochód przewidziany na 10 lat, służący do przejechania jakichś 100 tys. kilometrów, w tym kilkuset na trasie dom-warsztat naprawczy. Dziś samochód o takim stażu niewiele się różni od nowego.
Przykładów jest oczywiście więcej. Płyta winylowa została zastąpiona przez CD, blaknące farby – nieblaknącymi, płótno – goretexem, drewno – metalem bądź betonem etc. Oczywiście nie zawsze ta reguła się sprawdziła i można podać mnóstwo przykładów rzeczy żenująco nietrwałych, jednorazowych lub niemal jednorazowych – choćby książek. Tylko co z tego? Enumeratywne wyliczanie, co się poprawiło, a co pogorszyło, nie służy udowodnieniu żadnej tezy – a jeśli już, to aż prosi się ona o podważenie. Czy jednorazowe pieluchy przyjęłyby się, gdyby nie oszczędzały czasu? Przy odpowiednim podejściu do recyclingu ich zgubny wpływ na środowisko można zresztą zminimalizować. Czy ktoś w dobie AIDS i przeludnienia wyobraża sobie prezerwatywę inną niż jednorazową? I co z tak doniosłym produktem jak papier toaletowy?
„Tandetność to atrybut dobrobytu, sytuacji kiedy dobra są tanie, a nabywcy mogą sobie pozwolić na nabywanie rzeczy nietrwałych.” – to inne zdanie z tekstu Urbanowicza. Naprawdę trudno nie oponować – czy w warunkach biedy robi się rzeczy trwalsze? To nie ten kierunek wnioskowania. Jeśli założymy, że statystyczny klient ceni sobie trwałość (nie ma na to dowodu!), to producent z pewnością o tym wie. Widocznie dla nabywców telefonów komórkowych nie to jest najważniejsze. Po roku pozbywają się bez skrupułów swoich komórek niekoniecznie dlatego, że się zniszczyły, ale dlatego, że pojawiły się mniejsze, ładniejsze i dające więcej możliwości. Ot i tyle. To pęd technologiczny (i umiejętne działania marketingowców) powodują, że w niektórych kategoriach dóbr łatwo nas przekonać do porzucenia starszego (choć niekoniecznie starego) na rzecz nowszego. Reguła ta generalnie bez większych odchyleń działa na rynkach wolnej konkurencji.
Mercedesa lub Rolls-Royce’a nie kupuje się dlatego, że wiadomo, iż za rok trzeba będzie kupić następnego. Fiata też nie. Kupuje się go dlatego, że będzie służył długo. Podobnie jest z szwajcarskimi zegarkami, japońskimi telewizorami i samolotami Boeinga. A zadowolenie klienta? Rozglądam się i widzę, że szwankuje przede wszystkim tam, gdzie kuleje konkurencja, gdzie nie ma prawa lub możliwości wyboru. Rozzłoszczone miliony klientów Telekomunikacji Polskiej dowodnym przykładem.
Pewnych tendencji zawrócić się oczywiście nie da – między innymi właśnie dlatego, że pewne produkty ewoluują i udoskonalają się bardzo szybko. Nie sposób jako główny przykład nie podać komputerów. Ale i tu są jaskółki zmiany – widać już pewne symptomy spowolnienia. Słabsze zainteresowanie procesorami ponad 1,5 Ghz daje do myślenia – odbiorcami komputerów są głównie firmy, a biurowe aplikacje szybciej już podobno pracować nie muszą. Czy pożądający coraz doskonalszej obróbki animacji fani gier zdołają skłonić Intela do inwestycji w jeszcze szybsze układy scalone? Nie wiem. Ale wcale nie twierdzę, że komputery przestaną systematycznie podwajać swoją moc co 2-3 lata.
Powyższa argumentacja ekonomiczna jest – jestem tego świadomy – raczej miałka. Przedmioty codziennego użytku i zbytku to tylko dodatek do Wielkiego Produktu – człowieka. Od kazuistyki przejdźmy do próby syntezy (podkreślam: próby). To los człowieka jest istotny. Ma człowiek w sobie pewną masochistyczną skłonność do autodestrukcji. Jednak pomimo tych wszystkich zawiłości średnia trwałość człowieka systematycznie się wydłuża i sięga niebotycznych wyżyn w porównaniu z całkiem jeszcze niedawnymi czasami. Podobno za starzenie odpowiedzialne jest coś, co można by nazwać błędem genetycznym. Kolejne komórki, w miarę odnawiania się i multiplikacji, są coraz mniej trwałe (o ironio, nie mają tego błędu komórki nowotworowe – mnożą się i prosperują znakomicie: nieśmiertelne zabijają). Pomyślmy, jak blisko od tego odkrycia do przejścia do nieśmiertelności. Kto się odważy?
Generalnie gatunek ludzki jest coraz bardziej trwały. Podobnie jak samochody.
Nie wiem, co będzie symbolem XXI wieku. Łatwo by uznać, że będzie to wiek galopującego postępu technologicznego, tyle że szybszego, niż w wieku XX.
Mówi się o wielu wróżbach na przyszłość – wiek terroryzmu, wiek lenistwa, wiek zdalnego robienia zakupów (i innych rzeczy), wiek technologii. Część z nich jest oczywista, na inne nie ma dowodu.
Pozostaje śledzenie symptomów. Mnie na przykład zaciekawiła podana niedawno wiadomość o zastraszającym rozprzestrzenianiu się nerwic i skłonności depresyjnych. Widzę w tym pochodną jednego z haseł końca XX wieku – wspomnianej przez Urbanowicza (i w tym kontekście byłbym skłonny się z nim zgodzić) tendencji maksymalizacji zysku, uczynienia z Net Profit bożka o niewiarygodnej wręcz omnipotencji. Skutki innych przemian – pozytywne lub negatywne – dopiero są obserwowane. Co zrobi z nami rewolucja komunikacyjna i rewolucja obrazkowa – to tylko dwa z wielu pytań.
A może jednak w XXI wieku objawi się jakaś zbiorowa mądrość, rozsądek, który uchroni nas przed sztuczną inteligencją (ze wszystkich wizji przyszłości ta przeraża mnie najbardziej i mało co wnerwia mnie tak, jak entuzjastyczne programy o AI na kanale Discovery) i jeszcze lepszą bronią masowej zagłady?
koniec
1 lutego 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Wkrótce

zobacz na mapie »

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.