Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 14 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

‹Polcon 2002›

Okładka informatora
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Organizator GGFF
CyklPolcon
MiejsceKraków
Od29 sierpnia 2002
Do1 września 2002

Zabawa w ganianego

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 »
Klub składał się z niskiej, mrocznej i nieco dusznej sali z barem i stolikami, nastrojowo oświetlonej czerwonymi, pomarańczowymi i niebieskimi światłami. Posiadał też oczywiście odpowiednią niedużą estradę, na której Majkosz wygłosił kilka okolicznościowych słów, a następnie odbył się pokaz strojów. Jako pierwszy wystąpił młody rycerz Jedi płci żeńskiej, bardzo zdziwiony faktem, że jego strój może być na tej planecie uznany za przebranie. Potem na scenę weszła odziana w powiewiste czernie wampirzyca z własną agentką, która to agentka wyglądała, jakby chciała powiedzieć coś zabawnego, ale w ostatniej chwili zabrakło jej inwencji. A potem było najlepsze. W odległym końcu sali, przy wejściu, zaczął się nagle jakiś ruch, widzowie rozstąpili się i w krąg reflektorów posuwiście wkroczyły dwie statuetki nagrody im. Zajdla. Był to Witek „Szaman” Siekierzyński z Maćkiem Nowakiem-Kreyerem, rozdziani do pasa, dołem owinięci w fałdzistą materię i pomalowani na kolor miedzianozłoty, z jedną ręką odstawioną w bok, drugą podniesioną do góry jakby wskazywała niebo. Oczywiście robili też odpowiednią minę. Jeden miał przyczepioną kartkę „Nagroda za opowiadanie roku”, drugi „Nagroda za powieść roku”. Widownia zareagowała owacyjnie, zwłaszcza, kiedy Szaman powiedział: „Przepraszamy za spóźnienie, ale próbowano nami manipulować”.
Wszyscy obecni laureaci nagrody im. Zajdla weszli na scenę i sfotografowali się ze statuetkami, które pozostały na miejscach również w czasie rozdania nagród za rok 2001. Odbyło się to jednak trochę później, gdyż w międzyczasie przewidziany był jeszcze pokaz filmu Tomasza Bagińskiego „Katedra”. Wszyscy zeszli do piwnicy i stłoczyli się w ciasnej salce, zajmując wszelkie dostępne powierzchnie horyzontalne – głównie podłogę. Marne warunki z nawiązką wynagrodził nam sam film, robiący niezwykłe wrażenie nastrojem i pięknymi, malarskimi kadrami. Większość z nas wyraziła natychmiastową chęć przeczytania opowiadania Jacka Dukaja, którym inspirował się twórca filmu, a część nawet stwierdziła, że może im się to przyśnić (ufam, że nie była to negatywna opinia *__~).
Potem wróciliśmy na górę i nastąpiło wreszcie to, na co wszyscy czekali, czyli rozdanie Zajdli. W tym roku nagroda za najlepszą polską powieść przypadła Jackowi Dukajowi za „Czarne oceany”. W kategorii najlepszych opowiadań głównymi faworytami byli Maja Lidia Kossakowska i Andrzej Ziemiański, który konkurował sam ze sobą dwoma opowiadaniami z dwóch miesięczników i wygrał, pokonując sam siebie oraz resztę rywali. Czytelnicy za najlepsze opowiadanie uznali „Autobahn nach Poznań”. Po zakończeniu części oficjalnej wszyscy uczestnicy Polconu zostali zaproszeni na bankiet z okazji rozdania nagród.
• • •
W niedzielę, jak to zwykle ostatniego dnia konwentu, jakoś dziwnie trudno było wstać, a jeszcze należało się spakować i opuścić akademik „Olimp” do godziny 10.00. W związku z tym na wykład Romka Pawlaka „Kakatastrofy i wawariactwa ciągle te same, czyli o czkawce historycznej słów kilka” zdążyłam dopiero w połowie, czego bardzo żałuję, gdyż był bardzo ciekawy. Do pewnego stopnia była to dyskusja między Romkiem a Tadeuszem Olszańskim – dyskutowali m.in. o podboju Ameryki Południowej i o ewolucji polityczno-gospodarczej państw afrykańskich. Kiedy skończyli, poszłam posłuchać o innego rodzaju ewolucji, a mianowicie ewolucji istot bajkowych i mitycznych. Opowiadał o niej Antek Goldstein, lekko speszony, jakby była to jego pierwsza w życiu prelekcja. Zaczął od szczegółowej klasyfikacji kolejno elfów (z takimi podgatunkami, jak driady, gnomy, a nawet leprechauny), krasnoludów, trolli i ogrów, omawiając różne ich rodzaje na podstawie wyglądu i zasięgu występowania w geografii i literaturze. Kiedy doszedł do książek Tove Jansson, jak zwykle wypłynęła sprawa prowadzenia się Mimbli (jak słusznie zwróciła uwagę koleżanka z widowni, przez partenogenezę to ona na pewno się nie rozmnażała, zważywszy na istnienie potomków męskich wśród jej dzieci). Zastanawialiśmy się też nad przynależnością gatunkową Joka (Antek uważa, że Jok jest Homkiem) oraz Ryjka. Antek uważa, że Ryjek może być Filifionkiem, ale po krótkiej dyskusji zgodził się na hipotezę, że może jest w ogóle tylko jeden Ryjek (jeden najzupełniej wystarczy ^__*).
Równocześnie w innych salach trwały prelekcje o snajperach oraz spotkanie z laureatami nagrody im. Janusza Zajdla, zaś w barku można było obejrzeć żywego Staszka, co to szybki jest, a nawet z nim porozmawiać. Staszek miał zresztą potem własny punkt programu – wespół z Tomaszem Bagińskim mówił o kręceniu amatorskich filmów s-f. Ja jednak wybrałam prelekcję Mai L. Kossakowskiej o przenikaniu się świata magicznego i realnego. Można było się dowiedzieć paru ciekawych faktów z życia i śmierci szamanów oraz wpływie cywilizacji białego człowieka na wierzenia biednych, niewinnych tubylców. Szczególnie ciekawa była historia tzw. kultu cargo, czyli pewnego plemienia z południowego Pacyfiku, któremu zafundowano coś w rodzaju „Pikniku na skraju drogi”. Krajowcy święcie uwierzyli, że jeżeli zbudują dokładną kopię lotniska (oczywiście ze słomy i palmowych liści, bo innymi materiałami nie dysponowali), to i do nich przyleci wielki, biały ptak i wysypie z brzucha piękne i magiczne przedmioty. Kopię zrobili do tego stopnia dokładną, że udało mi się zmylić jednego pilota, podarków jednak nie było… Potem Maja z Oceanii przeniosła się do Ameryki Łacińskiej, mimochodem napomknęła, że być może Aztekowie wyginęli dlatego, że popyt na ofiary z ludzi przewyższył podaż, a następnie zajęła się tematyką nad wyraz odpowiednią na ostatni dzień konwentu, czyli istnieniem zombie. Dowiedzieliśmy się na przykład, że zombie sprawdzają się jako tania siła robocza na plantacjach, ale broń Boże nie wolno takiego poczęstować solonymi orzeszkami, ponieważ sól tak trzeźwiąco na nich działa, że galopem biegną na najbliższy cmentarz i sami się zakopują.
O 13.00 Ania Brzezińska, Feliks W, Kres i Jacek Komuda mieli panel dyskusyjny, którego tytuł sugerował, że będzie coś o możliwości pisania fantasy nie dziejącego się w średniowieczu, większość czasu zeszła im jednak na tłumaczeniu, dlaczego lubią akurat tę epokę historyczną, którą lubią. Ania dość długo i barwnie wyjaśniała, że wolałaby – gdyby musiała – żyć raczej w średniowieczu niż np. w XVII wieku (oczywiście cały czas chodziło o Polskę). Następnie miejsce za katedrą zajął Piotr Cholewa, PWCem zwany, i, zgodnie ze swoimi kompetencjami, opowiedział nam, czym inspirował się Terry Pratchett przy pisaniu kolejnych swoich książek (fantasy, powieść z życia szkoły, powieść o dorastaniu, czarny kryminał policyjny i tak dalej). Czas mu się dość szybko skończył, ale na deser zdążył jeszcze przeczytać nam fragment aktualnie tłumaczonej książki „Muzyka dusz”.
I to był w zasadzie koniec. Zamiast na prelekcję o Eganie poszłam z naszymi ludźmi na obiad, a po powrocie zastałam pusty, posprzątany budynek AGH, samochód, do którego właśnie wsiadali Ela, PWC i Misiek, oraz Murgena, Druzilę, Krzyśka i Beatę, siedzących na schodach na stercie plecaków.
Ostatni, którzy wyszli z raju.
« 1 2 3 4 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »

Polecamy

Zobacz też

Inne recenzje

Cztery dni mocnych akordów
— Paweł Pluta

Tegoż autora

I gwiazdka z nieba nie pomoże, kiedy brak natchnienia
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Tajemnica beczki z solą
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Serializacja MCU
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Półelfi łotrzyk w kanale burzowym
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zwariowane studentki znów atakują
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Transformersy w krainie kucyków?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Płomykówki i gadzinówki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Ken odkrywa patriarchat, czyli bunt postaci drugoplanowych
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.