Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 14 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Luis Buñuel
‹Kolekcja Luis Bunuel›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKolekcja Luis Bunuel
Data premiery11 marca 2011
ReżyseriaLuis Buñuel
Kraj produkcjiFrancja, Hiszpania, Meksyk
Gatunekdramat
EAN5908312741886
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Trzy surrealistyczne ewangelie i genezis z oka
[Luis Buñuel „Kolekcja Luis Bunuel” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Łukasz Twaróg

Trzy surrealistyczne ewangelie i genezis z oka
[Luis Buñuel „Kolekcja Luis Bunuel” - recenzja]

Czasem taki kluczowy dla filmu absurdalny buñuelowski chwyt puentuje film, czasem występuje w środku. Bywa i tak, że jest chwytem konstytuującym całość fabularną, jak na przykład absurdalne przeszkody uniemożliwiające zjedzenie posiłku w „Dyskretnym uroku burżuazji” (1972). Z równym powodzeniem staje się on też pretekstem do rozwoju dalszej akcji. Tak jest w przypadku „Anioła zagłady” (1962), który podobnie jak inne arcydzieła z pierwszej połowy lat 60 („Viridana”, „Dziennik panny służącej” – jeden z najbardziej realistycznych obrazów Buñuela) cechuje się bardzo zwartą i precyzyjną konstrukcją (w przeciwieństwie do filmów z przełomu lat 60 i 70). Taka surowa (jak na surrealistycznego autora) forma ma swe uzasadnienie w tematyce wymienionych filmów. Pomiędzy głównymi tematami: zabójstwem w „Dzienniku” i poświęceniem w „Viridianie” Buñuela wyraźnie interesuje przeciwstawienie natury i kultury (jednej z kluczowych opozycji dla surrealistów). Owa opozycja staje się właśnie centralnym tematem „Anioła zagłady”.
Nie ma wątpliwości, po której stronie opowiadali się zafascynowani koncepcją popędów Freuda surrealiści (to oni, nie hipisi, wymyślili wolną miłość). Kultura rozumiana jako sztuczny system społecznych (kołtuńskich) konwenansów była również często obiektem surowej krytyki Buñuela (najbardziej dosadnie w „Widmie wolności”). Ale oczywiście Buñuel nie byłby geniuszem, gdyby nie przyglądał się sprawie w bardziej wnikliwy sposób. Reżyser nie przekreśla z rewolucyjną zapalczywością dorobku śródziemnomorskiej cywilizacji jak zwykła to często robić międzywojenna awangarda. Wręcz przeciwnie, wiele jego filmów bez znajomości historyczno-kulturowego kontekstu pozostaje niezrozumiała (najbardziej skrajnym przykładem jest „Mleczna droga”). „Anioł zagłady” wydaje się być swego rodzaju wykładnią ideologiczną na ten temat.
W tym filmie Buñuel przeciwstawia sobie dwa przeciwne rozumienia sztuki. Z jednaj strony sztuka jako wyczerpany już tylko konwenans, etykieta towarzyska (coś jak rodowe srebra w „Dzienniku panny służącej”), z drugiej sztuka jako naśladowanie natury, ale naśladowanie zarówno refleksyjne, jak i pełne pokory wobec tajemnicy, którą można jedynie próbować oswajać bez najmniejszej gwarancji, że się w jakimś najmniejszym stopniu do niej zbliży. Protagoniści „Anioła zagłady”, ludzie z wyższych sfer, są w pewnym momencie zmuszeni do zrzucenia konwencjonalnych masek, jakie zwykli przybierać zgodnie z obyczajem wśród swych nobliwych znajomych. Dzieje się to w okolicznościach, w których bohaterowie zostają postawieni wobec swych własnych instynktów samozachowawczych. W takiej pierwotnej sytuacji egzystencjalnej kultura rozumiana jako zbiór obyczajowych reguł traci zupełnie sens. Ale, o dziwo, to właśnie kultura przychodzi towarzyszom niedoli w sukurs i to ona pomaga wyrwać się im z zaklętego kręgu.
Buñuel w swoim filmie jakby odtwarza etapy rozwoju kultury od jej najbardziej prymitywnych początków, od kiedy człowiek zyskał samoświadomość, czyli zaczął sobie zdawać sobie sprawę, że coś jest nie tak. Pierwotne myślenie magiczne nakazujące szukać człowiekowi wytłumaczenia niezrozumiałych dla niego zjawisk naturalnych w nadprzyrodzonym świecie Buñuel zrównał ze współczesnymi teoriami spiskowymi, których zwolennicy doznają ukojenia, tylko wtedy, gdy uda im się znaleźć kozła ofiarnego – sprawcę wszelkiego zła. Błędne koło ignorancji pomoże przekroczyć ludziom tylko (w sensie ogólnoludzkim, bo reżyser nie wyklucza indywidualnych możliwości) refleksja nad rzeczywistością. Z takiej refleksji rodzi się sztuka, która jest tylko i aż powtórzeniem rzeczywistości.
Już na początku filmu reżyser wprowadza powtórzenie tego samego ujęcia – wejścia gości do domu państwa Nobile. Anegdotka głosi, że operator filmu, Gabriel Figueroa, kiedy zobaczył finalnie zmontowany film, wpadł w panikę, bo oczywiście z punktu widzenia sztuki filmowej takie powtórzenie jest kardynalnym błędem. Gdy już chciał zbesztać montażystę, Buñuel przyznał mu się, że to jego, jak najbardziej zamierzona sprawka. To początkowe powtórzenie pełni dwie podstawowe funkcje. Po pierwsze, dzięki temu chwytowi reżyser wprowadza pewien nastrój hipnotycznego zniewolenia, od którego nie można się uwolnić. Po drugie, ustanawiając kompozycyjne ramy, przygotowuje widza na wprowadzenie kluczowego powtórzenia w kulminacyjnym momencie filmu. Niemalże mistyczny rytuał powtórzenia – odtworzenia wydarzeń, którego dokonają uwięzieni, będzie miał oczyszczającą moc wyzwolenia.
Poza powyższym „Anioł zagłady” jest również przepełnionym czarnym surrealistycznym humorem filmem, który można oglądać dla samej przyjemności delektowania się zawartym w nim absurdem. To niezwykle osobliwe połączenie poważnej tematyki z komediową nieraz formą to kolejny znak firmowy Buñuela. Już sama groteskowość sytuacji, w jaką zostają wplątani uwięzieni w salonie bohaterowie jest komiczna sama przez się, a dodatkowo wzmaga ją tak lubiane przez hiszpańskiego reżysera zestawianie ze sobą różnych rzeczywistości i odległych epok. Wystarczy choćby wspomnieć scenki z życia Jezusa w „Mlecznej drodze” (1969) czy filmową pocztówkę z Paryża w „Śmierci w ogrodzie” (1956). Akcja „Anioła”, choć dzieje się czasach współczesnych reżyserowi – w latach 60 w Meksyku, jest głęboko zanurzona w atmosferze tradycyjnej symboliki chrześcijańskiej. To zderzenie salonu towarzyskiego z połowy XX wieku z biblijną ikonografią realizuje idealnie postulat surrealistycznego humoru.
Ale też i specyficznej metody twórczej, która polega na zestawianiu ze sobą pozornie niepasujących elementów (surrealistyczny kolaż) w celu uzyskania nowej niespodziewanej jakości. Buñuel osiągnął w tej metodzie perfekcję. Jego estetyczne asocjacje, którymi na początku twórczości rządziła logika marzenia sennego, czyli de facto brak logiki, stała się z czasem znacznie bardziej wysublimowana. Można to zauważyć porównując chociażby „Psa andaluzyjskiego” z „Aniołem zagłady”. Metodę wolnych skojarzeń (znacznie bardziej dadaistyczną w swym duchu) w następnych latach zastępuje bardziej przemyślaną strategią.
Tych, którzy Buñuela znają, choćby z innych niż omówione tutaj filmy, pewnie specjalnie zachęcać nie trzeba, aby poszerzyli swą znajomość o wydany przez Mayfly box, bo wiedzą, że Buñuel jest niekwestionowanym gigantem kina (według piszącego te słowa – największym). Prawdziwa frajda jednak przed tymi, którzy zagłębiać się będą w osobliwy świat buñuelowskiej twórczości po raz pierwszy. Bo odkrywanie hiszpańskiego reżysera to z pewnością jedno z najciekawszych filmowych doświadczeń. Zresztą sam Buñuel jest osobowością niezwykłą, którego doświadczenia życiowe odbijają się w filmach jak na prawdziwego autora przystało, chociaż zupełnie inaczej niż u Bergmana czy Felliniego (reżyserów, dla których własna biografia była najważniejszym punktem odniesienia) i to nie tylko dlatego, że w przeciwieństwie do nich miał poczucie humoru. Buñuel nie ogranicza się w swych filmach do prywatnych obsesji religijnych jak Bergman ani do nostalgii za uciekającym życiem jak Fellini. Ten jedyny prawdziwy filmowy surrealista, który urodził się w XIX wieku, wychowywał niemalże w średniowiecznych warunkach prowincjonalnej hiszpańskiej religijności, z zupełnie innej perspektywy patrzył na pełną szaleńczych zmian współczesność – trochę tak jak jego Szymon Pustelnik (analogia stanie się czytelna po obejrzeniu filmu). Ten surrealistyczny rozdźwięk, który widać w jego filmach, tworzy niepowtarzalną jakość.
koniec
« 1 2
31 marca 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Western, czyli wstydliwe marzenia kowboja
— Łukasz Twaróg

Seks i inne nudziarstwa
— Łukasz Twaróg

Młotek na chrześcijan
— Łukasz Twaróg

Polański – lokator w absurdalnym labiryncie życia
— Łukasz Twaróg

Rodzina w ruinie
— Łukasz Twaróg

Bardzo śmieszna tragedia
— Łukasz Twaróg

Sen, który nie przeminął
— Łukasz Twaróg

Wiem, że nic nie wiem
— Łukasz Twaróg

Mokrą ręką na goły tyłek
— Łukasz Twaróg

Ćwierćnaga prawda w ciasnym gorsecie konwencji
— Łukasz Twaróg

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.