Zamiast zwykłej recenzji najnowszej ekranizacji prozy Juliusza Verne’a „W 80 dni dookoła świata” proponujemy mały przegląd najciekawszych dotychczasowych ekranizacji prozy francuskiego wizjonera. Ale i na recenzję filmu Franka Coraciego też się znajdzie miejsce.
Konrad Wągrowski
Jak Verne’a filmowano
Zamiast zwykłej recenzji najnowszej ekranizacji prozy Juliusza Verne’a „W 80 dni dookoła świata” proponujemy mały przegląd najciekawszych dotychczasowych ekranizacji prozy francuskiego wizjonera. Ale i na recenzję filmu Franka Coraciego też się znajdzie miejsce.
Frank Coraci
‹W 80 dni dookoła świata›
EKSTRAKT: | 50% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | W 80 dni dookoła świata |
Tytuł oryginalny | Around the World in 80 Days |
Dystrybutor | Monolith |
Data premiery | 1 października 2004 |
Reżyseria | Frank Coraci |
Zdjęcia | Phil Meheux |
Scenariusz | Michael D. Weiss |
Obsada | Kathy Bates, Macy Gray, Owen Wilson, Luke Wilson, Jackie Chan, John Cleese, Ewen Bremner, Jim Broadbent, Rob Schneider, Arnold Schwarzenegger, Mark Addy, Steve Coogan, Cécile De France, Maggie Q, Daniel Wu |
Muzyka | Trevor Jones |
Rok produkcji | 2004 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 120 min |
WWW | Strona |
Gatunek | komedia, przygodowy |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Łódź podwodna, statki powietrzne, lot na Księżyc – o tym, że Julisz Verne był wizjonerem nie trzeba nikogo przekonywać. Nie trzeba też chyba udowadniać, że jego książki wywarły niezatarte piętno na XX wiecznej fantastyce i przygodzie, tak literackiej, jak i filmowej… A na technice? Wiecie, że to Verne wymyślił, że na Księżyc trzeba wysłać trzech astronautów, startować z Florydy i wylądować w Oceanie Spokojnym? Kilkadziesiąt lat później wystarczyło powielić jego pomysł, nawet nazwiska załóg, które okrążyły Księżyc jako pierwsze w literaturze i dziejach były zbliżone. Barbicane, Nicholl, Ardan u Verne’a, Borman, Lovell i Anders na Apollo 8. Przypadek?
Przypomnijmy przy okazji kolejnej wersji kilka (spośród ponad 90) ciekawszych filmowych podejść do powieści Juliusza Verne’a
Miano prekursora zobowiązuje. Verne wytyczał szlaki fantastyce literackiej, Georges Melies rozwijał filmową i już w 1902, jeszcze za życia pisarza, powstał film inspirowany jego powieścią „Lot na Księżyc”. „La voyage dans la Lune” to jeden z pierwszych filmów science fiction w historii kina (za pierwszy uchodzi „Sen astronoma”, też Meliesa), choć jego fabuła odbiega bardzo od powieści. U Verne’a pocisk tylko okrążył Księżyc, u Meliesa ląduje w jego prawym oku, astronauci wpadają w ręce (odnóża) mieszkańców Srebrnego Globu, ale uwalniają się i uciekają. 21-minutowy film, ale i tak klasyka kina.
Radzieckie kino młodzieżowe
Lot na księżyc
Co pchało radzieckich twórców filmowych do przygodowych fabuł powieści Juliusza Verne’a w najbardziej ponurych latach stalinizmu? Może właśnie chęć ucieczki od otaczającej rzeczywistości do lektur dzieciństwa? W Związku Sowieckim przed 1950 rokiem powstały aż trzy ekranizacje, uważane za nad wyraz udane – „Dzieci kapitana Granta” (1936), „Tajemnicza wyspa” (1941) i „Piętnastoletni kapitan” (1946).
Gdy po Verne’a sięga wytwórnia Walta Disneya, wiadomo, że można się spodziewać efektownego widowiska przygodowego dla całej rodziny. I tak też się stało z ekranizacją „20 000 mil podmorskiej żeglugi” z 1954 roku. Efektowny film z Jamesem Masonem jako kapitanem Nemo i samym Kirkiem Douglasem w roli impulsywnego harpunnika Neda Landa okazał się wielkim sukcesem i wszedł do klasyki kina przygodowego. Disney w jednym odszedł od Verne’a – „Nautilus” jest napędzany energią atomową, której tajemnice posiadł legendarny kapitan Nemo.
To chyba też niezłe miejsce, aby wspomnieć, że sam kapitan Nemo w pierwszej wersji powieści był …Polakiem, który mści się na Rosjanach za śmierć na Syberii swej rodziny. Niestety, wydawca nakazał to z powieści wyrzucić, aby nie popaść w konflikt z kręgami rosyjskimi obecnymi we Francji. I w końcu, w „Tajemniczej wyspie” Nemo został Hindusem. Tak minęła nas szansa przygarnięcia jednej z najsłynniejszych postaci kultury popularnej.
5 Oscarów za podróż dookoła świata
20000 mil podmorskiej żeglugi
Największy sukces komercyjny i artystyczny. „W 80 dni dookoła świata” z Davidem Nivenem w roli Phileasa Fogga i plejadą gwiazd w tle (m.in. Marlena Dietrich, Fernandel, Buster Keaton, Frank Sinatra) otrzymuje aż 5 Oscarów w tym najważniejszy – dla najlepszego filmu. Ogromne koszty, wystawna scenografia i jeszcze większy sukces kasowy.
Czeski reżyser Karel Zeman sięga w 1958 roku po szereg motywów z mniej znanych powieści Juliusza Verne’a i tworzy jeden z najoryginalniejszych filmów science fiction tamtych czasów. „Diabelski wynalazek” okazuje się być interesującym połączeniem filmu aktorskiego i animacji wzorowanej na XIX-wiecznych rycinach.
Niemało ekranizacji Verne’a to filmy animowane. Najbardziej znana z nich to „20 000 mil podmorskiej żeglugi” z 1973 roku (pokazywana nieraz w naszej telewizji w latach 80-tych), ale wiele osób pamięta też z pewnością serial „W 80 dni dookoła świata” z rysunkowymi zwierzętami w rolach głównych.
Który to już raz Phileas Fogg okrąża świat! W serialu telewizyjnym z 1989 roku angielskiego gentlemana odmłodzono i dano mu wygląd Pierce’a Brosnana. Partneruje mu Eric Idle z ekipy Monty Pythona i śliczna Julia Nickson, a przygód przeżywają tyle, że i w 180 dni nie powinni tej Ziemi okrążyć. Ale im się udaje, a serial okazuje się całkiem sympatyczny.
Dookoła świata z Monty Pythonem
Ericowi Idle pozazdrościł inny Python, Michael Palin, i postanowił też wyruszyć dookoła świata. W dowcipnym i inteligentnym serialu dokumentalnym próbuje sam okrążyć świat, nie korzystając z samolotów. Kawał świetnej telewizyjnej roboty.
W 80 dni dookoła świata
Dookoła świata w rytmie kung fu
„W 80 dni dookoła świata” Franka Coraciego odchodzi daleko od fabuły Verne’a. Z samego doskonałego pomysłu powieści wzięto tylko główną ideę – zakład, że pan Phileas Fogg zdoła okrążyć nasz glob w 80 dni, reszta jest już inwencją scenarzystów. Fogg nie jest już spokojnym angielskim gentlemanem, w filmie staje się kimś w rodzaju szalonego naukowca, znika znana z powieści hinduska księżniczka, zastąpiona przez energiczną francuską dziewczynę, zaś Passepartout, w książce sprytny francuski służący Fogga, w filmie staje się Chińczykiem, a w jego rolę wciela się Jackie Chan, jednocześnie będąc producentem filmu (walki kung fu są więc zapewne jego pomysłem). Wszystkie przygody Fogga znane z Verne’owskiej wersji zostają zastąpione zupełnie nowymi. Nikogo też nie zdziwi, że służący okaże się mistrzem kung fu, a filmowi bliżej do oglądanego niedawno „Ong-Bak” (i tu, i tu chodzi o odzyskanie cennego posągu dla spokojnej wioski). Co ciekawe – pomysł oryginalny, że Fogg jest niesłusznie ścigany za kradzież, tu jest pomysłowo przetworzony – włamanie jednak miało miejsce, choć to nie Fogg, lecz ktoś inny z jego świty będzie odpowiedzialny.
Oczywiście film skierowany jest do młodego widza, więc nikogo nie powinno dziwić lekkie potraktowanie realiów, postawienie na akcję i tempo. Ale film Coraciego tematycznie powinien raczej trafiać do dzisiejszych trzydziestolatków, w młodości zafascynowanych zarówno powieściami Verne’a, jak i filmami z Bruce Lee. Scenariusz momentami staje się dla nich zbyt infantylny, a podejrzewam, że młodym widzom w obecnych czasach nazwisko Verne’a niewiele już mówi. Ale film jest kolorowy, bohaterowie bez wyjątku sympatyczni, a dla starszych pojawiają się przebłyski interesującej parodii, postmodernistycznej zabawy historią i literaturą (świetna scena z braćmi Wright, wynalazcami samolotu). Szkoda tylko, że twórcy skopiowali finalny pomysł z Verne’a, który logicznie do ich zakończenia nie pasował…