W sytuacjach, kiedy człowiek czuje się przytłoczony niesprawiedliwościami – tymi wielkimi i tymi zupełnie małymi – większość daje za wygraną, ale zdarzają się także tacy, którzy okazują ogromną siłę woli i obnażają niemoc, w jakiej tkwimy. „Sekret jej oczu” Campanelli to film o opozycjach między systemem a jednostką, biernością a działaniem, kinem kryminalnym a love story. Pyta o granicę sprawiedliwości i mówi o rzeczach bliskich widzowi, dlatego właśnie trafia w istotę ludzkiej pogoni za porządkowaniem świata.
Wola bezsilności
[Juan José Campanella „Sekret jej oczu” - recenzja]
W sytuacjach, kiedy człowiek czuje się przytłoczony niesprawiedliwościami – tymi wielkimi i tymi zupełnie małymi – większość daje za wygraną, ale zdarzają się także tacy, którzy okazują ogromną siłę woli i obnażają niemoc, w jakiej tkwimy. „Sekret jej oczu” Campanelli to film o opozycjach między systemem a jednostką, biernością a działaniem, kinem kryminalnym a love story. Pyta o granicę sprawiedliwości i mówi o rzeczach bliskich widzowi, dlatego właśnie trafia w istotę ludzkiej pogoni za porządkowaniem świata.
Juan José Campanella
‹Sekret jej oczu›
EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Sekret jej oczu |
Tytuł oryginalny | El Secreto de sus ojos |
Dystrybutor | Epelpol |
Data premiery | 22 października 2010 |
Reżyseria | Juan José Campanella |
Zdjęcia | Félix Monti |
Scenariusz | Juan José Campanella, Eduardo Sacheri |
Obsada | Soledad Villamil, Ricardo Darín, Carla Quevedo, Pablo Rago, Javier Godino |
Muzyka | Federico Jusid, Emilio Kauderer |
Rok produkcji | 2009 |
Kraj produkcji | Argentyna, Hiszpania |
Czas trwania | 129 min |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat, thriller |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Podczas ceremonii rozdania Oscarów za rok 2009 zaskoczeniem okazał się wynik rywalizacji w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Nie zwyciężyła obsypana wyróżnieniami „Biała wstążka” Hanekego, ani chwalony i obstawiany jako czarny koń wyścigu „Prorok” Audiarda. Złotą statuetkę odebrali twórcy argentyńskiego filmu kryminalnego „Sekret jej oczu”. Natychmiast rozpoczęły się dywagacje nad słusznością werdyktu i potencjalnej wyższości lub niższości filmu w stosunku do przegranych. Jednak nie ma powodu, aby zwycięskie dzieło Campanelli oceniać w systemie porównawczym, ponieważ „Sekret jej oczu”, podobnie jak jego konkurenci, to dzieło niezależne i indywidualne, nie dające się nawet zakwalifikować do żadnej filmowej kategorii. Może Amerykańska Akademia Filmowa po prostu dała się uwieść nadziei i przekonać obrazowi ludzkiej woli zmieniającej sytuacje beznadziejne?
Film Campanelli wygląda jak prowadzone równolegle kino obyczajowe, polityczne, kryminalne i społeczne ze zręcznie wplecioną, pełną subtelności, historią miłosną będącą odzwierciedleniem głównego wątku. Wszystkie zmiany zachodzące w bohaterze filmu, detektywie Benjaminie Esposito, które wywołuje w nim sprawa zgwałconej i zamordowanej kobiety, rzutuje na jego decyzje podejmowane w kontekście niespełnionej miłości do Irene, koleżanki z pracy. Tak jak w przypadku wątku romantycznego, Campanella żongluje także wieloma tematami i stapiającymi się ze sobą pomysłami fabularnymi. Miłość i jej siła sprawcza, agresja rodząca agresję, niejednoznaczność ludzkich poczynań, cienka granica między zemstą i sprawiedliwością, bezsilność systemu i bezsilność jednostki wobec bierności systemu – to wszystko składa się na ogólnie przygnębiający obraz świata, w którym nic nie jest pewne, nawet wina i kara. Campanella prowadzi narrację spokojnie i racjonalnie, bez poddawania się falom skumulowanych emocji, jakie poruszane przez scenariusz tematy mogłyby wywoływać. To dowód jego wielkiej reżyserskiej zręczności, ponieważ bogactwo tematyczne „Sekretu jej oczu” powoduje trudności z perspektywy wyrażenia pełnego wachlarza znaczeń drogą artystyczną. Jak połączyć wszystkie elementy bez przeciążania akcji niepotrzebnymi wątkami i utrzymując jednocześnie refleksyjne tempo, dzięki któremu jest czas i miejsca na przetrawienie wszystkim sugestii, aluzji i drobnych perełek scenariuszowych? Campanelli się ta sztuka udaje dzięki oszczędności w dozowaniu dramatyzmu i koncentracji na historii, a nie na drugim dnie interpretacyjnym. Reżyser nie demonstruje publiczności głębi czekającej do odkrycia pod przebraniem historii kryminalnej, tylko po prostu opowiada. To na widza spada dobudowanie reszty poprzez odczytanie ascetycznie podanych na ekranie wydarzeń.
Opowieść przedstawiona w filmie rozgrywa się na przestrzeni blisko dwudziestu pięciu lat. Emerytowany detektyw wraca do dramatycznej sprawy sprzed lat, która ściśle związała się z jego życiem prywatnym i zostawiła w nim nieodwracalne zmiany. Retrospekcje prowadzonego śledztwa płynnie przeplatają się z teraźniejszym powrotem Esposito do przeszłości. Zabieg rozbicia całości na długi okres czasu nie rozciąga na szczęście filmu i nie odciąga uwagi widza. Kolejne sceny, mimo że często oddalone od siebie latami, wynikają z siebie i stanowią wzajemny komentarz. Campanella bawi się wartością kryminalną filmu budząc ciekawość w kwestii zabójcy, zbrodni i roli, jaką odegrał we wszystkim mąż ofiary. Nie zmienia to jednak faktu, że w „Sekrecie jej oczu” liczy się przede wszystkim warstwa polityczno-psychologiczna. Rolę dominującą odgrywa strach, który paraliżuje i uniemożliwia jakąkolwiek formę działań – bunt, kontynuację propagowania danych idei czy postępowanie gdzieś obok systemu według własnej hierarchii moralnej. Istotę filmu trudno jest w sumie uchwycić, ponieważ dla każdego inny wątek może wysuwać się na przód. Pozytywne wartości mobilizujące do działania, samotność w cierpieniu, obojętność systemu, przemoc i występek, które prowadzą do powstania błędnego koła, bo niestłumione przez system zaczynają go penetrować i docierać do jednostki padającej ich ofiarą – jakkolwiek nie interpretować zamierzeń Campanelli, „Sekret jej oczu” okazuje się spełniać wymagania interpretatora. Uniwersalność przekazu staje się też jednak piętą achillesową filmu, ponieważ racjonalność wywodu odziera go z emocjonalności i pozostawia widza w pozycji obserwatora, a nie odbiorcy zaangażowanego.
Klamrą domykającą film jest mnogość drobnych scen, które zasługują na miano inscenizacyjnych perełek. Nie tworzą może całego naszyjnika, ale czynią z „Sekretu jej oczu” dzieło do powtórnego oglądania. Przykładem niech będzie przesłuchanie podejrzanego lub sekwencja w windzie, w której Campanella opiera się na jednym ujęciu. Te dwie sceny razem świetnie pokazują zależność typu oprawca-ofiara, czy może lepiej byłoby powiedzieć atakujący-broniący się, występujący z pozycji siły i z pozycji słabości. Reżyser eksponuje ironiczną i przewrotną zamianę tych ról, przy okazji przypominając, że nie ma podziału na czarne i białe, a szarość, która wynika z rozmazania niejednoznaczności może być oceniana z różnych perspektyw i w każdej wniosek będzie inny. Z „Sekretu jej oczu” wniosek jest natomiast jeden: Campanella opowiada po prostu o człowieku i jego pokrętnej naturze. I robi to świetnie.