Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Francis Ford Coppola
‹Młodość stulatka›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMłodość stulatka
Tytuł oryginalnyYouth Without Youth
Dystrybutor SPI
Data premiery11 lipca 2008
ReżyseriaFrancis Ford Coppola
ZdjęciaMihai Malaimare Jr.
Scenariusz
ObsadaTim Roth, Alexandra Maria Lara, Bruno Ganz, André Hennicke, Marcel Iures, Anamaria Marinca, Matt Damon
MuzykaOsvaldo Golijov
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiFrancja, Niemcy, Rumunia, USA, Włochy
Czas trwania124 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Konstruktor refleksji
[Francis Ford Coppola „Młodość stulatka” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dzięki „Młodości stulatka” Francisa Forda Coppoli wiemy na pewno, że z kręceniem filmów nie jest tak samo jak z jazdą na rowerze. Nie praktykując, z czasem zapomina się, jak to robić.

Urszula Lipińska

Konstruktor refleksji
[Francis Ford Coppola „Młodość stulatka” - recenzja]

Dzięki „Młodości stulatka” Francisa Forda Coppoli wiemy na pewno, że z kręceniem filmów nie jest tak samo jak z jazdą na rowerze. Nie praktykując, z czasem zapomina się, jak to robić.

Francis Ford Coppola
‹Młodość stulatka›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMłodość stulatka
Tytuł oryginalnyYouth Without Youth
Dystrybutor SPI
Data premiery11 lipca 2008
ReżyseriaFrancis Ford Coppola
ZdjęciaMihai Malaimare Jr.
Scenariusz
ObsadaTim Roth, Alexandra Maria Lara, Bruno Ganz, André Hennicke, Marcel Iures, Anamaria Marinca, Matt Damon
MuzykaOsvaldo Golijov
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiFrancja, Niemcy, Rumunia, USA, Włochy
Czas trwania124 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Nieszczególnie ktokolwiek za nim tęsknił, ale dobrze, że Francis Ford Coppola wrócił. Poważnie. Dla wielu stał się żywym trupem filmowego uniwersum. Inni trwali w przekonaniu, że reżyser od dawna kręci filmy na planach tych samych niebiańskich zaświatów, co Bergman i Antonioni, a wpuszczenie do kin rozszerzonej wersji „Czasu Apokalipsy” było osobliwym epitafium dla twórcy. „Młodość stulatka” wyrwała Coppolę z objęć zapomnienia i odgruzowała jego legendę, słusznie pogrzebaną ostatnimi kuriozami w stylu „Tuckera-konstruktora marzeń” i „Zaklinacza deszczu” oraz dziesięcioletnią przerwą w kręceniu filmów.
O ile zmartwychwstanie reżysera uważam za fakt pozytywny, o tyle styl, w jakim powrócił, cieszy znacznie mniej. Ale od początku: czy Coppola mógł dokonać lepszego wyboru niż wzięcie na warsztat powieści Mircei Eliadego? Książki o mężczyźnie zawiedzionym życiem, który w obliczu ostatecznego wyboru dostaje drugą szansę. Dzieła o poszukiwaniu tożsamości na nowo, kolejnym wcieleniu, odrodzeniu? O momencie rezygnacji, dojścia do jakieś ściany, która niespodziewanie staje się otwartymi drzwiami? Coppola miał szczęście, bo udało mu się trafić na właściwą książkę we właściwym czasie swojej zakurzonej kariery. Dostał do rąk materiał na kameralne kino z przestrzenią na osobiste akcenty, rzecz chyba mu potrzebną po tak długiej przerwie od kręcenia. Potrzebną także nam, widzom, oczekującym refleksyjnego wyjaśnienia powodu tego zniknięcia i sumy mądrości życiowych nazbieranych w tym czasie.
I co Coppola z tym zrobił? Zaczął kombinować. Chwycił w ręce zbyt wiele nitek naraz. Upchnął kolanem w jednym filmie filozoficzny wywód, dramat egzystencjalny, melodramat o historycznym podłożu, dodatkowo utrudniając sobie zadanie ciągłym zmienianiem filmowych stylistyk i gatunków. I to łakomstwo się na nim zemściło. Widać tu wyjście z wprawy w robieniu filmów: nieporadne prowadzenie aktorów (wyjątkowo drętwa Alexandra Maria Lara) i plątanie się w opowiadaniu złożonej historii. Ale uwidacznia się również niezgrabność balansowania między rozmaitymi rodzajami kina, które reżyser sam wprowadził. Czasami ma się uczucie, jakby Coppola układał puzzle i próbował siłą wepchnąć niepasujący element w puste miejsce.
Wiem, że to byłeś ty, Fredo i łamie mi to serce...
Wiem, że to byłeś ty, Fredo i łamie mi to serce...
Nastrój pierwszej połowy filmu bez większych problemów udaje mu się zatłuc pokrętnymi dialogami, wyrażającymi najprostsze rzeczy i uczucia zdaniami wielokrotnie złożonymi. Przy tym bardzo przytomnie komponuje kadry. Poprzez zdjęcia udaje mu się zbudować sugestywną mądrość treści, wrażenie wewnętrznej logiki, wartość intelektualną tego filmu. Bohaterowie bez większego wysiłku miażdżą to swoją paplaniną. Dalsza część produkcji udowadnia, że Coppola jeszcze kompletnie do zekranizowania tak poważnej książki nie dojrzał. Nie dorósł do pokrętnego filozofującego kina i mentalnie jest jeszcze w kinie nowej przygody. Lata abstynencji w kręceniu filmów wypielęgnowały w nim apetyt na coś większego, na kino epickie. Gdzieś w „Młodości stulatka” widać zduszenie, tłamszące ograniczenia, które z czasem wybuchają w niepohamowane pomysły, często nielicujące z resztą filmu. Coppola stosuje tu wybiegi łatwo dezorientujące widza, na jaki sposób odbioru ma się nastawić. Kiedy z filozoficznego wykładu nagle przenosimy się do lekkostrawnego podróżniczego kina o smaku „King Konga” i „Indiany Jonesa”, to zwyczajnie tracimy zaufanie do tego, co reżyser nam proponuje. Bo wszystko przemawia za tym, że oglądamy nieopanowany chaos. Albo totalny bełkot, pełen umowności, którą oczywiście ignorujemy i nie łapiemy ani subtelnej symboliki czerwonej róży, ani metafizycznej głębi ukrytej w zapewne kluczowym pytaniu padającym w filmie: „Jakie ptaki latają na Malcie”?
„Młodość stulatka” nie satysfakcjonuje i nie cieszy. Seans momentami bezlitośnie męczy, torturując kuriozalnością stosowanych rozwiązań. Niejeden widz w kryzysowej chwili błogo zamarzy o czmychnięciu do sąsiedniej sali kinowej, gdzie grają akurat „Kung Fu Pandę”. Tam przecież też jest filozofia, pradawne nauki i wielki (tylko bardziej dosłownie) bohater. Film Coppoli, choć bez wątpienia zły, nie jest, mimo wszystkich swoich wad, bezużyteczny. Udaje tu się osiągnąć coś, co „Zaklinacz deszczu”, „Jack” czy „Tucker-konstruktor marzeń” zgniotły z brutalnością Godzilli miażdżącej budynki: na nowo rozbudzić ciekawość co do działań reżysera. „Młodość stulatka” na swój sposób frapuje, dając świadectwo, że w filmowcu drzemie jeszcze energia do zabawy kinem i, nomen omen, młodzieńcza zadziorność. Być może Coppola wszedł na nową ścieżkę poszukiwań. Niewykluczone, że ona nigdzie go nie doprowadzi i będzie nas drażnił swoimi następnymi dziwadłami. Ale ja to kolejne dziwadło przywitam z większym zainteresowaniem niż jeszcze jeden moralitet Woody’ego Allena, jeszcze jedną usilną próbę przypodobania się masowej publiczności w wykonaniu Martina Scorsesego i setną wersję „Gwiezdnych wojen” wyreżyserowaną przez George’a Lucasa.
koniec
22 lipca 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Fallout: Odc. 4. Tajemnica goni tajemnicę
Marcin Mroziuk

26 IV 2024

Możemy się przekonać, że dla Lucy wędrówka w towarzystwie Ghoula nie jest niczym przyjemnym, ale jej kres oznacza dla bohaterki jeszcze większe kłopoty. Co ciekawe, jeszcze większych emocji dostarczają nam wydarzenia w Kryptach 33 i 32.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Said – kochanek i zdrajca
Sebastian Chosiński

24 IV 2024

W trzeciej części tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bension Kimiagarow na krótko rezygnuje z socrealistycznej formuły opowieści i przywołuje dobre wzorce środkowoazjatyckich easternów. Na ekranie pojawiają się bowiem basmacze, których celem jest zakłócenie budowy kanału. Ten wątek służy również scenarzystom do tego, by ściągnąć kłopoty na głowę głównego inżyniera Saida Urtabajewa.

więcej »

Fallout: Odc. 3. Oko w oko z potworem
Marcin Mroziuk

22 IV 2024

Nie da się ukryć, że pozbawione głowy ciało Wilziga nie prezentuje się najlepiej, jednak ważne okazuje się to, że wciąż można zidentyfikować poszukiwanego zbiega z Enklawy. Obserwując rozwój wydarzeń, możemy zaś dojść do wniosku, że przynajmniej chwilowo szczęście opuszcza Lucy, natomiast Maximus ląduje raz na wozie, raz pod wozem.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Tetro w stylu retro
— Konrad Wągrowski

Nowości: Listopad 2003
— Joanna Bartmańska, Konrad Wągrowski

Apokalipsa spełniona
— Joanna Bartmańska

Więcej czasu, mniej Apokalipsy
— Michał Chaciński

Tegoż autora

Bez wstydu, ale tylko w ciemności
— Urszula Lipińska

Lepiej się nie zbliżać
— Urszula Lipińska

Zagrożenie życia
— Urszula Lipińska

Dwugłos o „Daas”
— Urszula Lipińska, Michał Oleszczyk

Bieg po prawdę
— Urszula Lipińska

Gdynia 2011 (2): Panorama Polskiego Kina
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski

Gdynia 2011 (1): Filmy konkursowe
— Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Artur Zaborski

ENH, czyli ponad pół setki filmów (2)
— Ewa Drab, Karol Kućmierz, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

ENH, czyli ponad pół setki filmów (1)
— Ewa Drab, Karol Kućmierz, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Matka, żona i kochanka
— Urszula Lipińska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.