Ja tam pamiętam czyjąś opowieść o tym, jak jeden bodaj z wykładowców włożył w brzuch trupa słoik z dżemem i się tym dżemem zajadał na oczach mdlejących studentów. :>
Cóż, miałam zajęcia z toksykologii ze starszą panią profesor zajmującą się medycyną sądową - mówiła nam, że np. ludzie pracujący ze zwłokami i próbkami wszelkiej maści z nich, zwykli zaparzać sobie herbatę w... zlewkach laboratoryjnych. Jedli też w salach laboratoryjnych. Jak stwierdziła, na początku miała opory, ale szło się przyzwyczaić :>
BTW, jedną z najbardziej zapamiętanych fraz z wykładu było, wymawiane z namaszczeniem "zejście śmiertelne".
Plus anegdotki - jak np. o dziewczynie, która w czasie ćwiczeń dla studentów medycyny, na sekcyjnym stole znalazła swojego zaginionego jakiś czas wcześniej chłopaka, albo jak to ktoś zamiast wódki przyniósł na wspólne świętowanie czteroetylek ołowiu nalany do flaszki po alkoholu, w czego efekcie dla wszystkich biesiadników była to ostatnia impreza w życiu.
same bzdury to jakas kpina szkoda czasu
Do tego cyklu można dorzucić chyba "Test pilota Pirxa", w którym to filmie wykorzystano śmigłowiec Mi-2.
Ja mam wrażenie, że ktoś przeczytał streszczenie (ewentualnie obejrzał adaptację z lat 50/60) "Dnia tryfidów" Wydhama i postanowił zrobić z tego film katastroficzny.
Weź, jak czytałam Diunę, to te momenty, które miały być tam bardziej "science" przyprawiały mnie o ból głowy.
Tjaaa...
Skoro już wyobrażamy sobie te samoświadome wrogie rośliny - to cóż, czy nie prościej im byłoby zamiast tego zacząć w skoordynowany sposób zacząć produkować trujące związki, czy to w częściach jadalnych, czy lotne.
No ale przecież na Diunie korzenie sięgają 130 metrów? :p
Ten kilometr w filmie wynikał z tego, że rośliny - z wiciami zachowującymi się jak małe smoki (miały nawet paszcze!) - wytworzyły na głębokości kilkuset metrów całą sieć korzenną, która w ogóle w pewnym momencie uformowała barierę nieprzebijalną dla wierteł. To dopiero wyobraźnia, nie? :D
Skoro lata, to niepotrzebne mu były koła do skręcania ;P
A tak przy okazji, rośliny zwykle mają dość płytkie systemy korzeniowe sięgające na kilka metrów w głąb (niekiedy głębiej, jeśli np. roślina żyje w środowisku suchym i "stara się" dotrzeć do wód gruntowych. Wwiercanie się w głąb jest totalnie bez sensu.
Powiększyłam ilustrację i oczom nie wierzyłam.
Może też powinnam zacząć filmy kręcić ;P
"Oscar": najlepsza scena - gra Louisa de Funès na walizce. To w ogóle jedna z najlepszych scen w historii komedii.
"cieszy, że na zapadłej wsi ktoś mógł reklamować Lema" - tak, ale o ile pamiętam, to najpierw pani bibliotekarka najpierw właśnie proponowała Kraszewskiego i Sienkiewicza :-)
Znachor się nie załapał do 50.. serio ?
Żeby nie było - formalnie rzecz biorąc to naprawdę jest dobry film. Ale nie aż tak dobry, żeby w pewnym momencie nie zacząć się denerwować jawną napaścią na czas wolny widza. ;)
Też mnie zaskoczył wybór.
O ile dobrze pomnę, to matka mi o tym filmie kiedyś mówiła, jej się on bardzo spodobał z dialogami włącznie.
Ale mnie by chyba znudził, sądząc z jej i tego tutaj opisu.
A już myślałem, że będzie horror—
"Dom na wzgórzu" część n-ta pt. "Dom we wzgórzu"
Osobiście dodałbym jeszcze "Mikołaja" z 6 odcinka 2 sezonu "Miłość, śmierć i roboty". Daje do myślenia i mocno przemawia do wyobraźni, że lepiej "być grzecznym".
Budynek rzeczywiście niezwykły - warto kliknąć w linki.
@Loy
Po prostu GENIUSZ z Ciebie! Jak to możliwe, że jeszcze nie zostałeś najwybitniejszym krytykiem filmowym świata? Pewnie przez jakiś spisek...
Tombstone, Vera Cruz, Złoto Mcenny, Chisum, Pojedynek rewolwerowc,ow, , Silverado, Wóz pancerny, Stary Henry, Django, Tańczący z wilkami i już jest pierwsza dziesiątka. Kto układa te zestawienia. Wymieniłbym jeszcze druga dziesiątkę, która jest lepsza od od tych przynajmniej 20.
"milczeniem pominięto kwestię odrzutu po wystrzale."- to akurat filmowe dziwadło, ale istnieją samoloty z zamontowanymi działami, które nie mają problemów z odrzutem, np. AC-130 czy A-10. Dużo ciekawszym kuriozum był samolot myśliwski S.P.A.D. XII "Petadou", świetnie opisany w 2 tomie komiksu "Le Pilote à l'Edelweiss" o podtytule "Sidonia"