Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Równowaga wszystkich elementów

Esensja.pl
Esensja.pl
Polemika z tekstem „Trzy komiksy, które wstrząsnęły redakcją” z Esensji 5’01.

Marcin Osuch

Równowaga wszystkich elementów

Polemika z tekstem „Trzy komiksy, które wstrząsnęły redakcją” z Esensji 5’01.
Navis
Navis
Lubię „Esensję”. Dlaczego? Bo zajmuje się tematami, które odgrywają jakąś tam rolę w moim życiu – filmem, literaturą, komiksem, sf. Bo podchodzi do tych tematów w sposób, który bardzo mi odpowiada – różnorodny materiał – wywiady, recenzje, eseje, proza – pisany jest z pasją, ale bez zadęcia. Widać, że twórcy pisma mają jasno określony cel i do tego celu dążą. Autorzy nie uzurpują sobie prawa do generowania pseudoobiektywnych opinii i teorii. Teksty prezentują wyraźnie osobiste zdanie autorów i, według mnie, to stanowi o ich sile, gdyż pozwala na jasne zidentyfikowanie przyczyn określonego stanowiska i umożliwia rzeczową replikę, co prowadzi do sensownej dyskusji (a takie przecież są najbardziej rozwijające – czy teraz tworzę pseudoobiektywną teorię?).
I w tym miejscu docieram do przyczyn powstania niniejszego tekstu. Bo właśnie repliką ma on być. „Trzy komiksy, które wstrząsnęły redakcją”. Dosyć intrygujący tytuł ciekawie pomyślanego zbioru ocen nie mniej ciekawego cyklu komiksowego „Armada”. Problem w tym, że autorzy chyba tak mocno skupili się na formie tego eseju, że trochę uciekła im rzecz najważniejsza – historia opowiadana w komiksie. Esej, pomyślany i zapowiedziany we wstępie, jako zapis ostrej dyskusji na temat serii „Aramada”, w moim odczuciu dosyć powierzchownie potraktował przedmiotowe dzieło. Mam wrażenie, że autorzy koncentrując się na formie swojej dyskusji, ciężar tejże dyskusji przenieśli także na formę komiksu, robiąc przy tym kilka nie do końca słusznych założeń.
Houyo
Houyo
Założenie pierwsze: „Zasadniczo młody odbiorca”
Według autorów, opowieść (a szczególnie dwie pierwsze części) są przeznaczone dla młodego odbiorcy. Nie chcąc prowokować kolejnej dyskusji na temat definicji „młodego widza”, pewnością mogę stwierdzić, że opowieść ta jest skierowana do nieco starszego odbiorcy niż na przykład „Asteriks”, „Lucky Luke”, a, sięgając bardziej w przeszłość, niż „Kajko i Kokosz” i „Tytus”. Kwestie grupy wiekowej można rozpatrywać w dwóch aspektach – konkretnych scen oraz ogólnego sensu opowiadanej historii. Skupmy się na razie na pierwszym z powyższych. Śmierć tygrysopodobnej przyjaciółki Navis, masakra Prolsów, Prols biegający z „dyskietką” zamiast oka, próba spożycia Zwiadowcy – istoty, jakby nie było rozumnej, no i coś czego „Esensja” nie powiedziała otwarcie (ciekawe dlaczego?) – nagi biust głównej bohaterki. Pytanie retoryczne – czy wyobrażacie sobie wyżej wymienione komiksy z takimi scenami? Odnoszę wrażenie, że przyczyną całego nieporozumienia są tutaj dwie rzeczy. Po pierwsze i najbardziej rzucające się w oczy – prosta i bardzo lekka kreska oraz, co chyba jest trochę mniej zauważalne – pewien dystans do całej historii scenarzysty – który, moim zdaniem potraktował całość z lekkim przymrużeniem oka – co wcale nie oznacza niepoważnie lub infantylnie. I tu można przejść do kolejnego założenia redaktorów „Esensji”.
Założenie drugie: Różny ciężar gatunkowy
Konsul
Konsul
Dwa pierwsze odcinki („Ogień i popiół”, „Kolekcjoner”) to opowieści raczej lekkie, rozrywkowe, bez głębszego przesłania. Służyły głównie wprowadzeniu czytelnika, a jednocześnie pozwalały autorom na rozpoznanie możliwości stworzonego przez siebie świata oraz bohaterów. Wynikiem tego jest właśnie trzecia część „Ogień i popiół”, rzekomo cięższa gatunkowo, traktująca o sprawach poważnych, z nawiązaniami do historii naszej, ludzkiej cywilizacji.
Tu, moim zdaniem, redaktorom „Esensji” uciekła szansa na bardzo ciekawą wymianę zdań, gdyż cała dyskusja sprowadzona została do kwestii, które opowieści są lepsze, ciekawsze – dwie pierwsze, czy trzecia.
Zastanawiałem się, według jakich kryteriów mógł być dokonany podziału na odcinki te „poważne” i „rozrywkowe”. Mam wrażenie, że główną rolę odegrała tutaj tematyka i dosłowność jej przedstawienia. W trzeciej części mamy wyraźnie przedstawione tło przygód głównej bohaterki – rozwój cywilizacji, konflikt społeczny, rewolucja – same „poważne” tematy. Tu muszę przyznać, że jestem mocno zaskoczony antropocentryzmem autorów recenzji – bądź co bądź korzenie „Esensji” to literatura science fiction. W tym momencie przychodzą mi do głowy takie opowieści, jak „Bajki robotów”, czy „Podróż VIII” Ijona Tichego z „Dzienników Gwiazdowych” Stanisława Lema. Pomagają one nabrać pewnego dystansu do otaczającej nas rzeczywistości.
Snivel
Snivel
„Jedynym pomostem łączącym komiks z ludźmi jest postać Navis, (…), osamotnionej i zagubionej pośród setek (?) ras (…)”. A czymże te pozostałe rasy różnią się (poza wyglądem) od ludzi? Uczucia które nimi kierują są w 100% ludzkie – każdy postępek można w jakiś sposób uzasadnić. Jest to chyba podstawowa cecha, jaka odróżnia „Armadę” od przywołanego w pewnym momencie „Valeriana”.
„Ogień i popiół” – rozpaczliwa i bezwzględna walka „czarnego charakteru” o zdobycie planety, na której mogłaby się osiedlić jego ginąca rasa. Czy chęć uratowania jednostki uzasadnia cierpienia milionów istnień? Banalne? Nie bardziej niż „rewolucja” w trzeciej części. Brak analogii w historii ludzkości?
„Kolecjoner” – kosmiczny Casanova w sposób bezwzględny i okrutny (los doktora Arztrachana) dążący do swojego celu. Co więcej, nietykalny ze względu na swoje powiązania. „Nie można traktować poważnie"?. „(…) zasadniczo dla młodego odbiorcy (…)"?
Nie bardzo rozumiem, co takiego jest zasadniczo różnego w trzeciej części, że „(…) tym razem wymyślona historia jest zbyt poważna (…)”. Moim zdaniem pod pewnym względem jest wręcz krokiem wstecz, jeśli chodzi o nowatorskie podejście do opowiadanych historii. Nachalnie narzuca powagę tematu, co rzeczywiście jest zmianą w porównaniu z subtelnością dwóch pierwszych części.
Vaisseau
Vaisseau
Myślę, że można znaleźć jeszcze kilka przykładów różnych „nieścisłości” w analizie dokonanej w ramach „Trzech komiksów, które wstrząsnęły redakcją”. Można by się czepiać słów – „niespecjalnie logiczna”, „niezbyt przemyślana”. Ale nie o to chodzi. Pisząc niniejszą polemikę nie chodziło mi bynajmniej o to, aby się kogoś czepiać. Uważam, że „Armada” jest na tyle ciekawą pozycją na polskim rynku (osobiście uważam, że najlepszą od czasu Kovala, Rorka i Wiecznej Wojny), że zasługuje na coś więcej, niż tylko zachwyt nad rysunkiem i pobieżną analizę treści.
Podstawowym atutem cyklu jest sama bohaterka. Sympatyczna, inteligenta, ale chyba, co najważniejsze, trochę zagubiona i popełniająca błędy – to pozwala na identyfikację z nią, na wczucie się w jej sytuację. W przypadku Supermana i innych superbohaterów – rzecz raczej niemożliwa. Może trochę za szybko się uczy, ale Luke Skywalker przetarł już szlaki szybkiego przyswajania niesamowitych umiejętności, a nikt złego słowa na niego nie powiedział.
Ciężko jest też zarzucić coś scenariuszowi. Mając w pamięci to, co już zostało powiedziane wyżej i niezależnie od charakteru (poważny czy żartobliwy) scenariusz jest mocną stroną „Armady”. Przedstawiane historie są zwarte logicznie i jednocześnie wielowątkowe. Widać nawiązania do wielu dzieł, nie tylko komiksowych, a z drugiej strony trudno jest zarzucić brak oryginalności. Wręcz przeciwnie, moja jedyna uwaga odnośnie scenariusza to może zbyt duży stopień wyrafinowania – zwłaszcza w części drugiej. Ale to w dużym stopniu kwestia gustu i nie będę powyższej uwagi bronił do upadłego.
Komiks, (o czym bardzo łatwo zapomnieć) to trzy zasadnicze części – rysunek, scenariusz i dialogi. Moim zdaniem, w „Armadzie” mamy do czynienia z równowagą wszystkich tych elementów i to równowagą na wysokim poziomie. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że twórcom nie zabraknie inwencji, a jeśli zabraknie im pomysłów, to z honorem skończą cykl i nie będą go na siłę ciągnąć.
koniec
1 lipca 2001
W niniejszym numerze prezentujemy też planszę z czwartego albumu z serii – „La Marque des Demons”

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedzielny krytyk komiksów: Śrubełek? Głowadzik?
Marcin Osuch

28 IV 2024

Każdy smok ma swój słaby punkt ukryty pod którąś z łusek. Tak było ze Smaugiem z „Hobbita”, tak było też ze smokiem z przygód Jonki, Jonka i Kleksa. A że w przypadku tego drugiego chodziło o wentyl do pompki? Na tym polegał urok komiksów Szarloty Pawel.

więcej »

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.

więcej »

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

17 IV 2024

W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Mowgli 3001
— Jakub Gałka

„Armada” – przełom?
— Marcin Osuch

Nie przeszłaś emocjonalnego treningu?
— Daniel Gizicki

Humor na ruinach świata
— Konrad Wągrowski

Dysonans
— Konrad Wągrowski

Komiks 2001 w Polsce – podsumowanie
— Esensja

Trzy komiksy, które wstrząsnęły redakcją
— Artur Długosz, Grzegorz Wiśniewski

Nadal pod urokiem
— Wojciech Gołąbowski

Urok kreski bohaterki
— Artur Długosz

Tegoż twórcy

Zwolnij pan, panie Morvan!
— Marcin Knyszyński

Lekki przesyt
— Marcin Knyszyński

Dalej, przez galaktykę!
— Marcin Knyszyński

W służbie jej kosmicznej mości
— Marcin Knyszyński

Skąd jesteś, Ziemianko?
— Tomasz Nowak

Superkiller nie wystarczy
— Marcin Osuch

Szybka i wściekła
— Marcin Osuch

Esensja czyta dymki: Maj 2011
— Esensja

W poszukiwaniu tożsamości
— Marcin Osuch

Navis - ostatnia samurajka
— Marcin Osuch

Tegoż autora

Uczmy się języków!
— Marcin Osuch

„Szalony Kojot” przez dwie chmury?
— Marcin Osuch

Aparat, góry, człowiek
— Marcin Osuch

Niech prezydent się tym zajmie
— Marcin Osuch

Ratunek czy porwanie?
— Marcin Osuch

Zatrzymane w słowach
— Marcin Osuch

Broń i pieniądze
— Marcin Osuch

Tylko wkrętacza brakuje
— Marcin Osuch

Pożegnanie
— Marcin Osuch

Ten komiks nieco więcej obiecuje niż daje
— Marcin Osuch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.