Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Sara Colaone, Luca de Santis
‹We Włoszech wszyscy są mężczyznami›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWe Włoszech wszyscy są mężczyznami
Scenariusz
Data wydanialuty 2011
RysunkiSara Colaone
Wydawca Centrala
ISBN978-83-932072-0-6
Cena39,90
Gatunekhistoryczny
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Historia w obrazkach: W czym tkwi istota męskości?
[Sara Colaone, Luca de Santis „We Włoszech wszyscy są mężczyznami” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Poznańska Centrala nie wpisała się jeszcze na trwałe w świadomość wielbicieli komiksów w Polsce, ale na pewno warto sobie tę nazwę przyswoić. Głównie dlatego, że oficyna ta skupia się na publikacji prac niebanalnych, podejmujących ważkie, również dla współczesnych społeczeństw, tematy. Dowodem chociażby album „We Włoszech wszyscy są mężczyznami”, którego podstawowa akcja rozgrywa się w Italii w okresie rządów Mussoliniego.

Sebastian Chosiński

Historia w obrazkach: W czym tkwi istota męskości?
[Sara Colaone, Luca de Santis „We Włoszech wszyscy są mężczyznami” - recenzja]

Poznańska Centrala nie wpisała się jeszcze na trwałe w świadomość wielbicieli komiksów w Polsce, ale na pewno warto sobie tę nazwę przyswoić. Głównie dlatego, że oficyna ta skupia się na publikacji prac niebanalnych, podejmujących ważkie, również dla współczesnych społeczeństw, tematy. Dowodem chociażby album „We Włoszech wszyscy są mężczyznami”, którego podstawowa akcja rozgrywa się w Italii w okresie rządów Mussoliniego.

Sara Colaone, Luca de Santis
‹We Włoszech wszyscy są mężczyznami›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWe Włoszech wszyscy są mężczyznami
Scenariusz
Data wydanialuty 2011
RysunkiSara Colaone
Wydawca Centrala
ISBN978-83-932072-0-6
Cena39,90
Gatunekhistoryczny
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Benito Mussolini był pierwszym w dwudziestoleciu międzywojennym dyktatorem, któremu udało się przejąć władzę na drodze (umiarkowanie) pokojowej. Ten były socjalista i nauczyciel z zawodu, stworzył później podstawy ustroju faszystowskiego, który stał się z kolei fundamentem budowy złowrogiego gmachu nazwanego narodowym socjalizmem. Chcąc za wszelką cenę nawiązać do tradycji Cesarstwa Rzymskiego, a w sobie samym widząc wodza (duce) na miarę Juliusza Cezara1), Mussolini owładnięty był manią przebudowy społeczeństwa i wyeliminowania z niego – na szczęście nie fizycznego – osób, które nie spełniały narzuconych odgórnie przez przywódcę kryteriów. Tym sposobem – w myśl sentencji, że „we Włoszech wszyscy są mężczyznami” – poza nawias wyrzuceni zostali wszyscy „zniewieściali”, czyli homoseksualiści. Ich prześladowania rozpoczęły się w 1928 roku. Bez udziału sądów, skazywani byli najczęściej na odosobnienie trwające od roku do pięciu lat. Początkowo nie stosowano jednak tej kary zbyt rygorystycznie. Wszystko zmieniło się dopiero na rok przed wybuchem drugiej wojny światowej, kiedy to Włochy przyjęły, na wzór III Rzeszy, prawodawstwo rasistowskie. Dopiero wówczas szykany wobec homoseksualistów zdecydowanie się nasiliły, a wyspy na południe i zachód od Italii zaludniły się skazanymi na internowanie za „zniewieściałość”. Symbolem tych prześladowań stała się przede wszystkim San Domino, jedna z grupy adriatyckich wysepek zwanych Tremiti, leżąca w pobliżu Półwyspu Gargano.
Przez długie lata temat dyskryminacji i nękania homoseksualistów w faszystowskich Włoszech stanowił swoiste tabu; głównie dlatego, że nawet po upadku Mussoliniego i proklamowaniu republiki w 1945 roku stosunek społeczeństwa i władz do nich nie zmienił się znacząco. Jednym z pierwszych, którzy przerwali milczenie, był słynny reżyser Ettore Scola. Nakręcony przez niego, a nominowany między innymi do Oscara i Złotego Globu, „Szczególny dzień” (1977) z Marcello Mastroiannim i Sophią Loren w rolach głównych opowiadał o nieszczęśliwym losie pracownika radia, który z powodu swoich skłonności zostaje wyrzucony z pracy niemal w przeddzień nabierającej symbolicznego znaczenia wizyty Adolfa Hitlera w Rzymie. Pierwsze opracowania historyczne tego zagadnienia pojawiły się dopiero w XXI wieku. Autorami jednego z nich – „Miasto i wyspa. Homoseksualiści internowani w faszystowskich Włoszech” (2004) – byli Tommaso Giartosio i Gianfranco Goretti, którzy pokusili się także o napisanie pochwalnego wstępu do podejmującego ten sam wątek komiksu. Do zachowania pamięci o tych wydarzeniach wzywała również Gabriella Romano, twórczyni głośnego filmu dokumentalnego zatytułowanego „Ricordare” (2004). I choć dzieło Luki de Santisa (scenariusz) i Sary Colaone (rysunki) zajmuje w tym ciągu miejsce ostatnie, ponieważ ich powieść graficzna ukazała się najpóźniej (zaledwie przed trzema laty), nie oznacza to wcale, że najmniej zasługuje na uwagę.
Pisząc scenariusz, de Santis oparł się głównie na dwóch źródłach: wywiadzie ze świadkiem tamtych zdarzeń, szykanowanym przez władze mieszkańcem Salerno Giuseppem B., który ukazał się w prasie w 1987 roku, oraz na znajdującym się w rzymskim Archiwum Państwowym sprawozdaniu policyjnym dotyczącym jego sprawy. W komiksie zmienione zostały, co prawda, dane osobowe bohatera (dodano mu również dźwięcznie brzmiące nazwisko), ale wszystko pozostałe oddano, jak można sądzić, z dużą dbałością o prawdę historyczną. Punktem wyjścia do przedstawienia całej historii jest chęć zrealizowania przez dwóch młodych filmowców, reżysera Rocco Antino i operatora Nico Guaglio, filmu dokumentalnego o dramatycznych wydarzeniach sprzed ponad półwiecza. Niemal cudem udało im się odnaleźć żyjącego jeszcze jednego z „pensjonariuszy” San Domino, który z trudem, ale jednak dał się namówić na spotkanie i rozmowę. Rocco uznał, że najlepiej będzie, jeśli zawiozą go na wyspę – być może znane sprzed lat miejsca pomogą mu odnaleźć drogę do mocno już przecież zatartych w pamięci wspomnień. Udają się najpierw do Salerno, by zabrać ze sobą ponad siedemdziesięcioletniego starca Antonia Angelicolę (nazywanego przez przyjaciół i znajomych Ninellą) i zafundować mu swoistą podróż w czasie. Ten, choć początkowo jakoś szczególnie nie oponuje, mimo wszystko podświadomie stara się opóźnić drogę. Liczy na to, że ucieknie im ostatni prom na Tremiti, co uchroni go przed koniecznością przeżycia wszystkiego jeszcze raz.
Postępowanie starego Angelicoli nie powinno dziwić. Z jednej strony czuje on bowiem potrzebę podzielenia się z kimś traumatycznymi wspomnieniami, wyspowiadania się przed nadchodzącą nieuchronnie śmiercią, z drugiej – żywi jednak obawę przed bólem, który niechybnie pojawi się w sercu i duszy, kiedy dotknie po raz kolejny wciąż jeszcze niezabliźnionych, mimo upływu lat, ran. Snuje więc swoją opowieść bardzo wolno, tocząc jednocześnie ostrą wewnętrzną walkę. Nie wiedząc, jakie intencje kierują filmowcami, nie wie też, czy może im w pełni zaufać. Dopiero gdy w czasie rozmowy w cztery oczy Nico przez przypadek zdradza staruszkowi przyczyny zainteresowania Rocca tym tematem, Antonio otwiera się do tego stopnia, że decyduje się nawet na doprowadzenie swej opowieści do czasów powojennych. Cofnijmy się jednak na chwilę w lata 30. ubiegłego wieku, kiedy to cała ta historia miała swój początek. Ninella ma około dwudziestu lat; od dziecka pomaga matce i starszemu bratu w prowadzeniu zakładu krawieckiego; jego ojciec zginął w czasie pierwszej wojny światowej. Antonio nie ukrywa swoich preferencji seksualnych, często odwiedza podmiejski lasek, gdzie spotykają się tacy jak on. Pewnej nocy wraz z innymi pechowcami zostaje złapany tam przez członków tajnej policji politycznej, ukrywającej się pod szyldem Organizacji Ochotniczej do Zwalczania Antyfaszyzmu (OVRA). Oskarżony o pasywną pederastię oraz przestępstwa przeciwko moralności publicznej i integralności rodziny zostaje wysłany na San Domino. W tym czasie na wysepce przebywa ponad trzystu homoseksualistów, uznawanych za więźniów „nieco mniej” politycznych.
Komiks de Santisa i Colaone opowiada o codziennym życiu na wysepce – relacjach łączących internowanych, ich stosunku do pełniących funkcje strażników karabinierów (i na odwrót), wreszcie – do osadzonych innego sortu, których obóz znajduje się na sąsiedniej San Nicola. Jest to równocześnie bardzo przejmujący portret człowieka, który pomimo ciągłych upokorzeń, stara się zachować godność. W myśl słów, które wcześniej, jeszcze przed zatrzymaniem, wypowiedział do brata: „Bałbym się jeszcze bardziej, gdybym udawał kogoś innego, niż jestem!”. I chociaż głównym bohaterem dzieła jest Angelicola, na drugim planie autorzy odmalowują całą gamę niezwykle barwnych postaci – kuzynów Paterno (rzeźbiarza i malarza), zmagającego się ze swoją wiarą i kapłańskimi powinnościami księdza Nicolę, transwestytę Cincillę oraz młodziutkiego kleryka Mimi. Pomimo swej „zniewieściałości”, wbrew ogólnemu przekonaniu władz i samego Mussoliniego, w chwili próby oni również okazują się mężczyznami. Kontrapunktem dla nich staje się natomiast osoba brygadiera Dudeza, przełożonego karabinierów na San Domino, który przez cały czas pobytu Ninelli na wyspie czuje do niego pewną… słabość. Wprawdzie autorzy niczego nie wyrażają wprost, ale pole do domysłów pozostawiają otwarte.
Poprzez żonglowanie płaszczyznami czasowymi de Santis bardzo zgrabnie dopełnia opowieść snutą przez starego Angelicolę. I chociaż nie każdemu musi odpowiadać nieco ckliwy ton narracji, nie zmienia to faktu, że „We Włoszech wszyscy są mężczyznami” to jeden z najciekawszych komiksów historycznych, które ukazały się w naszym kraju w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Duża w tym również zasługa rysowniczki, która, zachowując oryginalność stylu, postawiła przede wszystkim na prostotę – zarówno barw (poza czernią i bielą wykorzystała jedynie najprzeróżniejsze odcienie żółci), jak i budowy kadrów. Rezygnując konsekwentnie z odzwierciedlania dalszych planów, uwypukliła tym samym to, co rozgrywa się na pierwszym, a więc – ludzki dramat. Praktycznie każdy z rysunków – z naprawdę niewielkimi wyjątkami – skupia się tylko na postaciach bohaterów (co prawda w bardzo różnych ujęciach). A to z kolei, chociażby dzięki dokładnemu oddaniu mimiki twarzy, ułatwia czytelnikowi wniknięcie w psychikę głównych dramatis personae. Podsumowując: Album de Santisa i Colaone to znakomity materiał do głębszych przemyśleń na tematy od wieków towarzyszące ludzkości – nietolerancji (która, jak śpiewał swego czasu Dezerter, jest „cechą głupców”) i uprzedzeń, odrzucenia i negacji2). Co by nie powiedzieć, „We Włoszech wszyscy są mężczyznami” to wyjątkowo mądra lektura.
koniec
8 sierpnia 2011
1) Biorąc pod uwagę zamiłowanie Benita Mussoliniego do Juliusza Cezara przy jednoczesnej niechęci duce do „zniewieściałych”, należałoby zadać sobie pytanie, jak faszyści potraktowaliby starożytnego dyktatora Rzymu, gdyby dane mu było żyć w latach 30. i 40. XX wieku? Czy też zesłaliby go na San Domino? Nie bez powodu przecież złośliwie mówiono o Cezarze, że był nie tylko „mężem wielu żon”, ale również „żoną wielu mężów”.
2)
Przyglądając się przedstawionemu przez autorów komiksu tematowi z polskiej perspektywy (a więc nieco z boku), można dojść do jeszcze jednego wniosku, który dla Włochów potępiających faszyzm mógłby wydać się szokującym. Nie da się jednak ukryć, że w porównaniu z totalitaryzmem nazistowskim i sowieckim jego włoska odmiana cechowała się mimo wszystko umiarkowaną represyjnością. I nie ma to nic wspólnego z humanitaryzmem Mussoliniego, a wynika raczej z mentalności mieszkańców Italii i wciąż silnych w tym kraju – także w latach 30. – wpływów katolicyzmu.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Krótko o komiksach: Zimno i do Wrót Baldura daleko
Miłosz Cybowski

1 V 2024

Kolejna zmiana rysownika przy zachowaniu scenarzysty nie wychodzi temu cyklowi na dobre. Netho Diaz sprawdza się świetnie, ale strona graficzna „Furii lodowego giganta” nie przystaje za bardzo do fabuły stworzonej przez Jima Zuba.

więcej »

Włoski Kurosawa
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

30 IV 2024

W latach 90. tryumfy święciły seriale anime z włoskim dubbingiem prezentowane w stacji Polonia 1. Jednak połączenie kultur ojczyzny sushi oraz ojczyzny pizzy nie zawsze musi wypadać tak kuriozalnie, czego dowodzi szósty tom antologii „Toppi. Kolekcja” pod tytułem „Japonia”.

więcej »

Kraina bez gwiazd
Marcin Osuch

29 IV 2024

Wydana nakładem oficyny Lost in Time „Arka” to udany miks twardego SF z elementami horroru i socjologicznego thrillera. Początek jest bardzo dobry i na szczęście nie najgorsze jest zakończenie.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Z tego cyklu

Powinno być lepiej
— Sebastian Chosiński

Konkwistadorzy!
— Sebastian Chosiński

Z Kijowa do Algieru
— Sebastian Chosiński

Zaskakująco dobrze
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Do utraty tchu i zmysłów
— Sebastian Chosiński

Pycha kroczy przed upadkiem
— Wojciech Gołąbowski

Co znaczy współpraca
— Wojciech Gołąbowski

Bardzo na czasie
— Wojciech Gołąbowski

Miłość w czasach wojny
— Marcin Osuch

Przeczuwając własną śmierć
— Wojciech Gołąbowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.