Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Neil Gaiman, Malcolm Jones III, Sam Kieth
‹Pora mgieł #2›

Sandman: Pora mgieł #2
EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPora mgieł #2
Tytuł oryginalnySandman: Season of Mists
Scenariusz
Data wydaniamaj 2004
RysunkiSam Kieth, Malcolm Jones III
PrzekładPaulina Braiter
KolorRobbie Busch
Wydawca Egmont
CyklSandman
ISBN-1083-237-9091-4
Format112s. 170×260mm
Cena24,90
Gatunekgroza / horror, SF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Z wielkiej chmury mały deszcz
[Neil Gaiman, Malcolm Jones III, Sam Kieth „Pora mgieł #2” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Pierwszy tom „Pory mgieł” rozbudził spore nadzieje. Jego akcja urwała się przecież w najbardziej intrygującym momencie. Tym razem jednak znany z niezwykle bogatej wyobraźni Neil Gaiman nie wykorzystał potencjału kryjącego się w tej historii. Efektem tego scenariuszowego „zaniechania” okazał się najsłabszy jak dotychczas tom „Sandmana”.

Sebastian Chosiński

Z wielkiej chmury mały deszcz
[Neil Gaiman, Malcolm Jones III, Sam Kieth „Pora mgieł #2” - recenzja]

Pierwszy tom „Pory mgieł” rozbudził spore nadzieje. Jego akcja urwała się przecież w najbardziej intrygującym momencie. Tym razem jednak znany z niezwykle bogatej wyobraźni Neil Gaiman nie wykorzystał potencjału kryjącego się w tej historii. Efektem tego scenariuszowego „zaniechania” okazał się najsłabszy jak dotychczas tom „Sandmana”.

Neil Gaiman, Malcolm Jones III, Sam Kieth
‹Pora mgieł #2›

Sandman: Pora mgieł #2
EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPora mgieł #2
Tytuł oryginalnySandman: Season of Mists
Scenariusz
Data wydaniamaj 2004
RysunkiSam Kieth, Malcolm Jones III
PrzekładPaulina Braiter
KolorRobbie Busch
Wydawca Egmont
CyklSandman
ISBN-1083-237-9091-4
Format112s. 170×260mm
Cena24,90
Gatunekgroza / horror, SF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
W pierwszym tomie „Pory mgieł” Morfeusz, pod presją swojej rodziny, postanowił naprawić błąd, który popełnił dziesiątki tysięcy lat wcześniej. Wtedy to, wzgardzony przez ziemską kobietę Nadę, zemścił się na niej, skazując na wieczne potępienie i pobyt w piekle. Po latach wyrusza do piekła, aby wyzwolić ją z rąk Lucyfera. Władca Krainy Snów zdaje sobie przy tym sprawę, że nie będzie to wakacyjna przejażdżka – ma bowiem z Samaelem nie zakończony od dawna konflikt. Jednak zamiast spodziewanego pojedynku na śmierć i życie, Morfeusza czeka ogromna niespodzianka: Władca Piekła oddaje mu swoją krainę we władanie. Nie trzeba chyba dodawać, że jest to przysłowiowa „niedźwiedzia przysługa”. Jak się bowiem okazuje, decyzja Samaela narusza istniejący od początków świata porządek, a tym samym zagraża jego w miarę pokojowemu współistnieniu.
Problem narasta, kiedy nagle do jego krainy zaczynają przybywać nieproszeni goście – bogowie ze wszystkich krańców świata i z zaświatów – prosząc Morfeusza o oddanie im Piekła. Władca Snów staje wówczas przed poważnym dylematem. Istnieją poważne obawy, że dojdzie pomiędzy nimi do zatargu, którego skutków nie sposób sobie nawet wyobrazić… Punkt wyjścia przypomina nieco mitologiczny spór o najpiękniejszą kobietę świata: chodziło niby tylko o wybór miss, ale pamiętamy przecież doskonale, czym się cała ta zabawa skończyła. W „Porze mgieł” mogło być podobnie, Gaiman wybrał jednak zupełnie inne rozwiązanie. To wprawdzie jeszcze nie grzech, grzechem jest jednak sposób, w jaki scenarzysta rozwiązuje problem i oddala widmo armagedonu. Stwierdzenie, iż – wyśmienity skądinąd twórca komiksów – tym razem poszedł po najmniejszej linii oporu, jest swoistym eufemizmem. Zastosował on bowiem jeden z najprostszych i najbanalniejszych chwytów literackich – deus ex machina w najczystszej postaci. Pytanie tylko: dlaczego zdecydował się na tak grafomański zabieg?
Potencjał tkwiący w pierwszym tomie „Pory mgieł” pozwalał na twórcze rozwinięcie wątku sporu o Piekło (który równie dobrze można było przenieść na jeszcze wyższy stopień abstrakcji, wprowadzając np. filozoficzne i teologiczne rozważania na temat konieczności istnienia Zła na świecie). Mógłby się Gaiman pokusić o rozsnucie katastroficznej wizji apokalipsy, ragnaroku czy jak tam jeszcze zwano w mitologiach koniec świata… Tymczasem zakończenie wygląda tak, jakby scenarzysta przestraszył się objawienia czy też proroctwa, które mógł zaserwować ludzkości (a przynajmniej tej jej części, która czytuje komiksy) – przyznajmy, odrobinę bluźnierczego – i ostatecznie postanowił zamknąć temat, „jak Pan Bóg przykazał”.
Kiepska puenta to w zasadzie jedyny, choć najpoważniejszy, zarzut pod adresem drugiego tomu „Pory mgieł”. Poza nią bowiem wszystko jest dokładnie na swoim miejscu: niepowtarzalny klimat (rodem z twórczości romantyków grozy, Poego i Lovecrafta), żonglowanie nastrojami (Gaiman stara się czytelników na przemian straszyć i uspokajać sielankowymi obrazami), ciekawe postaci (budzące sympatię i antypatię, co pozwala nam na pewną identyfikację z bohaterami), w końcu – szczypta szaleństwa i niesamowitości, które cechują tę serię od samego początku, nadając jej jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny charakter. Poprzednimi albumami Gaiman bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę i teraz sam padł ofiarą wywindowanego zdecydowanie ponad przeciętność poziomu „Sandmana”. Nie udźwignął ciężaru, który sobie sam zarzucił na plecy. Dziwi to tym bardziej, ponieważ jest w tym albumie także najprawdziwsza Gaimanowska perełka: otwierający ten tom rozdział czwarty, będący jednak osobną opowieścią, nijak mającą się do fabularnej osi „Pory mgieł”. Jest to historia młodego chłopca, Charlesa Rowlanda, który – pozostając w szkolnym internacie na święta Bożego Narodzenia – trafia do… świata zmarłych, gdzie znajduje przyjaciela. To bardzo lakonicznie przedstawiona nowelka o samotności i przyjaźni, zarazem jednak bardzo piękna i mądra. Gdyby taki sam poziom utrzymały pozostałe rozdziały „Pory mgieł”, mielibyśmy do czynienia z arcydziełem.
Graficznie za album ten odpowiadają przede wszystkim: Matt Wagner (rozdział czwarty), Kelley Jones (piąty i szósty) oraz Mike Dringenberg (ostatni, czyli ). I ta wielość rysowników, niestety, rzuca się w oczy. Oczywiście, nie dokonują oni żadnej rewolucji, ale uważny czytelnik dostrzeże pewne różnice stylu. Zmienia się przede wszystkim postać Morfeusza, jego rysy twarzy: raz mamy do czynienia ze zmęczonym życiem i natłokiem problemów starym mężczyzną, to znów niemal z powabnym młodzieńcem. Czy był to zabieg ten był w pełni zamierzony… – można się sprzeczać. Można też odnieść wrażenie, iż rysownicy – w miarę rozwoju serii – odchodzili od eksperymentowania, coraz bardziej tradycyjne staje się kadrowanie, coraz rzadziej też jesteśmy zaskakiwani intrygującymi rozwiązaniami graficznymi, które były znakiem rozpoznawczym pierwszych tomów. Widać pośpiech. A może też pewne zmęczenie materiału?… Oby tylko chwilowe.
koniec
29 lipca 2004

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Dyskretny urok showbiznesu
Paweł Ciołkiewicz

24 IV 2024

Nestor Burma to prywatny detektyw, który ma skłonność, naturalną chyba u prywatnych detektywów, do wpadania w tarapaty. Po „Mgle na moście Tolbiac”, „Ulicy Dworcowej 120” oraz „Awanturze na Nation” dostajemy kolejny album z jego przygodami. „Chciałeś mnie widzieć martwą?” to opowieść o intrydze rozgrywającej się w świecie musicali.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Światy równoległe
— Tomasz Nowak

Wstęp do armagedonu?
— Sebastian Chosiński

Piekło, Szaleniec i Śmierć
— Tomasz Sidorkiewicz

Sen, brat Śmierci
— Tomasz Sidorkiewicz

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.