Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »
Błękitna Jaszczurka: Krwawe kwiaty
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić

Krótko o komiksach: Sierpień 2003, cz. 4
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Sebastian Chosiński, Artur Długosz

Krótko o komiksach: Sierpień 2003, cz. 4
[ - recenzja]

Milczenie i Krew: Dziesięć lat szaleństwa
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Sebastian Chosiński [50%]
Gangi z Nowego Jorku
Mafia to bardzo wdzięczny temat dla pisarzy i scenarzystów filmowych. Dlaczego więc nie mieliby sięgnąć po niego twórcy komiksów? Na sprawach „mafijnych” wyrobili sobie w końcu nazwiska artyści takiego formatu jak Mario Puzo, Richard Condon, Francis Ford Coppola, Martin Scorsese, Robert De Niro czy Joe Pesci, co dobitnie przekonuje, że może to być całkiem przyzwoita trampolina do przyszłej kariery. Twórca „Milczenia i krwi” niewątpliwie musiał zostać zachęcony do pracy nad swoją serią powodzeniem „Dawno temu w Ameryce”, „Nietykalnych” czy „Chłopców z ferajny”. Przede wszystkim nawiązał jednak do klasyki amerykańskiego kina z lat 30. i 40. ubiegłego wieku (kiedy triumfy święciły filmy gangsterskie z Jamesem Cagney′em, Edwardem G. Robinsonem i nieco później z Humphrey′em Bogartem). W tamtym okresie również umieszczona została akcja trzeciej odsłony tej trzynastotomowej serii.
Mamy rok 1924. W Stanach Zjednoczonych obowiązuje prohibicja, co oznacza, że legalnie nie można kupić żadnego mocniejszego trunku. Tyle, że pić się chce jak dawniej. Produkcją alkoholu i jego przemytem (głównie z Kanady i Meksyku) zaczynają się więc zajmować zorganizowane grupy przestępcze, które w bardzo szybkim czasie osiągają ogromne dochody z tego interesu. Aby zapewnić sobie bezpieczeństwo i zarazem bezkarność, korumpują policjantów i polityków. W świecie zżeranym przez mafię nie brakuje jednak idealistów. Wiemy o tym doskonale – znamy przecież historię chicagowskiego mafiosa Ala Capone i jego nieustraszonego tropiciela Elliotta Nessa. „Milczenie i krew” nie jest wprawdzie dokładnym odzwierciedleniem kariery i upadku Capone (który zresztą wspomniany jest w komiksie), ale wykazuje z nią wiele punktów stycznych.
Aby swoją historię uatrakcyjnić jeszcze bardziej, Corteggiani sięgnął po stary jak świat motyw Kaina i Abla. Osią fabularną „Dziesięciu lat szaleństwa” jest bowiem konflikt „braci” – dziennikarza Ciro Villanovy i gangstera Giovanniego Puparo. Jako chłopcy wychowywali się na jednym podwórku. Kiedy dorośli, los powiódł ich w diametralnie odmiennych kierunkach: Villanova zatrudnił się w gazecie jako komentator sportowy, Puparo natomiast sprzymierzył się z sycylijską mafią działającą w Nowym Jorku. Po dłuższym okresie niewidzenia się (a może raczej: niewchodzenia sobie w drogę) pewnego dnia Giovanni niespodziewanie odwiedza Ciro w redakcji. I w tym momencie następuje zawiązanie akcji. Jak się bowiem okazuje, w tym samym czasie zostaje zastrzelony jedyny świadek mafijnych porachunków, który akurat ukrywał się w biurze fotografów gazety. Villanova natychmiast wiąże ów fakt z wizytą starego przyjaciela. To samo czyni ambitny porucznik Polonsky, który za punkt honoru stawia sobie wysłanie Puparo za kratki.
Historia nie jest nazbyt odkrywcza, ale przynajmniej ciekawie zaserwowana. Niby domyślamy się, jakie będzie zakończenie, ale mimo to z przyjemnością przerzucamy kolejne strony. Corteggianiemu udało się bowiem oddać nastrój tamtych „szalonych lat 20.”, w czym także niemała zasługa rysunków Malesa. W ten sposób rysowano przed czterdziestu, może trzydziestu laty! Problem w tym, że nie każdemu taki styl przypadnie do gustu. Patrząc przez pryzmat grafik Bilala czy Jodorowsky′ego, prace Francuza trącić będą kiczem. Prawdopodobnie tak miało być, ale nie do końca jestem pewien, czy pojawiające się niekiedy zachwianie proporcji postaci ludzkich (malutkie głowy przy wyjątkowo barczystych ramionach) to także w pełni świadomy wybór.
Władcy Chmielu: Julianna, 1950
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Sebastian Chosiński [40%]
Z miłości do… piwa
Każdemu ma prawo powinąć się noga, nawet takim tuzom jak Jean Van Hamme! Po seriach bardzo dobrych („Thorgal”), takich sobie („Wayne Shelton”), może się przecież trafić nawet coś poniżej średniej; coś, co z perspektywy czasu fani artysty uznają za wypadek przy pracy. W przypadku belgijskiego scenarzysty takim właśnie „wypadkiem” jest bezsprzecznie – zakrojony na osiem tomów – cykl „Władcy chmielu”. Przedsięwzięcie to, nie ma co ukrywać, w założeniu swym było bardzo ambitne. Może nawet za bardzo, albowiem zdecydowanie przerosło możliwości twórcze Van Hamme′a.
„Władcy chmielu” wpisują się w bardzo popularne w latach 80. w kinie zachodnim (głównie francuskim i angielskim, nieco mniej także w niemieckim) epickie sagi rodzinne. Bohaterami owych wieloczęściowych opowieści są najczęściej rody, które korzystając z dobrodziejstw kapitalizmu dorabiają się niemałej fortuny. A że „fortuna kołem się toczy”, bardzo szybko okazuje się, że „pieniądze szczęścia nie dają"; poszczególni zaś członkowie rodziny co rusz popadają w tarapaty, na przemian trwoniąc bądź odnawiając nadwątlony majątek. Nie inaczej jest z „Władcami chmielu” – historią belgijskich browarników, którą zapoczątkował w połowie XIX wieku niejaki Jan Steenfort. W każdym kolejnym tomie komiksu poznajemy dalsze losy rodu Steenfortów i – inaczej być nie może – ich majątku. Przy okazji co nieco możemy dowiedzieć się o przemyśle browarniczym, co dla smakoszy piwa może być dodatkowym atutem przemawiającym za sięgnięciem po tę serię. Niestety, chyba jedynym przekonywującym!
W tomie piątym „Władców Chmielu” historia została dociągnięta do roku 1950, a na plan pierwszy wysunęła się Julianna – córka Adriana i wnuczka Noela Steenfortów, tytułowych bohaterów dwóch poprzednich tomów. Teoretycznie historia powinna być nawet ciekawa. Na horyzoncie pojawia się tajemnicza postać, która robi wszystko, aby pozbawić trzymającego twardą ręką rodzinny interes Adriana Steenforta większościowych udziałów we własnej firmie i tym samym odsunąć go od podejmowania najważniejszych dlań decyzji. Adrian wycofuje się na z góry upatrzone pozycje, aby po pewnym czasie przejść do kontrataku. Dużo jest tu mowy o „akcjach”, „udziałach”, „dywidendach”, „spółkach holdingowych” itp. Czytelnik, który za sprawami ekonomicznymi nie przepada, pogubi się w tym szybko, tracąc jednocześnie serce do całej historii.
Nie w hermetyczności tematu upatruję jednak największego grzechu Van Hamme′a, bo nawet o takich sprawach można pisać ciekawie (vidé Jeffrey Archer, David Mamet czy choćby polski klasyk gatunku – Władysław Reymont ze swoją „Ziemią obiecaną”), ale w całkowitym wypraniu narracji z jakichkolwiek emocji, co prowadzi do tego, że już w połowie tomu jest nam kompletnie obojętne, czy Adrianowi uda się zachować wpływy w firmie, czy też straci je na korzyść swego niewidzialnego wroga.
Strona graficzna komiksu nie wzbudza zastrzeżeń: klasyczna kreska. Uznanie zyskuje dbałość o szczegóły. Kto wie, czy tym razem rysownik nie spisał się lepiej od scenarzysty…
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Sebastian Chosiński [60%]
Szwejk do kwadratu
Jeden z gigantów i nestorów francuskiego komiksu, Raoul Cauvin, swoje „Niebieskie mundury” zaczął pisać i publikować pod koniec lat 60. Czwarty tom serii pierwotnie ukazał się dokładnie 30 lat temu. Należy ją więc zaliczyć do… zaawansowanych wiekiem. Do dzisiaj powstało już 46 albumów o przygodach dwóch niezwykle sympatycznych, aczkolwiek odrobinę przygłupich żołnierzy Unii – kaprala Blutcha i sierżanta Chesterfielda. Jest to chyba wystarczającym dowodem na to, jak ogromną popularnością seria ta cieszy się nie tylko w rodzinnej Francji. Kto przed laty zaczytywał się w westernowych opowieściach o Lucky Luke′u i jego „polskim” odpowiedniku Binio Billu, ten zapewne z nie mniejszą przyjemnością sięgnie również po „Niebieskie mundury”.
Blutch i Chesterfield są typowymi wojskowymi ofermami, takim Szwejkiem podniesionym do kwadratu (chociaż, prawdę mówiąc, ich literackiego pierwowzoru upatrywać można raczej w „Kubusiu Fataliście i jego panu”). Czego się nie tkną, ściągną na głowę swoją i całej kompanii nieszczęście! Nie ma się więc co dziwić, że ich dowódca robi wszystko, aby pozbyć się z szeregów armii wiecznie przynoszących pecha kawalerzystów. Dlatego też nasi ulubieńcy co jakiś czas służą za mięso armatnie albo też wyznaczani są do wypełniania wyjątkowo trudnych i niebezpiecznych (by nie rzec samobójczych) misji. Oczywiście za każdym razem wychodzą obronną ręką z najpoważniejszych nawet opresji.
Nie inaczej dzieje się również w czwartej odsłonie owej wojennej, chociaż potraktowanej z ogromnym przymrużeniem oka, historii. Okazuje się, że w trzecim roku wojny pomiędzy Południem a Północą, walczącym stronom najbardziej dają się we znaki nie wojska przeciwnika, ale grupa wyjętych spod prawa Meksykanów, którzy na domiar złego sprzymierzyli się z zawsze niechętnymi „białym twarzom” Indianami. Zarówno Unitom jak i Konfederatom podkradają oni bydło, amunicję oraz broń. Do tego stopnia irytuje to najwyższych dowódców obu stron, że podejmują oni decyzję o… zawieszeniu broni do czasu, kiedy specjalni agenci przenikną w szeregi wroga, odnajdą jego kryjówkę i przy pomocy reszty wojska zlikwidują! Zadanie to spada oczywiście na barki Blutcha i Chesterfielda.
Urok tej opowieści jest niezaprzeczalny. Komizm słowny, choć nie zawsze wyszukany, wywołuje niewymuszony śmiech, a o to przecież w tym wszystkim chodzi! Z pełnymi humoru dialogami Cauvina doskonale korespondują rysunki Louisa Salveriusa. Postaci, jak na pełną gagów komedię w starym stylu przystało, są przerysowane, karykaturalne, na pierwszy rzut oka budzące uśmiech pod nosem. Zdawało by się, że „Niebieskie mundury” to lektura jedynie dla młodszych czytelników. Gwarantuję jednak, że również starsi znajdą na kartach komiksu coś dla siebie. Jeżeli kolejne tomy tej historii utrzymają dotychczasowy poziom, będzie można tę serię uznać za jedną z najzabawniejszych, jaka pojawiła się na rynku komiksowym w Polsce.
Wyszukaj wMadBooks.pl
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Sebastian Chosiński [40%]
Ciapa na tropie zbrodni
Najsłynniejszym francuskim detektywem jeszcze na długie lata pozostanie – rozsławiony na całym świecie przez Georgesa Simenona – komisarz Maigret. I komiks autorstwa panów Giroud (scenariusz) i Baruti (rysunki) na pewno tego nie zmieni. W dużej mierze dlatego, iż stworzona przezeń postać paryskiego adwokata Adriana Mandryla nie posiada nawet w połowie takiego daru ścigania przestępców, czy choćby cienia charyzmy niemłodego już, z lubością palącego fajkę i popijającego grog, funkcjonariusza policji. Przy majestatycznym, nieco ociężałym Maigret – takim go pamiętamy z kart powieści, jak również z filmowych ról Jeana Gabina i Bruno Cremera – będący w sile wieku (tak chyba określa się mężczyznę, który przekroczył już trzydziestkę i zbliża się do czterdziestki?) Mandryl miał szansę uwieźć czytelników właśnie swoją młodością, radością, chęcią życia i zabawy. Tymczasem zdaje się on być nieco gapiowaty i chyba w niezamierzony przez scenarzystę sposób momentami nazbyt naiwny.
To mógł być dobry kryminał. Bo zarówno scenografia – Paryż, francuska prowincja w początku lat 50, jak i tematyka – liczne odniesienia do niedawno zakończonej wojny, pozwalają na budowę intrygującej i zarazem wciągającej fabuły. Ten „dopust boży” został jednak paskudnie zmarnowany. Mandryl, który miał być bohaterem z krwi i kości – w końcu to adwokat na dorobku, pozujący na niezależnego od kuszących go środowisk politycznych, przyprawiający różki swojej pięknej żonie Odile z jeszcze piękniejszą przyjaciółką Edmonde – okazuje się bardziej sztampowy i papierowy od filmowego Wiedźmina (myśleliście, że to niemożliwe?). Na dodatek historia, którą musi rozwikłać (tajemnicze zbrodnie dokonywane na kobietach przebranych w suknie ślubne), jest tak skomplikowana i nieprawdopodobna – swymi korzeniami sięga czerwca roku 1944, kiedy to toczyły się zacięte boje wojsk angielskich i amerykańskich z Niemcami w Normandii – że chcąc ją w miarę logicznie poprowadzić, scenarzysta nazbyt często musi sięgać po rażąco infantylne i wyeksploatowane chwyty. Jak na kryminał przystało, również w tym komiksie muszą pojawiać się wątki poboczne, odwracające naszą uwagę od prawdziwego zabójcy. I rzeczywiście, Giroud wątek taki wprowadza. Tyle, że na kilometr „śmierdzi” nieprawdopodobieństwem. Prawdziwym kretynem musi być ten, kto tropem tym podąży, co oczywiście przydarza się zarówno Mandrylowi, jak i prowadzącemu oficjalne śledztwo komisarzowi Flahautowi).
Historia ta może by i się obroniła, gdyby autor rozpisał ją na dwa, trzy tomy, uwiarygodnił psychologicznie, rozbudował pewne istotne dla całości opowieści motywy. Tymczasem, pomimo braku dynamiki, akcja w pośpiechu pchana jest do przodu, byle zamknąć ją w zaplanowanych 46 planszach. Nie najlepsze wrażenie potęguje również bliski szkicowi sposób rysowania. Baruti zrezygnował z kreślenia szczegółów, a w przypadku nader częstych zbliżeń postaci, całkowicie odpuścił sobie rysowanie dalszych planów, zmuszając nas tym samym do podziwiania jednolitego szaroburego tła. Gwoli sprawiedliwości stwierdzić należy, iż zdarza mu się także – chociaż należy to do rzadkości – stworzyć i dobry kadr, ale to zdecydowanie za mało, aby podwyższyć ocenę tego albumu.
To naprawdę mógł być dobry kryminał! Tym większy żal, iż szansę tę tak bezmyślnie zaprzepaszczono.
koniec
« 1 2
10 sierpnia 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Kraina bez gwiazd
Marcin Osuch

29 IV 2024

Wydana nakładem oficyny Lost in Time „Arka” to udany miks twardego SF z elementami horroru i socjologicznego thrillera. Początek jest bardzo dobry i na szczęście nie najgorsze jest zakończenie.

więcej »

Zupełnie jak nie trykoty
Dagmara Trembicka-Brzozowska

28 IV 2024

Ten album to taka „przejściówka” – rozpoczyna się sceną z „Wojen nieskończoności”, a akcja znajduje się najwyraźniej gdzieś przed albumem „King In Black”, w Polsce jak na razie nie wydanym, oraz późniejszymi komiksami m.in. z cyklu „Wojna światów” czy z Thorem w roli głównej. I jakkolwiek fabuła jest dość przeciętna, to jednak jest w „Czarnym” parę rzeczy wartych zobaczenia.

więcej »

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Zdziwisz się…
— Wojciech Gołąbowski

Z tego cyklu

Sielanka nigdy nie trwa wiecznie
— Marcin Mroziuk

Zły wampir i nierozgarnięci bohaterowie
— Miłosz Cybowski

NieZjawiskowy spadek formy
— Wojciech Gołąbowski

Bohaterowie, jakich potrzebujemy
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

W pięknym lesie
— Maciej Jasiński

Dlaczego dziupla
— Wojciech Gołąbowski

Legendy miejskie
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Conan jakich wielu
— Miłosz Cybowski

Machlojki w zimowej wiosce
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Coś tu nie wyszło
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Tegoż twórcy

Gdzie dwóch się bije…
— Paweł Ciołkiewicz

Nowe wojny piwne
— Marcin Knyszyński

Wojny piwne
— Marcin Knyszyński

Miłość, kłamstwa i morderstwa
— Paweł Ciołkiewicz

Jak brat z bratem…
— Paweł Ciołkiewicz

Marionetka w teatrze lalek
— Paweł Ciołkiewicz

Pieniądz rządzi światem
— Paweł Ciołkiewicz

Niewolnica Jolanna
— Paweł Ciołkiewicz

W cieniu sławy
— Paweł Ciołkiewicz

Wenecka przygoda
— Paweł Ciołkiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.