Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Yann le Pennetier, Roman Surżenko
‹Thorgal: Louve #6: Królowa ciemnych elfów (oprawa twarda)›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
60,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThorgal: Louve #6: Królowa ciemnych elfów (oprawa twarda)
Scenariusz
Data wydaniawrzesień 2016
RysunkiRoman Surżenko
Wydawca Egmont
CyklThorgal: Louve
Cena29,99
Gatunekfantasy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Przeżyjmy wszystko jeszcze raz
[Yann le Pennetier, Roman Surżenko „Thorgal: Louve #6: Królowa ciemnych elfów (oprawa twarda)” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Różnie dotąd bywało z Thorgalowymi spin-offami. Najrówniejszą i najwyższą formę prezentują „Młodzieńcze lata”, najsłabiej natomiast wypada „Louve”. Której wprawdzie zdarzył się pozytywny „wyskok” w postaci albumu „Crow”, ale która chwilę później zaliczyła poważny dół w postaci „Skalda” i – niestety – także najnowszego odcinka serii, czyli „Królowej czarnych elfów”.

Sebastian Chosiński

Przeżyjmy wszystko jeszcze raz
[Yann le Pennetier, Roman Surżenko „Thorgal: Louve #6: Królowa ciemnych elfów (oprawa twarda)” - recenzja]

Różnie dotąd bywało z Thorgalowymi spin-offami. Najrówniejszą i najwyższą formę prezentują „Młodzieńcze lata”, najsłabiej natomiast wypada „Louve”. Której wprawdzie zdarzył się pozytywny „wyskok” w postaci albumu „Crow”, ale która chwilę później zaliczyła poważny dół w postaci „Skalda” i – niestety – także najnowszego odcinka serii, czyli „Królowej czarnych elfów”.

Yann le Pennetier, Roman Surżenko
‹Thorgal: Louve #6: Królowa ciemnych elfów (oprawa twarda)›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
60,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułThorgal: Louve #6: Królowa ciemnych elfów (oprawa twarda)
Scenariusz
Data wydaniawrzesień 2016
RysunkiRoman Surżenko
Wydawca Egmont
CyklThorgal: Louve
Cena29,99
Gatunekfantasy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Problem z „Louve” jest taki, że do końca nie wiadomo, dla kogo seria ta powstaje. Kto ma być jej adresatem. Sądząc po tytułowej bohaterce, targetem są w tym przypadku głównie nastoletnie dziewczynki – i to raczej te z końcowych klas podstawówek, aniżeli z gimnazjów. Pytanie tylko, czy one czytają komiksy? A jeżeli tak, to czy na pewno będą miały ochotę sięgnąć po – kojarzonego zazwyczaj z męską przygodą – Thorgala (nawet jeśli to tylko spin-off głównego cyklu). Zawsze jednak można liczyć na chłopców i dorosłych już mężczyzn, na pokolenie obecnych czterdziesto- i pięćdziesięciolatków, którzy zaczynali swą przygodę z opowieściami rysunkowymi od publikowanej w „Relaksie” historii Jeana Van Hamme’a i Grzegorza Rosińskiego o „Zdradzonej czarodziejce”. Lecz tu rodzi się kolejna wątpliwość. Czy Louve – jako postać, wokół której ogniskuje się fabuła – nie wyda im się zbyt naiwna i infantylna? I nawet jeżeli w trakcie lektury okazuje się, że wcale nie, to i tak niewiele to zmienia, ponieważ na tę naiwną i infantylną wyrasta w konsekwencji Aaricia. Co dla „starych” wielbicieli „Thorgala” może być trudne do zaakceptowania.
„Louve” – trzeba to przyznać – od początku nie ma szczęścia. Pierwsze tomy cyklu – „Raissa” (2011), „Dłoń boga Tyra” (2012) oraz „Królestwo Chaosu” (2013) – zdecydowanie nie zachwycały. Trochę nadziei w serca czytelników wlał album czwarty w kolejności, czyli „Crow” (2014), ale nadzieja ta okazała się płonna, gdy tylko światło dzienne ujrzał fatalny pod każdym względem „Skald” (2015). Trudno się więc dziwić, że na „Królową czarnych elfów” nie czekano z bijącym sercem. Między innymi także dlatego, że mniej więcej w tym samym czasie, kiedy pojawiła się w zapowiedziach, zaczęto przebąkiwać o zbliżającej się premierze nowego odcinka głównej serii – tej, za której stronę graficzną wciąż jeszcze odpowiada Grzegorz Rosiński (chodzi o „Szkarłatny płomień”, następcę „Kah-Aniela” sprzed trzech lat). Premiera „Królowej…” przeszła zatem bez echa. Zresztą i tak nie było czego świętować.
Tytułowa bohaterka serii wciąż mieszka z Aaricią, mimo że stosunki między paniami nie układają się najlepiej. Aaricia jest starą, zrzędzącą macochą, Louve natomiast młodziutką, niepokorną i pełną energii dziewczyną, zaprogramowaną na odnalezienie ojca, którego los rzucił w odległe krainy. W osiągnięciu tego celu wspiera ją Yasmina, małpka pochodząca z Bliskiego Wschodu, która w rzeczywistości okazuje się… Nie, tego mimo wszystko zdradzić nie można, albowiem cała jej historia, choć w wersji mocno skróconej, opowiedziana jest właśnie w tym tomie. W każdym razie przyjmijcie na wiarę, że zwierzak ma konkretny powód, aby podtrzymywać w dziewczynce chęć wyprawy do Bag Dadhu. Na ich drodze stają jednak nieprzewidziane okoliczności pod postacią paskudnych czarnych elfów i ich okrutnej królowej, która tylko marzy o tym, aby zachwiać światem nordyckich bogów i – dosłownie – podciąć korzenie Yggdrasila. Do tego potrzebuje najostrzejszego w świecie topora, wykonanego z „metalu, który nie istnieje”, a który – dzięki Thorgalowi – okazuje się być całkiem realny.
Topór ten wykuć mogą dla niej jedynie krasnoludy, więc nie zastanawiając się długo, najeżdża na ich królestwo i bierze w niewolę – a precyzyjniej: jako zakładnika – króla Ivaldira. Wysłany do świata ludzi przez swoich pobratymców krasnolud Tjahzi ma zadanie odnaleźć Thorgala (i dzięki niemu dotrzeć do „nieistniejącego metalu”), ale z oczywistych powodów to mu się nie udaje – trafia za to na Louve i Yasminę, które decydują się udzielić mu pomocy. Czytając streszczenie fabuły początku albumu, można odnieść wrażenie, że będziemy mieć do czynienia z całkiem interesującą opowieścią – problem w tym, że w dalszej części akcja, zamiast się rozwijać linearnie, krąży wokół wciąż tych samych motywów, przypominając psa, który z zacięciem stara się dogonić własny ogon. Pojawia się więc cała masa odnośników do głównonurtowego „Thorgala”, które w rzeczywistości nie służą chyba jednak niczemu innemu, jak tylko udowodnieniu czytelnikowi, że Yann(ick) le Pennetier skrupulatnie odrobił zadanie domowe dane mu przez wydawnictwo Lombard i szczegółowo przeanalizował historie wymyślone przed laty przez Jeana Van Hamme’a.
Yann nie podjął próby wpisania starych bohaterów (vide Vigrid, Strażniczka Kluczy) w nowe realia – przypisał im dokładnie te same role, jakie pełnili wcześniej. Gdyby nie postać owładniętej obsesją panowania nad światem bogów królowej czarnych elfów, można by odnieść wrażenie, że szósty tom „Louve” to patchwork zrobiony z samych odrzutów. Tym, co ratuje album przed totalną katastrofą, jest zakończenie. Prowadzona od pewnego momentu kilkoma oddzielnymi drogami fabuła zmierza bowiem do przesilenia i… zostaje przerwana dokładnie w tych momentach, które wydają się najciekawsze. Z jednej strony jest to na pewno irytujące dla czytelnika, z drugiej – podsyca apetyt do tego stopnia, że choćby psioczył on na le Pennetiera, pewnie i tak kupi kontynuację „Królowej…”, aby przekonać się, jak to wszystko się skończyło. Z marketingowego punktu widzenia zabieg jest słuszny; z fabularnego też da się obronić. Tym bardziej że wcześniej nie stronił od niego również Van Hamme. A co z grafiką? Czy da się napisać coś nowego o albumie, który – licząc główną serię i wszystkie spin-offy – jest pięćdziesiątym na liście? Rosyjski rysownik wykonuje swoje zadanie poprawnie, a że nie jest w stanie doprowadzić czytelnika do zachwytu – nie dziwi, skoro scenariusz pozbawiony jest rozmachu i fajerwerków.
koniec
2 listopada 2016

Komentarze

02 XI 2016   23:15:17

Fantastyczny tekst. Esensja jak zwykle trzyma poziom. Trudno nie zgodzić się z recenzentem. Album jest słaby. Seria "Louve" jest słaba. Jeden udany album (Crow) na sześć.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Dyskretny urok showbiznesu
Paweł Ciołkiewicz

24 IV 2024

Nestor Burma to prywatny detektyw, który ma skłonność, naturalną chyba u prywatnych detektywów, do wpadania w tarapaty. Po „Mgle na moście Tolbiac”, „Ulicy Dworcowej 120” oraz „Awanturze na Nation” dostajemy kolejny album z jego przygodami. „Chciałeś mnie widzieć martwą?” to opowieść o intrydze rozgrywającej się w świecie musicali.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Krótko o komiksach: Coś tu nie wyszło
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Śladami Kajka i Kokosza
— Marcin Osuch

Jest lepiej, a przynajmniej ładnie
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Koniec jest już blisko
— Marcin Osuch

Rozbiegówka
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Krótko o komiksach: Thorgal. Młodzieńcze lata #6: Lodowy drakkar
— Marcin Osuch

Zbanalizowana Czarodziejka
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Bogowie też popełniają błędy. I starają się je naprawiać…
— Sebastian Chosiński

Esensja czyta dymki: Maj 2017
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch

Gdy jedni giną, innych pożera… miłość
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.