Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Po prostu Heavy Metal: styczeń 2001
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Okładka styczniowego numeru "Heavy Metal" to idealne odzwierciedlenie chłodu i szarości warszawskich ulic, z jednym, aczkolwiek istotnym wyjątkiem; zwłaszcza o tej porze roku na próżno szukać tu pań w stroju prezentowanym na obrazie Luisa Royo.

Artur Długosz

Po prostu Heavy Metal: styczeń 2001
[ - recenzja]

Okładka styczniowego numeru "Heavy Metal" to idealne odzwierciedlenie chłodu i szarości warszawskich ulic, z jednym, aczkolwiek istotnym wyjątkiem; zwłaszcza o tej porze roku na próżno szukać tu pań w stroju prezentowanym na obrazie Luisa Royo.
Heavy Metal: styczeń 2001
Heavy Metal: styczeń 2001
Okładka styczniowego numeru "Heavy Metal" to idealne odzwierciedlenie chłodu i szarości warszawskich ulic, z jednym, aczkolwiek istotnym wyjątkiem; zwłaszcza o tej porze roku na próżno szukać tu pań w stroju prezentowanym na obrazie Luisa Royo. Prace tego artysty zdobią często strony HM, a obcenie można także kupić kalendarz na rok 2001 z jego monotematycznymi, ale jakże urokliwymi obrazami. Polecam wszystkim miłośnikom Royo, choć cena jest stosunkowo wysoka - około 70 złotych - a kalendarz jest tak zafoliowany, że przed kupnem znamy tylko rysunek styczniowy...
Dobre wieści zawiera wstępniak tego numeru: oto Kevin Eastman (redaktor naczelny) oraz Simon Bisley (czy muszę wyjaśniać, kim jest ten człowiek?) zostali zatrudnieni przez Capcom do stworzenia nowej gry (zapewne po sukcesie "Heavy Metal F.A.K.K 2") pod szyldem właśnie Heavy Metal i w iście heavymetalowym stylu. Słowa Kevina, pisane w Japonii, tchną gargantuicznym optymizmem.
Dossier
Dossier
Galeria tego numeru nie podoba mi się. Przedstawia projekty figurek Diggera, twórcy Art Asylum, artysty-wolnego strzelca, którego płodna wyobraźnia zapełniła amerykański przemysł rozrywkowy sporą liczbą postaci-wojowników znanych z tamtejszych seriali filmowych (np. "Star Trek") i komiksowych (np. "X-men"). Mi nie przypadła do gustu, bo jakakolwiek pasja kolekcjonerska - poza znaczkami pocztowymi w początkowych latach dzieciństwa - nie dotknęła mnie jeszcze, ale dla maniaków półek zastawionych superbohaterami musi to być istna frajda.
Mandragora
Mandragora
Styczniowe "Dossier", inspirowane chyba podobnymi nastrojami co redakcja "Esensji", to próba wykazania, że rok 1940 był najlepszym rokiem dla komiksu. Argumenty są istotnie przekonywujące, ale trzeba przyznać, że autor nie ustrzegł się zaściankowego, amerykańskiego myślenia. Rozwija on tezę Mike′a Beltona, historyka komiksu (w Ameryce taka profesja istnieje), powołując się na fragment jego pracy "Jeśli uznamy rok 1938 za początek Złotej Ery Komiksu, to rok 1940 musimy określić Złotym Rokiem. Nigdy wcześniej i później nie zostało opublikowanych tak wiele znaczących prac komiksowych w jednym roku". Dwustronicowy artykuł wyczerpująco opisuje genealogię kluczowych bohaterów amerykańskiego komiksu, zależności między nimi i wzajemne inspiracje, reasumując, że postaciami, które zaważyły na kierunku rozwoju tamtejszego rynku komiksowego byli Captain America, Green Lantern oraz Flash.
Przechodzimy wreszcie do tego, czym jest HM, czyli skarbnicą oryginalnych komiksów, prawdziwych inspiracji i trendów.
What Do You Expect If You Invoke Demons?
What Do You Expect If You Invoke Demons?
Pierwszą pracą jest 12-sto stronicowa "Mandragora" Cazy, artysty periodycznie publikującego w HM. "Mandragora" to komiks typowy dla tego twórcy (autor "Chmur" w jednym z poprzednich, opisywanych HM); niebanalny w treści, prezentujący czysto artystyczne podejście do komiksu zarówno od strony wizualnej, jak i fabularnej. Nie jest to komiks komercyjny; historia jest trudna, ciężka swym bagażem emocji, a rysunek Cazy i dobrana perfekcyjnie kolorystyka - ostre, kontrastowo zestawiono barwy - wprowadzają nasze myśli wraz z prowadzoną opowieścią niebezpiecznie głęboko w wykreowaną przez autora ponurą rzeczywistość i jeszcze bardziej przygnębiającą opowieść. Wybranie narracji jako środka realizacji warstwy tekstowej podkreśla wymowę komiksu; dialog byłby tu zbyt lekki, zbyt niejednoznaczny. Komiks zapada w pamięć, zwłaszcza niektóre kadry (patrz ilustracja). Po skończonej lekturze zapadamy w stan "nieistnienia", którego czas trwania zależy od stopnia uwielbienia dla warsztatu Cazy.
John Seaseeker - Air
John Seaseeker - Air
Kolejne trzy strony to świadome chyba posunięcie redakcji HM - czysty relaks i zabawa przy następnej części przygód bohaterów humorystycznego cyklu "What Do You Expect If You Invoke Demons?" (poprzednia część opisana w 2 numerze Esensji) duetu Morvan i Buchet. Ta nieustraszona trójka tym razem postanawia napaść na zbrojny oddział eskortujący bliżej nieokreślony skarb. Decyzja ta bynajmniej nie wynika z ich odwagi - jeden z bohaterów za ciężkie pieniądze zakupił był magiczny miecz, z którego potęgi ma zamiar skorzystać, aby pokonać, na oko, dziesiątki przeciwników. Ów broń, zwana w oryginale "Gun-Sword", okazała się jednak być powodem ich klęski. Uaktywnienie czarem miecza powiodło się, ale rezultat był zgoła nieoczekiwany. Oto miecz w środku bitewnej zawieruchy opowiadać zaczął najprzeróżniejsze zabawne historie nie robiąc sobie nic z szalejącej dookoła śmierci. Nie był to jak się okazuje "Gun-Sword", a... Po odpowiedź zapraszam na 30 stronę magazynu. Warto też dodać, że opowieści z tego cyklu przedstawia na swoich łamach "Świat Komiksu" w serii "W poszukiwaniu odpowiedzi".
Lift
Lift
Powieścią graficzną (graphic novel) styczniowego HM jest "John Seaseeker - Air" autorstwa Felixa Vegi. To 46 stron mocnego komiksu akcji, klimatem przypominającego cykl "Mad Max" z Melem Gibsonem, natomiast rozwiązaniami fabularnymi wczesnego Tarantino. Pustynna scenografia, żołnierze i przestępcy (chociaż w tym świecie trudno o jednoznaczne określenie), broń i eksplozje, zadziwiające swym prymitywizmem rozwiązania, miłość i nienawiść, zło i dobro to ważne, sprawdzone już elementy na stworzenie ciekawej, wciągającej opowieści, dobrego przykładu komiksu komercyjnego.A kiedy na środkowych planszach pustynia zaczyna tonąć w strugach nieustającego deszczu, oto bowiem, morze przychodzi po naszego tytułowego bohatera, już wtedy wiadomo, że nie skończy się ta opowieść tak prosto, i nie smuci pewna przewidywalność tego splecenia wszystkich wątków, przecież już zdążyliśmy wyczuć i zaprzyjaźnić się z ich pozytywnymi bohaterami. I chwała autorowi za to. Za gloryfikację dobra i dobre zakończenie. Czekamy na kolejną część.
The Shadow of a Doubt
The Shadow of a Doubt
"Lift", autorstwa Seth′a Fisher′a, to czterostronicowy komiks, w którym nie pada ani jedno słowo. Asystujemy w roli biernego obserwatora specyficznemu lądowaniu samolotu; "specyficznemu", bowiem zostaje on "pochwycony" za haki umieszczone na jego skrzydłach i tylnej części kadłuba przez pętle zwisające z czegoś, co przypomina sterowiec w wersji kosmicznej (wielkość). Z drugiej strony rzecz nie może dziać się w przestrzeni kosmicznej (skąd takie chmury i dlaczego nawigator nie ma żadnego skafandra), więc pomyślałem sobie, choć może wykażę się przy okazji nieznajomością tematu, że komiks jest wizją autora, jak lądować mogą uszkodzone samoloty tudzież ranni piloci. Ale temu przeczą z kolei inne elementy. Summa summarum, przyznaję, że tego komiksu nie rozumiem. Od strony graficznej jak najbardziej poprawny.
The Fireman
The Fireman
Boucq przedstawia "The Shadow of a Doubt", 5 stron komiksu, który jest kolejną okazją rozbawienia czytelnika i oglądacza styczniowego HM. Przypadkowe spotkanie sąsiadów, pana Leonarda (zdecydowanego przeciwnika urlopowych wyjazdów) i pana Moucherota (który właśnie z bagażami wybiera się na urlop) staje się okazją do wspomnień z jedynych wakacji pierwszego z panów. Leonard, który wychodzi z założenia, że kiedy inni siedzą i pocą się na plaży, musi być ktoś, kto w tym samym czasie w pocie czoła pracuje dla dobra ludzkości, wspomina, że początkowo Bermudy zrobiły na nim spore, pozytywne wrażenie, ale z czasem zaczęła doskwierać mu nuda i w poszukiwaniu zajęcia, które wypełni mu czas rozpoczął badania swojego cienia (shadow). Niestety, jego cień okazał się nienajlepszym obiektem badań, ponieważ wciąż się poruszał... W sukurs przyszła Leonardowi spotkana na plaży młoda kobieta, której cień z kolei zaprzyjaźnił się bardzo mocno z cieniem Leonarda, z czego z kolei wynikły zabawne, dalsze perypetie. Czyta się i ogląda " The Shadow od a Doubt " z prawdziwą przyjemnością, dobry, rozrywkowy kawał komiksowej roboty.
Alfredo
Alfredo
"The Fireman" to sześciostronicowy, czarno-biały komiks duetu Trillo i Mandrafina - ich "The Door" opisywałem przy okazji specjalnej jesiennej edycji HM, Esensja 3. To praca utrzymana dokładnie w tym samym stylu, podobieństwo widać na pierwszy rzut oka. "The Fireman" to humoreska opowiadająca o zaradnym strażaku, który biegając po mieście ze strażacką sikawką radzi sobie z każdym napotkanym problemem. Akcja rozgrywa się szybko, każda strona to kolejne zwycięstwo naszego pomysłowego strażaka, ale podobnie, jak w "The Door", finał niesie niespodziewane przesłanie, zdawałoby się nie do pomieszczenia, przekazania w formule komiksu humorystycznego. A jednak!
Choose Your Game
Choose Your Game
"Alfredo" autorstwa Prado to opowieść fabularnie odgrzewana, ale w jej adaptacji komiksowej uwagę zwraca przede wszystkim warsztat autora. Przechwałki i niekończące się dysputy na temat kobiet są wśród mężczyzn rzeczą naturalną, a ich ilość i jakość zależy chyba tylko i wyłącznie od wieku ów mężczyzn oraz środowiska. Tytułowy Alfredo jest pracownikiem biurowym, którego szefowa poprosiła o pozostanie po godzinach w pracy. Dla jego kolegów oznacza to tylko jedno, w co szybko i nie bez przyjemności zaczyna wierzyć... Sześć stron komiksu ciekawie przedstawionego co prawda, lecz bez cienia nawet oryginalności pomysłu.
The Speech
The Speech
Juan Gimenez przedstawia "Choose Your Game", komiks może znowu nie powalający na kolana, ale dłuższy (12 stron), wciągający swą konstrukcją i dobrymi dialogami. Trójka przyjaciół spędza wolny czas grając w symulacje samolotów bojowych, ale programy do tego służące o całe niebo przekraczają nasze dzisiejsze gry. To już pełna rzeczywistość wirtualna, ze wszystkimi swoimi, przewidywanymi w beletrystyce i literaturze fachowej, konsekwencjami. Włącznie z wpływem wydarzeń virtual reality na nasze zdrowie psychiczne i fizyczne. Kiedy jedno z przyjaciół, dziewczyna Clara, ląduje w szpitalu i zapada w śpiączkę, pozostali jeszcze niczego nie podejrzewają. Ale kiedy obaj chłopcy wybierają się na kolejną misję i napotykają model myśliwca, którego nigdy nie widzieli na oczy, w barwach smoka, i cudem uchodzą z życiem z wirtualnej rozrywki odpowiedź nasuwa się sama. Umysł nie radzi sobie ze śmiercią postaci w tak wiarygodnej grze, rzeczywistości nieodróżnialnej od tej właściwej. Świadomość tego może być jeszcze gorsza niż śmierć...
Kolejny komiks to "Three Minutes of Threads", którego autorem jest Marcello Gau. Bardzo nastrojowa, niezmiernie krótka opowieść. Odrobinę magiczna, odrobinę prozaiczna, zdecydowanie smutna. Za to następujący po niej dwustronicowy short "The Speech" autorstwa Alfonso Fonta jest czymś, co rozbawić mogłoby nawet ewidentnego ponuraka. Czarnobiały, niewyszukany epizod z pomysłem godnym kilku minut śmiechu. W sam raz na zakończenie przeglądu styczniowego "Heavy Metal".
koniec
1 lutego 2001

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zagubiony w samym sobie
Andrzej Goryl

25 IV 2024

„Czarny Młot” to seria, która miała bardzo intrygujący początek, ciekawie się rozwijała, ale jej zakończenie było co najmniej rozczarowujące. Po drodze ukazało się też kilka komiksów pobocznych, które w większości nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu. Podobnie sprawa się ma z najnowszą publikacją z tego uniwersum – albumem „Pułkownik Weird. Zagubiony w kosmosie”.

więcej »

Dyskretny urok showbiznesu
Paweł Ciołkiewicz

24 IV 2024

Nestor Burma to prywatny detektyw, który ma skłonność, naturalną chyba u prywatnych detektywów, do wpadania w tarapaty. Po „Mgle na moście Tolbiac”, „Ulicy Dworcowej 120” oraz „Awanturze na Nation” dostajemy kolejny album z jego przygodami. „Chciałeś mnie widzieć martwą?” to opowieść o intrydze rozgrywającej się w świecie musicali.

więcej »

Przygody małych króliczków
Maciej Jasiński

23 IV 2024

„Opowieści z Bukowego Lasu” to kolejna już seria dla dzieci, którą od roku 2021 publikuje wydawnictwo Egmont. Tym razem mamy do czynienia z cyklem przeznaczonym dla najmłodszych czytelników, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w świecie komiksu.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.