Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Po prostu Heavy Metal: lato 2001

Esensja.pl
Esensja.pl
Artur Długosz
Po długiej przerwie wracam do cyklu przeglądu kolejnych numerów „Heavy Metal”. Do nadrobienia jest kilka numerów pisma, a wśród nich te, o których grzechem byłoby nie wspomnieć ze względu na ich zawartość.

Artur Długosz

Po prostu Heavy Metal: lato 2001

Po długiej przerwie wracam do cyklu przeglądu kolejnych numerów „Heavy Metal”. Do nadrobienia jest kilka numerów pisma, a wśród nich te, o których grzechem byłoby nie wspomnieć ze względu na ich zawartość.
„Heavy Metal”
„Heavy Metal”
Ciekawe, że Francuzom udało się w międzyczasie reaktywować inny tytuł, „Metal Hurlant”, który był dla twórców „Heavy Metalu” silną inspiracją. Wypatruję tego pierwszego po latach numeru, bo nazwiska go zdobiące są naprawdę kuszące… Okładka HM lato 2001 to rozpoznawalny na pierwszy rzut oka Luis Royo, praca ani lepsza ani gorsza. W przypadku artysty tego pokroju ocenianie staje się nieco nie na miejscu. Charakterystyczny styl Royo, wyszkolony przez lata doświadczeń, gwarantuje efekty najwyższej próby. Choć kwestią gustu jest ich ostateczna ocena.
„Equinox”
„Equinox”
Otwiera numer komiks autorstwa Caza, znanego już z wcześniejszych publikacji w HM. „Equinox” to czternastostronicowy, kolorowy komiks o charakterystycznym dla autora stylu narracji i rysunku, a także kolorze. To komiks spokojny, może sprawiać wrażenie opowieści równie dobrze wysłuchanej z ust jakiegoś wędrownego bajarza. Dominują tu duże kadry, pełniące rolę dłuższych opisów, przy jednoczesnym braku jakiejkolwiek dynamiki. To opowieść z morałem, przesłanie mające, kto wie, czy nie przestrzegać przed zagrożeniem, które jest tematem komiksu. Brak tu dialogów, rola narratora za to jest kluczowa, bo to on uzupełnia nieme, przejmujące kadry. Ładny, ciekawy plastycznie i intrygujący pokazem możliwości komiks opowiadający o losie miasta N’Omane i ich mieszkańcach zamkniętych na wołania rozciągającego się wokoło morza.
„Norka”
„Norka”
Dalej mamy czarno – białą pracę, w sumie dwanaście stron, będącej przykładem chyba heroic fantasy. Takie przynajmniej miałem pierwsze wrażenie podczas lektury komiksu Pablo Marcosa „Norka”. Wraz z narracją, przypominającą historyczne kroniki, cofamy się w czasie o tysiące lat i lądujemy na Atlantydzie, przedziwnym kontynencie zamieszkanym przez ludzi o niezwykłych mocach, upodabniających ich do herosów. I jak informują nas kroniki, najsłynniejszymi wśród nich była Norka oraz Yakar. Jak można się domyślać, ten akurat komiks poświęcony jest postaci Norki, kobiety silnej i walecznej, lokalnej wersji amazonki. Poznajemy jej dzieje, dowiadujemy się jakże okrutnie potraktował ją los i w jaki sposób została nazwana imieniem, które później przeszło do historii całego kontynentu. To chyba prolog do dłuższej historii, bo autor pokusił się o stworzenie podwalin do większej rozmachem opowieści, niemal epopei o losach superludzi. Z plastycznego punktu widzenia komiks prezentuje się ciekawie. Ma typowy dla HM klimat, nagich i półnagich kobiet, muskularnych mężczyzn i przesiąknięty jest erotyzmem. Ale przede wszystkim jest przyzwoicie narysowany. Nie w tym komiksie niczego co by z miejsca człowieka rzucało na kolana, jest za to dobry warsztat widocznym gołym okiem.
„Alien Arena”
„Alien Arena”
„Alien Arena” to powieść graficzna tego numeru HM. To efekt pracy Dave’a Elliota, Alexa Horleya i Dany’ego Orizio i mam wobec tego komiksu bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony to poligon doświadczalny, gdzie autorzy postanowili poddać próbom chyba wszelkie możliwe techniki tworzenia komiksu. Z drugiej strony to mizerny, wręcz głupi i szczeniacki scenariusz, którego ciekawostka tkwi w tym, że występują w nim postaci związane z pismem HM. Mamy tu na przykład Simona Bisleya, Julie Strain, żonę redaktora naczelnego, a nawet jego samego. Kto kocha się w klimatach heavymetalowych, temu pewnie przypadnie ten komiks do gustu. Osobiście aż takie wybryki żartów nie trafiają do mnie, choć całość prześledziłem głównie z powodu plastyki komiksu. W skrócie fabuła zasadza się na konieczności wystawienia przez Ziemię zawodnika, który jeden w imieniu całej ludzkości będzie walczył z przedstawicielem innej rasy na tak zwanej „Alien Arena”. Brzmi głupio, to fakt, ale wrażenie podczas lektury jest jeszcze gorsze, bo mimo wszystko komiks miał być prześmieszny. Mniejsza o scenariusz jednak, bo to co w tym przypadku jest najfajniejsze to właśnie ten poligon graficzny. Nie ma tu jednej plastycznej konwencji, mamy cały ich mix, starannie dostosowany do charakteru danej sceny, kadru, planszy. Bywa, że na jednej stronie mamy kadr z
„Azurek Stories”
„Azurek Stories”
silnymi akcentami obróbki cyfrowej, zaraz obok niemal malarskie ujęcie, a jeszcze niżej ledwie zarysowaną scenę, jakby autorom zabrakło czasu na jej dopieszczanie. Wygląda to wszystko na bardzo przemyślane i umiejętne posługiwanie się komiksowym językiem kadrów. Jednocześnie komiks należy do tych silnie przerysowanych, co stwarza dość duże szanse na miłą plastyczną przygodę mimo wątłego pomysłu.
Po serii reklam komiksów i albumów dla dorosłych następuje zestaw trzech shortów właściwe o wspólnym tytule „Azurek Stories”. Ich autorem jest Stefano Cardoselli, a pomagali mu Rita Gorgoni i Daniele Errico. Nieskomplikowane plastycznie prace „Target”, „Gerald” i „We supply equipment” łączą się fabularnie jednak w dobrze przemyślaną całość. I w tym tkwi to
„The Princess and The Pea-Brain”
„The Princess and The Pea-Brain”
„coś” tego komiksu, że w oderwaniu od siebie prezentują się słabo, zyskując jednocześnie drugie dno razem. Atmosfera z gruntu cyberpunkowa, miejsca aglomeracja, bezsilna ludność cywilna, wielkie policyjne pojazdy, broń i gigantyczne insekty. Świetny pomysł z maszyną do popełniania samobójstw. W sumie zaciekawiający przykład komiksu bez wielkich ambicji.
Autorem „The Princess and The Pea-Brain” jest Cinzia DiFelice. To przede wszystkim bardzo ładny komiks, dopracowany w szczegółach, niezwykle realistyczny mimo swego bajkowego klimatu. Tutaj wprost każdy kadr zachwyca i zastanawia, ileż czasu autor musiał mu poświęcić. Rzadko zdarza się widzieć taką dbałość o drobiazgi, jaką prezentuje ten komiks. To zresztą też całkiem udana historyjka, nic odkrywczego, ale poprowadzona tak, że dopinguje się w duchu śmiałka, który rusza na północ by przynieść zaklętej księżniczce-czarodziejce magiczny kamień, który pomoże jej uwolnić się od klątwy. Przewrotna historia prosta u założeń, przepięknie narysowana. Palce lizać.
„The Eternal Game”
„The Eternal Game”
Skoro o lizaniu palców, to muszę donieść, że jeszcze nie czas ku temu. Bo numer zamyka komiks „The Eternal Game” autorstwa… Juana Gimeneza. To jest jeden z tych autorów, których plastyka zapiera mi niemal dech w piersiach. Tutaj wyobraźnia i umiejętności równocześnie sięgają szczytów. Rysunek i kolor spajają się w jedno tworząc niesamowite wizje intrygujących historii. Pole bitwy przyszłości, dwójka żołnierzy w opancerzonym wozie obserwuje podniebne starcia. Kiedy samolot przeciwnika, jedno z najnowocześniejszych osiągnięć technicznych zostaje trafiony, dostają oni rozkaz dostania się do jego wraku…
Podsumowując całkiem dobry numer HM, bez większych rewelacji, trzymający za to poziom legendarnego magazynu.
koniec
1 lipca 2002

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedzielny krytyk komiksów: Śrubełek? Głowadzik?
Marcin Osuch

28 IV 2024

Każdy smok ma swój słaby punkt ukryty pod którąś z łusek. Tak było ze Smaugiem z „Hobbita”, tak było też ze smokiem z przygód Jonki, Jonka i Kleksa. A że w przypadku tego drugiego chodziło o wentyl do pompki? Na tym polegał urok komiksów Szarloty Pawel.

więcej »

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.

więcej »

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

17 IV 2024

W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.