Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Pierre-Henry Gomont
‹Twierdzi Pereira. Na podstawie powieści Antonia Tabucchiego›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTwierdzi Pereira. Na podstawie powieści Antonia Tabucchiego
Scenariusz
Data wydania20 maja 2018
RysunkiPierre-Henry Gomont
Wydawca Mucha Comics
ISBN9788365938138
Format160s. 205x280 mm
Cena89,00
Gatunekhistoryczny, obyczajowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Historia w obrazkach: Żywot człowieka przyzwoitego
[Pierre-Henry Gomont „Twierdzi Pereira. Na podstawie powieści Antonia Tabucchiego” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To bardzo smutna historia. Chwytająca za serce i gardło. Ale jednocześnie niosąca promyk nadziei. I podtrzymująca na duchu. Przekonująca, że zawsze warto – w obronie wartości ogólnoludzkich, takich jak demokracja czy prawa człowieka – wystąpić przeciwko autorytarnej władzy. Bez względu na to, w jakie szatki przebiera się ta władza. Pierre-Henry Gomont mistrzowsko zaadaptował na język komiksu powieść Antonia Tabucchiego „Twierdzi Pereira”.

Sebastian Chosiński

Historia w obrazkach: Żywot człowieka przyzwoitego
[Pierre-Henry Gomont „Twierdzi Pereira. Na podstawie powieści Antonia Tabucchiego” - recenzja]

To bardzo smutna historia. Chwytająca za serce i gardło. Ale jednocześnie niosąca promyk nadziei. I podtrzymująca na duchu. Przekonująca, że zawsze warto – w obronie wartości ogólnoludzkich, takich jak demokracja czy prawa człowieka – wystąpić przeciwko autorytarnej władzy. Bez względu na to, w jakie szatki przebiera się ta władza. Pierre-Henry Gomont mistrzowsko zaadaptował na język komiksu powieść Antonia Tabucchiego „Twierdzi Pereira”.

Pierre-Henry Gomont
‹Twierdzi Pereira. Na podstawie powieści Antonia Tabucchiego›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTwierdzi Pereira. Na podstawie powieści Antonia Tabucchiego
Scenariusz
Data wydania20 maja 2018
RysunkiPierre-Henry Gomont
Wydawca Mucha Comics
ISBN9788365938138
Format160s. 205x280 mm
Cena89,00
Gatunekhistoryczny, obyczajowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
To nie było wcale dzieło przypadku, że dwa najstraszniejsze ustroje totalitarne – komunizm i faszyzm – narodziły się w okresie międzywojennym. W czasie gdy świat targany był wielkimi kryzysami gospodarczymi, politycznymi i społecznymi. Gdy starając się podnieść po doświadczeniach pierwszej wojny światowej, zawierzył populistom, których chore ambicje i fantasmagoryczne ideały utorowały drogę do kolejnego, jeszcze koszmarniejszego w skutkach konfliktu. W latach 20. i 30. XX wieku praktycznie w całej Europie dał się zauważyć ostry skręt w prawo. W wyniku wojskowych zamachów stanu w wielu krajach do władzy doszli politycy o autorytarnych zapędach. Problem ten nie ominął także leżącej na peryferiach Starego Kontynentu Portugalii. W 1926 roku konserwatyści i monarchiści, wspierani przez portugalskich katolików, przeprowadzili pucz (piąty w ciągu zaledwie sześciu lat), w wyniku którego dyktatorską władzę przejął generał António Carmona. Rozwiązał on parlament, rozprawił się z wszelkiej maści opozycją i ogłosił tak zwaną Ditadura Nacional, czyli „dyktaturę narodową”. Dwa lata później, chcąc poprawić sytuację gospodarczą kraju, powierzył tekę ministra finansów profesorowi ekonomii António de Oliveirze Salazarowi, który tym samym rozpoczął marsz po pełnię władzy w kraju.
Salazar wprowadził reformy, które ustabilizowały gospodarkę Portugalii i wydźwignęły ją z poważnych tarapatów finansowych. Zyskał tym samym sporą popularność w społeczeństwie i uznanie generała Carmony, który w 1932 roku uczynił go premierem. Rok później wprowadzono nową konstytucję, ogłaszając tym samym powstanie Nowego Państwa (to jest Estado Novo). Władzę wojskowych zastąpił autorytaryzm cywilny, którego fundamentem były katolicki konserwatyzm, korporacjonizm i system monopartyjny (opierający się na wsparciu Unii Narodowej). Z biegiem czasu zaczęto widzieć w Salazarze przywódcę państwa faszystowskiego, choć w rzeczywistości ideologicznie było mu daleko i do Benita Mussoliniego, i do Adolfa Hitlera. Najbliższy politycznie był Portugalczykowi generał Francisco Franco, nic więc dziwnego, że kiedy w 1936 roku wybuchła wojna domowa w Hiszpanii, to właśnie jemu Salazar przyszedł z pomocą (wojskową i finansową). Sam przyjmował ją również. Chociażby od Hitlera. Gdy chciał wzmocnić działającą w kraju od sierpnia 1933 roku Policję Czujności i Ochrony Państwa (PVDE), bez oporów poprosił o przysłanie do Lizbony specjalistów z Gestapo.
W drugiej połowie lat 30. PVDE była postrachem przeciwników politycznych Salazara. Ci zaś, za sprawą policji politycznej, ginęli w niewyjaśnionych okolicznościach, byli porywani i torturowani, trafiali do obozu koncentracyjnego Tarrafal na wyspie Santiago w archipelagu Wysp Zielonego Przylądka. Wielu Portugalczyków, nie chcąc podzielić ich losu, przystosowywało się do nowych warunków – także wtedy, gdy w duchu byli republikanami bądź umiarkowanymi monarchistami. Jak Pereira – tytułowy bohater powieści Antonia Tabucchiego. Zmarły przed sześcioma laty w lizbońskim szpitalu Tabucchi był włoskim prozaikiem, który zakochał się w Portugalii, zamieszkał tam, a od pewnego momentu zaczął nawet pisać w języku portugalskim. Powieść „Twierdzi Pereira”, wydaną pierwotnie w 1994 roku, powstała jeszcze po włosku. Bardzo szybko doczekała się ona adaptacji filmowej; przeniósł ją na ekran Roberto Faenza, który w roli tytułowej obsadził legendę italskiego kina, Marcella Mastroianniego. Dwie dekady później książką zainteresował się francuski twórca komiksowy Pierre-Henry Gomont, specjalista od ambitnych przedsięwzięć „rysunkowych” („Catalyse”, 2011; „Crematorium”, 2012; „Rouge Karma”, 2014; „Les nuits de Saturne”, 2015). Opublikowana przed dwoma laty powieść graficzna Gomonta – z jego scenariuszem i ilustracjami – doczekała się uznania krytyków i dwóch prestiżowych nagród we Francji. Wszystko jak najbardziej zasłużenie.
Pereira (w komiksie ani razu nie użyto imienia bohatera) to człowiek żyjący na marginesie społeczeństwa, izolujący się od świata, dla którego otaczająca go rzeczywistość jest dopustem bożym. Je, pije, oddycha, pracuje, ale jednocześnie trudno powiedzieć, że… żyje. Radość życia stracił już dawno temu, gdy młodo zmarła jego żona. Od tamtej pory nie związał się z żadną kobietą. Całkowicie oddaje się literaturze, teraz jako redaktor cotygodniowego dodatku kulturalnego do katolickiego dziennika „Lisbõa”. Uważany za dziwaka (rozmawia sam ze sobą i z nieżyjącą małżonką), funkcjonuje w „bańce”, odporny na bodźce zewnętrzne i starający się nie dostrzegać zachodzących dokoła zmian. Owszem, zdaje sobie sprawę z dyktatorskich rządów Salazara, boli go dokonująca się niekiedy wprost na jego oczach niesprawiedliwość – wewnątrz nie zgadza się na to, lecz nie ma odwagi, aby głośno zaprotestować. Co by to zresztą zmieniło w jego beznadziejnie poukładanym życiu? Wsparciem duchowym jest dla Pereiry od lat znajomy franciszkanin, ojciec António – z nim rozmawia o śmierci, przed nim spowiada się (choć, gwoli ścisłości, nie za bardzo ma z czego). Patrząc z boku, wydaje się być człowiekiem, który idealnie przystosował się do panującej w kraju sytuacji.
Pozorna stabilizacja Pereiry pewnego dnia zaczyna się jednak chwiać w posadach. Ma to związek z zawarciem znajomości z młodym filozofem Franceskiem Rossim. Chcąc pomóc klepiącemu biedę mężczyźnie, redaktor zamawia u niego nekrologi znanych pisarzy, którzy… jeszcze żyją. Wychodzi z założenia, że kiedy dany autor umiera, zazwyczaj brakuje czasu na stworzenie godnego jego talentu wspomnienia, woli być więc na taką ewentualność przygotowany wcześniej. Rossi okazuje się być trudnym współpracownikiem – bohaterem pierwszego tekstu, jaki dostarcza, jest bowiem Federico Garcia Lorca, poeta hiszpański zamordowany dwa lata wcześniej przez zwolenników generała Franco. Dla Pereiry to oczywiste, że taki artykuł nie może się ukazać – wszak premier Portugalii deklaruje się jako przyjaciel walczącego o władzę w sąsiednim kraju wojskowego. Radzi zatem Rossiemu, aby zajął się twórcami neutralnymi bądź sprzyjającymi zaprzyjaźnionym reżimom. Ten jednak nic sobie z tego nie robi. Mimo to redaktor nie zrywa współpracy z Franceskiem, ponieważ z biegiem czasu dostrzega w nim cechy, jakie sam posiadał w młodości – ideowe zaangażowanie i pewność siebie. Ale tak naprawdę jest jeszcze jeden powód – to narzeczona młodego filozofa, Marta, zagorzała antyfaszystka, która przypomina Pereirze zmarłą żonę.
Gomont stopniowo zagęszcza atmosferę. Robi to niemal niepostrzeżenie. Groza wkrada się do fabuły niejako kuchennymi drzwiami, by w finale uderzyć ze zdwojoną siłą. Nagle okazuje się, że tak naprawdę żyjąc w systemie autorytarnym, nie można pozostać całkowicie obojętnym na to, co dzieje się dokoła. Oczywiście jeżeli jest się człowiekiem przyzwoitym, a swój katolicyzm odczytuje zgodnie z naukami Jezusa Chrystusa. Reżim ma bowiem to do siebie, że krzepnąc, zawłaszcza kolejne sfery życia publicznego. Narzuca obywatelom nie tylko to, jak mają żyć, lecz także co myśleć. „Twierdzi Pereira” jest tym samym dziełem na wskroś uniwersalnym. Akcja komiksu – a wcześniej powieści i filmu – równie dobrze mogłaby rozgrywać się w faszystowskich Włoszech, nazistowskich Niemczech, frankistowskiej Hiszpanii, stalinowskim Związku Radzieckim czy bierutowskiej Polsce. W każdym z tych krajów znaleźliby się przecież ludzie pokroju redaktora Pereiry, filozofa Rossiego czy Marty. W każdym działała policja polityczna będąca odpowiednikiem salazarowskiego PVDE, która w myśl szczytnych haseł o obronie ojczyzny, umacniała okrutną władzę.
Akcja komiksu Gomonta toczy się nieśpiesznie, w rytm nudnego aż do bólu życia głównego bohatera. Dopiero w końcówce wydarzenia nabierają rozpędu, napięcie rośnie, a czytelnik zaczyna być targany emocjami. Francuski pisarz i rysownik w ramach przygotowań do pracy nad adaptacją powieści Tabucchiego wybrał się do Portugalii, przechadzał się wąskimi uliczkami Lizbony, którymi chadzał do pracy redaktor Pereira – wszystko po to, aby najdokładniej jak to możliwe odzwierciedlić rzeczywistość. Mimo to – przynajmniej od strony wizualnej – trudno uznać komiks za realistyczny. Gomont wyszedł bowiem z założenia, że główni bohaterowie, a nade wszystko tytułowy, chcąc zdobyć sympatię czytelnika, powinni być nieznacznie odrealnieni, karykaturalni, naznaczeni piętnem szaleństwa. A przynajmniej ci – jak sam Pereira, ale również Rossi, ojciec António czy leczący redaktora doktor Cardoso – których określić możemy mianem pozytywnych. Stojący po przeciwnej stronie barykady takiego szczęścia nie mają – ich twarze, symbolizujące okrucieństwo reżimu, skażone są nienawiścią, zachłannością, zdradą, prostactwem. Mówiąc najprościej: źle im z oczu patrzy. Może to i trochę nazbyt uproszczona linia podziału zastosowana przez grafika, ale z drugiej strony chyba łatwo zrozumieć autora.
koniec
2 lipca 2018

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Włoski Kurosawa
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

30 IV 2024

W latach 90. tryumfy święciły seriale anime z włoskim dubbingiem prezentowane w stacji Polonia 1. Jednak połączenie kultur ojczyzny sushi oraz ojczyzny pizzy nie zawsze musi wypadać tak kuriozalnie, czego dowodzi szósty tom antologii „Toppi. Kolekcja” pod tytułem „Japonia”.

więcej »

Kraina bez gwiazd
Marcin Osuch

29 IV 2024

Wydana nakładem oficyny Lost in Time „Arka” to udany miks twardego SF z elementami horroru i socjologicznego thrillera. Początek jest bardzo dobry i na szczęście nie najgorsze jest zakończenie.

więcej »

Zupełnie jak nie trykoty
Dagmara Trembicka-Brzozowska

28 IV 2024

Ten album to taka „przejściówka” – rozpoczyna się sceną z „Wojen nieskończoności”, a akcja znajduje się najwyraźniej gdzieś przed albumem „King In Black”, w Polsce jak na razie nie wydanym, oraz późniejszymi komiksami m.in. z cyklu „Wojna światów” czy z Thorem w roli głównej. I jakkolwiek fabuła jest dość przeciętna, to jednak jest w „Czarnym” parę rzeczy wartych zobaczenia.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Z tego cyklu

Powinno być lepiej
— Sebastian Chosiński

Konkwistadorzy!
— Sebastian Chosiński

Z Kijowa do Algieru
— Sebastian Chosiński

Zaskakująco dobrze
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Do utraty tchu i zmysłów
— Sebastian Chosiński

Pycha kroczy przed upadkiem
— Wojciech Gołąbowski

Co znaczy współpraca
— Wojciech Gołąbowski

Bardzo na czasie
— Wojciech Gołąbowski

Miłość w czasach wojny
— Marcin Osuch

Przeczuwając własną śmierć
— Wojciech Gołąbowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.