Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 23 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXVII

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Marc Bourgne
‹Commander Anderson›

Frank Lincoln: Commander Anderson
EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCommander Anderson
Scenariusz
RysunkiMarc Bourgne
PrzekładMariola Regulska
Wydawca Twój Komiks
CyklFrank Lincoln
ISBN-1083-7320-451-2
Format210×297
Cena18,90
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Frank Lincoln: Commander Anderson

Arktyczna melancholia
[Marc Bourgne „Commander Anderson” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Marc Bourgne - scenarzysta i rysownik "Franka Lincolna" - historyk z wykształcenia, ma "bzika" na punkcie Alaski.

Sebastian Chosiński

Arktyczna melancholia
[Marc Bourgne „Commander Anderson” - recenzja]

Marc Bourgne - scenarzysta i rysownik "Franka Lincolna" - historyk z wykształcenia, ma "bzika" na punkcie Alaski.

Marc Bourgne
‹Commander Anderson›

Frank Lincoln: Commander Anderson
EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułCommander Anderson
Scenariusz
RysunkiMarc Bourgne
PrzekładMariola Regulska
Wydawca Twój Komiks
CyklFrank Lincoln
ISBN-1083-7320-451-2
Format210×297
Cena18,90
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Frank Lincoln: Commander Anderson
Nie dość, że właśnie ów najbardziej wysunięty na północ stan USA obrał sobie za temat pracy magisterskiej (obronionej na słynnym uniwersytecie Sorbona), to na dodatek uczynił go tłem wydarzeń aż dwóch stworzonych przez siebie serii komiksowych: nieznanej jeszcze w naszym kraju "Być wolnym" oraz właśnie "Franka Lincolna". Inna sprawa, że owa geograficzna egzotyka nijak nie przekłada się na zwiększenie atrakcyjności albumu.
Tytułowa postać to eksglina, który po tajemniczym zniknięciu przed pięcioma laty swojej żony Susan, postanowił rozstać się z policją w Anchorage (to największe miasto na Alasce) i zacząć pracować na własny rachunek. Został prywatnym detektywem, który pomiędzy rozwiązywaniem kolejnych "zapierających dech w piersiach" spraw kryminalnych stara się dociec, co tak naprawdę przydarzyło się jego małżonce - notabene byłej agentce FBI (choć, jak nieraz można usłyszeć w filmach szpiegowskich, z tej służby tak naprawdę nigdy się nie odchodzi). Śledztwo jest jednak wyjątkowo trudne, gdyż Lincoln posiada tylko jeden ślad. Prowadzi on do niezwykle bogatego biznesmena i "domniemanego bossa mafii" na Alasce, Roberto Moreno. Traf chce, że kolejna sprawa, którą Frank musi rozwikłać - a która przedstawiona została właśnie w drugim tomie serii - ma po części związek właśnie z tym człowiekiem. Co to za sprawa? Na jednej z dalekomorskich platform wiertniczych należących do firmy "Golden Oil", której jednym z głównych akcjonariuszy jest pan Moreno, popełnione zostaje morderstwo. Ofiarą pada "szpieg" ekologicznej organizacji Greenwar, którego zadaniem było zapobiec planowanemu sabotażowi na platformie. Żeby było śmieszniej, sabotaż ten miał zostać przeprowadzony na zlecenie szefostwa koncernu. W ten sposób uzyskałoby ono od rządu zgodę na zatopienie, przynoszącej firmie coraz mniejsze zyski, platformy w morzu, zamiast konieczności jej kosztownego - ale z punktu widzenia ochrony środowiska naturalnego znacznie bardziej korzystnego - demontażu. Firma ubezpieczeniowa, która w przypadku awarii platformy musiałaby wypłacić "Golden Oil" kolosalne odszkodowanie, stara się oczywiście "wyperswadować" Robertowi Moreno taki scenariusz wydarzeń, a pomóc jej w "przekonaniu" biznesmena-gangstera ma... Frank Lincoln!
Frank, choć trochę fajtłapowaty, na dodatek często sięgający po alkohol, radzi sobie z wyjaśnieniem zagadki nadzwyczaj łatwo. Trzeba jednak przyznać, że do końcowego sukcesu prowadzą go wcale nie zdolności detektywistyczne, ale pewna lekarka-nimfomanka, starająca się po pięciu latach seksualnej abstynencji przypomnieć Lincolnowi, po co natura obdarzyła go genitaliami. Brzmi żenująco? Nie moja to wina... Dotarłszy do ostatniej strony albumu, nie mogłem pozbyć się natrętnej myśli, że klimat Alaski zdecydowanie panu Bourgne nie służy. W trakcie tworzenia drugiego tomu tej serii musiała go chyba dopaść owa słynna "arktyczna melancholia", co to podobno potrafi nawet rozum odebrać, popychając najbardziej zdrowego na umyśle człowieka na skraj szaleństwa. Historyjka, którą wymyślił autor, jest daleko na bakier z logiką, ale i to można by mu wybaczyć, gdyby przynajmniej ciekawie ją opowiedział. Jedyne, na co warto zwrócić uwagę, to bardzo realistyczne scenki kopulacji detektywa z panią doktor. (Może więc pożytek byłby większy, gdyby pan Bourgne zabrał się np. za adaptację "Kamasutry" - jak widać, pewne doświadczenie w tej tematyce już ma). Można się też jednak pocieszać: gorzej już być nie może, więc trzeci tom siłą rzeczy musi być lepszy.
koniec
1 września 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Lapsusy, Korekty i Paliksięgi
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

22 VI 2024

„Jack z Baśni” to odpryskowy tytuł uzupełniający rewelacyjną serię „Baśnie”. Jego drugi tom nie dorównuje podstawowemu cyklowi, ale wypada lepiej niż jego poprzednik.

więcej »

Geneza horroru
Marcin Osuch

21 VI 2024

Z mojej perspektywy „Thorgal. Młodzieńcze lata” to najlepsza seria poboczna z uniwersum stworzonego przez van Hamme’a i Rosińskiego. Zapewne odpowiedzialni za jej wydawanie też tak uznali i dlatego nadal jest kontynuowana. Jednak i ona łapie od jakiegoś czasu zadyszkę.

więcej »

Życie, życie jest nowelą…
Agnieszka ‘Achika’ Szady

20 VI 2024

…która wciąga nas jak rzeka. Tak, nie ukrywam, że czytanie „Giant Days” wciąga. To niewątpliwie zasługa sympatycznych postaci, a też i styl rysowania jest bardzo w moim guście. Czasami mam wrażenie, jakbym oglądała film animowany.

więcej »

Polecamy

Ambasadorka pokoju

Niekoniecznie jasno pisane:

Ambasadorka pokoju
— Marcin Knyszyński

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Krótko o komiksach: Marzec 2002
— Artur Długosz, Marcin Herman, Paweł Nurzyński, Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Radość dzieciństwa i smutek starości
— Sebastian Chosiński

Artystka nieobojętna
— Sebastian Chosiński

Trzech solistów w łódce, nie licząc sekcji rytmicznej
— Sebastian Chosiński

My mieliśmy Miliana, Szwedzi mają Ståhla
— Sebastian Chosiński

Wszystkie drogi prowadzą do Bazylei
— Sebastian Chosiński

Przez ciernie na… Manhattan
— Sebastian Chosiński

Z Izraela – via Maroko i Senegal – do Nowego Jorku
— Sebastian Chosiński

Zabić… cóż może być prostszego?!
— Sebastian Chosiński

Nad piękną i modrą Odrą
— Sebastian Chosiński

Braterski hołd
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.