Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Manifest krytyka fantastycznego

Esensja.pl
Esensja.pl
Tekstem „Sami sobie sterem, żeglarzem i okrętem…” zamieszczonym w ostatnim numerze „Creatio Fantastica” Jewgienij T. Olejniczak chciał wsadzić kij w mrowisko. Niestety, niespecjalnie mu to wyszło. Kij wprawdzie jest, ale zamiast mrowiska mamy mniej lub bardziej zdezorientowane mrówki pałętające się po lesie fikcji.

Michał Foerster

Manifest krytyka fantastycznego

Tekstem „Sami sobie sterem, żeglarzem i okrętem…” zamieszczonym w ostatnim numerze „Creatio Fantastica” Jewgienij T. Olejniczak chciał wsadzić kij w mrowisko. Niestety, niespecjalnie mu to wyszło. Kij wprawdzie jest, ale zamiast mrowiska mamy mniej lub bardziej zdezorientowane mrówki pałętające się po lesie fikcji.
Olejniczak chciałby dostać manifest krytyka literatury fantastycznej. „Każdy krytyk potrafi pewnie wyrecytować kilka nazwisk pisarzy, którzy według niego tworzą czołówkę, ale dlaczego są […] – tego już nikt nie chce czy też nie umie napisać”, stwierdza autor. Manifestu nie będzie, nie ma go kto napisać. Rzetelnej krytyki brakuje z dwóch powodów: a) nie warto pisać o fantastyce, b) nie ma czytelników fantastyki.
Fantastyka dzisiaj
Po pierwsze, 90 procent tego, co obecnie ukazuje się na polskim rynku, to – proszę wybaczyć – chłam niewarty czytania. Dzisiaj fantastyka to przede wszystkim literatura przygodowa, której nie ma większego sensu recenzować. Być może jedynym sensownym rozwiązaniem byłoby wskrzeszenie rubryki Książek Najgorszych, którą przed wojną w „Wiadomościach Literackich” prowadził Antoni Słonimski, zaś pod koniec komuny Stanisław Barańczak. Za PRL-u były powieści milicyjne, teraz w buty grafomanii wskakuje (w dużej mierze) literatura fantastyczna. Jednak ile można się nabijać z głupot popełnianych przez pisarzy?
Kiedy jakiś czas temu słuchałem Marcina Przybyłka mówiącego, że powstaje wiele dobrych książek polskich pisarzy, miałem wrażenie, że żyjemy w różnych miejscach. Gniotów i grafomanii jest prawdziwe zatrzęsienie, na porządku dziennym stoi niechlujna redakcja (bądź jej brak), która nie wyłapuje ulicznego języka, oczywistych błędów stylistycznych i tym podobnych. MKOl ma za motto „Citius-Altius-Fortius”, natomiast większość wydawnictw: „Więcej, taniej, szybciej”. Skutkiem tego na rynku pojawiają się książki, które wołają o pomstę do nieba. Co ma w takiej sytuacji robić krytyk?
Fani, nie czytelnicy
Teza Olejniczaka jest prosta: pisarze nie powinni brać się za recenzowanie książek, zwłaszcza swoich kolegów. Bo to nieładnie. Prawdę mówiąc, wolę czytać recenzje tworzone przez pisarzy niż skrobane w internecie przez fanów. No właśnie – problem polega na tym, że zamiast czytelników fantastyki mamy przede wszystkim fanów. Z tych pierwszych biorą się krytycy, ci drudzy natomiast ograniczają się do podziwiania i zachwalania przeczytanych pozycji. Dla literatury jest to bardzo niebezpieczne, fan nigdy nie przekształci się w krytyka – zawsze będzie chwalił, głaskał, aż zagłaszcze na śmierć. Pisarze karmieni pochlebstwami przez swoich odbiorców żyją w przekonaniu o swoim talencie, co często podtrzymują spotkania autorskie, fora internetowe i oczywiście „recenzje”.
Owe zachwyty nad oczywistymi gniotami, literaturą niewartą złamanego grosza, są prawdziwą plagą internetu. Fantastyka jest, owszem, w przeważającej części literaturą przygodową, nie oznacza to jednak, że jest literaturą pornograficzną. A większość recenzji tak właśnie ją traktuje – za nic mając walory (częściej: ich brak) literackie, natomiast skupiając się na ładnej okładce i streszczeniu fabuły (ewentualnie cenie). Brakuje czytelników, nic więc dziwnego, że nie ma krytyków.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Kto ma się zmierzyć z „Lodem” Jacka Dukaja? – pyta Olejniczak. I narzeka, że nikt, że zabrakło ostatniego Mohikanina, który obroniłby honor fantastyki. Nie dostrzega natomiast, że powieść została szeroko omówiona przez krytyków „niefantastycznych”, doczekała się recenzji w polskiej prasie, Dukaj nawet dostał nagrodę im. Kościelskich. Owszem, nie został dostrzeżony przez znaczną część recenzentów zajmujących się fantastyką, ale wynika to z tego, że zamiast czytelników mamy fanów. Olejniczak chyba chciałby, żeby obok „mainstreamowych” krytyków byli jeszcze „fantastyczni”. Znowu wracamy do wałkowanego bez sensu od lat podziału na getto i literaturę głównego nurtu. Zresztą podobne argumenty wysuwał Maciej Guzek w tekście „Niegotowi na arcydzieło?” („NF” 5/2008). Prawdę mówiąc, robi mi się niedobrze, kiedy kolejny raz słyszę te same argumenty. Problem leży nie w podziale gatunkowym, ale w podziale czytelniczym. Nic dziwnego, że Poltery czy inne Gildie nie zachwyciły się „Lodem”. To nie ich „target”.
Jaka powinna być krytyka
Olejniczak chciałby obiektywnej, sumiennej, „rasowej” krytyki. Ja bym nie chciał. Zamieszczane w sieci recenzyjki książek Pilipiuka czy innego Komudy mają jedną dobrą cechę – często pisane są z pasją (stąd pewnie liczne błędy ortograficzne). Czasami przypominają wyznania zakochanych, którzy nie bardzo potrafią opowiedzieć, co dzieje się w ich duszy. Otóż krytyk to jest taki zakochany, który umie opowiadać. Ilekroć chcę przeczytać naprawdę dobrą recenzję, sięgam po Słonimskiego. Ów człowiek miał w sobie prawdziwą pasję, miłość do literatury, którą doskonale przelewał na papier. Potrafił zrecenzować książkę telefoniczną i czyta się to znakomicie. Kiedy czytam u Olejniczaka, że krytyka powinna być obiektywna, mam wrażenie, że mówimy o różnych sprawach. Obiektywne to mogą być analizy naukowe, akademickie roztrząsania problemów. Jeśli chcemy uprawiać krytykę, w dodatku krytykę fantastyki, trzeba to robić z miłością i – uwaga – subiektywnie.
Czytanie książek nie ma żadnego związku z obiektywizmem, nie istnieją żadne kanony dobrej literatury, żadne wytyczne, jak powinna wyglądać świetna powieść, a jak „taka sobie”. O tym decyduje czytelnik, jest to więc sąd subiektywny. Krytyk natomiast to jest taki ktoś, kto potrafi swoją opinią zarazić odbiorcę, pomóc mu odczytać książkę (albo zniechęcić do niej). Nie zaś pan, który będzie wydawał wyroki na temat literatury.
Uśmiałem się, czytając, że „Creatio Fantastica”, „Esensja” i „Fahrenheit” „w dodatku nie płacą autorom”. Daj Boże, doczekamy takich czasów, kiedy na publikowaniu w internecie będzie można zarabiać. Obecnie nawet największe gazety i magazyny niewiele zyskują na zamieszczaniu swoich materiałów w sieci. A literatura z pieniędzmi ma, jak wiemy, niewiele wspólnego. Olejniczak marzy – chciałby obiektywnej krytyki, chciałby etatowych recenzentów… Rzeczywistość rysuje się w zupełnie innych barwach niż byśmy tego chcieli.
Manifest?
Nie będę bronił „Esensji”, której Olejniczak zarzuca błędy. Jasne, nikt nie jest od nich wolny, zwłaszcza magazyn tworzony przez amatorów. Natomiast fakty są takie, że obecnie jedynie internet – tak, ten sam, który dopuszcza tyle chały i głupot – jest miejscem, gdzie może zaistnieć sensowna krytyka literatury fantastycznej. Najbliższe lata pokażą, czy krytyka w ogóle przetrwa, czy też – obawiam się – skarleje zupełnie i jedynymi ocenami książek będą wyklinane przez Olejniczaka „gwiazdki” stawiane przez redakcję. Póki co kłóćmy się, bo to najlepszy sposób na rozwój.
koniec
9 czerwca 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Okładka <i>Amazing Stories Quarterly</i> z wiosny 1929 r. to portret jednego z Małogłowych.<br/>© wikipedia

Stare wspaniałe światy: Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
Andreas „Zoltar” Boegner

11 IV 2024

Czy „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, powieść, której tytuł wykorzystałem dla stworzenia nazwy niniejszego cyklu, oraz ikoniczna „1984” George’a Orwella bazują po części na pomysłach z „After 12.000 Years”, jednej z pierwszych amerykańskich antyutopii?

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (24)
Andreas „Zoltar” Boegner

7 IV 2024

Kontynuując omawianie książek SF roku 2021, przedstawiam tym razem thriller wyróżniony najważniejszą nagrodą niemieckojęzycznego fandomu. Dla kontrastu przeciwstawiam mu wydawnictwo jednego z mniej doświadczonych autorów, którego pierwsza powieść pojawiła się na rynku przed zaledwie dwu laty.

więcej »

Fantastyczne Zaodrze, czyli co nowego w niemieckiej science fiction? (23)
Andreas „Zoltar” Boegner

14 III 2024

Science fiction bliskiego zasięgu to popularna odmiana gatunku, łącząca zazwyczaj fantastykę z elementami powieści sensacyjnej lub kryminalnej. W poniższych przykładach chodzi o walkę ze skutkami zmian klimatycznych oraz o demontaż demokracji poprzez manipulacje opinią publiczną – w Niemczech to ostatnio gorąco dyskutowane tematy.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Przeczytaj to jeszcze raz: My nie marzniemy
— Anna Nieznaj

Scena za ciasna na Lód
— Karolina „Nem” Cisowska

Najlepsze książki dekady – wybór czytelników Esensji
— Esensja

50 książek minionej dekady, które warto znać
— Esensja

50 najlepszych polskich powieści fantastycznych
— Esensja

Weekendowa Bezsensja: Streszczenia lektur (2)
— Michał Foerster, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Konrad Wągrowski

Wariacje literackie: Rewolucja czy ewolucja?
— Michał Foerster

Esensja czyta: III kwartał 2008
— Michał Foerster, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Daniel Markiewicz, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski, Marcin T. P. Łuczyński

Esensja na wakacje: Najmroźniejsze sceny w literaturze
— Esensja

Katastrofa tunguska w fantastyce
— Jakub Gałka

Tegoż twórcy

O tym, czego nie boi się Dukaj
— Mieszko B. Wandowicz

Człowiek przeżywający
— Joanna Kapica-Curzytek

Przeczytaj to jeszcze raz: Dryf
— Beatrycze Nowicka

Nanomagia i chłopięce marzenia
— Beatrycze Nowicka

Wieczność porasta rdzą
— Justyna Lech

Scena za ciasna na Lód
— Karolina „Nem” Cisowska

Człowiek przekraczający
— Daniel Markiewicz

Esensja czyta: Luty-marzec 2010
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Daniel Markiewicz, Marcin Mroziuk

Esensja czyta: Grudzień 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Marcin T.P. Łuczyński, Daniel Markiewicz, Beatrycze Nowicka, Monika Twardowska-Wągrowska, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski

Esensja czyta: Październik-listopad 2009
— Jędrzej Burszta, Jakub Gałka, Anna Kańtoch, Michał Kubalski, Marcin T.P. Łuczyński, Joanna Słupek, Mieszko B. Wandowicz, Konrad Wągrowski, Krzysztof Wójcikiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.