Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Witold Jabłoński
‹Słowo i miecz›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSłowo i miecz
Data wydania22 marca 2013
Autor
Wydawca superNOWA
CyklSłowiańska apokalipsa
ISBN978-83-757-8040-6
Format648s. 120×198mm
Cena42,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Pagan fiction
[Witold Jabłoński „Słowo i miecz” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Słowo i miecz” Jabłońskiego mogło być całkiem niezłą powieścią o początkach chrześcijaństwa na ziemiach polskich i konflikcie między dawną a nową wiarą. Jest jednak do bólu typową historyjką fantasy z nieodłączną wyprawą bohaterów po skarb i włóczeniem się po lochach niczym na klasycznych sesjach RPG.

Miłosz Cybowski

Pagan fiction
[Witold Jabłoński „Słowo i miecz” - recenzja]

„Słowo i miecz” Jabłońskiego mogło być całkiem niezłą powieścią o początkach chrześcijaństwa na ziemiach polskich i konflikcie między dawną a nową wiarą. Jest jednak do bólu typową historyjką fantasy z nieodłączną wyprawą bohaterów po skarb i włóczeniem się po lochach niczym na klasycznych sesjach RPG.

Witold Jabłoński
‹Słowo i miecz›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSłowo i miecz
Data wydania22 marca 2013
Autor
Wydawca superNOWA
CyklSłowiańska apokalipsa
ISBN978-83-757-8040-6
Format648s. 120×198mm
Cena42,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Rzecz dzieje się w pierwszej połowie XI wieku, za panowania pierwszych Piastów, poczynając od Bolesława Chrobrego (początek książki) po rządy Kazimierza Odnowiciela. Opis książki głównym bohaterem nazywa Miecława, jednak ów mazowiecki możnowładca odgrywa w powieści jedynie drugorzędną rolę. Jako rzekomy bękart Chrobrego i syn pięknej Żywii ma przywrócić chwałę swojemu rodowi, stając się pionkiem w rękach własnej matki. W efekcie na kartach powieści nie spotkamy Miecława zbyt często. Zamiast tego podążamy śladami pogańskiej kapłanki, która za wszelką cenę stara się przeciwstawić odrodzeniu władzy Piastów i chrystianizacji kraju.
Wydaje się, że główną ideą, jaka przyświecała Jabłońskiemu w pisaniu książki, było przedstawienie krytyki chrześcijaństwa. To jeszcze można zrozumieć, ale obrane przez niego metody zupełnie nie spełniają swojej roli. Oto bowiem każdy kapłan (czy też, jak nazywają ich poganie, czerniec) jest odrażającą kreaturą, fizycznie odpychającą i w jakiś sposób zdeformowaną (jeden z antagonistów, brat Lucjusz, jest kulawy) kreaturą, która nie myje ani siebie, ani swoich szat. Nie mówiąc już o samych władcach: poznany na samym początku Chrobry, krzewiciel chrześcijaństwa i przyjaciel Ottona, okazuje się niewyżytym brutalem, który dopuszcza się gwałtu na głównej bohaterce. Dla większej karykaturalności postaci król umieszcza ją później w klasztorze, a urodzonego bękarta wychowuje na własnym dworze. Żeby bohaterom nie zabrakło mięsa armatniego, na karty powieści wprowadza Jabłoński przedstawicieli niezwykle tajemniczego, katolickiego zakonu rycerzy o nazwie Gladius Dei, oczywiście prezentowanego jako siedlisko najgorszego fanatyzmu.
Wśród tych wszystkich iście paszkwilowych ataków na chrześcijaństwo Jabłoński prezentuje niekiedy całkiem celne spostrzeżenia związane z religią, rozbieżnościami między starą a nową wiarą czy głęboko zakorzenionymi w ludziach tradycjami. Jeden z bohaterów, dumając nad gotowością czerńców do poświęcania swojego życia za wiarę, stwierdza gorzko, że nikt nie mówi o pogańskich męczennikach. Innym razem mieszkańcy miasta nie potrafią zrozumieć, dlaczego nowy bóg domaga się krwawej ofiary całopalnej z całej rodziny miejscowego guślarza. Niestety, wszystko to tonie w masie męczącego, propagandowego bełkotu, którym jesteśmy zasypywani na co drugiej stronie.
Nie ratuje książki ani wartka akcja, ani interesujące intrygi. Obserwujemy dwa równolegle prowadzone wątki: pierwszy przedstawia nam historię Żywii i jej syna, Miecława, podczas gry drugi, rozgrywany w roku 1047, to wspomniana we wstępie wyprawa po skarb, dungeon crawl i walka ze słowiańskimi zombie, a także spotkania z mało rozgarniętymi bogami panteonu Polan. Pierwsze elementy historii głównej bohaterki wydają się całkiem ciekawe; nie sposób się tu powstrzymać przed porównaniem jej do Martinowskiej Cersei, z tą tylko różnicą, że u Jabłońskiego ta postać jest o wiele bardziej „udana”, a podejmowane przez nią działania prawie zawsze kończą się sukcesem. Czego innego można by oczekiwać od wybranki bogini? Niestety, wątek polityczny szybko znika, a zastępują go słabo związane z głównym wątkiem fabularnym opowieści o bohaterach trzecioplanowych: jeden dotyczący zabójcy wysłanego na poszukiwania Kazimierza (przyszłego Odnowiciela), drugi pewnego mnicha. W obu przypadkach to jedynie preteksty (dodajmy, że dość nudne), by uraczyć nas kolejną porcją literackiej krytyki wczesnej chrystianizacji ziem polskich.
Druga część książki to niezwykle ważna wyprawa, w której udział bierze dwoje kapłanów, zmiennokształtny wojownik i tajemniczy przybysz. Ot, wypisz wymaluj skład typowej drużyny sesji Dungeons and Dragons: wojownik, ranger, kapłan i mag. Ich misja wygląda na kolejny pretekst: tym razem do zaprezentowania nam autorskiej znajomości mitologii słowiańskiej. Bohaterowie walczą ze staropolskimi upiorami i zombie, w przerwach pertraktując z bogami i tocząc ze sobą przydługie i męczące (dla czytelnika) dysputy. A im dalej w las tym więcej drzew… znaczy więcej sztampowych motywów fantasy, łącznie ze szwendaniem się po lochach.
Całość wygląda tak, jakby Jabłoński miał całkiem niezły pomysł, który mógł zostać dobrze zrealizowany. Sztuczne rozdmuchiwanie go do rozmiarów powieści (która na dodatek ma mieć dalszy ciąg) okazuje się jednak całkowitą pomyłką, szczególnie przez wzgląd na wprowadzanie w ów słowiański świat elementów gatunkowo nie przystających do kreowanej wizji średniowiecza. Tym trudniej zrozumieć wymienienie na samym końcu bibliografii, którą posłużył się autor przy kreśleniu realiów historycznych. Bo przecież to żadna powieść historyczna, a i termin historycznego fantasy ciężko tutaj zastosować.
koniec
24 sierpnia 2013

Komentarze

« 1 2
28 VIII 2013   22:06:37

Spróbuję jednak „Gwiazda Wenus, gwiazda Lucyfer”. Biblioteczno. :)

29 VIII 2013   14:42:31

W jednym słowie - PITOLENIE... Skoro recenzent wymaga od powieści obiektywizmu, to i sam winien w swojej recenzji taką zawrzeć. A jak recenzenta "męczą dialogi" to niech sobie biografię albo poezję JPII poczyta. Pewnie - w "kulturze popularnej" pewnie większe uznanie zdobyłaby powieść, która nie razi i tradycyjnie przedstawia proces chrystianizacji jako pokojowo niesione oświecenie, jednak znajomość historii czy nawet zwykła logika zdecydowanie temu przeczą. No ale albo się piszę pod publikę albo stara się wydać wartościową, nowatorską powieść.

PS. Do jednego z komentujących - ojciec R. Zelaznego był emigrantem z Polski, pochodzącym z miejscowości Rypin, więc to akurat nie był najlepszy przykład.

29 VIII 2013   17:38:53

"Skoro recenzent wymaga od powieści obiektywizmu" -> po czym wnosisz?

29 VIII 2013   22:35:07

„Pewnie - w "kulturze popularnej" pewnie większe uznanie zdobyłaby powieść, która nie razi i tradycyjnie przedstawia proces chrystianizacji jako pokojowo niesione oświecenie, jednak znajomość historii czy nawet zwykła logika zdecydowanie temu przeczą.”

W zachodniej literaturze (zarówno ambitnej jak i popularnej) ostatnich lat (przez co rozumiem ostatnie 300 lat) tradycyjnie przedstawia się kościół i hierarchów jako bandę skorumpowanych degeneratów albo tępych fanatyków. Nie przychodzi mi na myśl nawet jedna powieść o której mógłbym powiedzieć, że „tradycyjnie przedstawia proces chrystianizacji jako pokojowo niesione oświecenie”.

„No ale albo się piszę pod publikę albo stara się wydać wartościową, nowatorską powieść.”

Nowatorski to może by Jabłoński był 300 lat temu. W dzisiejszych czasach kolejna powieść tego typu zamiast szokować kogokolwiek jedynie wywołuje mdłości swoją wtórnością.

06 IX 2013   14:32:46

To ja poproszę o wskazanie tych pozostałych... :P

24 III 2016   08:49:06

Właśnie jestem w trakcie czytania. Rozpoczynałem z wielkimi nadziejami. Ciekawy temat, ulubiony gatunek. Niestety ta książka jest słaba. Mam wrażenie czytając, że pisał ją licealista, dotyczy to zwłaszcza dialogów. No i jak dla mnie na książkę, która jest oparta na prawdziwej historii, zbyt dużo sztuczek magicznych. Jakieś to takie dziecinne.

« 1 2

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Hetera, wieczna tułaczka
— Michał Kubalski

Historia żywa
— Eryk Remiezowicz

Niezapomniana lekcja historii
— Eryk Remiezowicz

Witelon rozdarty
— Eryk Remiezowicz

Dolnoślązak Witelon
— Eryk Remiezowicz

Krótko o książkach: Kwiecień 2002
— Artur Długosz, Jarosław Loretz, Eryk Remiezowicz

Potomkowie sennych marzeń
— Eryk Remiezowicz

Tegoż autora

Przygody z literaturą
— Miłosz Cybowski

Dylematy samoświadomości
— Miłosz Cybowski

Tysiąc lat później
— Miłosz Cybowski

Europa da się lubić
— Miłosz Cybowski

Zimnowojenne kompleksy i wojskowa utopia
— Miłosz Cybowski

Powrót na „Discovery”
— Miłosz Cybowski

Odyseja kosmiczna 2001: Pisarz i Reżyser
— Miłosz Cybowski

Mniej, ale więcej
— Miłosz Cybowski

Jak drzewiej o erpegach rozprawiano
— Miłosz Cybowski

Wojenna matematyka
— Miłosz Cybowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.