Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Philip Kerr
‹Był Pan w Smoleńsku, kapitanie?›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBył Pan w Smoleńsku, kapitanie?
Tytuł oryginalnyA Man Without Breath
Data wydania20 maja 2015
Autor
PrzekładJolanta Kiełbas
Wydawca W.A.B.
CyklBernard Gunther
SeriaMroczna seria
ISBN978-83-280-2008-5
Format480s. 123×194mm
Cena39,99
Gatunekhistoryczna, kryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

„Józio Kaleka” na tropie prawdy
[Philip Kerr „Był Pan w Smoleńsku, kapitanie?” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Polski tłumacz zdecydował się zmienić tytuł dziewiątej powieści szkockiego prozaika Philipa Kerra z serii o Bernardzie Güntherze. Zamiast oryginalnego, ale niewiele mówiącego na temat fabuły „Człowieka bez oddechu” czytelnik nad Wisłą dostał do ręki książkę „Był pan w Smoleńsku, kapitanie?”. I była to – przynajmniej z naszej perspektywy – decyzja słuszna.

Sebastian Chosiński

„Józio Kaleka” na tropie prawdy
[Philip Kerr „Był Pan w Smoleńsku, kapitanie?” - recenzja]

Polski tłumacz zdecydował się zmienić tytuł dziewiątej powieści szkockiego prozaika Philipa Kerra z serii o Bernardzie Güntherze. Zamiast oryginalnego, ale niewiele mówiącego na temat fabuły „Człowieka bez oddechu” czytelnik nad Wisłą dostał do ręki książkę „Był pan w Smoleńsku, kapitanie?”. I była to – przynajmniej z naszej perspektywy – decyzja słuszna.

Philip Kerr
‹Był Pan w Smoleńsku, kapitanie?›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBył Pan w Smoleńsku, kapitanie?
Tytuł oryginalnyA Man Without Breath
Data wydania20 maja 2015
Autor
PrzekładJolanta Kiełbas
Wydawca W.A.B.
CyklBernard Gunther
SeriaMroczna seria
ISBN978-83-280-2008-5
Format480s. 123×194mm
Cena39,99
Gatunekhistoryczna, kryminał / sensacja / thriller
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
„Trzynastka” okazała się dla szkockiego pisarza Philipa Kerra nadzwyczaj pechowa. W 2018 roku, w którym ukazała się właśnie trzynasta jego powieść z Bernardem (Berniem) Güntherem w roli głównej – Brytyjczyk przedwcześnie zmarł, mając zaledwie sześćdziesiąt dwa lata. Rok po jego śmierci ukazała się jeszcze wprawdzie kolejna odsłona perypetii byłego policjanta z czasów Republiki Weimarskiej, ale Kerr nie zdążył już wziąć wydrukowanej książki do rąk. W Polsce z czternastotomowego cyklu ukazało się, jak dotychczas, pięć części (na kolejne na razie się nie zanosi). Trzy pierwsze, które powstały jako trylogia „Berlin Noir”, czyli „Marcowe fiołki” (1989), „Blady przestępca” (1990) i „Niemieckie requiem” (1991) oraz dwie napisana przez Szkota po piętnastoletniej przerwie – „Miłość i śmierć w Pradze” (2011) i właśnie „Był pan w Smoleńsku, kapitanie?” (2013). Nie oznacza to oczywiście, że pomiędzy 1991 a 2006 rokiem autor milczał. Nic z tych rzeczy! Publikował regularnie, w tym tak doskonałe dzieła, jak „Traktat morderczo-filozoficzny” (1992) czy „Ciemna materia: prywatne życie sir Isaaka Newtona” (2002).
Kim jest główny bohater najbardziej znanej serii powieściowej Philipa Kerra? Bernard Günther to weteran pierwszej wojny światowej, w której walczył na froncie zachodnim. Po proklamowaniu Republiki Weimarskiej wstąpił do policji i ostatecznie trafił do berlińskiej komendy przy Alexanderplatz. Po dojściu do władzy nazistów został prywatnym detektywem, lecz jakiś czas później, przymuszony przez Heinricha Himmlera, wstąpił do będącej jednym z departamentów Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) Kripo, czyli nazistowskiej policji kryminalnej. Latem 1942 roku za namową swego byłego szefa Arthura Nebego (jednego z najokrutniejszych zbrodniarzy wojennych, który był zaangażowany w działalność opozycji antyhitlerowskiej) przeszedł do pracy w Wehrmacht-Untersuchungstelle, to jest Biurze Wehrmachtu ds. Badania Zbrodni Wojennych. Tym samym został śledczym w sądzie prowadzącym postępowania w sprawach przestępstw popełnianych na i przez żołnierzy armii niemieckiej.
Absurd, prawda?! W czasie gdy esesmańskie oddziały Einsatzgruppen popełniały na Wschodzie masowe mordy na Żydach, gdy w komorach gazowych Birkenau, Treblinki, Sobiboru i Bełżca sukcesywnie niszczono cały naród, można było, będąc żołnierzem Wehrmachtu, zostać skazanym na śmierć przez powieszenie za gwałt na rosyjskiej chłopce. Ot, specyficzna forma sprawiedliwości. Kapitan Günther – jako antynazista – widzi w tym jednak jakąś formę oporu przeciw otaczającemu go Złu. Inna sprawa, że działalność w Biurze z jednej strony uspokaja choć częściowo jego sumienie, z drugiej – zapewnia względne bezpieczeństwo. Bernard docenia to zwłaszcza po krótkim pobycie na froncie wschodnim, w okolicach Smoleńska. Widział tam takie okrucieństwa, w które normalnemu człowiekowi trudno byłoby uwierzyć. I to mówi człowiek, który przez lata – jako policjant berliński – stykał się z wieloma potwornościami. Ale to było przed nastaniem SS i Gestapo.
Seria powieści o Bernardzie Güntherze ma to do siebie, że miesza się w nich prawda historyczna z fikcją. Nie inaczej jest w przypadku „Był pan w Smoleńsku, kapitanie?” (to dziewiąty tom cyklu), którego większość bohaterów to postaci rzeczywiste, a i fabuła oparta jest o wydarzenia, które obecnie młodzież poznaje na lekcjach historii – chodzi o zbrodnię katyńską (choć sama rekonstrukcja mordu dokonanego przez funkcjonariuszy NKWD w Lesie Katyńskim odbiega nieco od tego, co wiemy już dzisiaj, tyle że dla samej książki ma to znaczenie drugorzędne). Akcja książki zaczyna się w marcu 1943 roku, kiedy to po krótkim pobycie w szpitalu kapitan Günther zostaje wezwany przez swego przełożonego, czyli sędziego Johannesa Goldschego, oraz barona Hansa von Dohnanyiego, niegdyś pracownika Sądu Najwyższego, a obecnie zastępcy szefa Wydziału Centralnego Abwehry, od których otrzymuje propozycję nie do odrzucenia. Ma udać się na front wschodni, aby zbadać doniesienie podpułkownika Friedricha Ahrensa, dowódcy działającego w ramach Grupy Armii „Środek” 537 Pułku Łączności o odnalezieniu w lesie nieopodal stacji Gniezdowo pod Smoleńskiem ciała polskiego oficera.
Sprawa jest delikatna. Goldsche i von Dohnanyi chcą dowiedzieć się przede wszystkim, kto został w tym miejscu zamordowany – czy są to Żydzi, którzy padli ofiarami batalionu Oskara Dirlewangera, czy też naprawdę żołnierze polscy? – oraz kto dopuścił się tej zbrodni. Jeśli wymordowano Żydów, sprawa jest oczywista, ale jeżeli Polaków – może okazać się bardziej skomplikowana. I na to właśnie liczy minister propagandy i oświecenia publicznego Joseph Goebbels (w powieści często nazywany „Józiem Kaleką”), który osobiście naradza się z Güntherem przed jego odlotem do Smoleńska. Bo jeśli za rozstrzelanie oficerów armii polskiej odpowiedzialni są Sowieci, będzie można wykorzystać ten fakt propagandowo. Kto wie, może uda się nawet doprowadzić do rozpadu koalicji antyhitlerowskiej.
Kapitan Günther doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że kolejna jego podróż do Smoleńska – miejsca, w którym już nigdy nie chciałby się znaleźć – to nie zimowo-wiosenne wakacje. Ma do spełnienia misję, a raczej… misje – jedną wyznaczoną przez Goebbelsa, drugą narzuconą przez siebie samego, czyli wydobycie na wierzch (w przenośni i dosłownie) prawdy o śmierci polskich żołnierzy (wtedy jeszcze można było jedynie domniemywać, że oficerów wziętych do niewoli do Sowietów jesienią 1939 roku). Tym samym kapitan trafia w samo oko cyklonu. Na miejscu mało komu bowiem zależy na rozpoczęciu prac ekshumacyjnych, zwłaszcza że po klęsce stalingradzkiej Armia Czerwona znajduje się w gazie i całkiem prawdopodobny wydaje się fakt, że za parę miesięcy odbije okolice Smoleńska z rąk Wehrmachtu. Stacjonujący w Krasnym Borze, blisko Gniezdowa, feldmarszałek Günther von Kluge (Kerr często posługuje się drugim imieniem oficera, Hans, aby nie mylił się on z głównym bohaterem książki), dowódca Grupy Armii „Środek” traktuje wysłannika „Józia Kaleki” jako zło konieczne.
Jedynym, który cieszy się z jego obecności, jest porucznik Voss z Tajnej Policji Polowej. Ma on bowiem nadzieję, że kapitan Günther, były policjant, pomoże mu wyjaśnić tajemniczą sprawę morderstwa dwóch łącznościowców od Ahrensa, którym w okrutny sposób nocą poderżnięto gardła na ulicach Smoleńska. Jak więc widać, Bernie ma ręce pełne roboty. A to dopiero początek jego pobytu w okolicach Katynia. Wkrótce dochodzi do wniosku, że musi stoczyć pojedynek z wrogiem nadzwyczaj groźnym i podstępnym, wrogiem bezwzględnym i – co najgorsze – niewidzialnym. Philip Kerr wplótł w wątek katyński kilka innych motywów. Nawiązuje bowiem również do prowokacji gliwickiej, do przygotowywanego przez wysokich oficerów Wehrmachtu zamachu na Hitlera (dzięki temu na kartach powieści pojawiają się między innymi generał Henning von Tresckow, pułkownik Rudolf-Christoph von Gersdorff czy oficer ordynansowy porucznik Fabian von Schlabrendorff), ba! cofa się nawet o parę lat do wojny domowej w Hiszpanii, dzięki czemu zyskuje możliwość wprowadzenia w finale samego admirała Wilhelma Canarisa.
Z drugiej strony szkocki pisarz sięga też po postaci z przeciwnej strony barykady. Na kartach „Był pan w Smoleńsku, kapitanie?” przewijają się więc mający związek ze zbrodnią katyńską oficerowie NKWD Wasilij Błochin i Michaił Kriwienko, choć akurat w ich przypadku Kerr pozwolił sobie na znaczące odstępstwo od faktów historycznych, wpisując ich zbrodniczą działalność w wydarzenia, jakie zaistniały w Lesie Katyńskim, podczas gdy obaj mordowali Polaków w Kalininie (dzisiejszym Twerze). Z punktu widzenia czytelnika kryminałów retro nadużycie może nie tak znaczące, ale na pewno warto ten błąd autora – pytanie czy popełniony świadomie? – zdementować. Podobną wpadkę Kerr zaliczył również z Georgiem Elserem, którego zamach na Hitlera przesunął z listopada na sierpień 1939 roku (chyba że to wpadka tłumacza bądź korektora, nie mam dostępu do angielskiego oryginału książki, aby to skorygować).
Pomijając błędy i uproszczenia, które w tego typu literaturze są czymś naturalnym – tym bardziej że Kerr nie ma ambicji podkreślania, iż jego kryminały to proza historyczna – „Był pan w Smoleńsku, kapitanie?” to świetne czytadło. Potrafi zaintrygować, wciągnąć i skutecznie „pożreć” czas. Poza tym dla polskiego czytelnika ma dodatkowy walor, związany oczywiście z opisami odkrycia zbrodni katyńskiej i zawirowaniami wokół ekshumacji przeprowadzanych pod nadzorem nienawidzącego Polaków, będącego zagorzałym nazistą profesora Gerharda Buhtza z uniwersytetu w Breslau. Jego polityczne zaangażowanie i współudział w zbrodniach szły jednak w parze z fachowością. Tym większą ironią losu wydaje się więc, że to właśnie jemu w dużej mierze zawdzięczamy odkrycie prawdy o sowieckim ludobójstwie w lesie pod Smoleńskiem.
koniec
10 maja 2023

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

PRL w kryminale: Biały Kapitan ze Śródmieścia
Sebastian Chosiński

19 IV 2024

Oficer MO Szczęsny, co sugeruje już zresztą samo nazwisko, to prawdziwe dziecko szczęścia. Po śledztwie opisanym w swej debiutanckiej „powieści milicyjnej” Anna Kłodzińska postanowiła uhonorować go awansem na kapitana i przenosinami do Komendy Miejskiej. Tym samym powinien się też zmienić format prowadzonych przez niego spraw. I rzeczywiście! W „Złotej bransolecie” na jego drodze staje wyjątkowo podstępny bandyta.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

To Berlin trzydziestych lat…
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.