Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Andrzej Pilipiuk
‹Norweski dziennik. Tom 1: Ucieczka›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNorweski dziennik. Tom 1: Ucieczka
Data wydania4 maja 2007
Autor
Wydawca Fabryka Słów
CyklNorweski dziennik
ISBN978-83-89011-93-0
Format352s. 125×195mm
Cena27,95
Gatunekdla dzieci i młodzieży
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Mała Esensja: Dziennik, czyli co zjadłem dziś na śniadanie i dlaczego podrapałem się za lewym uchem
[Andrzej Pilipiuk „Norweski dziennik. Tom 1: Ucieczka”, Andrzej Pilipiuk „Norweski dziennik. Tom 2: Obce ścieżki”, Andrzej Pilipiuk „Norweski dziennik. Tom 3: Północne wiatry” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Norweski dziennik”, swego rodzaju opus magnum Andrzeja Pilipiuka, pełen jest fajnych chwytliwych pomysłów z różnych konwencji literackich. I tyle. Ich połączenie i opakowanie fabułą jest na tyle słabe, że całość tworzy lekturę co najmniej ciężkostrawną.

Jakub Gałka

Mała Esensja: Dziennik, czyli co zjadłem dziś na śniadanie i dlaczego podrapałem się za lewym uchem
[Andrzej Pilipiuk „Norweski dziennik. Tom 1: Ucieczka”, Andrzej Pilipiuk „Norweski dziennik. Tom 2: Obce ścieżki”, Andrzej Pilipiuk „Norweski dziennik. Tom 3: Północne wiatry” - recenzja]

„Norweski dziennik”, swego rodzaju opus magnum Andrzeja Pilipiuka, pełen jest fajnych chwytliwych pomysłów z różnych konwencji literackich. I tyle. Ich połączenie i opakowanie fabułą jest na tyle słabe, że całość tworzy lekturę co najmniej ciężkostrawną.

Andrzej Pilipiuk
‹Norweski dziennik. Tom 1: Ucieczka›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNorweski dziennik. Tom 1: Ucieczka
Data wydania4 maja 2007
Autor
Wydawca Fabryka Słów
CyklNorweski dziennik
ISBN978-83-89011-93-0
Format352s. 125×195mm
Cena27,95
Gatunekdla dzieci i młodzieży
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Pilipiuk jaki jest, każdy widzi. Niektórzy twierdzą, że spauperyzował powieść młodzieżową, ale sporo osób uważa, że znacząco przyczynił się do wzrostu czytelnictwa wśród nastolatków. Jedni kwitują go wzruszeniem ramion i pogardliwym stwierdzeniem „produkcja taśmowa”, a inni, szczególnie młodsi, uwielbiają pisane przez niego książki. Trzytomowy „Norweski dziennik” jest skierowany oczywiście do tej ostatniej grupy. Pilipiuk, jak nieskromnie obwieszcza jego wydawca, miał ambicję stworzenia książki, którą zaczytywaliby się nastoletni chłopcy, która pozwoliłaby uciec od nudy szkolnej codzienności i przeżyć niezwykłe przygody. Natomiast bohater powieści, Tomasz Paczenko, miałby być współczesnym Tomkiem Wilmowskim. Pomijając fakt, że ten ostatni współcześnie raczej idolem już nie jest, to Pilipiukowi i tak jeszcze do Alfreda Szklarskiego daleko.
Tomasz Paczenko jest niepokornym nastolatkiem, trochę dziwnym i tajemniczym, w dużej mierze ze względu na luki w pamięci i niepewność co do własnego pochodzenia. Szybko okazuje się, że rzeczywiście nie jest przeciętnym dzieckiem, a jego wyjątkowość chcą wykorzystać rywalizujące grupy agentów, niekoniecznie związane z wywiadami konkretnych państw. Tomasz zostaje więc wyrwany z codziennej szkolnej rzeczywistości i rzucony w wir przygody…

Andrzej Pilipiuk
‹Norweski dziennik. Tom 2: Obce ścieżki›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNorweski dziennik. Tom 2: Obce ścieżki
Data wydania19 września 2006
Autor
Wydawca Fabryka Słów
CyklNorweski dziennik
ISBN83-89011-99-9
Format392s. 125×195mm
Cena27,99
Gatunekdla dzieci i młodzieży, fantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
Fabuła jak widać, niespecjalnie odkrywcza, ale posiadająca wszystkie elementy potrzebne w dotarciu do docelowego, nastoletniego czytelnika. Oczywiście nie świadczy to o koniunkturalności autora, on po prostu „przypomniał sobie, jakie książki pragnął czytać w nudnej szkole, i taką książkę napisał” (znów za wydawcą), zresztą zaczął to robić jeszcze 20 lat temu, jako nastolatek właśnie. Już po lekturze powieści wypada tylko wyrazić zdziwienie, że człowiek, który wyrósł na odnoszącego sukcesy literata, chciał się w młodości zaczytywać takim nudnym przeciętniactwem. W sumie 800-stronicowy „Norweski dziennik” jest bowiem przegadaną, pełną nieprawdopodobieństw odyseją papierowych i trudnych do polubienia bohaterów. Właściwie „odyseja”, mimo sporej objętości powieści, nie jest może najlepszym określeniem na historię, której praktycznie cały pierwszy tom rozgrywa się w jednym plenerze i skupia się na opisach bohaterów remontujących dom, przyrządzających posiłki, przechadzających się po lesie i wykonujących dziesiątki innych prozaicznych i często zbędnych (przynajmniej dla fabuły), ale szczegółowo przedstawionych czynności. Do tego we wszystkim, co robią, naprawiają, budują i konstruują, Tomasz i jego przyjaciel Maciek Wędrowycz (tak, z tych Wędrowyczów) są skuteczniejsi od MacGyvera. Jasne jest, że młody człowiek czasem daleko wybiega w swoich marzeniach (i bardzo dobrze!), w których widzi siebie takim, jakim chciałby być – inteligentnym, zaradnym itd. – a nie jakim jest, ale pewna granica przyzwoitości istnieje. Szczególnie jeśli nie są to fantazje prywatne, a sprzedawane tysiącom czytelników z obietnicą ciekawej opowieści.

Andrzej Pilipiuk
‹Norweski dziennik. Tom 3: Północne wiatry›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNorweski dziennik. Tom 3: Północne wiatry
Data wydania20 lipca 2007
Autor
Wydawca Fabryka Słów
CyklNorweski dziennik
ISBN978-83-60505-57-1
Format304s. 125×195mm
Cena27,99
Gatunekdla dzieci i młodzieży, fantastyka
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
„Norweski dziennik” rzeczywiście wygląda tak, jakby Pilipiuk pisał swoją powieść stopniowo, przy czym skupiał się tylko na rozwijaniu fabuły, zupełnie nie przejmując się poprawianiem już napisanych fragmentów. Efektem jest nie tylko naznaczona wyraźnym spojrzeniem nastolatka konstrukcja fabuły, ale też kiepski, miejscami proszący się wręcz o redakcję język. Z czasem w kolejnych tomach robi się stopniowo lepiej, zarówno jeśli chodzi o dynamikę oraz prawdopodobieństwo akcji, jak i o poziom języka. Choć i tak do trylogii „Kuzynki” czy niektórych powieści o Panu Samochodziku – a przecież nie są to arcydzieła, tylko przygodowe opowiastki – jest bardzo daleko.
Dziwi to tym bardziej, że podstawy Pilipiuk zbudował sobie całkiem niezłe. Oprócz typowej, ale nośnej ramy „Zwyczajnego Chłopca spotyka Przygoda i okazuje się on Wybrańcem/Bohaterem” jest sporo ciekawych, choć trochę zbyt chaotycznie odkrywanych przed czytelnikami pomysłów z mutantami, proroczymi snami i tajemniczą rosyjską arystokracją na czele. Niestety, cały potencjał został zabity przez okropną narrację, rozwlekłą fabułę i – szczególnie w części pierwszej – wyjątkowo sztuczne dialogi. Jest to na tyle uciążliwe, że z westchnieniem ulgi przyjmowałem momenty, w których wprowadzany jest wątek równoległy, w przeciwieństwie do głównego popychający choć odrobinę akcję do przodu, a czytelnik uwolniony zostaje od Tomka Paczenki. Jak zaznaczyłem wyżej, przypadłość ta dotyczy szczególnie „Północnych wiatrów” – w tomie drugim i trzecim jest nieznacznie lepiej, choć dla odmiany w finale zdaje się panować przesadny natłok zdarzeń i splatających się wątków.
Młodsi wiekiem i stażem czytelniczym miłośnicy Pilipiuka, jego stylu i humoru – choć ten ostatni występuje w „Norweskim dzienniku” zdecydowanie skromniej niż w przygodach Wędrowcza – zapewne będą mniej lub bardziej usatysfakcjonowani. Całej reszcie, w tym również młodzieży szukającej dobrej lektury przygodowej, polecam jednak powrót do Niziurskiego, Nienackiego czy Szklarskiego. I humor śmieszniejszy, i przygody o niebo ciekawsze. A jeśli ktoś boi się literackich ramotek, to choćby młody Fandorin z „Książki dla dzieci” będzie zdecydowanie ciekawszym przyjacielem, a od biedy można też wrócić do egzorcysty-bimbrownika.
koniec
7 maja 2008
P.S. Pilipiuk ponoć – jak chcą niektórzy recenzenci – wyśmiewa w „Norweskim dzienniku” przaśność PRL-u, a szczególnie ówczesne szkolnictwo. Osobiście, jeśli już miałbym analizować te nieliczne fragmenty traktujące o szkole, dostrzegam tylko tradycyjną niechęć młodego człowieka do „budy”, bez żadnych górnolotnych motywacji. Zresztą tego samego zdania jest chyba wydawca, który na okładce pierwszego tomu cytuje entuzjastyczną opinię: „da chwilę wytchnienia od szkolnego kieratu i pozwoli na oderwanie się od obowiązkowej lektury ciężkostrawnych dzieł wieszczów” oraz „będzie wyrywać młode umysły z niewoli przymusu szkolnego, który w czasach praktycznego wprowadzania IV RP wydaje się mieć w sobie coraz więcej przymusu”. I w tym momencie już sam nie wiem, co jest gorsze, a który chwyt marketingowy bardziej niesmaczny: powyższe teksty o ciężkostrawnych wieszczach i przymusie szkolnym czy porównywanie się z Tomkiem Wilmowskim, a tym samym zrównywanie opresyjności szkolnictwa carskiego i tego z lat 80.? O tym, że u Szklarskiego był dydaktyzm, nauka patriotyzmu etc., a u Pilipiuka wręcz przeciwnie, kontestacja tylko dla zasady, właściwie nie warto wspominać. I tak wiadomo, które podejście młodzież chętniej przejmie i które hasła polubi. Jednak niesmak pozostaje.

Komentarze

02 VIII 2010   19:47:47

żenująca recenzja. czy jej autor przeczytał choć tytuły tomów? cytuję: - ha, ha, ha! "Północne Wiatry" to tytuł tomu trzeciego! jeżeli autor ma coś do pilipiuka to należy się umówić z nim przed knajpą - a nie bzdury po internecie wypisywać. powieść doskonała - przeczytałem trzy tomy z zapartym tchem.

02 VIII 2010   22:12:58

Młody człowieku, jeżeli ktoś pisze negatywną recenzję książki, to znaczy, że książka mu się nie podobała, a nie że "ma coś" do autora - czy to takie trudne do pojęcia?

06 VII 2012   19:09:00

Szkoda, że autor recenzji nic nie wyniósł z Norweskiego dziennika- dla mnie to rewelacyjne książki, niby spokojna akcja, a jednak wciąż coś się dzieje. No i postać głównego bohatera- świetnie wykreowana!

05 VIII 2012   08:38:28

Cóż, każdy ma prawo do własnego zdania... Ja jestem w połowie drugiego tomu. Humor jest dobry, akcja może i dość powolna, ale bardzo wciąga, a bohaterów nie nazwałbym "papierowymi". Rzeczywiście, mogłoby być więcej równoległego wątku z tym mikrobiologiem, ale i tak książki są bardzo dobre.

24 VII 2015   22:32:05

Widze, ze komentujacy na plus jedynie potwierdzaja prawdziwosc wrazen recenzenta. Podoba sie dzieciom, dzieciom, ktore szkoly nie lubia, a Szklarkiego pewnie nawet nie widzialy. Jestem rowiesniczka Pilipiuka, moze starsza kilka lat i naprawde czytajac te wynurzenia mlodocianego bohatera na temat szkoly i w ogole jego podejscia do otoczenia, rowiesnikow, swiata, az mnie skrecalo. Żylam w tym samym komunizmie to autor moze nawet dluzej i naprawde, naprawde trudno mi miec takie jakies idiotyczne i ponure wrazenie jak on. Lubilam szkole, lubilam nauczycieli, wielkim kujonem nie bylam, ale trzeba bylo sie niewasko starac, zeby konczyc ze swiadectwem troj a obecnie dwoj, bo tak i juz. Nie wiem jak auotor, ale za jego i moich czasow istnialy w szkolach te rozne kolka zainteresowan, bylo hrcerstwo, byly wycieczi, a z braku zabawek kapitalistycznych nawizywalo sie naprawde interakcje miedzyludzkie. Zaczytywalo sie tez ksiazkami. Lektury sa moze i nudne, ale wina ich doboru i zabijania ich przez sposob uczenia o nich, ale takiego Sienkiewicza czytalam z duza przyjemnoscia, a od Szklarskiego oderwac sie nie moglam i nie wiem czy autor pamieta, ale np. tom jego przygod w Ameryce byl niezla gratka na czarnym rynku. Tez mnie zanudza poki co Dzeinnik na smiec, gorzej niz pamietnik nastolatki i grafomanstwo pelna geba. Zastanwialam sie kiedy autor zacznie pisac o uzywaniu lazienki niczym Szeldon, co od minuty... Tak pisac tez umiem i potrafi kazdy przecietny w miare obcykany z jezykiem Polak, ale problem tkwi w tym, ze ja sobie tak popisze co najwyzej ze znajkoma, pbma, fanfika, a nie bede wciskac tego wydawcy i wmawiac czytajacym, ze niezwykle wciagajace. Dla mnie tak, dla innych niekoniecznie. Pilipiuk widze tez wpada w chrobe Sapkowskiego, proby oderwania sie od tematu, ktory czytelnicy lubia, a on nie, z jednoczesnym realizowaniem jakichs ambicji historycznych i swoich konikow. Mamy wiec w kazdej ksiazce do wypeku i obrzydzenia watki rosyjskie, carskie, powstania styczniowego, szable i w ogole bron biala, malych adamkow slodowych i macow (do dzis pamietam jak mnie wkurzyl teskt jego bohaterki z Kuzynek, ze bezdomni moga sobie tak jak ona chalupe postawic, tylko im sie nie chce i nie sa przedsiebiorczy... Ciekawe czy on sobie tak uprawia taka samowolke budowlana naprawde), przemadrzalych strasznie i odalienowujacych sie od innych bo on ksiazki czyta, a reszta pilke kopie. A i oczywiscie Norwegia i rzucanie bohatera w nibydzicz, bo widocznie Pilipiuk ma strasznie ciagoty survivalowe. W tym wszystkim ginie oryginalnoc i nadzieja na nowosc w kolejnej ksiazce, a nie mniejsza lub wueksza kalke. Troche sprawia wrazenie fana bohatera serialu, ktory nie potrafi sie oprzec wcisnieciu ulubionego bohtera w kazda rzecz, ktora napisze - tutaj zestaw kozacko-wedrowyczowy plus oczywiscie obowiazkowo wymiety juz i sprany pomysl z mutacjami krwi i wampiryzmem. Nie wiem, mnie raczej lata w necie nauczyly, ze takie pisanie nie jest dobrze, ze autorzy fanfikow powinni ograniczyc ciagoty do super bohaterow, z super mocami, kotolactwem, wilkolactwem i byciem wybrancem w dodatku z obowiazkowymi koszmarami i problemami egzystencjalnymi. Lubie Pilipiuka za Kuzynki, Wedrowycza i nawet wampira z MO, bo takie pastisze dobrze mu wychodza, ale powiesci przygodowe i historczyne to u niego meka... A naprawde maja potncjal gdyby autora faktycznie kto przypilnowal, nie pozwalal mu pisac co mu tylko przyjdzie do glowy, wyrzucal tony zbednych opisow niczego, pracowal z nim nad sensem fabuly, zeby przestal wrzucac zalazki typu kosmici przeniosa mnie w czasie i dawaj piszemy o Norwegii i jak sie robilo zupe na kaszy wtedy, bo akurat ma na to faze.
Mlodziez naprawde powinna siegnac po klasyke literatury mloziezowej i przygowej, po te wlasnie z lat 60, 70 i 80, tak beznadziejnie obrzydzanych przez Pilipiuka, czesto niezgodnie z prawda, bo mam wrazenie, ze teraz potrafi byc bardziej neiciekawie nastolatkom.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Przerwane beztroskie dzieciństwo
Marcin Mroziuk

2 V 2024

Z jednej strony „Sprzedawca marzeń” to po prostu wciągająca powieść przygodowa, z drugiej zaś strony książka Katarzyny Ryrych przybliża młodym czytelnikom gęstniejącą atmosferę przed wybuchem II wojny światowej i cierpienia ludności cywilnej na jej początku.

więcej »

Krótko o książkach: Komu mogłoby zależeć?
Joanna Kapica-Curzytek

2 V 2024

W „PS. Dzięki za zbrodnie” jest bardzo dużo tropów prowadzących w stronę klasycznej powieści detektywistycznej. Znajdziemy tu wszystko, co najlepsze w gatunku cozy crime.

więcej »

Ten okrutny XX wiek: Budowle muszą runąć
Miłosz Cybowski

29 IV 2024

Zdobycie ruin klasztoru na Monte Cassino przez żołnierzy armii Andersa obrosło wieloma mitami. Jednak „Monte Cassino” Matthew Parkera bardzo dobrze pokazuje, że był to jedynie drobny epizod w walkach o przełamanie niemieckich linii obrony na południe od Rzymu.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Zbierając okruchy przeszłości
— Wojciech Gołąbowski

O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
— Wojciech Gołąbowski

Ani śmieszno, ani straszno
— Wojciech Gołąbowski

Krótko o książkach: Nie jedzcie bajkowych kucyków
— Wojciech Gołąbowski

Dwupak tematyczny: Bez trzymanki
— Wojciech Gołąbowski

Kram z pomysłami
— Agnieszka Szady

Esensja czyta: Wrzesień 2012
— Miłosz Cybowski, Jacek Jaciubek, Joanna Kapica-Curzytek, Beatrycze Nowicka, Agnieszka Szady

Esensja czyta: Listopad 2010
— Jędrzej Burszta, Miłosz Cybowski, Joanna Kapica-Curzytek , Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski

Wyższe stadia stanu podgorączkowego
— Michał Kubalski

Trochę lepiej (?), lub trochę gorzej (!)
— Wojciech Gołąbowski

Tegoż autora

Więcej wszystkiego co błyszczy, buczy i wybucha?
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Nieprawdziwi detektywi
— Jakub Gałka

O tych, co z kosmosu
— Paweł Ciołkiewicz, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Wszyscy za jednego
— Jakub Gałka

Pacjent zmarł, po czym wstał jako zombie
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Jakub Gałka, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jarosław Robak, Beatrycze Nowicka, Łukasz Bodurka

Chodzi o dobre historie i ciekawych bohaterów
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jakub Gałka, Kamil Witek, Konrad Wągrowski, Michał Kubalski

Porażki i sukcesy 2013, czyli filmowe podsumowanie roku
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Krzysztof Spór, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski

Przygody drugoplanowe
— Jakub Gałka

Ranking, który spadł na Ziemię
— Sebastian Chosiński, Artur Chruściel, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Esensja ogląda: Wrzesień 2013 (2)
— Sebastian Chosiński, Jakub Gałka, Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.