Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wiktor Suworow
‹Ostatnia defilada›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOstatnia defilada
Tytuł oryginalnyСвятое дело
Data wydania4 marca 2009
Autor
PrzekładAnna Pawłowska
Wydawca Rebis
ISBN978-83-7510-229-1
Format400s. 128×197mm; oprawa twarda
Cena37,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Ten okrutny XX wiek: Niewolnicy, którzy nieśli „wolność”
[Wiktor Suworow „Ostatnia defilada” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Ostatnia defilada” Wiktora Suworowa – przed laty agenta radzieckiego wywiadu wojskowego, dzisiaj historyka amatora i pisarza – to czwarta część cyklu zapoczątkowanego pamiętnym „Lodołamaczem”. I zarazem kolejna książka, w której autor stara się udowodnić, że latem 1941 roku Stalin szykował atak na III Rzeszę, a agresja Hitlera jedynie pokrzyżowała komunistycznemu satrapie plany podboju całej Europy.

Sebastian Chosiński

Ten okrutny XX wiek: Niewolnicy, którzy nieśli „wolność”
[Wiktor Suworow „Ostatnia defilada” - recenzja]

„Ostatnia defilada” Wiktora Suworowa – przed laty agenta radzieckiego wywiadu wojskowego, dzisiaj historyka amatora i pisarza – to czwarta część cyklu zapoczątkowanego pamiętnym „Lodołamaczem”. I zarazem kolejna książka, w której autor stara się udowodnić, że latem 1941 roku Stalin szykował atak na III Rzeszę, a agresja Hitlera jedynie pokrzyżowała komunistycznemu satrapie plany podboju całej Europy.

Wiktor Suworow
‹Ostatnia defilada›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOstatnia defilada
Tytuł oryginalnyСвятое дело
Data wydania4 marca 2009
Autor
PrzekładAnna Pawłowska
Wydawca Rebis
ISBN978-83-7510-229-1
Format400s. 128×197mm; oprawa twarda
Cena37,90
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
W Rosji pojawił się nie tak dawno pomysł, aby – na wzór obowiązującego w niektórych krajach świata przepisu o „kłamstwie oświęcimskim” – stawiać przed sądem wszystkich, swoich i cudzoziemców, którzy podważać będą rolę, jaką w latach drugiej wojny światowej odegrała bohaterska Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona. A była to, zdaniem Kremla i całkowicie podporządkowanych mu historyków, rola niepoślednia. To przecież dzięki odważnym krasnoarmiejcom wyzwolona została spod hitlerowskiego jarzma niemal cała Europa Środkowa-Wschodnia. I z tego właśnie powodu żołnierzom z czerwoną gwiazdą należy się – po wieczne czasy – miłość i wdzięczność. A kto będzie publicznie manifestował swoje niezadowolenie z tego stanu rzeczy lub też, nie daj Boże, napisze książkę o tym, jak „Iwan” z „Wasylem” grabili, gwałcili i mordowali tych, których mieli wyzwalać – może wylądować w więzieniu. Można się tylko domyślać, że po wprowadzeniu odpowiedniego ustawodawstwa podobnie będzie karane każde podważenie autorytetu dowódców sowieckiej armii (w tym legendarnego Marszałka Zwycięstwa Gieorgija Żukowa, a może nawet samego generalissimusa Stalina), każda wzmianka o popełnionych przez nich katastrofalnych błędach, które latem i jesienią 1941 roku doprowadziły do śmierci milionów obywateli Kraju Rad. Jeżeli tak się stanie, prawdopodobnie jednymi z pierwszych, którzy wylądują za kratkami albo zostaną zmuszeni do emigracji, będą Mark Sołonin (autor wydanych w Polsce przez Rebis opracowań: „22 czerwca 1941, czyli jak zaczęła się Wielka Wojna Ojczyźniana” i „23 czerwca: Dzień M”) oraz Władimir Bieszanow (którego intrygującą „Obronę Leningradu” opublikowała właśnie Bellona). O Wiktorze Suworowie w tym kontekście nie ma nawet co wspominać, bo na nim i tak ciąży wciąż jeszcze niewykonana kara śmierci za zdradę radzieckiej ojczyzny. Kto jednak wie, czy to nie właśnie z powodu jego licznych emigracyjnych publikacji (począwszy od „Lodołamacza”, a na „Ostatniej defiladzie” skończywszy) władzom Rosji nie przyszedł do głowy pomysł założenia kagańca wszystkim naukowcom, którzy w jak najlepszej wierze pragną napisać od nowa – tym razem już w pełni prawdziwą – historię Związku Radzieckiego i Wielkiej Wojny Ojczyźnianej.
Poprzednia wydana w Polsce książka Wiktora Suworowa – „Cofam wypowiedziane słowa” (2005) – była kontynuacją poświęconego marszałkowi Żukowowi „Cienia zwycięstwa” (2002). „Ostatnia defilada” (na Zachodzie wydana oryginalnie przed rokiem) jest natomiast ciągiem dalszym „Lodołamacza” (pisanego jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku), „Dnia M” (1995) oraz „Ostatniej republiki” (2000). Mimo to w wielu swych fragmentach bezpośrednio nawiązuje do dylogii – choć, jeśli wierzyć autorowi, pisze on właśnie część trzecią – o Marszałku Zwycięstwa. Warto więc przed lekturą „Ostatniej defilady” zapoznać się z publikacjami, w których Suworow poddał rewizji ocenę wkładu Żukowa w zwycięstwo nad faszyzmem. Zyskamy wówczas pełniejszy obraz sytuacji, bogatszy o liczne – niezwykle istotne dla tematu – didaskalia. Tym bardziej że w obu cyklach punktem wyjścia dla wielu rozważań pisarza są wydane w Kraju Rad po raz pierwszy w połowie lat 60. XX wieku, a później wielokrotnie wznawiane i przerabiane, Żukowowskie „Wspomnienia i refleksje”. Które zresztą autor „Akwarium” nie od dziś ironicznie określa mianem „najprawdziwszej książki o wojnie”, myśląc o nich oczywiście wręcz odwrotnie. Tytuł najnowszej pozycji Suworowa pochodzi od wyznaczonej przez Stalina na 24 czerwca 1945 roku uroczystej Defilady Zwycięstwa w Moskwie, podczas której cały Związek Radziecki miał świętować pogrom hitlerowskiej bestii. Ku wielkiemu zaskoczeniu współczesnych, w tym podniosłym święcie nie wziął udziału sam Józef Wissarionowicz, cedując ów obowiązek na swoich wiernych marszałków – Gieorgija Żukowa (który defiladę odbierał) oraz Konstantego Rokossowskiego (który ją prowadził). Fakt absencji dyktatora podczas najważniejszej uroczystości wieńczącej Wielką Wojnę Ojczyźnianą skłonił Suworowa do przemyśleń. I udzielenia prostej odpowiedzi: Stalin nie przyjął Defilady Zwycięstwa, ponieważ miał świadomość tego, że nie ma co świętować, że druga wojna światowa zakończyła się de facto klęską Kraju Rad (tyle że odłożoną w czasie o kilka dekad). Reszta książki to wnikliwy, poparty szczegółowymi badaniami źródłowymi, wykład autora mający tezę tę uzasadnić.
„Ostatnia defilada” – podobnie jak i poprzednie publikacje Suworowa – nie jest książką stricte historyczną. To raczej napisany z wielkim publicystycznym zacięciem reportaż historyczny. Choć przyznać trzeba, że skrupulatności i przenikliwości w krytycznym podejściu do źródeł historycznych Ukraińcowi mógłby pozazdrości cały tabun naukowców. Odcięty od radzieckich i rosyjskich archiwów, zbierając materiały do swoich dzieł, pisarz korzystać może jedynie z dokumentów dostępnych na Zachodzie (głównie w zbiorach niemieckich i brytyjskich) bądź tych, które oficjalnie wydano w Rosji (często jeszcze w czasach Związku Radzieckiego, jak chociażby memuary Żukowa). Jak się jednak okazuje, nawet na bazie tak szczątkowych „surowców”, można rozwikłać niejedną tajemnicę, stworzyć niejedną intrygującą i dającą do myślenia hipotezę. Trzeba przyznać, że w dużym stopniu pracę Suworowowi ułatwiają rosyjscy naukowcy, piszący pod dyktando Kremla. Fałszując przeszłość, robią to bowiem tak nieumiejętnie, że pozostawiają po sobie ślady. A każdy student pierwszego roku historii wie, że nawet zafałszowane źródło posiada wielką wartość – oczywiście pod warunkiem, że wiemy, iż zostało ono wypaczone. Wystarczy wówczas porównać je z innymi obiektywnymi tekstami z epoki (im więcej ich, tym lepiej), a ewidentne kłamstwo natychmiast wyjdzie na jaw. Wymaga to jednak czasu i benedyktyńskiej wręcz cierpliwości. Autorowi „Ostatniej defilady”, jak widać, nie brakuje ani jednego, ani drugiego. Suworow, szukając inspiracji w kolejnych, ciągle zmienianych i uzupełnianych o nowe fragmenty, wydaniach „Wspomnień i refleksji” marszałka Żukowa, co rusz natyka się na nieścisłości. I zadaje sobie pytania: Czemu mają służyć owe dopiski? Co wnoszą nowego do obrazu przeszłości? Wreszcie musi paść także te najważniejsze: Jaki jest ich cel i kto na dokonywanych po latach od śmierci autora wspomnień zmianach korzysta? Następnie, po nitce do kłębka, stosując logiczny wywód, pisarz dociera do sedna.
Autorzy pamiętników Żukowa – Suworow nie ma bowiem wątpliwości, że pracował nad nimi cały sztab ludzi, sam marszałek może nawet w najmniejszym stopniu – nie należeli (a może należałoby raczej dopisać: „nie należą”, bo przecież wspominki te wciąż są rozbudowywane) do najbardziej światłych i przebiegłych. W wielu miejscach pozostawili bowiem ślady późniejszych ingerencji, nie zwracając nawet uwagi na to, że bardzo często dokonywane przez nich uzupełnienia stoją w sprzeczności – logicznej bądź faktograficznej – z fragmentami powstałymi wcześniej. W efekcie wychodzi na to, że legendarny Marszałek Zwycięstwa wielokrotnie przeczy sam sobie. Ktoś, choć raz przyłapany na dużym kłamstwie, traci na wiarygodności. A jeśli takich wpadek zalicza znacznie, znacznie więcej – podważa to prawdziwość całego dzieła. By obalić tezę o geniuszu Żukowa, nie trzeba – zdaniem Suworowa – stosować żadnych wyrafinowanych sztuczek. Wystarczy skonfrontować jego wspomnienia z publikowanymi w Kraju Rad tekstami innych dowódców Armii Czerwonej z czasów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, z ogólnie dostępnymi oficjalnymi dokumentami sztabowymi i statystykami. To wystarczy, by odkryć, w jak wielu miejscach Żukow – mówiąc najdelikatniej – mija się z prawdą. W „Ostatniej defiladzie” ukraiński pisarz, biorąc po raz kolejny memuary marszałka jako punkt wyjścia, snuje rozważania na temat prawdziwych intencji zaangażowania Związku Radzieckiego w wojnę domową w Hiszpanii, rzeczywistych przyczyn podpisania paktu Ribbetrop-Mołotow oraz planowanego na lato 1941 roku stalinowskiego ataku na – pogrążoną w wojnie z Wielką Brytanią – III Rzeszę. Udowadnia jednocześnie, że wszystkie ze wspomnianych wydarzeń były ściśle ze sobą powiązane, stanowiąc pojedyncze elementy niezwykle skomplikowanego – i rozpisanego na długie lata – planu moskiewskich ideologów i sztabowców.
Profesorowie historii mogą się na książkę Suworowa zżymać. Autor często daje się bowiem ponieść emocjom. Całkowicie porywa go śledcza pasja dziennikarza. Nie zachowuje też chronologii omawianych wydarzeń. Ale pal licho! Można mu to wszystko wybaczyć, nie jest przecież zawodowym historykiem. Najważniejsze, że w swym zacietrzewieniu nie jest pozbawiony zdolności trzeźwej oceny przeszłości. Mimo ugruntowanych poglądów, stać go na obiektywizm, a wnioski, do których dochodzi, przedstawia w sposób jasny i klarowny. Swoimi działaniami Stalin otworzył Hitlerowi drogę do władzy w Niemczech w 1933 roku, sześć lat później podpisał z nim sojusz, który – patrząc perspektywicznie w przyszłość – był jak najbardziej w interesie Związku Radzieckiego, wreszcie w dogodnej dla siebie chwili planował uderzenie zbrojne na Berlin. W konsekwencji aż strach pomyśleć, jaka byłaby przyszłość Europy, gdyby Józef Wissarionowicz zrealizował swój szatański plan. Dla historyków rosyjskich taka interpretacja wydarzeń sprzed ponad sześciu dekad jest oczywiście nie do przyjęcia. Co bowiem oznacza? Że Hitler miał słuszność, kiedy o świcie 22 czerwca 1941 roku zaatakował „miłujący pokój” Kraj Rad. Że zwycięstwo krasnoarmiejców odniesione nie w 1945, ale parę lat wcześniej oznaczałoby zniewolenie nie tylko państw środkowoeuropejskich, ale niemal całego kontynentu. Suworow nie ma wątpliwości, że „tamta [czytaj: Wielka Ojczyźniana] wojna nie była wyzwoleńcza. Komunistyczni ludożercy i zbóje wymordowali dziesiątki milionów własnych obywateli, nie mogli dać nikomu żadnej wolności. (…) Nie miało sensu jedną ręką zapędzać własnych obywateli za kraty i druty kolczaste, a drugą zrywać kajdany z sąsiednich ludów”. Autor „Lodołamacza”, sam będąc niegdyś trybikiem tego systemu, znakomicie zna zasady jego działania, zna mentalność dowódców Armii Radzieckiej, w której szeregach jako młody żołnierz-czołgista wkraczał do Czechosłowacji w 1968 roku – właśnie po to, aby nieść bratniemu narodowi „komunistyczną wolność”. A czym interwencja w Czechosłowacji różniła się od „wyzwalania” Europy dwadzieścia lat wcześniej?
Wiktor Suworow w pewnym sensie ma przewagę nad zawodowymi historykami – zwłaszcza tymi z Zachodu – zajmującymi się badaniem dziejów Armii Czerwonej i Związku Radzieckiego. Poza wiedzą merytoryczną i umiejętnością krytyki źródeł historycznych, wie bowiem nieporównywalnie więcej o – często wymykających się przepisom – zwyczajowych procedurach postępowania i praktyce funkcjonowania najwyższych organów dowódczych armii i służb specjalnych. Dlatego gdy, nawet bez umocowania źródłowego, stwierdza czasami, że coś było niemożliwe, ponieważ w Kraju Rad podobne działanie wiązałoby się z naruszeniem obowiązujących, choćby niepisanych, zasad – można mu wierzyć. Najlepiej widać to w początkowych rozdziałach „Ostatniej defilady”, poświęconych przyczynom nieobecności Stalina na moskiewskiej Defiladzie Zwycięstwa… Za kilka lat może się okazać, że nie we wszystkim Suworow ma rację, niektóre z jego hipotez mogą zostać obalone. Nie zmienia to jednak faktu, że publikacje Ukraińca odkłamują historię Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, zmuszają do zadawania dalszych pytań i skłaniają zawodowych już historyków do prowadzenia wnikliwych badań. Ktoś musi przetrzeć szlaki. I chwała za to Suworowowi.
koniec
14 maja 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.