Po licznej grupie szwedzkich i islandzkich autorów kryminałów, których książki w poprzednich latach zalały polski rynek księgarski, nadeszła teraz pora na pisarzy z Norwegii. Wydawnictwo Skrypt sięgnęło po „Śmierć w wodzie” Torkila Damhauga, lekarza psychiatry, który postanowił wykorzystać swoje doświadczenie zawodowe do stworzenia intrygującej fabuły z tajemnicą sprzed lat i kilkoma trupami w tle.
Tajemnice wychodzą z mroku
[Torkil Damhaug „Śmierć w wodzie” - recenzja]
Po licznej grupie szwedzkich i islandzkich autorów kryminałów, których książki w poprzednich latach zalały polski rynek księgarski, nadeszła teraz pora na pisarzy z Norwegii. Wydawnictwo Skrypt sięgnęło po „Śmierć w wodzie” Torkila Damhauga, lekarza psychiatry, który postanowił wykorzystać swoje doświadczenie zawodowe do stworzenia intrygującej fabuły z tajemnicą sprzed lat i kilkoma trupami w tle.
Torkil Damhaug
‹Śmierć w wodzie›
Wielbiciele skandynawskich kryminałów są w ostatnich miesiącach dosłownie rozpieszczani przez wydawców. Do coraz liczniejszego grona Szwedów (vide
Mężczyzna, który przychodził w niedzielę Thomasa Kangera,
Zapora Henninga Mankella,
Zmierzch Johana Theorina) oraz Islandczyków („
W bagnie” Arnaldura Indriđasona, „
Sztuka grzechu” Árniego Thórarinssona, „
W proch się obrócisz” Yrsy Sigurđardóttir) warszawskie Wydawnictwo Skrypt postanowiło dorzucić kilku interesujących autorów z Norwegii. Jednym z nich jest – obok Nikolaja Frobeniusa, twórcy poświęconej Edgarowi Allanowi Poemu na poły reportażowej powieści „
Pokażę wam strach” – Torkil Damhaug. Pisarz urodził się w 1958 roku w Lillehammer, ale dzieciństwo i młodość spędził w Lørenskog na południu kraju. Na studia wybrał się do Bergen, aby na tamtejszym uniwersytecie zgłębiać tajniki literatury i antropologii; później przeniósł się jednak na medycynę do Oslo – i to właśnie tej profesji poświęcił się w życiu zawodowym. Po kilku latach spędzonych jako lekarz na Lofotach (to niewielki archipelag na Morzu Norweskim niedaleko północno-zachodnich wybrzeży państwa) przeniósł się na południowy-wschód do okręgu Akershus, gdzie pracował w kilku zamkniętych zakładach psychiatrycznych. Jako pisarz zadebiutował w 1996 roku, jako autor kryminałów – jedenaście lat później, wydając powieść, nieprzetłumaczoną jeszcze na polski, „Spójrz na mnie, Meduzo”. „Śmierć w wodzie” – którą wydano już także w Danii, Holandii i Niemczech – jest jego drugą powieścią kryminalną (a piątą w ogóle).
Preludium właściwej akcji stanowi opowieść rozgrywająca się dwanaście lat wcześniej w jednym z miast turystycznych na Krecie, gdzie spędza urlop kilka norweskich rodzin. Poznajemy przy tej okazji dwunastoletniego chłopca o imieniu Jo, dla którego wakacyjny pobyt nad Morzem Śródziemnym zamienia się w prawdziwy koszmar – przeżywa on bowiem pierwszy poważny zawód miłosny, na dodatek nie znajduje oparcia w rodzicach, dla których (a zwłaszcza dla matki) najlepszą rozrywką jest wlewanie w siebie pokaźnych ilości alkoholu. Jedyną osobą, na którą nastolatek może liczyć, jest przygodnie poznany starszy mężczyzna, który każe mówić na siebie Kurtka. To on w chwili załamania Jo wyciąga do chłopca pomocną dłoń, choć – jak się okazuje – wsparcie, którego mu udziela, nie jest całkowicie bezinteresowne. Dramatyczne wydarzenia, rozegrane na greckiej wyspie, powrócą jak bumerang jakiś czas później, prowadząc do kolejnej wielkiej tragedii, która uderzy bezpośrednio w rodzinę dwudziestokilkuletniej studentki Liss Bjerke. Dziewczyna, chociaż pochodzi z Oslo, wyprowadziła się nie tylko z rodzinnego miasta, ale i z ojczyzny. Nie mogąc porozumieć się z matką i ojczymem, mając na sumieniu kilka młodzieńczych głupstw, postanowiła rozpocząć wszystko od nowa z dala od domu. Przeniosła się do Amsterdamu, gdzie oprócz zdobywania wiedzy, próbuje swych sił także jako modelka. Trudno jej jednak poukładać sobie życie. Związek z Zako jest więcej niż burzliwy, na dodatek oboje często sięgają po narkotyki. Dbałość o figurę prowadzi natomiast do pierwszych objawów anoreksji, z czym Bjerke nie tylko nie stara się walczyć, ale wręcz wypiera to ze swojej świadomości. Jakby nieszczęść było mało, po jednej z sesji zdjęciowych dziewczyna odbiera telefon z Oslo – dzwoni Viljam, chłopak jej starszej siostry, aby poinformować ją, że Mailin zniknęła. Tymczasem dzień wcześniej Liss odebrała od niej SMS-a z dość dziwną wiadomością. Nie znalazła, niestety, czasu, aby zadzwonić, i teraz wyrzuca sobie, że zawiodła w sytuacji, gdy siostra mogła potrzebować pomocy. Nie namyślając się zbyt długo, jedzie na lotnisko i kupuje bilet do ojczyzny. Decyzja spowodowana jest jednak nie tylko kłopotami Mailin, ale poniekąd również wymuszona dramatycznym przebiegiem ostatniego spotkania z Zako.
Powrót Bjerke do domu nie ma w sobie nic z sentymentalnej podróży. Liss zdaje sobie bowiem doskonale sprawę, że w Oslo będzie musiała przede wszystkim stawić czoło własnej przeszłości, ponownie zmierzyć się z tym, od czego przed kilkoma laty uciekła. Ułożyć na nowo stosunki z matką, Ragnhild, przekonać się do jej drugiego męża, Szweda Tagego Turéna, na co dzień wykładającego socjologię na miejscowym uniwersytecie, wreszcie – spotkać się z przyjaciółmi Mailin, którzy kiedyś byli i jej znajomymi. Już kilka pierwszych rozmów przekonuje ją, że zniknięcie siostry nie może być przypadkiem. Że najprawdopodobniej związane jest z jej pracą zawodową. Starsza z sióstr Bjerke jest psychiatrą, specjalizuje się w udzielaniu pomocy ofiarom molestowania i kazirodztwa, pisze nawet na ten temat pracę doktorską. Nie ma się więc co dziwić, że w pierwszej kolejności o spowodowanie jej zniknięcia podejrzewany jest któryś z pacjentów. Liss myśli zresztą podobnie, problem jednak polega na tym, że w materiałach do doktoratu, które znajduje w biurze Mailin, brakuje kilku dokumentów – możliwe, że ukradł je porywacz, chcąc w ten sposób usunąć ślady swojej znajomości z psychiatrą. Lista podejrzanych wydłuża się zresztą z każdym dniem, co skutecznie utrudnia poszukiwania zaginionej kobiety. Jest wśród nich między innymi psycholog Pål Øvreby, dawny kochanek Mailin, a teraz konkubent Torunn Gabrielsen, jej byłej wspólniczki; jest również niejaki Elias Bergersen Frelsøi, posługujący się pseudonimem Berger „emerytowany” gwiazdor rocka, teraz natomiast prowadzący niezwykle popularny skandalizujący telewizyjny talk-show „Tabu”. To właśnie przed kolejną edycją tego programu – w którym miała wziąć udział, by rozmawiać o problemach związanych z seksualnym molestowaniem dzieci – zniknęła Mailin.
Zajmująca się prywatnym śledztwem modelka nie jest jednak oczywiście jedyną osobą, która stara się wyjaśnić tajemnicę zaginięcia lekarki. Dochodzenie prowadzą również inspektorzy z Sekcji do spraw Przemocy policji w Oslo Hans Magnus Viken oraz – mający węgierskie korzenie – Roar Horvath (motyw madziarski okazuje się zresztą dość istotny w całej sprawie), którym stara się pomagać doktor Jennifer Plåterud z Instytutu Medycyny Sądowej. To ona wskazuje pewien bardzo istotny trop, wiążący sprawę Mailin z podobnym zdarzeniem, mającym miejsce kilka lat wcześniej w Bergen. Tradycją już w kryminałach autorów skandynawskich jest rozbudowany wątek obyczajowy; Torkil Damhaug także z niego nie rezygnuje. Przez pryzmat pracy starszej z sióstr Bjerke, Påla Øvrebyego oraz Tormoda Dahlstrøma, cieszącego się dużym autorytetem promotora pracy doktorskiej Mailin, norweski pisarz kreśli obraz bardzo przecież hermetycznego środowiska lekarzy psychiatrów i psychologów, które doskonale poznał, kiedy sam pracował w tym zawodzie. Z kolei postać Horvatha wykorzystuje do przedstawienia codziennego życia norweskiego policjanta, zmagającego się z nieudanym życiem osobistym i trudnościami w pracy. Najciekawszą postacią jest jednak bezsprzecznie Liss – zagubiona idealistka o anarchizujących poglądach, stopniowo wchodząca w obcy sobie wcześniej świat mody, w którym „żyje się szybko, kocha mocno i – nierzadko – umiera młodo”. Niespodziewany powrót do Oslo pozwoli jej spojrzeć z bezpiecznego dystansu na swoje nowe środowisko, ale doprowadzi także do odkrycia głęboko skrywanych rodzinnych sekretów, które na pewno nie poprawią jej samopoczucia. Damhaug nie o wszystkim pisze wprost. Niektóre istotne problemy jedynie sygnalizuje, jakby – pomny zawodowych doświadczeń z okresu praktyki lekarskiej – nie chciał zdradzać niektórych tajemnic swoich bohaterów, a zwłaszcza tych, które dotyczą spraw najintymniejszych.
„Śmierć w wodzie” to bardzo sprawnie napisany thriller psychologiczny z mocno rozbudowanym wątkiem obyczajowym. Pewne zastrzeżenia można mieć jedynie do konstrukcji powieści, która mniej więcej w połowie rozbija się na dwa – później przez dłuższy czas prowadzone osobno – wątki. Co prawda w finale zbiegają się one, ale mimo wszystko dorzucanie w środku fabuły do i tak licznych już postaci kolejnych istotnych dla rozwiązania zagadki bohaterów – vide Viken, Horvath i Plåterud – sprawia wrażenie, jakby autorowi w pewnym momencie zabrakło konceptu, w jaki sposób wyprowadzić ze ślepej uliczki zapędzoną tam uprzednio Liss Bjerke. Wielbicieli Mankella, Kangera i Indriđasona może też odrobinę zirytować zakończenie, nieco zbyt optymistyczne jak na dość przecież mroczną opowieść, jaką wcześniej zaserwował Damhaug. Czytelnicy znad Wisły w powieści Norwega mogą dostrzec także drugie dno – pewne podobieństwo do sprawy zmarłego przed paroma miesiącami znanego polskiego psychologa i psychoterapeuty Andrzeja Samsona. Chociaż raczej trudno podejrzewać, aby było ono przez pisarza zamierzone…