Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

20 muzycznych wynalazków Listy Przebojów Trójki… rok później

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Dokładnie rok temu wyemitowano ostatnią Listę Przebojów Trójki. Jak pamiętamy, wygrał ją Kazik z utworem „Twój ból jest większy niż moj”. A potem się porobiło… Upamiętniając to wydarzenie, zapraszam na kontynuację tekstu „”.„20 muzycznych wynalazków Listy Przebojów Trójki”.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

20 muzycznych wynalazków Listy Przebojów Trójki… rok później

Dokładnie rok temu wyemitowano ostatnią Listę Przebojów Trójki. Jak pamiętamy, wygrał ją Kazik z utworem „Twój ból jest większy niż moj”. A potem się porobiło… Upamiętniając to wydarzenie, zapraszam na kontynuację tekstu „”.„20 muzycznych wynalazków Listy Przebojów Trójki”.
„A Story of Polish Jazz” Jarek Śmietana (debiut w notowaniu 1183 z 1.10.2004 r.; Najwyższa pozycja: 36)
Startujemy od razu z wykopem. Pokażcie mi drugą taką listę przebojów, na której mógł znaleźć się utwór trwający blisko 10 minut. Skoda, że nie dostał się do podstawowej trzydziestki i niestety nie mieliśmy szansy go usłyszeć w całości. Jak nazwa wskazuje, jest to krótka historia polskiego jazzu, którą Marek Niedźwiecki, mając świadomość, że w poczekalni prezentowane są tylko fragmenty piosenek, puszczał ją po kawałku, byśmy choć tak mieli szansę wysłuchać jej w pełnej wersji.
„Abduł Bey” Jazz Band Młynarski-Masecki (debiut w notowaniu 1876 z 12.01.2018 r.; Najwyższa pozycja: 9)
To było kompletne szaleństwo. Utwór, który brzmiał, jakby wygrzebano go z przedwojennego archiwum, a który nagrali jak najbardziej współcześni nam artyści. Taki był też pomysł na całą płytę „Noc w wielkim mieście”. Brzmi ona bardzo retro, ale jednocześnie zadziwiająco świeżo. Pikanterii dodaje fakt, że utwór „Abduł Bey” to przeróbka przeboju z rewii „Marzec, koty i zaloty” z 1932 roku i jest prawdopodobnie jedynym przedstawicielem stylu określanego, jako foxtrot arabski.
„Cieszyńska” Artur Andrus (debiut w notowaniu 1425 z 23.05.2009 r.; Najwyższa pozycja: 3)
Zanim Artur Andrus odkrył w sobie duszę wokalisty i zabłysnął hitem „Piłem w Spale, spałem w Pile”, robił delikatne przymiarki do przyszłej kariery wokalnej na albumie „Świat wg Nohavicy” z 2008 roku, na którym znani artyści (m.in. Zbigniew Zamachowski, Andrzej Sikorowski, Stanisław Sojka, Krzysztof Daukszewicz, Tadeusz Woźniak) prezentowali piosenki Jaromira Nohavicy w polskich przekładach. Niespodziewanie „Cieszyńska” w interpretacji Andrusa stała się perełką tego wydawnictwa. Co ciekawe w 2019 roku kompozycja ta wróciła na Listę, tyle, że w wersji koncertowej, gdzie obok Artura wystąpiła Grupa MoCarta i sam autor, czyli Jaromir Nohavica.
„Czy te oczy mogą kłamać” Raz Dwa Trzy (debiut w notowaniu 1056 z 26.04.2002 r.; Najwyższa pozycja: 1)
Albumów nagranych z piosenkami do tekstów Agnieszki Osieckiej jest multum i z każdym rokiem powstaje ich coraz więcej. Najczęściej cieszą one samych artystów i tylko niewielu z nich potrafi wyjść ponad schemat. Jednym z najlepszych przykładów własnego podejścia do znanych utworów zaprezentował na płycie koncertowej „Czy te oczy mogą kłamać” zespół Raz Dwa Trzy, który po jego nagraniu awansował do ścisłej czołówki najważniejszych polskich wykonawców początku XXI wieku. Adam Nowak z kolegami wykazali się wyczuciem i dobrym smakiem, zarówno jeśli chodzi o dobór utworów, jak i ich aranżację. Natomiast chóralny zaśpiew „chyba nie” w piosence tytułowej to istne mistrzostwo świata.
„Fields of Gold” Eva Cassidy (debiut w notowaniu 1006 z 11.05.2001 r.; Najwyższa pozycja: 1)
W momencie, kiedy „Fields of Gold” pojawił się na Liście, Eva Cassidy nie żyła od pięciu lat, ale rodzina dobrze dbała o jej spuściznę, wciąż wydając jej archiwalne nagrania. Mimo to w naszym kraju być może słyszałaby o niej grupka zapaleńców, gdyby nie ta piosenka, którą Marek Niedźwiecki wykroił z koncertowego albumu „Live at Blues Alley” z 1997 roku. Miała być to ciekawostka, bez szans na zawojowanie zestawienia. Stało się jednak inaczej. I bardzo dobrze, bo w moim prywatnym rankingu wersja Cassidy wypada nawet lepiej, niż oryginał Stinga.
„For You” Stina Nordenstam, Leszek Możdżer, Zbigniew Preisner (debiut w notowaniu 960 z 23.06.2000 r.; Najwyższa pozycja: 31)
„For You” nigdy nie załapał się do podstawowego zestawu 30 utworów, ale za to w poczekalni spędził swego czasu rekordową ilość 44 tygodni. Pochodzi ze ścieżki dźwiękowej do filmu „Aberdeen” i nie jest to jedyny przypadek, kiedy utwór jest lepiej znany od obrazu, który ma promować. Nie ma się czemu dziwić, ponieważ piękny, dziewczęcy głos Stiny wyjątkowo dobrze zgrał się z fortepianowym tematem, delikatnie zagranym przez Leszka Możdżera.
„Grażka” Domowe Melodie (debiut w notowaniu 1644 z 2.08.2013 r.; Najwyższa pozycja: 1)
Śmieszna sprawa z tą „Grażką” i Domowymi Melodiami. Mam wrażenie, że nie do końca wszyscy zrozumieli na początku ten utwór, który w zasadzie jest bardzo okrutny, ale posiada zaraźliwie chwytliwy refren. Dlatego wystartował na Liście z imponującego – 2 miejsca, z którego natychmiast przepuścił szturm na pierwszą pozycję. Potem jednak chyba przyszła chwila refleksji nad tytułową Grażką i jej aborcyjnymi zapędami, dlatego stosunkowo szybko się z nim pożegnaliśmy (po zaledwie 12 tygodniach). Niemniej wydaje mi się, że warto go przypomnieć.
„Jeszcze w zielone gramy” Daria Zawiałow (debiut w notowaniu 1870 z 1.12.2017 r.; Najwyższa pozycja: 1)
Z Wojciechem Młynarskim mam ten sam problem, co z Bobem Dylanem – bardziej mi się podobają jego piosenki w wykonaniu cudzym, niż autorskim. Tak też jest z „Jeszcze w zielone gramy”, rewelacyjnie zinterpretowanym przez Darię Zawiałow. Utwór ten wskoczył na Listę tuż przed Bożym Narodzeniem i zepchnął na dalszy plan wszystkie piosenki z dzwoneczkami. Utrzymał się na liście 31 tygodni i 4 razy uplasował się na pierwszym miejscu.
„Kraków” Myslovitz, Marek Grechuta (debiut w notowaniu 1113 z 30.05.2003 r.; Najwyższa pozycja: 1)
To był duet co najmniej nieoczekiwany. Sami muzycy Myslovitz przyznawali potem wielokrotnie, że nie do końca wierzyli w ten projekt. A jednak się udało. Schorowany Marek Grechuta, który praktycznie całkowicie wycofał się z życia publicznego, pochwalił kompozycję „Kraków” i wprowadzając do niej kilka poprawek, zgodził się ją zaśpiewać. W efekcie otrzymaliśmy jedn z największych polskich przebojów Listy, który świetnie poradził sobie w swoim czasie, a następnie zagościł na 12 z 13 Polskich Topów Wszech Czasów Trójki (nie załapał się tylko do pierwszego).
„Inaije” Lidia Pospieszalska (debiut w notowaniu 1302 z 12.01.2007 r.; Najwyższa pozycja: 1)
Ależ ten album się wtedy udał Lidii Pospieszalskiej. Zebrała niemal cały klan Pospieszalskich i przyjaciół takich, jak Wojciech Waglewski, czy Adam Nowak, by nagrać solowy debiut, który został jej jedynym w pełni autorskim dziełem. Zawierał rozczulającą mieszankę jazzu, rocka, folku i poezji śpiewanej, tworząc fascynującą, oniryczną całość, której doskonałym reprezentantem jest zwiewny „Inaije”. Zawsze podobała mi się także dziwna artykulacja w wykonaniu wokalistki. Szkoda, że nie otrzymaliśmy kontynuacji.
1 2 »

Komentarze

15 V 2021   15:03:23

Dalej będziemy się pałowali tym, że ludzie, którzy nie mieli problemu z pracą w Polskim Radiu w czasach stanu wojennego, "bohatersko" z niego odeszli (bądź zostali zwolnieni) za "pisowskiej dyktatury"?

Nie, nie jestem wyborcą JarKacza i uważam, że Markowi Niedźwieckiemu wyrządzono straszne świństwo.

16 V 2021   11:37:04

"A Story of Polish Jazz" usłyszałem po raz pierwszy dopiero niedawno (w Radiu 357 zresztą). Bardzo spoko kawałek, tylko kto właściwie w nim rapuje? Nie mogę znaleźć na ten temat informacji.

16 V 2021   13:34:35

@Weil Deshalb rapują: Bzyk (Marcin Bąk z WU-HAE), Guzik (Grzegorz Guziński m.in. z Flapjack) i Steve Logan.

16 V 2021   13:38:09

A jest jeszcze fajna 40-minutowa wersja tego utworu z koncertu: https://www.youtube.com/watch?v=9WzN8Dqr_pY

16 V 2021   20:18:54

Wielkie dzięki!

11 VI 2021   23:43:48

@ R.F.
"Dalej będziemy się pałowali tym, że ludzie, którzy nie mieli problemu z pracą w Polskim Radiu w czasach stanu wojennego, "bohatersko" z niego odeszli (bądź zostali zwolnieni) za "pisowskiej dyktatury"?"

Tak, jeszcze długo, ponieważ znaczenia Trójki dla szeroko pojętej polskiej kultury popularnej nie sposób przecenić i wykracza ono znacznie bardziej poza ramy "stanu wojennego" (nie wiem, czy słuchałeś Trójki w tamtym okresie) i przekracza również "pisowską dyktaturę", której jednakowoż udało się ten pomnik zniszczyć - bez stworzenia choćby własnej namiastki czegoś w zamian. To jest jak bolszewia - przejdzie, zniszczy i być może idzie dalej, ale w międzyczasie pozostawi po sobie niezatarty ślad.

13 VI 2021   21:56:55

Bolszewia cały czas niszczy - patrz cenzura klasyki literatury. I to wcale nie w Polsce...

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie taki krautrock straszny: Czas (smutnych) rozstań
Sebastian Chosiński

22 IV 2024

Longplayem „Future Days” wokalista Damo Suzuki pożegnał się z Can. I chociaż Japończyk nigdy nie był wielkim mistrzem w swoim fachu, to jednak każdy wielbiciel niemieckiej legendy krautrocka będzie kojarzył go głównie z trzema pełnowymiarowymi krążkami nagranymi z Niemcami.

więcej »

Non omnis moriar: Praga pachnąca kanadyjską żywicą
Sebastian Chosiński

20 IV 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj wspólny album czechosłowackiej Orkiestry Gustava Broma i kanadyjskiego trębacza Maynarda Fergusona.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Nie zadzieraj z Czukayem!
Sebastian Chosiński

15 IV 2024

W latach 1968-1971 życie muzyków Can ogniskowało się wokół pracy. Mieszkając w Schloß Nörvenich, praktycznie nie wychodzili ze studia. To w którymś momencie musiało odbić się na kondycji jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych z nich. Pewien kryzys przyszedł wraz z sesją do „Ege Bamyasi” i nie wiadomo, jak by to wszystko się skończyło, gdyby sprawy w swoje ręce nie wziął nadzwyczaj zasadniczy Holger Czukay.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Palec z artretyzmem na cynglu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Idź do krateru wulkanu Snæfellsjökull…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

I ty możesz być Kubą Rozpruwaczem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

My i Oni
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wielki mały finał
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Piołun w sercu a w słowach brak miodu, czyli 10 utworów do tekstów Ernesta Brylla
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kim był Józef J.?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ilu scenarzystów potrzea by wkręcić steampunkową żarówkę?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baldwin Trędowaty na tropie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Nie należy mylić zagubienia się w masie z tkwieniem w gównie
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.