Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 8 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Musica alternativa: Olivier Messiaen – uczeń ptaków

Esensja.pl
Esensja.pl
Olivier Messiaen nigdy nie był skandalistą szukającym taniego poklasku. Im bardziej poznajemy twórczość genialnego Francuza, tym większy mamy do niego szacunek. Messiaen był bowiem człowiekiem głęboko wierzącym i głęboko doświadczonym przez życie. Nigdy nie rozczulał się nad sobą, nie stawiał się na piedestale. Powstrzymywał swoje ego, koncentrował się na tym, co pochłonęło go bez reszty – komponowaniu muzyki tak pięknej, jak to tylko możliwe.

Paweł Franczak

Musica alternativa: Olivier Messiaen – uczeń ptaków

Olivier Messiaen nigdy nie był skandalistą szukającym taniego poklasku. Im bardziej poznajemy twórczość genialnego Francuza, tym większy mamy do niego szacunek. Messiaen był bowiem człowiekiem głęboko wierzącym i głęboko doświadczonym przez życie. Nigdy nie rozczulał się nad sobą, nie stawiał się na piedestale. Powstrzymywał swoje ego, koncentrował się na tym, co pochłonęło go bez reszty – komponowaniu muzyki tak pięknej, jak to tylko możliwe.
Olivier Messiaen<br/>© www.oliviermessiaen.org
Olivier Messiaen
© www.oliviermessiaen.org

Pionierzy muzyki nigdy nie mieli łatwego życia. To, co dzisiaj brzmi swojsko i przyjemnie, kiedyś budziło wstręt i oburzenie. Dotyczy to także artystów nam współczesnych. Kto wie, ile tracimy, podchodząc do wykonawców awangardy jak pies do jeża, zakładając z góry, że „tego słuchać się nie da”? Warto więc przyjrzeć się bliżej tym wszystkim dziwakom, którzy wbijali w fortepian gwoździe (jak Cage), dawali dwudniowe koncerty (La Monte Young), a inspiracje czerpali z mantr buddyjskich (Stockhausen) albo śpiewu leśnych ptaków (Messiaen). Temu służy ten cykl. Przecież za 50 lat ci szaleńcy mogą być klasykami…

„Moja wiara to wielki dramat mego życia. Jestem wierzący, więc śpiewam słowa Boga tym, którym wiary brak. Daję pieśni ptaków tym, którzy mieszkają w miastach i nigdy ich nie słyszeli, tworzę rytmy dla tych, którzy znają jedynie wojskowe marsze i jazz, i pokazuję kolory tym, którzy ich nie widzą”
Olivier Messiaen
Analiza spektralna i zapis nutowy śpiewu drozdka rudego (z rodziny drozdowatych)<br/>© www.oliviermessiaen.org
Analiza spektralna i zapis nutowy śpiewu drozdka rudego (z rodziny drozdowatych)
© www.oliviermessiaen.org
„Bolesne tajemnice sztuki zostaną rozproszone, oto pojawił się Orion, który śpiewa wewnątrz mnie – ze swymi błękitnymi ptakami i złotymi motylami – cierpię z powodu nieznanej, odległej muzyki” – tymi słowami matka Messiaena, Cécile Sauvage, opisała uczucie, którego doznawała, nosząc pod sercem małego Oliviera. Te tajemnicze słowa wywarły wielki wpływ na całe życie kompozytora. Matka już wtedy przeczuwała, że syn zostanie wielkim artystą. Może nie będzie słynnym poetą tak jak ona (poświęciła mu zresztą cały rozdział swego tomiku „Podczas gdy kręci się świat”), może nie będzie wybitnym lingwistą jak ojciec Pierre Messiaen (który przełożył na język francuski wszystkie sztuki Szekspira), ale będzie wielki. Miała rację. Olivier nie interesował się obcymi językami, znał tylko francuski, i nie chciał pisać wierszy. Potrafił za to rozróżnić śpiew ponad tysiąca ptaków i skomponować utwory, których nie sposób zakwalifikować do żadnego gatunku.
Analiza spektralna i zapis nutowy śpiewu kardynała (z rodziny trznadlowatych)<br/>© www.oliviermessiaen.org
Analiza spektralna i zapis nutowy śpiewu kardynała (z rodziny trznadlowatych)
© www.oliviermessiaen.org
Olivier Eugène Prosper Charles Messiaen urodził się 10 grudnia 1908 r. we francuskim Awinionie. Szybko zainteresował się muzyką: gdy miał pięć lat, umiał już grać na fortepianie – nauczył się tego sam. Pierwsze utwory skomponował, mając lat siedem, gdy był jedenastolatkiem, wstąpił do Paryskiego Konserwatorium. Należał do wybitnych uczniów. Pierwsze poważne nagrody zgarnął już w wieku piętnastu lat – za osiągnięcia w kompozycji, później zdobywał pierwsze miejsca za harmonię i fugę. Stawał się coraz bardziej znany.
Analiza spektralna i zapis nutowy śpiewu preriokura (z rodziny głuszcowatych)<br/>© www.oliviermessiaen.org
Analiza spektralna i zapis nutowy śpiewu preriokura (z rodziny głuszcowatych)
© www.oliviermessiaen.org
Jest rok 1924. Za siedem lat Messiaen zadebiutuje swoją pierwszą wielką suitą – „Les Offrandes oubliées”. Za osiem lat ożeni się ze skrzypaczką Claire Delbos. Za szesnaście – trafi do niemieckiego obozu koncentracyjnego. Na razie jednak kariera Messiaena rozwija się wspaniale: Olivier robi olbrzymie postępy, jest doceniany przez wykładowców. W tym to czasie pojawia się jego fascynacja ptakami, do której zachęcał go jego nauczyciel kompozycji, Paul Dukas. Messiaen podróżował po Francji tylko po to, by w którymś z lasów usłyszeć śpiew rzadkiego osobnika. Później Francja przestała mu wystarczać i odwiedzał coraz dalsze kraje, poznawał coraz to inne gatunki, został pełnoprawnym, szanowanym ornitologiem. Wtedy też zaczął zapisywać tryle szpaków, słowików i kosów w postaci nutowej i używać tych zapisków w swoich kompozycjach. Gdy w 1983 r. pisał operę „Św. Franciszek z Asyżu”, zamieścił w niej fragment „Kazanie do ptaków”. – Ten obraz musiał trwać długo – mówił Messiaen – bo postanowiłem wprowadzić do niego śpiewy wszystkich ptaków, jakie kiedykolwiek słyszałem i notowałem. Słychać więc ptaki włoskie (zwłaszcza z Umbrii) i z innych krajów Europy – Grecji, Francji, Szwecji, a także z Maroka, Uralu, Japonii czy Nowej Kaledonii. – Aby w rozmowie Franciszka z ptakami uczestniczyły także ptaki z dalekich wysp („wyspy będą chwalić Pana”, mówi przecież psalmista), odbyłem podróż na wyspę Kumie, gdzie usłyszałem śpiew trzech wspaniałych ptaków, żyjących tylko tam i prawie nikomu nieznanych. Najpiękniejsza jest pokrzewka z żółtym brzuszkiem, nosząca nazwę gerygonet. Jej główny motyw grają w mojej operze flet piccolo i ksylofon.1)
Portret artysty<br/>© www.naxos.com
Portret artysty
© www.naxos.com
Wróćmy do lat młodości muzyka. Aż do roku 1937 jego życie to idylla: Messiaen jest szczęśliwym małżonkiem (komponuje dla żony cykl „Poème pour Mi”) i ojcem (w 1937 roku rodzi mu się syn Pascal). Jest już wtedy żarliwym katolikiem, większość jego utworów porusza tematykę religijną. Ta wiara zostanie poddana ciężkiej próbie. Niedługo po urodzeniu syna Claire trafia do szpitala, gdzie przechodzi ciężką operację, wskutek której traci pamięć. Nie odzyska jej już nigdy. Ku rozpaczy męża resztę życia spędzi w zakładzie dla psychicznie chorych.
Tymczasem zaczyna się wojna. W 1940 Messiaen dostaje wezwanie do wojska. Ze względu na słaby wzrok oddelegowano go do służby medycznej. W czerwcu tego samego roku zostaje schwytany przez Niemców i osadzony w obozie jenieckim w Zgorzelcu, w stalagu 8A. Artysta wspomina ten okres jako stan ciągłego cierpienia i rozpaczy: – Pamiętam przeraźliwe zimno i głód. Byliśmy tak głodni, że nasze zmysły wyostrzyły się do granic możliwości. Jeszcze przed wojną Messiaen zaczął doświadczać synestezji, czyli zdolności do odbierania jednego bodźca więcej niż jednym zmysłem, np. doświadczania muzyki poprzez kolory (to rzadka przypadłość – na synestezję „cierpi” jedna na 20 tys. osób). W obozie wskutek głodu zaczęło nawiedzać go coś w rodzaju zorzy polarnej – bezkształtnej chmury kolorów. Wszystkie te przeżycia skłoniły go do napisania opus magnum jego życia: „Kwartetu na koniec czasu”. Aby móc tworzyć, zaprzyjaźnił się z jednym z niemieckich oficerów, który przeszmuglował dla niego papier nutowy i ołówek. Muzyków w Zgorzelcu nie brakowało. W tym samym obozie siedział klarnecista Henri Akoka, wiolonczelista Étienne Pasquier i skrzypek Jean le Boulaire. Pierwsze wykonanie słynnego dzieła odbyło się 15 stycznia 1941 roku przed publiką złożoną z więźniów i niemieckich oficerów. Nie zostało zrozumiane, ale wszyscy potraktowali je jako odskocznię od codziennego, szarego życia w obozie. Utwór zadedykowany był aniołowi Apokalipsy, „temu, który jest zwiastunem zwycięstwa Dobra nad Złem”.
Nagrobek artysty zaprojektowany przez jego drugą żonę, Yvonne Loriod<br/>© www.oliviermessiaen.org
Nagrobek artysty zaprojektowany przez jego drugą żonę, Yvonne Loriod
© www.oliviermessiaen.org
Trudno opisać samą kompozycję, nie popadając w egzaltowane zachwyty z jednej strony i nudną terminologię z drugiej. Na pewno jest to utwór urzekający swym subtelnym pięknem. Wydawałoby się, że muzyka inspirowana Apokalipsą będzie dynamiczna i potężna, tak jednak nie jest. Messiaen położył nacisk na ezoteryczne barwy dźwięku i magiczną, natchnioną atmosferę utworu: w pierwszej części, „Liturgii Kryształu”, zaleca, aby klarnet naśladował dźwięki ptaków budzących się o czwartej rano, a fortepian wydobywał dźwięki podobne „kroplom wody w tęczy”. Cały „Kwartet na koniec czasu” przepełniony jest nawiązaniami do Biblii, czy to w harmoniach odzwierciedlających niebiański porządek, czy w unisono wszystkich instrumentów imitujących anielskie trąby, oznajmiające nadejście Końca, czy wreszcie w stopniowaniu napięcia, które w finalnym momencie dzieła sugeruje „wznoszenie się człowieka ku Bogu, Bożego Syna ku Ojcu, boskiego bytu ku Raju”2)
Okładka „Kwartetu na koniec czasu” w wykonaniu polsko-szwedzkiego kwartetu Rosengren, Moś, Bauer i Olejniczak<br/>fot. www.hakanrosegren.com
Okładka „Kwartetu na koniec czasu” w wykonaniu polsko-szwedzkiego kwartetu Rosengren, Moś, Bauer i Olejniczak
fot. www.hakanrosegren.com
Messiaen wyszedł z obozu w tym samym roku. Wkrótce ożenił się ponownie, ze swą uczennicą i znakomitą pianistką Yvonne Loriod. Do końca życia intrygował go śpiew ptaków. Film dokumentalny o nim („Opus 20 Modern Masterworks: Olivier Messiaen”) pokazuje go jako sędziwego staruszka, gdy wraz ze swą drugą żoną spaceruje po leśnych dróżkach, uzbrojony w magnetofon szpulowy i papier do zapisu nut, nasłuchując odgłosów natury. Być może szukał natchnienia do kolejnego dzieła.
Olivier Messiaen uczył się od największych. Jak mówił: – Myślę, że ptaki to wspaniali muzycy, pierwsi muzycy na świecie. Od tysięcy lat potrafią tworzyć niedoścignione muzyczne formy. My tylko ich naśladujemy.
koniec
7 lipca 2007
1) T. Cyz, Kazanie do ptaków, „Tygodnik Powszechny”, tygodnik.com.pl
2) O. Messiaen, www-rcf.usc.edu/~echew

Źródła:

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Nie tylko Siara, czyli 10 piosenek Janusza Rewińskiego
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

5 VI 2024

Młodsze pokolenie Janusza Rewińskiego kojarzy głównie z rolą Siary z „Kilera”. Ale to tylko wyrywek jego estradowej działalności. Przez lata bawił nas nie tylko swoimi rolami filmowymi i scenicznymi, ale także jako wokalista, o czym czasem się zapomina.

więcej »

Nie taki krautrock straszny: Sunshine reggae znad Renu
Sebastian Chosiński

3 VI 2024

Jeśli zaglądacie w to miejsce, znacie już dokonania zespołu Can, czyli niemieckich prekursorów krautrocka, całkiem nieźle. Wiecie, że wiele można było się po nich spodziewać. Że potrafili zaskoczyć. Czy jednak oczekiwalibyście, że nagrają płytę w stylu… reggae? Na dodatek z inklinacjami soulowymi, funkowymi i dyskotekowymi? Na szczęście, jest na „Flow Motion” również kilkanaście minut muzyki, która może przypaść do gustu wielbicielom ich wcześniejszych płyt.

więcej »

Non omnis moriar: Gdyby Corea urodził się w Słowacji…
Sebastian Chosiński

1 VI 2024

Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj solowy debiut słowackiego pianisty jazzowego Gabriela Jonáša.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Z tego cyklu

Tango ze Stalinem
— Paweł Franczak

Bomba atomowa
— Paweł Franczak

Geniusz łamane przez szaleniec
— Paweł Franczak

Tegoż autora

Milczenie Boga
— Paweł Franczak

Są wielcy, nie Mali!
— Paweł Franczak

Pokój z Zornem!
— Paweł Franczak

Podsumowanie muzyczne roku 2008 (2)
— Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Prezenty świąteczne: Prezentuj, broń!
— Paweł Franczak, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jacek Sobczyński, Mieszko B. Wandowicz

Zawód: kompozytor
— Paweł Franczak

Zły i Niegłupi: Podróż sentymentalna
— Paweł Franczak, Jacek Sobczyński

Na żywo i z prądem
— Paweł Franczak

Pierwszy sort Chopina
— Paweł Franczak

Między arcydziełem a Radiem Maryja
— Paweł Franczak

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.