Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 7 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Muzyka

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

muzyczne (wybrane)

więcej »

Zapowiedzi

muzyczne

więcej »

Electric Wizard
‹Black Masses›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBlack Masses
Wykonawca / KompozytorElectric Wizard
Data wydania1 listopada 2010
NośnikCD
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Black Mass6:06
2) Venus in Furs6:22
3) The Nightchild8:02
4) Patterns of Evil6:30
5) Satyr IX9:58
6) Turn Off Your Mind [azathoth]5:51
7) Scorpio Curse7:31
8) Crypt of Drugula8:49
Wyszukaj / Kup

Bierzcie i palcie z tego wszyscy
[Electric Wizard „Black Masses” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
To nie jest pierwszy lepszy zespół – Electric Wizard już dawno znalazł się w panteonie grup, których każde nowe nagrania powodują wypieki na twarzy. Nie inaczej jest tym razem. Na „Black Masses” kapłani doom metalu odprawiąją kolejne ceremonie, a Jus Oborn nieustępliwie niesie pochodnie z konopi.

Jakub Stępień

Bierzcie i palcie z tego wszyscy
[Electric Wizard „Black Masses” - recenzja]

To nie jest pierwszy lepszy zespół – Electric Wizard już dawno znalazł się w panteonie grup, których każde nowe nagrania powodują wypieki na twarzy. Nie inaczej jest tym razem. Na „Black Masses” kapłani doom metalu odprawiąją kolejne ceremonie, a Jus Oborn nieustępliwie niesie pochodnie z konopi.

Electric Wizard
‹Black Masses›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBlack Masses
Wykonawca / KompozytorElectric Wizard
Data wydania1 listopada 2010
NośnikCD
Gatunekrock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Black Mass6:06
2) Venus in Furs6:22
3) The Nightchild8:02
4) Patterns of Evil6:30
5) Satyr IX9:58
6) Turn Off Your Mind [azathoth]5:51
7) Scorpio Curse7:31
8) Crypt of Drugula8:49
Wyszukaj / Kup
Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie jestem fanem Electric Wizard. Jeszcze bardziej bym minął się z prawdą stwierdzeniem, iż nie uważam „Come My Fanatics…” za najcięższą (nie o samą muzykę chodzi) płytę lat 90, a „Dopethrone” za jedno z lepszych nagrań A.D. 2000. Jednak na kolana kolejne płyty zespołu mnie nie rzuciły, mało tego, „Witchcult Today” nawet rozczarowała. Co przynosi nowy materiał? Tak naprawdę nic nowego: wlekące się gitarowo-basowe walce znów dostały przyśpieszenia, a wokale więcej przestrzeni. Można powiedzieć, że jest to „Witchcult Today 2”, choć trzeba przyznać, że tu kompozycje są zdecydowanie ciekawsze, więcej w nich wymagających kilkukrotnego podejścia dźwiękowych smaczków, małych dysonansów, basowych i perkusyjnych wypadów (nowa sekcja rytmiczna ma u mnie wielkiego plusa). Widać, że kapela chciała nagrać jeszcze raz podobną w formie płytę (znów rejestrowano w pełni analogowo), gdyż z ostatniego krążka nie była w pełni zadowolona. I jak dla mnie sztuka się udała.
Kilka fragmentów fantastycznie pasowałoby jako akompaniament dla kroczącej armii ciemności, palącej wszystkie wioski na swej drodze, gwałcącej kobiety i mordującej dzieci oraz starców. „Black Masses” numer za numerem brzmi jak doomowo-stonerowy standard. Powtarzane ciągłe motywy, raz szybciej, raz wolniej i jeszcze raz, i jeszcze jeden… Przy „The Nightchild” jest się już w mocy Electric Wizard i pozostaje tylko poddać się i kroczyć wraz z innymi w oparach zielonego dymu, głosząc nadejście Pana Ciemności.
Opętanie. To najlepsze słowo, by podsumować i skomplementować nowy album Brytyjczyków. Tu nie ma przystanków, jeśli wyruszysz w czarodziejską podróż, nie ma rady, musisz wytrwać do końca. Na osobach, które zaczynają swoją przygodę z muzyką na styku stoner i doom metalu, płyta może wywołać piorunujące wrażenie i na długo wryć się głowę, powodując nieodwracalne zmiany w ocenie rzeczywistości. Dla bardziej doświadczonych fanów gatunku powinna stanowić miłą sentymentalną podróż.
Bo prawda jest taka, że Panowie i Pani z Elektrycznego Czarodzieja nie wykraczają poza dawno wytyczone schematy. Brzmienie, identyczne jak na „Witchcult Today”, nie powala. I choć kolejne numery gniotą charakterystycznymi riffami, przetworzony wokal wywołuje fajne wibracje, każdy utwór można nazwać nawet małym majstersztykiem, całość raczej nie stanie się kolejnym „Dopetrhone” – albumem, który będzie przychodził jako pierwszy do głowy, gdy ktoś zapyta: „A może tak włączyć coś na absurdalny wieczór przy świecach i trawce?”. Z drugiej strony, to przecież kolejny album Electric Wizard, do diabła!
koniec
25 listopada 2010

Komentarze

25 XI 2010   18:57:11

Fenomenalna płyta, jedna z najlepszych w tym roku. Faktycznie nieco odstaje od "Dopetrhone" to jednak już z "Witchcult Today" jak najbardziej może się równać. Proponuję większą ilość przesłuchań ;) Dałbym nawet 85%-90%.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Wpływ tykwy na rozwój światowej muzyki
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Będący wirtuozem kory Dawda Jobarteh przybył do Europy z Gambii. Duńczyk Stefan Pasborg to z kolei jazzman, którego fascynują rytmy afrykańskie. Mieszkając w Kopenhadze, prędzej czy później – musieli się spotkać. Po kilku latach od wydania albumu „Duo” odnowili współpracę, by pograć razem „na żywo”. Efektem tego stał się najnowszy krążek tego niezwykłego jazzowo-folkowo-rockowego duetu – „Live in Turku”.

więcej »

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Anioły są na ziemi. Diabły też
— Jakub Stępień

Fanom – fani
— Jakub Stępień

Jeszcze jedno muzyczne podsumowanie 2011
— Jakub Stępień

Ta Nosowska
— Jakub Stępień

Już nie taki „Antypop”
— Jakub Stępień

…a będzie coraz lepiej
— Jakub Stępień

Wieści z wariatkowa
— Jakub Stępień

Mgiełki (z) Dzikiego Zachodu
— Jakub Stępień

Wycinanki i wyklejanki
— Jakub Stępień

Niektóre rzeczy się nie zmieniają
— Jakub Stępień

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.