Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 9 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Deine Lakaien
‹Kasmodiah›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKasmodiah
Wykonawca / KompozytorDeine Lakaien
Data wydania1999
Wydawca Chrom Records
NośnikCD
Czas trwania56:31
Gatunekelektronika, pop, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Intro0:46
2) Return4:23
3) Kiss the Future4:06
4) My Shadows4:39
5) Into My Arms5:21
6) Overpaid3:43
7) Venus Man4:06
8) The Game4:24
9) Kasmodiah3:51
10) Lass mich4:46
11) Sometimes4:36
12) Fight5:35
13) Try6:23
Wyszukaj / Kup

W niebie, na ziemi – w mroku…
[Deine Lakaien „Kasmodiah” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Niewiele jest płyt, które ukazały się w ciągu ostatnich kilku lat, a zrobiły na mnie tak ogromne wrażenie, jak produkcja niemieckiego zespołu DEINE LAKAIEN sprzed lat czterech. Zaskoczenie było spore, jako że do czasu pojawienia się „Kasmodiah” w sprzedaży, zespół był w Polsce praktycznie nieznany.

Sebastian Chosiński

W niebie, na ziemi – w mroku…
[Deine Lakaien „Kasmodiah” - recenzja]

Niewiele jest płyt, które ukazały się w ciągu ostatnich kilku lat, a zrobiły na mnie tak ogromne wrażenie, jak produkcja niemieckiego zespołu DEINE LAKAIEN sprzed lat czterech. Zaskoczenie było spore, jako że do czasu pojawienia się „Kasmodiah” w sprzedaży, zespół był w Polsce praktycznie nieznany.

Deine Lakaien
‹Kasmodiah›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKasmodiah
Wykonawca / KompozytorDeine Lakaien
Data wydania1999
Wydawca Chrom Records
NośnikCD
Czas trwania56:31
Gatunekelektronika, pop, rock
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Intro0:46
2) Return4:23
3) Kiss the Future4:06
4) My Shadows4:39
5) Into My Arms5:21
6) Overpaid3:43
7) Venus Man4:06
8) The Game4:24
9) Kasmodiah3:51
10) Lass mich4:46
11) Sometimes4:36
12) Fight5:35
13) Try6:23
Wyszukaj / Kup
To piąty studyjny album zespołu stworzonego przed niemal dwudziestu laty przez monachijczyka Ernsta Horna i berlińczyka Alexandra Veljanova – dwójkę muzyków obdarzonych niezwykłym wprost talentem i zmysłem do komponowania prostych i zarazem pięknych melodii. Doprawdy, nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, co skłoniło absolwenta konserwatorium (Horn) do spróbowania sił w muzyce tak minimalistycznej i tak zarazem odległej od tego wszystkiego, z czym musiał stykać się w akademii muzycznej. W każdym razie – z punktu widzenia fana DEINE LAKAIEN – przyznać muszę, iż była to decyzja nader słuszna; mam także nadzieję, iż Horn nigdy jej nie żałował.
Grupa przez wiele lat toczyła boje o uznanie. Mozolnie pięła się po szczeblach kariery, zdając sobie doskonale sprawę z tego, iż muzyka, którą gra, trafia do nielicznych, najbardziej zaprzysięgłych i zagorzałych fanów sceny niezależnej. I w zasadzie dopiero album „Kasmodiah” wyprowadził ją z cienia, czyniąc w środowisku megagwiazdą. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, ze sukces komercyjny spowodowany został radykalną zmianą stylu, która miała uczynić twórczość DEINE LAKAIEN łatwiej strawną i przyjemniejszą dla ucha. Wręcz przeciwnie: album „Kasmodiah” jest naturalną – a więc ewolucyjną, nie zaś rewolucyjną – konsekwencją rozwoju kapeli. Tyle że zawiera muzykę jeszcze lepszą, jeszcze piękniejszą, jeszcze dojrzalszą i bardziej różnorodną, bogatszą brzmieniowo od tej, która znalazła się na wcześniejszych płytach. Nie jest to jednak – nie łudźmy się! – muzyka dla wszystkich. Nie sądzę bowiem, aby przypadła ona do gustu ortodoksyjnym wielbicielom ostrzejszych (czytaj: rockowych) brzmień; także fani popu, soulu i hip-hopu mogliby poczuć się twórczością DEINE LAKAIEN mocno rozczarowani.
Kto więc powinien po „Kasmodiah” sięgnąć? Wszyscy, którzy w muzyce cenią przede wszystkim piękno. Bo to właśnie jest największą siłą tego albumu – przepełnione smutkiem, nostalgią, mrokiem, fascynujące i nigdy nieprzemijające piękno! Próbkę tego piękna otrzymujemy już w drugim utworze na płycie – „Return”. W tle słyszymy elektroniczny beat, zaś na plan pierwszy wysuwa się niski i dzięki temu bardzo „ciepło” brzmiący głos wokalisty, śpiewającego rzewną miłosną pieśń. „Kiedy usłyszysz moje wołanie, czy przyjdziesz do mnie? Kiedy dostrzeżesz mój upadek, czy będziesz wtedy przy mnie?” – pyta Veljanov swoją ukochaną. Ballada ta przywodzi na myśl jedną z najpiękniejszych rockowych pieśni miłosnych – „Love Will Tear us Apart” JOY DIVISION, tyle że zagraną bez użycia gitar elektrycznych. „Kiss The Future” z kolei, oparte na mocnym basowym beacie, utrzymane jest w klimacie wczesnego new romantic (vidé ULTRAVOX jeszcze z Johnem Foxxem w roli wokalisty, względnie VISAGE), choć można również naleźć w tej kompozycji wpływy współczesnej muzyki techno.. O jej niezaprzeczalnym uroku decyduje jednakże solo na smyczkach Christiana Komorowskiego, dodające temu kawałkowi szczypty „powagi”. Jest też nawiązanie do twórczości zespołu BAUHAUS, ale tylko w będącym swoistym literackim kolażem tekście, gdy Veljanov wspomina: „Lugosi is dead”.
'Kasmodiah' - foto
'Kasmodiah' - foto
Kolejnym mocnym punktem płyty jest przejmujący hołd złożony mrocznej naturze człowieka – „Into My Arms”. Ten skromnie zaaranżowany utwór z biegiem czasu nabiera mocy i przemienia się w niemal gotycki hymn. Nastrój grozy potęguje Veljanov hipnotycznie śpiewający: „Jak rodzący się potwór, wszystko spowija welon szarości, widać ściany świtu ostrzegające przed dniem” i w refrenie: „wróć, mój śnie, w moje ramiona”. By jednak DEINE LAKAIEN nie kojarzyło się nam jedynie z mrocznymi balladami, Hornst skomponował piosenkę „Overpaid”. Jeśli nie potraficie wyobrazić sobie klasycznego rock’n’rolla odegranego jedynie na… instrumentach elektronicznych – to koniecznie wysłuchajcie tego utworu. Veljanov śpiewa tu z prawdziwie rockową, by nie rzec: punkową, zadziornością – i w tej roli również sprawdza się znakomicie. Wściekłe rytmy towarzyszące mu w podkładzie zapewne przypadną do gustu wszystkim, którzy swego czasu zasłuchiwali się numerem „Smack My Bitch Up” PRODIGY. „Venus Man” to powrót do łagodniejszego brzmienia DEINE LAKAIEN, chociaż prawdziwą chwilę wytchnienia zapewni dopiero „The Game”. To jeszcze jedna przepiękna pieśń zaśpiewana przez Veljanova jedynie z akompaniamentem fortepianu – pieśń o odchodzącej miłości: „Dokąd możesz odejść nim opadnie poranna rosa? Ta gra nigdy się nie zakończy bez ciebie…” Utwór tytułowy, „Kasmodiah”, wzorowany na muzyce dawnej, podobnie jak „Return” czy „The Game”, poraża mrocznym klimatem, usypia i hipnotyzuje.
Z tego pięknego snu budzi nas już jednak następny numer – jedyny zaśpiewany po niemiecku „Lass mich”. To prawie pięciominutowa porcja prawdziwie wściekłych elektronicznych brzmień, do których do tej pory przyzwyczaiły nas raczej kapele typu DAS ICH, D.A.F. czy – w jeszcze bardziej ekstremalnej formie – WUMPSCUT. Ale „Sometimes (Reincarnation III)” przywraca nam już wiarę w to, że Horn wcale nie zwariował. Automat perkusyjny wybija skomplikowane podziały rytmiczne, na tle których Veljanov w typowy dla siebie, poetycki sposób wadzi się z Najwyższym: „Czy jest Bóg w niebie, na ziemi? Wiesz to? Czy jest Bóg w niebie, na ziemi? Nie wiem. (…) Czasami, czasami kogoś kochałem. Czasami, czasami ktoś kochał mnie – to wszystko, co wiem”. „Fight” – co sugeruje już tytuł – jest zachętą do podjęcia walki. O co jednak bądź z czym należy walczyć? Przede wszystkim, jak wynika z tekstu, z własnymi słabościami, gniewem i przeciwnościami losu. Owo motto życiowe wyśpiewane jest zaiste w niezwykle przekonywający sposób: melorecytacja sąsiaduje bowiem z frazami niemal przez Veljanova wykrzyczanymi. Nadzieją tchnie także zamykający album utwór zatytułowany „Try”. Głos wokalisty, już nie tak mroczny jak wcześniej, z czasem ustępuje jednak miejsca instrumentom klawiszowym, których dźwięki powoli rozpływają się w przestrzeni i mkną gdzieś w dal, aż do całkowitego wyciszenia.
Muzyka DEINE LAKAIEN wspaniale wpisuje się w gotycką klasykę rocka; album „Kasmodiah” spokojnie można postawić obok najbardziej mrocznych, „klimatycznych” płyt JOY DIVISION, THE CURE, SISTERS OF MERCY, FIELDS OF THE NEPHILIM czy LEGENDARY PINK DOTS. W warstwie wokalnej słychać jednak także, iż niemiecki zespół wiele „zawdzięcza” dokonaniom Nicka Cave’a, Petera Hammilla i – choć może na pierwszy rzut oka porównanie to wyda się dość zaskakujące – Marca Almonda. Bezsprzecznie daje o sobie znać również muzyczne wykształcenie Horna, albowiem tylko na pozór kompozycje DEINE LAKAIEN brzmią bardzo ubogo. Gdy jednak przedrzemy się przez pierwszy plan, usłyszymy jak wiele dzieje się w tle. I jak skromnymi środkami Horn potrafi uzyskać maksymalny efekt.
koniec
1 września 2003
Skład:
Alexander Veljanov – śpiew
Ernst Horn – instrumenty klawiszowe, sample itp.
Christian Komorowski – instrumenty smyczkowe
Michael Popp – instrumenty średniowieczne

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Tu miejsce na labirynt…: Mroczne zaułki Malmö
Sebastian Chosiński

9 V 2024

To najbardziej nietypowa płyta pochodzącej z Malmö Agusy. Nietypowa, ponieważ zawierająca muzykę skomponowaną do niezależnego filmu kryminalnego autorstwa Augustina Sjöberga, który jest znajomym lidera zespołu, gitarzysty Mikaela Ödesjö. I chociaż wypełnia ją ten sam co zawsze progresywny folk, musicie przygotować się na jedną, ale za to zasadniczą zmianę – utwory są znacznie krótsze, niż bywało dotąd.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Wpływ tykwy na rozwój światowej muzyki
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Będący wirtuozem kory Dawda Jobarteh przybył do Europy z Gambii. Duńczyk Stefan Pasborg to z kolei jazzman, którego fascynują rytmy afrykańskie. Mieszkając w Kopenhadze, prędzej czy później – musieli się spotkać. Po kilku latach od wydania albumu „Duo” odnowili współpracę, by pograć razem „na żywo”. Efektem tego stał się najnowszy krążek tego niezwykłego jazzowo-folkowo-rockowego duetu – „Live in Turku”.

więcej »

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż autora

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
— Sebastian Chosiński

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.