Balsam dla duszy i ciała [Rumpistol „Going Inside” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Przed paru laty kojarzony dotąd głównie ze sceną electro-ambientową duński muzyk Rumpistol (pod tym pseudonimem ukrywa się klawiszowiec i kompozytor Jens Berents Christiansen) postanowił nagrać muzykę, która byłaby w stanie wspomóc osoby zmagające się z traumami i uzależnieniami. Tak powstał album „After the Flood”, a następnie jego dwie kontynuacje – „Isola” oraz czekający na premierę „Going Inside”.
Balsam dla duszy i ciała [Rumpistol „Going Inside” - recenzja]Przed paru laty kojarzony dotąd głównie ze sceną electro-ambientową duński muzyk Rumpistol (pod tym pseudonimem ukrywa się klawiszowiec i kompozytor Jens Berents Christiansen) postanowił nagrać muzykę, która byłaby w stanie wspomóc osoby zmagające się z traumami i uzależnieniami. Tak powstał album „After the Flood”, a następnie jego dwie kontynuacje – „Isola” oraz czekający na premierę „Going Inside”.
Rumpistol ‹Going Inside›W składzie | Jens Berents Christiansen, DiSA, Stine Grøn, Selma Trier, Maria Jagd, Line Felding, Julius Ditlevsen, Serkan Yıldırım, Kristian Hoffman, Bilal Irshed, Anders Stig Møller, Fanny Brandt, Emil de Waal |
Utwory | | CD1 | | 1) Remember | 04:35 | 2) Be Here | 04:26 | 3) Now | 02:47 | 4) Trust | 06:58 | 5) b b b O d d d | 04:48 | 6) Let Go | 04:26 | 7) Be Open | 04:59 | 8) The Way Out | 04:49 | 9) d d d O b b b | 04:16 | 10) Is in | 04:30 | 11) Surrender | 04:08 | 12) To Love | 04:15 |
Dotąd muzyka z pogranicza elektroniki, EBM i ambientu nieczęsto gościła na łamach „Esensji”. Nie mogę oczywiście zagwarantować, że to się teraz nagle zmieni (jazz i rock są mi jednak dużo bliższe), ale jeśli trafi się wartościowy album, przy którym drgnie moja dusza artystyczna – zapewne nie omieszkam zainteresować się nim. Zresztą czasami tak już robiłem, czego dowodem chociażby recenzje nieznacznie tylko zahaczających o jazz płyt Orena Ambarchiego (vide „ Tongue Tied”, 2015; „ Ghosted”, 2022). Dzisiaj natomiast robię wyjątek dla Jensa Berentsa Christiansena – duńskiego muzyka ukrywającego się pod pseudonimem Rumpistol. To znana postać w świecie współczesnej elektroniki. Do 2019 roku wydał siedem albumów (nie licząc tych z remiksami), które łączyły w sobie wpływy ambientu, electro i techno: „Rumpistol” (2003), „Mere > Rum” (2005), „Dynamo” (2008), „Floating” (2012), „Away” (2014), „Drops” (2017) oraz „In My Room” (2019). I kiedy zapewne wszyscy oczekiwali od Christiansena kolejnego utrzymanego w podobnej tonacji krążka – on postanowił zaskoczyć. Wydany w 2020 roku longplay „After the Flood” zaskakiwał przede wszystkim faktem, że głównym instrumentem okazał się na nim… fortepian. Stylistycznie natomiast kompozycje Jensa Berentsa oddaliły się od electro i techno, zbliżyły natomiast do współczesnej muzyki klasycznej (tak zwanego modern classical) i elektronicznej awangardy. To, co pierwotnie mogło wydawać się jedynie chwilową fanaberią, okazało się ostatecznie jak najbardziej świadomym wyborem, co potwierdziła kolejna płyta artysty – „Isola” (2022). I to jeszcze nie był koniec, czego dowodzi czekający właśnie na premierę album zamykający (albo i nie) „trylogię fortepianową” Rumpistola – „Going Inside” (który ukazuje się nakładem niezależnej kopenhaskiej wytwórni Raske Plader). Że to ta sama muzyczna „bajka”, potwierdza okładka wydawnictwa – trzecia z rzędu – na której rzuca się w oczy charakterystyczne kaligrafowane „R”. Co skłoniło Christiansena do takiej stylistycznej wolty? Jak sam podkreślał, ewolucja ta dokonała się w dużej mierze za sprawą słuchaczy, którzy informowali go, że jego muzyka pomaga im przetrwać kryzysy psychiczne. Że okazuje się balsamem na stany depresyjne, stresowe i lękowe. Otrzymawszy taki feedback, Rumpistol zainteresował się badaniami naukowymi prowadzonymi w kopenhaskim Rigshospitalet (to publiczna, największa w kraju klinika), dotyczącymi leczenia stresu pourazowego i uzależnień. Stosowana tam „terapia psychodeliczna” stała się punktem wyjścia do tworzenia nowych kompozycji Jensa Berentsa. Powstawały one w ciągu ostatnich dwóch lat, a rejestrowano je w różnych studiach i miejscach w całej Danii. Lista gości zaproszonych do projektu jest zresztą imponująca, a bogactwo instrumentalne – zapiera dech. Christiansen postanowił zresztą wykorzystać instrumenty z różnych światów muzycznych. Mamy więc takie, które jednoznacznie kojarzą się z modern classical (jak harfa, skrzypce, wiolonczela, flet), ale i z muzyką etniczną (gitara hawajska, ud, duduk, bęben obręczowy), jest także jazzowa sekcja rytmiczna (kontrabas i perkusja) oraz dwie wokalistki. Nad wszystkim górują jednak klawisze, na których gra lider – fortepian i syntezatory, nie brakuje też efektów elektronicznych i wsamplowanych odgłosów natury (burza, pioruny, padający deszcz, szum fal, śpiew ptaków). Muzyka skrzy się wieloma barwami, bywa sielska, ale i pełna niepokoju; w każdym z tych wydań jest jednak przede wszystkim bardzo eteryczna i nastrojowa, niekiedy nawet magicznie romantyczna. Całość składa się na concept-album, który rzeczywiście dla wielu osób zmagających się z traumami może mieć zastosowanie terapeutyczne.  Co najistotniejsze, talent Rumpistola pozwala łączyć ze sobą bardzo odległe inspiracje. Chociażby w otwierającym krążek „Remember” współistnieją obok siebie fortepian i harfa oraz wprowadzający do tej kompozycji elementy magiczne, grający powłóczystą solówkę etniczny duduk (to pochodzący z Armenii instrument dęty drewniany, którego brzmienie można niekiedy pomylić z saksofonem). Kontemplacyjny „Be Here” oparty jest na hipnotyzujących dźwiękach smyczków (skrzypce i wiolonczela), pomiędzy którymi zwiewnie przemyka harfa. Ale jakby tego było mało, dołącza jeszcze, obok delikatnego fortepianu, nastrojowy ud (to z kolei przywodzący na myśl lutnię arabski bądź bliskowschodni instrument strunowy). W „Now” etniczna awangarda (vide bęben obręczowy) nakłada się na europejski folk (skrzypce); w „Trust” z kolei, pomijając żeński chórek, zespół skręca w stronę klasyki, za co odpowiadają przede wszystkim skrzypaczka i wiolonczelistka. W dalszej części jednak, za sprawą gitary hawajskiej i perkusji, zespół płynie w bardziej rozrywkowe strony. Choć na „Going Inside” elektroniki jest mimo wszystko mniej niż na płytach wydanych przed „trylogią fortepianową”, to jednak od czasu do czasu Christiansen przypomina sobie o swoim ambientowym rodowodzie. Z tą różnicą, że na tym albumie ambient grany jest na żywych instrumentach. Efekt bywa bardzo intrygujący, co rzuca się w uszy zwłaszcza w mocno nasyconych syntezatorami „b b b O d d d” oraz dopełniającym go „d d d O b b b”. Choć akurat najbliższą stylistyce electro kompozycją okazuje się „Be Open”, mimo że i w niej Rumpistol zdołał umieścić smyczki. W poprzedzającym ten utwór snującym się leniwie „Let Go” daje z kolei znać o sobie romantyczna natura Duńczyka, który na fortepianie akompaniuje wyśpiewującej wyjątkowo powabny motyw jednej z wokalistek. Baśniowo piękna wokaliza zdobi także „The Way Out”, a w jej tle rozbrzmiewa wyjątkowo egzotyczny duet skrzypcowo-dudukowy. Końcówka płyty może zaskoczyć. Co prawda trzeci od końca „Is in” jest utrzymany w stylistyce zbliżonej do poprzednich utworów, ale już wieńczące płytę „Surrender” oraz „To Love” niosą ze sobą kilka zaskoczeń. Ten pierwszy wprawia w zdziwienie swoim radosnym klimatem i bogactwem aranżacyjnym: jazzowy groove sąsiaduje z folkowymi skrzypcami i bluesową gitarą hawajską. W „To Love” natomiast o ciarki na plecach przyprawiają grające unisono – na otwarcie i zamknięcie utworu – dęciaki, czyli flet z dudukiem. Pomiędzy natomiast na tle powłóczystych syntezatorów królują smyczki. Wierząc słuchaczom poprzednich części trylogii Rumpistola, nie poddają w wątpliwość faktu, że jego muzyka rzeczywiście może mieć działanie terapeutyczne. Na pewno potrafi ukoić skołatane codzienną bieganiną nerwy, skłonić do zadumy i kontemplacji, pozwala oderwać się od myślenia o tym, co niemiłe. Nie zapominajmy jednak, że na pewno nie zastąpi lekarza specjalisty.  Skład: Jens Berents Christiansen [Rumpistol] – fortepian, syntezatory, muzyka, produkcja DiSA – śpiew Stine Grøn – śpiew Selma Trier – harfa Maria Jagd – skrzypce Line Felding – wiolonczela Julius Ditlevsen – flet Serkan Yıldırım – duduk Kristian Hoffman – gitara hawajska Bilal Irshed – ud Anders Stig Møller – kontrabas Fanny Brandt – bęben obręczowy Emil de Waal – perkusja
|