Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Om
‹God is Good›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGod is Good
Wykonawca / KompozytorOm
Data wydania29 września 2009
NośnikCD
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Thebes19:09
2) Meditation Is The Practice Of Death6:51
3) Cremation Ghat I3:11
4) Cremation Ghat II4:58
Wyszukaj / Kup

Transcendentalny sabat
[Om „God is Good” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Kapela Om (i muzyka tworzona przez ten duet) była dla mnie zawsze odpowiedzią na pytanie: co by było, gdyby frontmanem zespołu Black Sabbath był Syd Barrett – twórca większości materiału Pink Floydów z pierwszych lat ich działalności. Pod koniec września 2009 formacja wydała nowy album – „God is Good”.

Jakub Stępień

Transcendentalny sabat
[Om „God is Good” - recenzja]

Kapela Om (i muzyka tworzona przez ten duet) była dla mnie zawsze odpowiedzią na pytanie: co by było, gdyby frontmanem zespołu Black Sabbath był Syd Barrett – twórca większości materiału Pink Floydów z pierwszych lat ich działalności. Pod koniec września 2009 formacja wydała nowy album – „God is Good”.

Om
‹God is Good›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGod is Good
Wykonawca / KompozytorOm
Data wydania29 września 2009
NośnikCD
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Utwory
CD1
1) Thebes19:09
2) Meditation Is The Practice Of Death6:51
3) Cremation Ghat I3:11
4) Cremation Ghat II4:58
Wyszukaj / Kup
Tu trzeba się zgodzić i z autorami, i tytułem ich albumu. Jeżeli takie rzeczy powstają na ziemi pod czujnym okiem Stwórcy, to musi On być dobry. Ale zacznijmy od oczywistych oczywistości, tylko pośrednio związanych z muzyką. Album tradycyjnie dla duetu trwa niewiele ponad pół godziny, a jeden z utworów to blisko dwudziestominutowy kolos. Również tradycyjnie uwagę przyciąga graficzna strona wydawnictwa. Tym razem okładkę zdobi bizantyjski obraz, przedstawiający anioła na czarnym tle. I, jak zawsze, oprawa nawiązuje do muzyki. Zespół urozmaicił swoje ubogie instrumentarium o typowe dla bliskiego i dalekiego wschodu table, sitary i tambury. Lecz oczywiście prym wiodą bas i perkusja. To, co panowie Al Cisneros i Emil Amos potrafią wyczarować przy ich użyciu, może zahipnotyzować każdego. Dokładnie tak, bo hipnoza to najlepsze określenie muzyki Om. Kapela mająca stonerrockowe/metalowe korzenie (Al Cisneros był basistą i wokalistą kultowej formacji Sleep, a perkusista tej grupy – Chris Hakiusb – był drugim założycielem i aż do 2008 bębnił w Om) nadal opiera swoje kompozycje na monotonnych motywach basowych bliskich riffom Black Sabbath. Tempo jest senne i tylko z rzadka duet dodaje gazu, by za chwilę zagrać jeszcze wolniej niż wcześniej.
Lecz to, co do tej pory – na wcześniejszych albumach – było transowym rockiem, teraz przemieniło się w czysty trans i jedynie typowo rockowo (a w zasadzie stonerowo) brzmiące instrumenty pozwalają włożyć ich do szuflady z napisem „muzyka gitarowa”. Krążek „God is Good” to prawdziwa mantra. Muzycy zrezygnowali z bardziej przesterowanych dźwięków, dorzucili arabskie i indyjskie motywy, tworząc całość, która mogłaby robić za soundtrack opowieści o wyprawie w głąb siebie. I z każdą minutą spędzoną przy płycie słuchacz zatapia się coraz bardziej.
Pierwszy utwór – „Thebes” – jest długim wprowadzeniem w stan medytacji, z wolna usypiając przez kilkanaście minut ponurymi, mrocznymi dźwiękami, by przebudzić nas na koniec ostrzejszą partią. Lecz budzimy się w innej rzeczywistości – „Meditation is the Practice of Death” świetnie oddaje atmosferę, jaka mogłaby panować po drugiej stronie lustra. A to tylko kolejne przejście, następne drzwi do oderwanego od cielesności świata, który zapowiadany jest przez klimat solowej partii – uwaga – fletu! Zamykające płytę dwie części „Cremation Ghat” to prawdziwy obrządek, szamańska praktyka. Rytmiczne klaskania, tubylcze bębny oraz wschodnie „chórki” oznajmiają nam, że dotarliśmy do celu. Transcendentalna podróż dobiega końca. Wypada zadać sobie pytanie: co autor miał na myśli, wprowadzając do swojej mrocznej, transowej muzyki elementy bliskiego wschodu. Odpowiedzią mogą być teksty Ala, traktujące o równości wszystkich stworzeń i religii, o jedności całego wszechświata. Gdyby na świecie panowała taka harmonia, o jakiej śpiewa basista, to, parafrazując tytuł najnowszego jego dzieła, można by powiedzieć: świat jest dobry – na podobieństwo Boga.
Ostatnia płyta Om to tylko 34 minuty muzyki opartej na kilku motywach, bez niesamowitych solówek, pędzących i (lub) miażdżących riffów, pozbawiona podniosłych śpiewów i zapierających dech w piersiach kompozycji, lecz mimo to jest ciężka, powalająca nastrojem i klimatem. Słuchaniu towarzyszy wrażenie obcowania z czymś naprawdę wielkim. Tak mało i zarazem tak dużo.
koniec
5 stycznia 2010

Komentarze

06 I 2010   10:47:16

nie znam sie na tym ale dobre:)

06 I 2010   16:04:04

Przeceniona. Z takich spokojnych dużo ciekawsze zeszłoroczne Sunn O)))

06 I 2010   21:33:04

Nie zgodzę się, że ciekawsze (a już na pewno - że dużo), a poza tym Sunn O))) to jednak trochę inna stylistyka.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

W starym domu nie straszy
Sebastian Chosiński

2 V 2024

Choć szwedzki pianista Adam Forkelid aktywny jest na scenie jazzowej od dwóch dekad, „Turning Point” to dopiero czwarte wydawnictwo, na którego okładce ukazuje się jego nazwisko. Mimo że płyt nagrał przecież znacznie więcej. Wszystkie utwory, jakie znalazły się na najnowszym krążku, są jego autorstwa, ale w ich nagraniu wspomogli go trzej inni doświadczeni artyści.

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Od smutku do radości
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Wydany przed dwoma laty jazzowo-ambientowy album „Ghosted” Orena Ambarchiego, Johana Berthlinga i Andreasa Werliina był dla mnie nadzwyczaj miłym zaskoczeniem. Dlatego z wielkimi oczekiwaniami przystępowałem do odsłuchu jego kontynuacji. I tu również czekało mnie zaskoczenie, choć niekoniecznie takie, na jakiej liczyłem. Ale w końcu nie wszystko – na to, co dobre – musi powalać nas na kolana, prawda?

więcej »

Tu miejsce na labirynt…: Ente wcielenie Magmy
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Chociaż poprzednia płyta Rhùn, czyli „Tozïh”, ukazała się już niemal rok temu, najnowsza, której muzycy nadali tytuł „Tozzos”, wcale nie zawiera nagrań powstałych bądź zarejestrowanych później. Oba materiały są owocami tej samej sesji. Trudno dziwić się więc, że i stylistycznie są sobie bliźniacze.

więcej »

Polecamy

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku

A pamiętacie…:

Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski

Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski

Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski

Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski

Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski

Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski

Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski

Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski

The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski

T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja słucha: Wrzesień 2012
— Sebastian Chosiński, Paweł Lasiuk, Michał Perzyna, Przemysław Pietruszewski

Tegoż autora

Anioły są na ziemi. Diabły też
— Jakub Stępień

Fanom – fani
— Jakub Stępień

Jeszcze jedno muzyczne podsumowanie 2011
— Jakub Stępień

Ta Nosowska
— Jakub Stępień

Już nie taki „Antypop”
— Jakub Stępień

…a będzie coraz lepiej
— Jakub Stępień

Wieści z wariatkowa
— Jakub Stępień

Mgiełki (z) Dzikiego Zachodu
— Jakub Stępień

Wycinanki i wyklejanki
— Jakub Stępień

Niektóre rzeczy się nie zmieniają
— Jakub Stępień

W trakcie

zobacz na mapie »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.