W dobie reformy oświaty, pomysł fabuły, w której grupka uczniów sprzeciwia się systemowi, mógł zaowocować ciekawym filmem. Tymczasem, “Egzamin dojrzałości” Briana Robbinsa oferuje sympatyczną rozrywkę, ale nic ponad dawno wyeksploatowane motywy.
DVD: Egzamin dojrzałości
[Brian Robbins „Egzamin dojrzałości” - recenzja]
W dobie reformy oświaty, pomysł fabuły, w której grupka uczniów sprzeciwia się systemowi, mógł zaowocować ciekawym filmem. Tymczasem, “Egzamin dojrzałości” Briana Robbinsa oferuje sympatyczną rozrywkę, ale nic ponad dawno wyeksploatowane motywy.
Brian Robbins
‹Egzamin dojrzałości›
EKSTRAKT: | 50% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Egzamin dojrzałości |
Tytuł oryginalny | The Perfect Score |
Dystrybutor | ITI |
Reżyseria | Brian Robbins |
Zdjęcia | J. Clark Mathis |
Scenariusz | Mark Schwahn, Marc Hyman, Jon Zack |
Obsada | Erika Christensen, Chris Evans, Bryan Greenberg, Scarlett Johansson, Darius Miles, Leonardo Nam, Tyra Ferrell, Matthew Lillard, Vanessa Angel, Fulvio Cecere |
Muzyka | John Murphy |
Rok produkcji | 2004 |
Kraj produkcji | Niemcy, USA |
Czas trwania | 93 min |
Parametry | Dolby Digital 5.1; format 1,78:1 |
WWW | Strona |
Gatunek | komedia |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Dzisiejszy system edukacji w Stanach stawia na testowe sprawdzanie wiedzy, a lekceważy indywidualność każdego ucznia. To cyferki, ilość punktów zdobytych na egzaminie SAT czyli Scholastic Aptitude Test świadczy o danej osobie i decyduje o jej przyszłości. Taki stan rzeczy przedstawiają widzowi twórcy “Egzaminu dojrzałości”, podkreślając przy tym umoralniające przesłanie: każdy jest wyjątkowy i o tę wyjątkowość trzeba dbać. Oczywiście, nie wszystkie chwyty w dążeniu do celu są dozwolone, o czym dowiadują się bohaterowie historii, a razem z nimi także widz, czy tego chce, czy nie. Mechanizm sprawdzania wiadomości testami przeniknął z Ameryki do Polski, tak jak fast foody i inne typowe dla amerykańskiej społeczności zjawiska. Warto dlatego przekonać się co czują uczniowie objęci nowym systemem, a nawet zastanowić się, jak wyglądałby świat pełen testów. Zobaczmy.
Poznajesz sześcioro młodych ludzi właśnie kończących szkołę. Każde z nich ma klarowne plany na przyszłość i problemy z ich realizacją. Na drodze do szczęścia stoi niesprawiedliwy egzamin SAT, który ogranicza możliwości bohaterów. Przyjaciele wiedzą gdzie można znaleźć odpowiedzi do egzaminu. Jak myślisz co robią?
A. Postanawiają za wszelką cenę ukraść odpowiedzi.
B. Postanawiają uczyć się pilnie do testu - albo się uda albo i nie, ale żyć trzeba uczciwie.
C. Postanawiają “pożyczyć” odpowiedzi egzaminacyjne, ale gryzie ich sumienie i po drodze przechodzą przemianę prowadzącą do odpowiedzi B
Jeżeli miałeś problemy z odpowiedzią nie miałbyś szans na amerykańskich uczelniach. Niewątpliwie zorientowałeś się, czytelniku, że film dla młodzieży musi zawierać - oprócz luzu i humoru - mądrą refleksję do przemyślenia po napisach końcowych. Na podobny schemat zdecydował się reżyser Brian Robbins. Gdyby nie oryginalny pomysł wyjściowy, film utonąłby w morzu tradycyjnych motywów kina młodzieżowego. Szablony takie łatwo wyliczyć.
A. Relacje młodych bohaterów z opiekunami pozostawiają wiele do życzenia, trudno im znaleźć wspólny język ze starszym pokoleniem.
B. Bohaterowie nie mogą znaleźć zrozumienia w środowisku szkolnym, dlatego postanawiają sami poradzić sobie z problemem nieuczciwego oceniania.
C. Każdy z grupki przyjaciół jest jedyny w swoim rodzaju, a skontrastowanie diametralnie różnych osobowości pozwala na ekspozycję tej wyjątkowości.
Tym razem pułapka: wszystkie odpowiedzi są prawidłowe. Podobne problemy poruszają autorzy większości przeciętnych komedii młodzieżowych, przede wszystkim, aby przedstawić świat potencjalnego widza jako znany mu mechanizm niosący wiele przeszkód, które to jednak jest w stanie pokonać przy odrobinie dobrej woli. Optymizm i doza szalonej zabawy to kwintesencja tego typu rozrywki. Robbins umożliwia nam obserwację planowanego przez bohaterów skoku, kończy wszystko happy endem, angażuje widza w losy postaci, ale okrasza całą historię niepomierną ilością słodyczy i sztuczności. Miało być cool, a jest jedynie miło i tradycyjnie. Idealizacja przedstawionego w filmie środowiska na szczęście nie dotknęła odtwórców głównych ról. Ze względu na ich plan zwalczający nieuczciwość nieuczciwością, okazują się być nieco bardziej ambiwalentni niż większość podobnych postaci filmowych. Grupka młodocianych aktorów wprowadziła do obrazu Robbinsa świeżość i witalność. Trudno wybrać, kto robi najlepsze wrażenie:
A. Scarlett Johansson, znana szerszej publiczności z doskonałych ról w “Między słowami” Coppoli i w “Dziewczynie z perłą” Webbera, która wciela się w rolę nonszalanckiej, odtrąconej przez ojca-lekkoducha, Franceski.
B. Erika Christensen, blond aniołek, wzór cnót i druga najlepsza uczennica w szkole, pragnąca spróbować innego życia, posmakować odrobiny szaleństwa.
C. Chris Evans jako zdeterminowany przyszły architekt, którego wkrótce zobaczymy w ekranizacji komiksu “Fantastyczna czwórka”.
Oczywiście, nie mogła zostać nam oszczędzona pokaźna pula różnej jakości gagów. Humor słowny niekoniecznie bawi, ale utrzymany jest w dobrym smaku, co rzadko zdarza się w dobie komedii spod znaku “American Pie”. Inteligentny pomysł wykorzystania pastiszów znanych motywów filmowych dodaje fabule oryginalności i polotu. Uśmiech budzi scena z “Matrixa”, w której Scarlett Johansson zastąpiła Carrie-Ann Moss, choć możliwe, że sekwencja ta została skopiowana z pierwowzoru zbyt dokładnie. Humor w “Egzaminie dojrzałości” kładzie na łopatki teoretycznie zabawny Leonardo Nam w roli skośnookiego, wciąż naćpanego Roya. W praktyce źródło humoru zamienia się w źródło żenady. Wyczyny Nama oglądamy z wyrazem politowania, mimo że i jemu zdarza się czasem niezły one-liner.
Na główną atrakcję filmu wyrasta sam skok, ale także relacje między nieźle nakreślonymi postaciami. Łatwo odnaleźć w nich wiele clichés, które dzielnie próbuje przysłonić obsada. Sama akcja kradzieży pełna jest zwrotów akcji, a zwieńczono ją niespodziewanym finałem. Szkoda, że przy okazji nie ominięto czyhających na scenarzystę nieprawdopodobieństw. Skok zajmuje większą część filmu, ale rozpada się na fragmenty, przez co cała historia traci spójność. Trudno zadecydować, czy to wina scenariusza czy reżyserii.
“Egzamin dojrzałości” nie wychodzi poza ramy konwencji, dlatego mimo niezłej realizacji, nie prezentuje nowej jakości w kinie rozrywkowym dla nastolatków. Jednocześnie zaskakuje, że młodzieżowe środowisko można pokazać w sposób kulturalny i całkiem zajmujący. Czy film Robbinsa to:
A. Schematyczny produkcyjniak z początkującymi gwiazdami w rolach głównych?
B. Sympatyczna i niegłupia zabawa?
C. Ambitna próba zmierzenia się z problemem edukacji, która nie dała pożądanych efektów, zamieniwszy się w tradycyjną komedię?
“Egzamin dojrzałości” czerpie z wszystkiego po trochu.
Dodatki (60%)
“Egzamin dojrzałości” został wydany przez ITI Home Video w prostym, jednodyskowym zestawie. Film nie gościł na ekranach polskich kin, dlatego ma dość skąpe, ale na szczęście porządne materiały dodatkowe.
W klasycznym menu możemy wybrać jedną z trzech wersji ścieżki dźwiękowej, jak również zdecydować się na którąś z około 20 wersji językowych napisów. W menu nabywca znajdzie jeszcze opcje wyboru scen i dział bonusów. W tym ostatnim dostępny jest zwiastun kinowy, komentarz reżysera Briana Robbinsa i jednego ze scenarzystów, Marka Schwahna oraz dokument o produkcji z cyklu “Making of”.
Do komentarza udostępniono tylko napisy angielskie. Panowie wypowiadają się na temat kolejnych fragmentów filmu w dość tradycyjnej manierze. Ciekawy i odchodzący od schematów notorycznego chwalenia się nawzajem okazuje się materiał o realizacji. Reżyser wypowiada się na temat początkowego etapu tworzenia filmu. Dowiadujemy się nieco o procesie pisania scenariusza i problemach obsadowych. Najwięcej miejsca poświęcono odtwórcom głównych ról: warto się im przyjrzeć bliżej, bo z pewnością wiele o nich jeszcze usłyszymy. Dobrze dla odbiorcy, konkrety dominują tu nad bezpodstawnym komplementowaniem członków ekipy.
Dźwięk to najwyższa jakość. Żadnych szumów lub niekontrolowanych zmian głośności. Doskonale słychać dialogi, jak również rockową oprawę muzyczną. Nieco gorzej prezentuje się obraz. Mimo jego czystości, wyraźnie widać zbytnie rozmycie barw. Słaby kontrast zmniejsza dobre wrażenie z obcowania z wydaniem, ale nie jest to wielka wada.