Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

William Girdler
‹Manitou›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułManitou
Tytuł oryginalnyThe Manitou
ReżyseriaWilliam Girdler
ZdjęciaMichel Hugo
Scenariusz
ObsadaTony Curtis, Michael Ansara, Susan Strasberg, Stella Stevens, Jon Cedar, Ann Sothern, Burgess Meredith, Paul Mantee
MuzykaLalo Schifrin
Rok produkcji1978
Kraj produkcjiKanada, USA
Czas trwania104 min
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Zezowaty demon kontra półnaga kobieta z prądzikami w ręku
[William Girdler „Manitou” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Manitou” doskonale pokazał, że pisarz może być nawet i bardzo poczytny, ale filmy zrealizowane na podstawie jego prozy niekoniecznie również będą strzałem w dziesiątkę.

Jarosław Loretz

Zezowaty demon kontra półnaga kobieta z prądzikami w ręku
[William Girdler „Manitou” - recenzja]

„Manitou” doskonale pokazał, że pisarz może być nawet i bardzo poczytny, ale filmy zrealizowane na podstawie jego prozy niekoniecznie również będą strzałem w dziesiątkę.

William Girdler
‹Manitou›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułManitou
Tytuł oryginalnyThe Manitou
ReżyseriaWilliam Girdler
ZdjęciaMichel Hugo
Scenariusz
ObsadaTony Curtis, Michael Ansara, Susan Strasberg, Stella Stevens, Jon Cedar, Ann Sothern, Burgess Meredith, Paul Mantee
MuzykaLalo Schifrin
Rok produkcji1978
Kraj produkcjiKanada, USA
Czas trwania104 min
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Debiutancka powieść Mastertona cieszyła się swego czasu w Polsce niebywałą popularnością (pół miliona nakładu rozeszło się dosłownie w kilka miesięcy), nie dziwne więc, że ktoś w końcu wydał u nas na DVD jej ekranizację. Dziwić może tylko to, że płyta jakoś tak chyłkiem przemknęła przez rynek i tak naprawdę trudno ją było gdziekolwiek upolować, teraz zaś osiąga nieprzyjemnie wysokie ceny. Pojawia się jednak pytanie – czy faktycznie warto na nią polować?
Ekranizacja niespecjalnie trzyma się bowiem ani ducha, ani treści literackiego pierwowzoru. Owszem, w filmie występują podobne postaci, a fabuła z grubsza jest zbieżna z tą książkową – jest złowieszczy szaman, są demony, są zjawiska nadprzyrodzone. A jednak mimo to całość nie potrafi wytworzyć ani grama obecnego w powieści klimatu. Grozy to tam po prostu ze świecą szukać…
Składają się na to co najmniej dwie przyczyny. Pierwszą z nich jest nakręcenie „Manitou” nie jako horroru, a jako czegoś w rodzaju melodramatu z zacięciem nadprzyrodzonym, co dowodzi braku zrozumienia konwencji, w jakiej powstała książka. Na karku pewnej kobiety zaczyna rosnąć z prędkością 7,3 milimetra na godzinę (aczkolwiek nie wiadomo, w którym kierunku i względem czego) tajemniczy guz, przeczący wszelkim medycznym prawidłom. I sobie tak – głównie w tle – rośnie, a w tym czasie widz może podziwiać widoki zalanego słońcem San Francisco, sycić wzrok staruszkami lubiącymi wysłuchiwać karcianych wróżb, a następnie śledzić wątek odświeżania trochę już przywiędłego romansu bohaterki z cwaniakiem od wspomnianych wróżb (w tej roli Tony Curtis). Nim wreszcie faktycznie zacznie się coś dziać, wliczając w to ostateczne wyjaśnienie całego zjawiska z guzem i rozpoczęcie zmagań z odradzającym się w środku torbieli XVII-wiecznym szamanem Misquamacusem, mija GODZINA seansu. Jak na domniemane kino grozy – po prostu tragedia.
Drugim problemem jest techniczna realizacja filmu. Z grubsza widać tutaj nieco wyższy niż zazwyczaj budżet (w końcu „Manitou” kosztował 3 miliony dolarów, co po uwzględnieniu inflacji daje 11 milionów w dzisiejszej walucie), dzięki czemu można cieszyć się ładnymi zdjęciami, nieco zbyt pompatyczną, ale wyraźną i łatwo wpadającą w ucho muzyką Lalo Schifrina oraz profesjonalną grą aktorską. Film ma też specyficzny, niepowtarzalny i niepodrabialny klimat produkcji lat 1970-tych, szczególnie że rzecz była kręcona sprzętem Panavision, a widoczne w kadrze kobiety wyglądają jak modelki ekskluzywnych periodyków dla pań. W komplecie dostajemy jednak fatalnie przestarzałe efekty specjalne.
W tym momencie na bok schodzą pretensje o to, że filmowy „Manitou” jest mocno ugrzecznioną, tu i ówdzie wykastrowaną w stosunku do książki wersją, przystosowaną do przeciętnego amerykańskiego widza. Że drastyczne widoki i czysta groza ustąpiły w wielu miejscach pola obyczajowym scenkom i uczuciu. Bo oto dostajemy na przykład absurdalną wersję odartego ze skóry mężczyzny – w postaci statysty ubranego w zwykłe ciuchy, tyle że popaciane dużą ilością czerwonej farby. Nic to, że widać szerokie nogawki spodni i kołnierzyk koszuli. Tak twórcy, jak i aktorzy udają, że facet ma mięśnie na wierzchu. A już w ogóle zawału – za śmiechu, naturalnie – można dostać na widok kiczu, jaki wylewa się z ekranu pod sam koniec filmu. Wówczas to przez kilka minut odwieczny, wszechwładny, wszechmocny i w ogóle naj, super i hiper demon niezbornie i absolutnie niecelnie ciska w bohaterów z głębin kosmosu na przemian a to czerwonymi i niebieskimi światełkami, a to kamulcami, zaś bohaterowie odwdzięczają mu się dzierganymi bezpośrednio na filmowej kliszy piorunkami, kierowanymi do celu przez półnagą kobietę z rozwianym włosem. Klasyczny jeleń na rykowisku zwyczajnie w tym momencie wysiada.
Przed laty może – podkreślam: MOŻE – scena ta potrafiła zadowolić widzów rozmachem i strwożyć co delikatniejsze serduszka grozą starcia z Ostatecznym Złem, dzisiaj jednak podczas seansu pojawia się w tym momencie wyłącznie uśmieszek politowania. Trzeba jednak przyznać, że dzięki wspomnianemu klimatowi lat 1970-tych, muzyce Schifrina i świadomości, że jest to jedyny Masterton w wersji aktorskiej, „Manitou” ogląda się całkiem znośnie.
koniec
3 listopada 2015

Komentarze

03 XI 2015   15:39:57

Czyli pozycja obowiązkowo do zaliczenia!

03 XI 2015   16:53:51

Przeczytałem tytuł jako "półnaga kobieta z prącikami w ręku" i zastanawiałem się, o co na Boga chodzi...

04 XI 2015   08:26:40

Tak nie do końca jedyny aktorski Masterton. Wiki podaje, że trzy odcinki serialu z 1997 "The Hunger" były zrealizowane na podstawie jego opowiadań. A w 2004 powstała nawet krótkometrażówka na podstawie "Stworzenia Belindy".

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.