Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 10 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ashim Ahluwalia, Raffaele Brunetti, Marco Leopardi, Jiska Rickels
‹Oblicza Indii›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOblicza Indii
ReżyseriaAshim Ahluwalia, Raffaele Brunetti, Marco Leopardi, Jiska Rickels
ZdjęciaAvijit Mukul Kishore, K.U. Mohanan, Marco Leopardi, Martijn van Broekhuizen
Scenariusz
MuzykaMasta Justy, Alfonso D'Amora
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiHolandia, Indie, Włochy
Gatunekdokument
EAN5908312740711
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Skazani na Indie
[Ashim Ahluwalia, Raffaele Brunetti, Marco Leopardi, Jiska Rickels „Oblicza Indii” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Ryszardowi Kapuścińskiemu nie zależało na wizycie w Indiach. Chciał tylko przekroczyć granicę i poznać świat, ale został wysłany właśnie do kraju Gandhiego. W „Podróżach z Herodotem” nazwał się wówczas podróżnikiem „skazanym na Indie”. To, że określenie ukute przez Kapuścińskiego pasuje również do stałych mieszkańców Indii, udowadnia sygnowany logiem słynnego Doc Review pakiet trzech filmów dokumentalnych „Oblicza Indii”.

Ewa Drab

Skazani na Indie
[Ashim Ahluwalia, Raffaele Brunetti, Marco Leopardi, Jiska Rickels „Oblicza Indii” - recenzja]

Ryszardowi Kapuścińskiemu nie zależało na wizycie w Indiach. Chciał tylko przekroczyć granicę i poznać świat, ale został wysłany właśnie do kraju Gandhiego. W „Podróżach z Herodotem” nazwał się wówczas podróżnikiem „skazanym na Indie”. To, że określenie ukute przez Kapuścińskiego pasuje również do stałych mieszkańców Indii, udowadnia sygnowany logiem słynnego Doc Review pakiet trzech filmów dokumentalnych „Oblicza Indii”.

Ashim Ahluwalia, Raffaele Brunetti, Marco Leopardi, Jiska Rickels
‹Oblicza Indii›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOblicza Indii
ReżyseriaAshim Ahluwalia, Raffaele Brunetti, Marco Leopardi, Jiska Rickels
ZdjęciaAvijit Mukul Kishore, K.U. Mohanan, Marco Leopardi, Martijn van Broekhuizen
Scenariusz
MuzykaMasta Justy, Alfonso D'Amora
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiHolandia, Indie, Włochy
Gatunekdokument
EAN5908312740711
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Brud, bieda, przeludnienie, choroby, analfabetyzm, eksploatacja pracowników, niesprawiedliwość, marzenia o sukcesie, ale też tradycje, silne uczucia, patriotyzm, poczucie wspólnoty, mocno zakorzenione wartości, świętość rodziny. Często paradoksalne, nierzadko kontrowersyjne pojęcia określają Indie jako krainę sprzeczności, problemów społecznych, lecz również niezwykłości i mistycznych cudów. W ścierających się wzajemnie dwóch rzeczywistościach składających się na jeden kraj, koegzystują różne warstwy społeczne, ludzki tygiel Indusów skazanych na akceptację dobrych i złych stron świata, który ich wychował. Oczywiście bierność to nie najlepsza droga walki o lepsze życie, ale w kraju posiadającym tak wiele twarzy, trudno zdecydować od czego zacząć aktywny bunt, co w niezwykłości Indii chronić, a co próbować zmienić.
Pakiet dokumentów zawiera trzy filmy, które sprzeczności, problemy i magiczne cechy Indii ukazują szczerze, bez zbędnych ubarwień czy upiększeń, często w sposób bezkompromisowy, uderzający, mało poetycki, za to trudny w odbiorze, bo mało atrakcyjny formalnie. To nie dokumenty rozrywkowe jak filmy Michaela Moore’a, w których celowo urobiony przez twórców kształt formalny ma przyciągać widzów do aktualnej tematyki. Nie, „Oblicza Indii” to dokumenty bardzo oszczędne, wymagające od widza skupienia i zainteresowania prawdziwym, często przygnębiającym światem. Tak jak w innym pakiecie dokumentalnym „Oblicza Chin”, tak w „Obliczach Indii” poznajemy jeden kraj z różnych, zaskakujących stron…
Nie chcę już być Indusem! („John i Jane z Kalkuty”, reż. Ashim Ahluwalia)
Ekstrakt: 70%
Ten, kto zrobił swą wolę uległym orężem, Słuszne prawo nabędzie do sławy. (O samokontroli. Tirukkural)
John i Jane to określenie na przeciętnych Amerykanów, po naszemu odpowiadałby im statystyczny Kowalski czy Nowak. Do mieszkańców odległych Stanów Zjednoczonych starają się uparcie upodobnić bohaterowie filmu – młodzi pracownicy indyjskich centrów telefonicznych obsługujący klientów z drugiego krańca globu. Odrzucają powoli indyjską tożsamość, przestawiają się na język angielski z amerykańskim akcentem, w Stanach widzą krainę szczęścia i bogactwa, powoli stają się tytułowymi Johnem i Jane – ludźmi na własne życzenie wykorzenionymi, ale o wielkiej determinacji w realizowaniu celów.
Ahluwalia pokazuje wycinek z życia kilku indyjskich telefonistów z call center. Niektórzy widzą w swojej pracy dar od losu i Boga lub rodzinę, której nigdy nie mieli, inni drogę do spełnienia mitycznego American Dream, ale są też tacy, którzy call center traktują jak przymus i czują się wykorzystywani przez amerykańskie firmy. Niezależnie jednak od percepcji, motywacji i charakterów, wszyscy bohaterowie dokumentu Ahluwalii zatracają powoli jakikolwiek związek ze swoją ojczyzną. Dlaczego? Bo ta nie daje im tego, co oferuje utrwalony w społecznej świadomości stereotyp o Ameryce, ziemi obiecanej. W jednej ze scen filmu, nauczycielka na szkoleniach wewnątrz firmy pyta o amerykańskie wartości i flagę. Okazuje się, że Stany to, owszem, kultura nie szanująca swoich tradycji, tak jak Indie (rozwieszana byle gdzie flaga narodowa), ale symbolizuąca wartości przez młodych, zamerykanizowanych Indusów pożądane – indywidualizm, niezależność (przy okazji finansowa), dążenie do szczęścia, prywatność. USA kojarzy im się z państwem traktującym ludzi poważnie i z szacunkiem. Nikomu spośród entuzjastów robienia amerykańskiej kariery nie przychodzi jednak do głowy, że upodobnianie się do Amerykanów, porzucanie tożsamości narodowej i kulturowej, a także ciężka praca praktycznie pozbawiająca bohaterów życia prywatnego, kłócą się z wizerunkiem Stanów jako kraju dającemu możliwości i hołdującemu zasadom szacunku dla pracy. Dochodzi do tego również kwestia materializmu: gdzie podziała się słynna indyjska duchowość?
Ahluwalia opowiada swoją historię w sposób ascetyczny, bez niepotrzebnych komentarzy. Przedstawia jedynie wypowiedzi kilku bohaterów i nie dobiera ich tak, by pasowały do postawionej tezy – ludzie są różni, mają odmienne poglądy i znajdują się w różnych sytuacjach. Wziąwszy pod uwagę ilość polskich emigrantów, opuszczających nasz kraj w pogoni za dobrobytem, film wydaje się tym bardziej interesujący dla polskiego widza. To właśnie temat emigracji i powodów, dla których młodzi ludzie szukają szczęścia poza rodzinnymi stronami przykuwa do ekranu najbardziej.
Egzorcysta śmierci („Hinduskie love story”, reż. Jiska Rickels)
Ekstrakt: 50%
Wielkim skarbem, zaiste, jest wola działania. Komu brak jej, ten wiecznie ubogi. (O woli działania. Tirukkural)
W okolicy wszyscy znają 107-letniego staruszka Basanta Raia. Wbrew tradycji hinduizmu, nie oddał do kremacji ciała swojej ukochanej, zmarłej żony, lecz wybudował jej grób koło domu. Tuż obok miejsca jej pochówku, stworzył własny, w którym leży większość dnia, próbując zbliżyć się do ducha żony i ośmielić zbliżającą się śmierć. Jednak Baba Rai znany jest również z innego powodu – zna lecznicze działanie roślin i egzorcyzmuje złe duchy.
„Hinduskie love story” próbuje uchwycić istotę magicznych, mistycznych Indii, w których dominuje silna wiara i walka ze złymi duchami. Historia wielkiej miłości popychającej bohatera do nieustępliwego działania, będącego formą wyrażenia jego tęsknoty, ma również wymiar duchowy i wymykający się przyziemnym klasyfikacjom charakter. To, co jednak z historii niesamowitego staruszka wynika, ma wiele wspólnego z bliską nam rzeczywistością – miłość i wszelkie inne uczucia są uniwersalne, nie podporządkowane religiom, kulturom czy narodowościom. Inna, mało mistyczna tematyka filmu, która pojawia się już pod koniec dokumentu, to kwestia zdrowia i leczenia. Żona bohatera zmarła przed mężem, mimo że była młodsza, bo zachorowała na raka. Lekarz z miejscowego szpitala burzy uduchowioną atmosferę filmu, twierdząc, że ludzie zgłaszają się do leczenia wtedy, gdy nie ma dla nich żadnej nadziei, a chemioterapia kosztuje pieniądze, których oni nigdy nie mieli. W obliczu biedy i braku wiedzy odpowiedzialnych za rosnące żniwo chorób, cóż mogą zdziałać piękne tradycje i mistyczne rytuały?
Dokument próbuje powiedzieć zbyt dużo, ale jednocześnie ma bardzo powolne, zniechęcające nawet koneserów, tempo narracji. Wydaje się, że naprawdę ważne tematy zostają zepchnięte przez twórców na drugi plan, podczas gdy przynajmniej połowie filmu brakuje nowych faktów do uzupełnienia przedstawionej historii.
Na ołtarzu ofiarnym biznesu („Hair India”, reż. Raffaele Brunetti, Marco Leopardi)
Ekstrakt: 90%
Lepiej jest zrezygnować z bogactwa i chwały, Jeśli były nabyte złą drogą. (O sprawiedliwości. Tirukkural)
Piękne loki i zadbane, połyskujące fryzury znanych i bogatych kobiet? To nie zasługa pielęgnacji i dobrej diety, a zabiegu przedłużania włosów przy zastosowaniu naturalnych, niefarbowanych kosmyków. Twórcy najlepszego i chyba najbardziej wstrząsającego dokumentu z pakietu pokazują za pomocą równoległych wątków przedstawiających prawdziwych ludzi z różnych warstw społecznych tajniki handlu…włosami. Biznes okazuje się być oparty o pobożność najbiedniejszych, którzy nie mogą dać w ofierze bogom dóbr materialnych, a jedynym darem na jaki ich stać są włosy. A co dzieje się z ofiarą później? Zapewnia świetny zysk firmom specjalizującym się w zaopatrywaniu salonów fryzjerskich. Świątynia sprzedaje włosy tym, którzy zaproponują najlepszą ofertę, potem trafiają one do przeróbki i dezynsekcji, by w ostatnim etapie swojej podróży upiększyć kolejną bogatą kobietę nie wyobrażającą sobie życia bez bujnej fryzury za jedyne kilka tysięcy.
Film wywołuje niedowierzanie. Dzięki wykorzystaniu równoległych wątków, tym wyraźniejszy okazuje się podział na bogate, luksusowe Indie z centrum w Bombaju oraz na biedne, silnie związane z wiarą, religijnością i rytuałami Indie prowincjonalne. Mieszkańcy niewielkich wiosek chcą, by ich modlitwy, np. o zdrowie najbliższych, zostały wysłuchane przez bogów, więc oddają jedyne, co mogą oddać – włosy. A ich czyste intencje zostają później wykorzystane w bezkompromisowym biznesie mającym na celu nabić kabzę zagranicznym firmom fryzjerskim i zadowolić ludzi, którzy o prawdziwej, przejmującej biedzie tylko słyszeli z opowiadań. Oglądamy m.in. dostawcę włosów, zastępcę redaktora naczelnego magazynu „Hello!” poddającą się zabiegowi wydłużenia włosów oraz rodzinę zmierzającą do świątyni, w której będzie miało miejsce złożenie ofiary. Dzięki różnym perspektywom, film nabiera dodatkowego znaczenia: obraz bogatych Indii pokazuje nowoczesność i ciągłe upodabnianie się do Zachodu. W tym aspekcie dokument przypomina przesłanie filmu „John i Jane z Kalkuty”, podczas gdy religijność i biedę Indii prowincjonalnych można odnieść do „Hinduskiego love story”.
„Hair India” to także najlepszy dokument pakietu pod względem technicznym i narracyjnym: raźne tempo i częste przeskakiwanie między wątkami sprawiają w połączeniu z zaskakującym tematem, że całą historię ogląda się z zapartym tchem. I właśnie tak powinny wyglądać dobre dokumenty.
koniec
29 września 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Szybciej. Głośniej. Więcej zębów
— Ewa Drab

Samochody (nie) latają
— Ewa Drab

Kreacja automatyczna
— Ewa Drab

PR rządzi światem
— Ewa Drab

(I)grać i (wy)grać z czasem
— Ewa Drab

Llewyn Davis jest palantem
— Piotr Dobry, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna

Wszyscy jesteśmy oszustami
— Ewa Drab

Rzut kośćmi i sekrety Freuda
— Ewa Drab

Kto się boi Vina Diesla?
— Ewa Drab

Duch z piwnicy
— Ewa Drab

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.