Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 17 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Justin Jones
‹Dzień Apokalipsy›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDzień Apokalipsy
Tytuł oryginalnyQuantum Apocalypse
ReżyseriaJustin Jones
ZdjęciaSteven Parker
Scenariusz
ObsadaRhett Giles, Stephanie Jacobsen, Gigi Edgley, Kristen Quintrall, Peter Jurasik, Jenna Craig
MuzykaMiles Hankins
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania90 min
GatunekSF
EAN5907561125836
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Katastrofalny film katastroficzny
[Justin Jones „Dzień Apokalipsy” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Największą słabością katastroficznego „Dnia Apokalipsy” nie są żenujące z dzisiejszej perspektywy efekty specjalne, lecz brak świeżości i bezmyślne sięganie po zgrane klisze i scenariuszowe kalki.

Krzysztof Czapiga

Katastrofalny film katastroficzny
[Justin Jones „Dzień Apokalipsy” - recenzja]

Największą słabością katastroficznego „Dnia Apokalipsy” nie są żenujące z dzisiejszej perspektywy efekty specjalne, lecz brak świeżości i bezmyślne sięganie po zgrane klisze i scenariuszowe kalki.

Justin Jones
‹Dzień Apokalipsy›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDzień Apokalipsy
Tytuł oryginalnyQuantum Apocalypse
ReżyseriaJustin Jones
ZdjęciaSteven Parker
Scenariusz
ObsadaRhett Giles, Stephanie Jacobsen, Gigi Edgley, Kristen Quintrall, Peter Jurasik, Jenna Craig
MuzykaMiles Hankins
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania90 min
GatunekSF
EAN5907561125836
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Wywołujące jedynie uśmiech politowania efekty specjalne dałoby się przeboleć. Pełnią one bowiem rolę swoistych przerywników i nie są kluczowym elementem „Dnia Apokalipsy”. Warto też dodać, że mamy do czynienia z produkcją telewizyjną, dysponującą drastycznie niższym budżetem od produkcji kinowych. Niemniej M. Nightowi Shyamalanowi udało się opowiedzieć o inwazji kosmitów (zwykle przecież spektakularnej) w sposób kameralny, a tym samym – przewrotny. W „Znakach” najazd istot pozaziemskich schodził na drugi plan, na pierwszy tym samym wysuwało się to, jak zareagują na niego bohaterowie. Jeśli zatem udało się opowiedzieć o inwazji z kosmosu w sposób skromny, pomysł na zrealizowanie filmu katastroficznego bez efektownych, mających wstrząsnąć widzem scen kataklizmów, mógł zaowocować czymś świeżym i niebanalnym.
Wystarczyło mianowicie przesunąć środek ciężkości i zamiast pokazywać, co siły natury robią z miastami, skupić się na tym, jak demolują ludzką psychikę. W jaki sposób rodzina z małego miasteczka zachowa się w obliczu zagrożenia? Jak, mając świadomość, że koniec świata jest nieuchronny, spędzi ostatnie godziny? Tropy te nie zostają jednak przez reżysera podjęte. Justin Jones rozbudowuje w zamian wyjęty z młodzieżowego serialu wątek zakochanych nastolatków.
Fabuła „Dnia Apokalipsy” jest schematyczna, a wydarzenia przewidywalne, co w dalszej kolejności skutkuje brakiem zaangażowania i nieobecnością najmniejszych choćby zaskoczeń. Mimo że reżyserowi nie można odmówić znajomości reguł, rządzących gatunkiem (podpisał wcześniej „Inwazję zabójczych klonów” i „Apokalipsę”), nie są one dla niego punktem wyjścia , lecz dojścia. Nie ma mowy o ich przekroczeniu, odwróceniu, czy choćby sparafrazowaniu. Gatunkowe wytyczne traktowane są jak prawdy objawione. Jones nie wychyla się poza nie nawet na milimetr.
O ile niedostatek środków finansowych jest przekonującym alibi dla nieobecności sensownych efektów specjalnych, o tyle nie usprawiedliwia już braku zajmujących postaci. Bohaterami katastroficznych widowisk są zazwyczaj zwykli ludzie, muszący zmierzyć się z niezwykłymi okolicznościami. W „Dniu Apokalipsy” mamy i ludzi zwykłych, a właściwie boleśnie zwyczajnych, jak również jednostki nieprzeciętne. Łączy je jednak to, że wszystkie one są stereotypowe. Jeśli genialny fizyk, to oczywiście ekscentryczny i nadpobudliwy. Jeśli nastolatek, to zbuntowany. Jeśli z kolei szkolna piękność, to z byłym chłopakiem, niemogącym pogodzić się z rozstaniem. Jeśli prezydent, to gotowy umrzeć za swój naród, o czym nie omieszka przypomnieć w patetycznym orędziu. W tle przewija się także znajoma arogancja Amerykanów, którzy w obliczu zagłady świata nie potrzebują innych ekspertów niż własnych, gdyż „wysłali człowieka na Księżyc”.
„Dzień Apokalipsy” nie wnosi do kina katastroficznego nic wartego uwagi. Co więcej, jest to film nieciekawy, niewiarygodny, niekonsekwentny, a miejscami w sposób niezamierzony zabawny. Istotę filmu celnie oddaje scena, w której masa ptaków, odlatując w wielkim stadzie, zasłania na moment słońce. „Czy kiedykolwiek…” – zaczyna pytanie jeden z bohaterów, próbując dowiedzieć się, czy stojący obok mężczyzna widział już coś takiego. Nie musi jednak kończyć, gdyż przed skończeniem zdania usłyszy: „Nie, nigdy”. Podobnie ogląda się „Dzień Apokalipsy”. W momencie, gdy twórcy rozpoczną nowy wątek, wiemy doskonale, jak się on zakończy. Podsumowując, można powtórzyć za jedną z bohaterek filmu, która odnosząc się do faktu, że Ziemia przestanie istnieć, mówi: „Szczerze mówiąc, wygląda to źle”.
koniec
5 maja 2010

Komentarze

09 V 2010   02:45:44

Mein Gott, za co aż 3? Toż i 1 byłoby oceną nadmiernie łaskawą. Ja w tej szmirze nie znalazłem ani jednego plusa. Szczególnie rozłożyły mnie cztery rzeczy:

1. Spece z NASA, dysponujący ogromnym budżetem, supernowoczesnym sprzętem i najlepszymi fachowcami, gdy pojawia się coś dziwnego w przestrzeni kosmicznej, pierwsze co robią, to... dzwonią po pomoc do ezoteryków! Nie wiem, albo scenarzysta miał kamienie zamiast mózgu, albo tłumacz uznał, że nie ma co się wysilać, bo film kiepski.

2. Owa magiczna anomalia, co to zakradła się nad Ziemię, planuje odessać nam z globu materię (ok), antymaterię (że niby skąd?), grawitację (wolne żarty!) i czas (...).

3. Bohaterowie planują - i to na serio! - wystrzelenie w kosmos CAŁEGO akceleratora cząstek (uparcie nazywanego akceleratorem cząsteczek) z CERN w Genewie. A przecież to bydlę ma ponad 20 km średnicy...

4. Aktorka grająca nowoczesną specjalistkę od fizyki jakiejś tam (pominę milczeniem jej kompetencje) przez cały film mówi tak, jakby przeżywała nieustający orgazm.

Do tego dochodzi sztampa, kretyńskie moralizatorstwo, geniusz-autystyk, coś z fizyki kwantowej, co się nazywa "dziwadełka", a także klasyczne babole w tłumaczeniu (prę razy nie idzie zrozumieć, o co chodziło w dyskusji) i lektor kaleczący widzowi uszy słowem "cunami".

I ja się zapytowywuję - za co te 3?

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Nurkujący kopytny

Z filmu wyjęte:

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Kryminalna zagadka Luizjany
— Krzysztof Czapiga

Strach ma wiele twarzy
— Krzysztof Czapiga

Bracie, gdzie (i kim) jesteś?
— Krzysztof Czapiga

Być jak Steven Spielberg
— Krzysztof Czapiga

Medium z wyboru
— Krzysztof Czapiga

Make radio, not war
— Krzysztof Czapiga

Z dala od polityki
— Krzysztof Czapiga

Siedź i patrz
— Krzysztof Czapiga

Między filmami
— Krzysztof Czapiga

Indiana Jones i… telewizja śniadaniowa
— Krzysztof Czapiga

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.