Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

James Bond: Słabość chwilowa

Esensja.pl
Esensja.pl
James Bond zawsze wychodzi cało z każdej opresji. Niestraszny mu żaden przeciwnik. W obliczu śmierci zachowuje stoicki spokój, a na wszelkie groźby reaguje ironicznym uśmieszkiem. Ale nawet jemu zdarzają się chwile słabości.

Łukasz Gręda

James Bond: Słabość chwilowa

James Bond zawsze wychodzi cało z każdej opresji. Niestraszny mu żaden przeciwnik. W obliczu śmierci zachowuje stoicki spokój, a na wszelkie groźby reaguje ironicznym uśmieszkiem. Ale nawet jemu zdarzają się chwile słabości.
Filmy o przygodach agenta 007 to od pięćdziesięciu lat synonim tego, co w kinie sensacyjnym najlepsze: efektowne pościgi, spektakularne sceny akcji, fantazyjne gadżety i piękne kobiety zawsze towarzyszą Bondowi. Przez pół wieku filmy z 007 stała się marką samą w sobie. Od czasu premiery „Dr. No” seria przeszła liczne zmiany – budżety rosły z roku na rok; wraz z rozwojem technologii zwiększał się udział efektów specjalnych. Świat się zmieniał, a wraz z nim James Bond. Mimo upływu lat każdy nowy film z serii jest wydarzeniem, na które fani na całym świecie czekają z zapartym tchem. Historia uczy jednak, że nawet Jamesowi Bondowi zdarzają się gorsze chwile.
Choć recepta na film z agentem 007 zdaje się być prosta, to twórcom nie zawsze udawało się osiągnąć zamierzony efekt. Przez pięćdziesiąt lat seria filmów z Bondem miewała wzloty i upadki. Wszyscy wiemy dlaczego Bond jest taki wyjątkowy, ale co sprawia, że nas śmieszy? Filmy z Bondem były wielokrotnie obiektem żartów: wyśmiewano się z nieprawdopodobnego szczęścia agenta 007, jego słabości do płci pięknej i galerii fantastycznych gadżetów. Filmy z Rogerem Moorem to do dziś kopalnia absurdalnych gagów; nawet uważany za najlepszego 007 w historii Sean Connery ocierał się momentami o granice autoparodii. Są chwile, gdy oglądając film z Jamesem Bondem łapiemy się za głowę i zaczynamy zastanawiać się, jak ktoś mógł wpaść na tak absurdalny pomysł jak znikający samochód czy topniejący pałac z lodu. Wbrew pozorom takich momentów w serii jest całe mnóstwo. Bond, choć pozuje na bezlitosnego zabójcę i podrywacza, dysponuje wielką vis comica, której często daje wyraz w sposób zupełnie niezamierzony.
Starość nie radość
James Bond nigdy się nie starzeje, a jednak… Roger Moore w „Zabójczym widoku” dobiegał sześćdziesiątki, Sean Connery w „Diamenty są wieczne” był już po czterdziestce, Pierce Brosnan w „Śmierć nadejdzie jutro” zbliżał się do pięćdziesiątki. Twarz agenta 007 pokryta zmarszczkami to widok nietuzinkowy, który budzi lekką konsternację, a nawet przerażenie. Bond jest nieśmiertelny, ale nawet on odczuwa upływ czasu. Na szczęście, gdy jest już bliski przekroczenia smugi cienia, w cudowny sposób odzyskuje młodzieńczy wigor.
Producenci zwykle zaczynają oglądać się za nowym kandydatem do roli Bonda, kiedy jest już za późno. Zmiana aktora wiąże się bowiem z ryzykiem: nowy kandydat może nie przypaść do gustu publiczności, a to oznacza mniejsze zyski. Tak było w przypadku George Lazenby′ego, który Bonda zagrał tylko raz. Zmiana głównego aktora zawsze wywołuje protesty, ale producenci serii rzadko się mylą. Wybór Daniela Craiga do roli agenta 007 spotkał się z agresywną reakcją ze strony fanów, ale teraz nikt nie wyobraża sobie nikogo lepszego w tej roli.
Bond ma być wcieleniem sił witalnych. Na jego widok kobiety powinny mdleć, a mężczyźni biec w popłochu na siłownię. Kiedy mamy wrażenie, że po przebiegnięciu kilku metrów dostanie zadyszki, przestaje już być tym samym agentem, którego podziwialiśmy i zamienia się w swoją karykaturę.
Najgorszy moment: Upiorna randka z Stacey Sutton. Agent 007 ma tu tyle uroku, co pani Robinson z „Absolwenta”.
Śmierć niejedno ma imię
Bond wielokrotnie ocierał się o śmierć i zawsze znajdował wyjście z sytuacji. Jego przeciwnicy popisywali się niebanalną fantazją, próbując wysłać agenta 007 na tamten świat. Bomby w tortach, lasery, aligatory – ich arsenał zabójczych narzędzi był praktycznie nieograniczony. Nic jednak nie przebije maszyny do rozciągania. W „Operacji Piorun” Bond korzysta z uroków spa, w tym z wyżej wymienionej maszyny. Na jego nieszczęście ktoś postanawia się z nim zabawić i włącza ją na najwyższe obroty. Maszyna omal nie rozrywa Bonda na pół, na szczęście w ostatniej chwili ratuje go pielęgniarka. Dowcipniś, który spłatał mu ten „dowcip” wkrótce miał gorzko pożałować swoje uczynku, ale widok Bonda „ujeżdżanego” przez maszynę do rozciągania z pewnością osłodził śmierć.
Bond w swojej karierze stoczył wiele spektakularnych pojedynków, ale żaden nie może się równać z tym z Gustavem Gravesem w „Śmierć nadejdzie jutro”. Pojedynek zaczyna się jak rywalizacja dwóch dżentelmenów w szanowanym klubie, a kończy bójką rozwydrzonych dzieciaków. Florety są zdecydowanie niemeską bronią, więc bohaterowie przerzucają na średniowieczne miecze i niszczą wszystko dookoła. Jak na złość Madonnie udało się z tego wyjść bez szwanku.
Bond zawsze znajdzie sposób, żeby zgnębić przeciwnika i uwolnić się ze śmiertelnego uścisku. Trzeba jednak przyznać, że bohaterowie ułatwiają mu to zadanie, racząc go długą przemową. W pewnym momencie wszyscy są już tak znudzeni, że Bondowi bez problemu udaje się uciec.
Najgorszy moment: Bond kontra maszyna do rozciągania. Jedna z najbardziej wstrząsających scen gwałtu w historii kina.
Misja na Księżyc
Bond zwiedził praktycznie cały świat, ale jak wiadomo świat to dla niego za mało. Scenarzyści postanowili wysłać go więc poza Ziemię. W „Moonrakerze” agent 007 wyruszył na podbój kosmosu i może pochwalić się tym, że jest prawdopodobnie jedynym człowiekiem, który uprawiał seks w stanie nieważkości. Scenarzyści popisali się nie lada wyobraźnią i gdyby Ian Fleming tego dożył, byłby z pewnością zdziwiony tym, co stało się z jego bohaterem. W jego powieści nie ma ani słowa o podboju kosmosu. Literacki odpowiednik Hugo Draxa planuje „tylko” zniszczyć Londyn za pomocą bomby atomowej.
Na fali popularności „Gwiezdnych wojen” producenci zdecydowali się umiejscowić część akcji filmu w kosmosie. Dało to wyborny efekt komiczny. „Moonraker” to esencja Bonda w wydaniu campowym: Bond w podwodnym pojedynku z anakondą, rajd gondolą po Wenecji, Corinne Dufour ścigana przez stado dobermanów, pojedynki na pistolety laserowe i, wreszcie, kosmiczny romans Buźki. Dopiero „Śmierć nadejdzie jutro” udało się pobić „Moonrakera” w ilości absurdów na milimetr taśmy filmowej.
Bond już nigdy więcej nie wybrał się w tak daleką podróż jak w „Moonrakerze”. Producenci zdecydowali na bardziej przyziemną formułę. Misja w kosmosie była jednym z najbardziej szalonych wyczynów Rogera Moore′a w roli Bonda, choć jak się okazało wcale nie ostatnim.
Najgorszy moment: Buźka spotyka swoja ukochaną Dolly. Słodycz tego obrazka bije na głowę całe „Love Story”.
Klown
Bond jest człowiekiem o wielu twarzach, choć tylko jednym nazwisku. Często posługuje się fałszywymi dokumentami i udaje kogoś kim nie jest, ale takie „przebranie” zawsze go uwiera. Bond jest sobą zawsze i wszędzie, niezależnie od sytuacji. Nieważne, czy udaje specjalistę od genealogii, czy rosyjskiego naukowca zawsze jest Bondem, Jamesem Bondem. Prowadzi to do komicznych sytuacji jak ta, gdy aby przeniknąć szeregi wroga postanawia poddać się operacji plastycznej. W „Żyje się tylko dwa razy” Bond zmienia się w japońskiego rybaka. Problem tylko w tym, że wciąż ma prawie dwa metry wzrostu, co w Japonii przydarza się wyłącznie radioaktywnym gadom.
Metamorfoza Bonda zawsze jest daleka od doskonałości, ponieważ agent 007 nie potrafi przestać być sobą. Miłość własna i egotyzm skutecznie uniemożliwiają mu wcielenie się w jakąkolwiek rolę. Bond zawsze pozostaje Bondem, co w pracy tajnego agenta zwykle nie przynosi najlepszych efektów. W jego przypadku jest jednak odwrotnie. 007 uczynił ze swojego nazwiska markę i to ona jest jego największą bronią.
Bond nigdy się nie zdradza. Zawsze zachowuje na twarzy ironiczny uśmieszek, ale czasem przez nieuwagę potrafi się obnażyć. Tak jak w „Ośmiorniczce”, gdy przebiera się za klowna. Z wymalowaną twarzą wygląda komicznie, ale trudno nie odnieść wrażenia, że to właśnie prawdziwy Bond. Filmy z agentem 007 mają w sobie coś z atmosfery cyrkowego przedstawienia. Bond próbuje nas zabawić, wykonuje skomplikowane ewolucje, pozuje na siłacza, ale w istocie to tylko klown. Smutny klown.
Najgorszy moment: Bond w sosie słodko kwaśnym. Aż skręca w żołądku.
Niebezpieczna prędkość
Bond lubi szybkie samochody, choć rzadko w pełni wykorzystuje ich możliwości. Samochód naszpikowany gadżetami to w jego rękach odpowiednik I-phone′a – służy do wszystkiego poza jeżdżeniem. Bond jest człowiekiem z dużą wyobraźnią i zwykle sięga po bardziej fantazyjne środki transportu: gondolę („Moonraker”), krokodyla („Ośmiorniczka”), mini motorówkę („Świat to za mało”), Little Nellie („Żyje się tylko dwa razy”) lub czołg ("Goldeneye”). Jeśli 007 wybiera samochód to musi to być samochód nadzwyczajny jak znikający Aston Martin z „Śmierć nadejdzie jutro”.
Spektakularne pościgi stały się wizytówką serii. Zazwyczaj w roli ściganego występuje sam agent 007. Ten jednak z łatwością pozbywa się swoich przeciwników i gubi pościg. Ścigający są zwykle bezsilni wobec jego wyobraźni, niewyczerpanego zapasu gadżetów i umiejętności narciarskich. Bond nader rzadko występuje jako ścigający. Pościg za kimś szybko go nudzi, w końcu i tak każdy sam do niego przychodzi, czy to wróg, przyjaciel czy piękna kobieta.
Bond zdecydowanie unika biegania. To nie licuje się z wizerunkiem dżentelmena. Dopiero Daniel Craig w „Casino Royale” pokazał, że nie boi się ostrej przebieżki. Nawet, gdy wygrał w karty luksusowego Aston Martina nie przestał uprawiać wyczynowego joggingu.
Najgorszy moment: Gondola na placu Świętego Marka. Śmierć w Wenecji gwarantowana.
Fatalne kobiety
Dziewczyny Bonda nie cieszą się najlepszą opinią. Zwykle wiążą się z szemranymi typami, bywają zdradzieckie i dwulicowe; nie zawahają się wbić 007 noża w plecy, choć ostatecznie ulegają mu we wszystkim. Być dziewczyną Bonda to dla aktorki wyróżnienie, ale i przekleństwo. Ma być wyłącznie dodatkiem do Bonda; świecidełkiem, które ma zwrócić uwagę innych. Bond otacza się pięknymi kobietami, aby podkreślić swój status podrywacza i męskiego samca, ale czasem intuicja go zawodzi.
Przez filmy z Bondem przewinęło się wiele pięknych kobiet. Trudno zliczyć je wszystkie. Łatwiej, gdy weźmiemy się za te, których obecność jest, mówiąc delikatnie, dyskusyjna. Producenci wielokrotnie udowadniali, że potrafią przełknąć każdy absurd, ale obsadzenie Denise Richards w roli naukowca było lekka przesadą. Równie trudno uwierzyć w to, że Halle Berry jest tajną agentką CIA. Aktorka wiązała z występem w „Śmierć nadejdzie jutro” wielkie plany. Chciała, aby Jinx stała się kobiecym odpowiednikiem Bonda. Na szczęście 007 udaremnił ten diaboliczny plan. Choć raz powinniśmy mu być wdzięczni za uratowanie naszej skóry.
Najgorszy moment: Jinx.
Śmierć powinna nadejść dziś
Za najgorszy film z serii uznaje się „W tajnej służbie jej królewskiej mości”. Zupełnie niesłusznie. Trudno bowiem konkurować pod tym względem z „Śmierć nadejdzie jutro”. Ilość absurdalnych rozwiązań jakie tu wykorzystano wywołują ból głowy: topniejący pałac, znikający samochód, Bond z brodą, wirtualna rzeczywistość, Madonna, a to tylko czubek góry lodowej.
„Śmierć nadejdzie jutro” to ostatni film z serii, w którym wystąpił Pierce Brosnan. To również łabędzi śpiew kina akcji lat 90. Przyszłość miała należeć do Jasona Bourne′a, który wyniósł kino akcji na zupełnie nowy poziom. Na szczęście Bond nie okazał się wcale gorszy. „Casino Royale” to jeden z najlepszych filmów w serii i udana próba odświeżenia wizerunku agenta 007. Gdyby nie Daniel Craig, wciąż prześladowałaby nas wizerunek brodatego Pierce′a Brosnana.
Najgorszy moment: Gdzieś pomiędzy pierwszą, a ostatnią minutą filmu.
koniec
22 października 2012

Komentarze

22 X 2012   10:07:40

'Za najgorszy film z serii uznaje się „W tajnej służbie jej królewskiej mości”.'
Ja naprawde nie wiem gdzie sie tak uznaje. Faktycznie zarobil chyba najmniej ze wszystkich 22 ale nie spotkalem zadnego rankingu najgorszych bondow z tym w pierwszej piatce. Film byl cudny!

22 X 2012   17:48:09

Bond nie został poddany operacji plastycznej, tylko charakteryzacji.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Porażki i sukcesy A.D. 2012
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Mateusz Kowalski, Gabriel Krawczyk, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

30 najlepszych filmów 2012 roku
— Esensja

Esensja ogląda: Listopad 2012 (Kino)
— Sebastian Chosiński, Miłosz Cybowski, Mateusz Kowalski, Gabriel Krawczyk, Alicja Kuciel, Patrycja Rojek

Esensja ogląda: Październik 2012 (kino)
— Sebastian Chosiński, Krystian Fred, Gabriel Krawczyk, Patrycja Rojek, Konrad Wągrowski

Agent na rozstajach
— Jakub Gałka

Mroki przeszłości
— Gabriel Krawczyk

James Bond: Śmierć i dziewczyny
— Łukasz Gręda

James Bond: Klub Mao
— Łukasz Gręda

James Bond: James Bond w Esensji
— Esensja

Do kina marsz: Październik 2012
— Esensja

Z tego cyklu

Ranking filmów z Jamesem Bondem
— Sebastian Chosiński, Ewa Drab, Grzegorz Fortuna, Krystian Fred, Jakub Gałka, Łukasz Gręda, Gabriel Krawczyk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Śmierć i dziewczyny
— Łukasz Gręda

Klub Mao
— Łukasz Gręda

James Bond w Esensji
— Esensja

Tegoż twórcy

Bond rytualny
— Gabriel Krawczyk

Wszyscy mamy źle w głowach…
— Ewa Drab

Wybrukowana dobrymi chęciami
— Ewa Drab

Wyboista droga
— Michał Chaciński

Tegoż autora

Pozamiatane
— Łukasz Gręda

Ręce opadły
— Łukasz Gręda

Lost
— Łukasz Gręda

Dni jak ścięte wąsy
— Łukasz Gręda

Strzelają się
— Łukasz Gręda

Gumowe kule
— Łukasz Gręda

W ciemność
— Łukasz Gręda

Zaczęło się
— Łukasz Gręda

Słowiańska pełnia
— Łukasz Gręda

Mad Max: Hardy wojownik. Najlepsze role Toma Hardy’ego
— Łukasz Gręda

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.