WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | Detektyw |
Tytuł oryginalny | True Detective |
Reżyseria | Cary Fukunaga |
Zdjęcia | Adam Arkapaw |
Scenariusz | Nic Pizzolatto |
Obsada | Matthew McConaughey, Woody Harrelson, Michelle Monaghan, Michael Potts, Tory Kittles, J.D. Evermore, Dana Gourrier, Madison Wolfe |
Muzyka | T Bone Burnett |
Kraj produkcji | USA |
Serial | Detektyw, Sezon 1 |
Liczba odcinków | 8 |
Czas trwania odcinka | 480 min |
Gatunek | dramat, kryminał |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Na tropie Króla w ŻółciGabriel Krawczyk, Krzysztof Spór, Małgorzata Steciak, Konrad WągrowskiNa tropie Króla w ŻółciKrzysztof Spór: Po prostu u Lyncha wszelkie niedomówienia kupowałem bez zastrzeżeń, a jego świat był w jakiejś części moim światem (przynajmniej w części). W „Detektywie” zastosowano podobny zabieg, ale czy przypadkiem nie przekombinowano? To co uważane jest powszechnie za zalety (brak domknięcia wszelkich tematów, bez wyłożenia wszystkiego wprost) dla mnie jest pewnego rodzaju rozczarowującym doświadczeniem. Wszystko, co piszesz o klimacie, nawiązaniach, bohaterach, kupiłem od pierwszego odcinka, ale to dla mnie za mało by pisać o serialu wybitnym, ponadczasowym, krokiem milowym w telewizji. Bo rozumiem tę dyskusję jako ocenienie, z czym mieliśmy do czynienia. Gabriel Krawczyk: Mimo że zgodnie przyznaliśmy, że oglądaliśmy przede wszystkim kryminał, nie byłbym taki pewien uczciwości konwencji. Stąd mój dylemat i określenie „Detektywa” metafizycznym – wcale nie na wyrost. Tu nachodzą na siebie nie tylko perspektywy czasowe i narracyjne, ale i – w przeciągu całego sezonu w ledwie zauważalny sposób – rzeczywistość i wyobraźnia czy też rzeczywistość i metafizyka właśnie. Jawnie nierealistyczny epizod z finału nie jest jedynym takim przypadkiem. Zapewne musiałbym ponownie obejrzeć serial (albo przejrzeć fora internetowe), by wypatrzyć je wszystkie. I choćby dlatego „Detektyw” sprawia radość, że nie samo śledztwo tytułowych detektywów jest tu najistotniejsze (nie musi być). Liczy się także detektyw-widz, który nie dostaje wyłożonej kawa na ławę, dopiętej na ostatni guzik intrygi, lecz może prowadzić własne dochodzenie. Jak zawsze zresztą, lecz tym razem pole do popisu ma wyjątkowo szerokie. Konrad Wągrowski: A sam finał… Cóż, na dziś można powiedzieć, że zaskoczył przede wszystkim brakiem większych zaskoczeń. Czy to źle, czy dobrze? Krzysztof Spór: I tutaj leży pies… Przez siedem odcinków (od połowy serial dobrze się rozwijał) byliśmy wodzeni za nos, nic nie było takie oczywiste, a poszukiwanie śladów zapewne sprawiło wielu osobom frajdę. A co dostaliśmy w finale? Proste i sprawne rozwiązanie tajemnicy, przypadkowe odkrycie decydującego śladu (zdjęcie pomalowanego domu? jak to ich naprowadziło na tego mordercę?), klasyczne rozwiązanie zagadki, ukaranie zła, triumf dobra. Jako że uwielbiam bunkry i stare budowle, przechadzka po fortyfikacji ukrytej na bagnach była bardzo fajna, a scenograficznie rozegrano to po mistrzowsku. Cóż, goście dostali toporem i nożem pod żebra, a jednak okazali się twardzi bardzo… Ech. Nie uważacie, że przy całym tym wcześniej budowaniu filozoficznych tropów, niezwykłych rozwiązań, finał pokazał/udowodnił, że mieliśmy tak naprawdę do czynienia z czymś przeciętnym, tylko pozującym na nietuzinkową produkcję? Gabriel Krawczyk: Asekuracyjnie wstrzymam się od głosu i nie zdecyduję teraz, czy ktokolwiek tu pozował. Muszę urządzić sobie ponowny, uważniejszy seans, by rzetelnie ocenić, co tu było przypadkiem. Zdecydowanie nie zgadzam się jednak, by każda poza musiała być wadą. Teksty kultury żyją własnym życiem, a bardziej niż to, co zostało pomyślane przez twórców, liczy się to, co wyniosą/zauważą odbiorcy. Recepcja „Detektywa” udowadnia, że jego twórcy umiejętnie pozostawili otwartą furtkę, a wejście na szlak i poszukiwanie tropów przez widza jest bardzo kuszące. I choćby dlatego mogę zrozumieć fenomen tego tytułu. Konrad Wągrowski: O finale – moim zdaniem spójnym, klimatycznym i nie obrażającym całości serii, jak niegdyś domknięcie „Lost” – można powiedzieć, że nie dał rady sprostać bardzo wyśrubowanym oczekiwaniom. Nie zgodzę się akurat z argumentem dotyczącym przypadkowości odkrycia decydującego śladu – to przecież wynikało z całego szeregu wcześniej zdobytych tropów i jestem w stanie sobie wyobrazić, że tak właśnie w wielu przypadkach to działa – nagłe olśnienie po latach pracy pomaga rozwiązać sprawę. Ale z drugiej strony wszyscy oczekiwali jakiegoś Wielkiego Zwrotu. Część z pewnością liczyła na ostateczny zwrot serii w kierunku nadnaturalnej grozy, część oczekiwała wielkiego twistu (Królem w Żółci miał by okazać się Cohle, Hart, Maggie…), część liczyła, że finał będzie wielkim filozoficzną obserwacją na temat Życia, Wszechświata i Całej Reszty, a inni – w tym ja – oczekiwali po prostu mocnego emocjonalnego kopa. Małgorzata Steciak: A ja mam wrażenie, że emocjonalne tętno „Detektywa” spadło, kiedy skończyły się retrospekcje. Budowane przez sześć odcinków napięcie, piętrzące się wątpliwości nagle zaczęły ustępować prostym, często niesatysfakcjonującym rozwiązaniom. Okazało się, że konflikt między bohaterami ma chyba najbardziej banalne podłoże, jakie można było sobie wyobrazić (pokłócili się o kobietę…). Chwilę później lata milczenia i wrogości zostają przekreślone jednym spotkaniem przy piwie. Nieprzekonująco wypada też scena w finałowym odcinku, w której Hart wpada na trop mordercy oglądając zdjęcie świeżo pomalowanego domu (klasyczne „jump to conclusion” w stylu Carrie Mathison z „Homeland”). Sporo wad i niedociągnięć, ale i tak trudno nie kochać tego serialu za niepowtarzalny nastrój i pretensjonalne monologi Rusta w wykonaniu bezbłędnego McConaugheya. Konrad Wągrowski: Nastrój, monologi, struktura narracyjna, kapitalne zdjęcia Luizjany, kino akcji w finale czwartego odcinka, Reggie Ledoux w masce gazowej, Carcosa w starym forcie, gra aktorska obu wykonawców – dużo jest powodów, by nadal kochać „Detektywa” i uważać go za ważne wydarzenie telewizyjne. A czy zostanie uznany za wybitny, na miarę wspominanego dziś „Twin Peaks"? Cóż, to zależy z pewnością od tego, co zobaczymy w następnych sezonach, krótko mówiąc – czas pokaże. |
Nie jestem wierzący, ale jedyne co mi przyszło do głowy po przeczytaniu tej dyskusji to: Jezu, Jezu, Jezu. Jak mawiał mój szkolny kolega "Za dużo mąki, za dużo soli i wszystko pieprzycie".
Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.
więcej »Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.
więcej »Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.
więcej »Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz
Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz
Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz
Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz
Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz
Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz
Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz
Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz
Zemsty szpon
— Jarosław Loretz
Prezenty świąteczne 2014: Seriale i pakiety filmowe
— Esensja
Do kina marsz: Lipiec 2014
— Esensja
Cierpienia młodej Jane
— Joanna Pienio
Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski
Statek szalony
— Konrad Wągrowski
Kobieta na szczycie
— Konrad Wągrowski
Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski
Potwór i cudowna istota
— Konrad Wągrowski
Migające światła
— Konrad Wągrowski
Śladami Hitchcocka
— Konrad Wągrowski
Miliony sześć stóp pod ziemią
— Konrad Wągrowski
Tak bardzo chciałbym (po)zostać kumplem twym
— Konrad Wągrowski
Kac Vegas w Zakopanem
— Konrad Wągrowski
Nie ma to jak kilku krytyków-tetryków się zejdzie i zacznie smucić o swoim odbiorze, z którego NIC nie wynika...