Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Porażki i sukcesy A.D. 2003

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2 3 4 5 »

Esensja

Porażki i sukcesy A.D. 2003

ER: "Chicago", jako rozrywka, nie ma słabych punktów. Tempo, obraz, wszystko zgrane i płynne, nie pozwalające na chwilę nudy. Ale, niestety, film za bardzo podczepia się pod kino z wymową. Dyskusyjne jest, czy było to zamierzone, ale "Chicago" stało się hymnem (i parodią, przyznajmy) świata postrzeganego jako scena, gdzie wygrywa ten, który lepiej oślepi przeciwnika blaskiem dekoracji. Dlatego u mnie wśród filmów rozrywkowych królują "Gangi Nowego Jorku", gdzie wszelkie ewentualne przesłania giną za zasłoną niezwykle wciągającej opowieści o zemście. Co do "Piratów z Karaibów" - z czasem ten film zaczął u mnie tracić Po seansie byłem olśniony, ale dni mijają, obraz się zaciera, pozostaje kilka gagów i wrażenie, że zacytuję naszą redakcyjną koleżankę - "Chały z rodzynkami".
KW: Jak zwykle osobną kategorią jest dla nas podsumowanie roku w fantastyce. Strasznie ciężko tu cokolwiek jednak podsumowywać, trzymając się naszego założenia, czyli pomijając "Władcę" i "Matriksa". Jeden generalnie zachwycił, drugi generalnie rozczarował, ale długo będzie się jeszcze o nich dyskutowało i choćby dlatego znaczenie obu cykli jest niepodważalne. A poza tym - zobaczyliśmy całkiem niezłego "Terminatora 3", na początku roku doskonałe "Solaris", niesłusznie i niesprawiedliwie zglanowane przez tzw. poważnych krytyków (za ośmielenie się na odejście od wizji Lema), poza tym niezłe "28 dni później" (i to chyba na tyle w tym roku jeśli chodzi o horror), sympatyczni "X-meni 2". Nie jest jakoś rewelacyjnie, ale jest przyzwoicie - czasy, gdy atakowały nas jedynie różne Marsy i Czerwone Planety mamy już chyba za sobą.
ER: Fantastyka rozrywkowa ma się znakomicie. "Terminator 3" i "X-men 2" umknęły nam podczas rozważań nad kinem rozrywkowym, a niesłusznie. Lekkość i humor trzeciej części przygód Arniego stoi, moim zdaniem, wyżej od dowcipu "Piratów z Karaibów", a intryga i wizualne piękno drugiej części przygód mutantów każą myśleć o "X-men 2" jako o najlepszym dziele akcji roku 2003 (pomijając filmy, których Nie Omawiamy i animacje).
PK: Tak, ogólnie fantastyka jakoś się trzyma, ale dla horroru był to strasznie kompromitujący rok, szczególnie po tak dobrym 2002 i tak szumnych zapowiedziach renesansu gatunku. Kompletnego dna kino grozy nie sięgnęło wyłącznie dzięki brytyjskiemu "28 dni później", lecz przecież jedna jaskółka wiosny nie czyni, a i sam film Boyle′a nie był niczym nadzwyczajnym, zawierał kilka niezapomnianych motywów, ale po świetnej pierwszej połowie mocno siadł w końcówce, niestety. Niezły film, ale wypada mi go docenić raczej na zasadzie "na bezrybiu i rak ryba", niźli poprzez faktyczny zachwyt.
TK: Nic dodać, nic ująć. Dobrego horroru w tym roku nie udało mi się zobaczyć. Dwa lata wcześniej bardzo spodobał mi się amerykański "Krąg", więc oczekiwania były spore, a tu nic... W boleściach przedzierałem się przez "Smakosza 2", "Zjadacza grzechów" i inne, temu podobne horrorzydła. Rzeczywiście, niezłe wrażenie zrobiło "28 dni później", aczkolwiek nielogiczności scenariusza popsuły całą zabawę. Z wielką ochotą wybrałem się więc na wersję reżyserką pierwszej części "Obcego". Różnic z oryginałem nie dostrzegłem, ale film nie zestarzał się ani trochę. Bez zachłyśnięcia łyka się prehistoryczny wygląd komputerów i kilka innych archaizmów. Jak przerażał, tak przeraża.
ER: Z trudem przełykam twierdzenia klasyfikujące "28 dni później" jako horror, bo odbierałem go jako moralitet ubrany w szatki grozy i nie odczułem nawet śladu przerażenia. Ale jako nieznawca gatunku milknę już, nie pchając się z moimi dyletanckimi opiniami przed oczy.
MCh: Proponuję zatem wyciągnąć naukę z tego, co działo się w przypadku "Kręgu". Japoński pierwowzór dotarł do nas długo po tym, jak poznał go świat - i pewnie gdyby nie amerykański remake, nie widzielibyśmy go w ogóle. Wniosek: akurat w przypadku horroru w tytuły trzeba zaopatrywać się samemu, co w dobie internetu jest dziecinnie proste. I w ubiegłym roku pojawiło się kilka wyśmienitych azjatyckich pozycji, które można za nieduże pieniądze sprowadzić na DVD (choćby "Ju-On: The Grudge", czy "Kairo" Kiyoshi Kurosawy). Natomiast w polskich kinach horror faktycznie nikogo nie rozpieszczał. Choć akurat "28 dni" uważam za świeży powiew w gatunku - odejście od epatowania horrorowymi chwytami na rzecz głębszego zastanowienia nad stanem relacji między ludźmi. Metafora i konstrukcja "28 dni" nie są może nadzwyczaj głębokie i wyszukane (metafora w nazwie choroby: rage, czyli wściekłość; konstrukcja: w pierwszej części zombie gonią ludzi, w drugiej to ludzie wyrzynają się nawzajem), ale i tak sięgają głębiej niż większość kina rozrywkowego, nie mówiąc już o większości współczesnego horroru. Dorzucę też, że miło było obejrzeć "Dark Water" Hideo Nakaty. Nie uważam filmu za szczególnie udany - podobnie jak w "Kręgu 2" wydawało mi się, że zbyt wiele w nim kopii pomysłów z klasyki horroru - ale Nakata mimo wszystko potwierdził, że jest dzisiaj w czołówce twórców nowoczesnego horroru. Nowoczesnego w tym sensie, że nie koncentruje się na zwykłym straszeniu, tylko nadaje filmowi kontekst społeczny, wpisuje strachy w tematy gorące dla "miastowego" widza (bezrobocie, rozwody, samotne macierzyństwo itd.).
KW: Przypomniało mi się - widziałem "Ciemność", "Ciemność" widziałem. Wiem, wtórny, przewidywalny, ale mimo wszystko miał to, co powinien mieć rasowy horror - nastrój. I straszył - nie tak mocno, ale grubo powyżej zeszłorocznej średniej.
PK: Mnie "Ciemność" przestraszyć nie zdołała, jednakże zgodzę się, iż klimat był tam niezły. Szkoda, że po jakichś -dziestu minutach projekcji rozmył się w wyjątkowo debilnych zagraniach scenarzysty. Zaś co do fantastyki w ogóle. "Harry Potter i Komnata Tajemnic" - wiem, iż zahaczyliście o niego już podczas zeszłorocznej dysputy, ale ponieważ wszedł u nas na ekrany de facto w 2003, a ja nie miałem jak dotychczas okazji nigdzie o nim pisać, tak teraz napomknę jeno, że niespodziewanie wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Mroczniejszy, równy, o wiele lepszy niż jedynka, jeszcze trochę i zostanę zagorzałym fanem małego maga. Poza tym, zgoda, że bogato inspirowane, ale też niezwykle klimatyczne "Equilibrium", ze świetną rolą Christiana Bale′a.
MCh: O, świetnie - to znowu stanę okoniem. Należę najwyraźniej do mniejszości, która uważa "Equilibrium" za film zły. I nie mówię bynajmniej o tych typowych zarzutach, które pojawiały się w prasie - naśladowanie Matriksa itp. (koncepcja filmu pochodzi sprzed Matriksa, więc o kopiowaniu raczej nie było mowy). "Equilibrium" to dla mnie przykład fantastyki, która kompromituje gatunek w oczach widzów nie przepadających za fantastyką. W tym wypadku gryzło mnie to, że film stawia skrajnie idiotyczne wstępne założenie, które jest podstawą całej historii i całego filmowego świata. Nijak nie dałem rady uwierzyć, że może istnieć społeczeństwo, w którym zabrania się czuć - a jeśli takie istnieje, nie jest już ludzkie i niewiele obchodzi mnie jego los. Komuś wydało się oczywiście niezłym pomysłem to, że jak pokaże rozbudzające się ludzkie odczucia, wyjdzie z tego film o walce człowieka z "nieludzkim" i "totalitarnym". No niestety, dla mnie ten pomysł nie działa na poziomie dosłownym, a na metaforycznym jest po prostu prymitywny.
ER: Chybiłeś, moim zdaniem z zarzutem. "Equilibrium" swoje wady ma, owszem, ale wyrzucać mu bzdurne, niewiarygodne założenia? Dzieła, O Których Nie Rozmawiamy, o, te to są osadzone na idiotycznych podstawach. "Equilibrium" ma tę przewagę, że takie społeczności już na świecie istniały.
KW: Dla mnie jednak głównym problemem "Equilibrium" była jednak jego straszliwa wtórność. Co do "Pottera" (premiera 1 stycznia, więc się łapie), to pamiętam, że był ok., ale ni cholery nie pamiętam co w ogóle w nim było... Jakieś wielkie pająki, nie? Zaraz, zaraz, przecież o "Powrocie Króla" mieliśmy nie rozmawiać...
TK: W fantastyce wskazałbym na "Terminatora". Nie rzucił na kolana, ale spodziewałem się czegoś znacznie, znacznie gorszego.
MCh: Heh, to niestety coraz częstsze, prawda? Lepiej spodziewać się po filmie porażki i miło zaskoczyć (raczej z rzadka), niż odwrotnie. :) Ale odebrałem T3 podobnie - udana, solidna rozwałka bez cienia pretensji. "Equilibrium" zgubiła m.in. właśnie nadmierna pretensjonalność.
TK: Przy "Equilibrium" miałem podobne odczucia jak przy "Underworld" - nie chcę oglądać więcej filmów, w których wszyscy walczą wręcz w najbardziej niepraktycznym z możliwych strojów: długim, zapinanym po szyję, skórzanym płaszczu. Mój zeszłoroczny faworyt to "Dwie wieże", film słabszy od pierwszej części, choć dużo uchybień zniwelowała wersja rozszerzona.
« 1 2 3 4 5 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Android starszej daty
Jarosław Loretz

29 IV 2024

Kości pamięci, silikonowe powłoki, sztuczna krew – już dawno temu twórcy filmowi przyzwyczaili nas do takiego wizerunku androida. Początki jednak były dość siermiężne.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.