Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 9 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Klata Khana, czyli zła prasa Bollywood

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Jakub Gałka

Klata Khana, czyli zła prasa Bollywood

Jednak klata Khana recenzentkę chyba wręcz zahipnotyzowała, bo oto czytamy: „Ale Khan zajmuje się w filmach sprawami dużo donioślejszymi niż drżenie serca. W «Om Shanti Om» przeistacza się w uwspółcześnione bóstwo, które – jak w indyjskiej mitologii – dysponuje nadprzyrodzonymi siłami i staje do walki ze złem. Ostateczna rozprawa z demonem odbywa się zawsze twarzą w twarz, tym razem przeciwnik idealnego Khana zginie zmiażdżony kryształowym żyrandolem.” Właściwie ciężko to w jakikolwiek sposób skomentować. Najlepsze jest jednak to, że wyłania się z tego opinia – jakkolwiek dziwaczna i głupia by ona była – w sumie pozytywna! Co w tym dziwnego? Ano to, że kilka wersów niżej, w dołączonej do tekstu notce ta sama Paulina Wilk stwierdza „Nie będzie się z czego śmiać. (…) Historia ucieszy jedynie wiernych fanów Bollywood. (…) Nie udały się nawet sekwencje taneczne”, określając „Om…” jako „moralizatorską przypowiastkę z nudną fabułą” . Poczucie humoru i kwestia estetyki scen tanecznych to oczywiście sprawa bardzo subiektywna, ale robienie zarzutu filmowi z wyimaginowanego przesłania to lekka przesada. Demony, bóstwa, pompatycznie rozumiana i uogólniana do wielkich słów walka ze złem, a tym samym i jakieś specjalne moralizatorstwo w filmie zwyczajnie nie występują – to historia dwóch osób, ich miłości i zemsty. W finale stają naprzeciw siebie dwaj mężczyźni – mano a mano, jak mawiają Hiszpanie – i tylko tego jednego bandziora chce filmowy Om ukarać, z jednym tylko walczy. No chyba, że recenzentce pomieszało się życie bohatera z odgrywanymi przez niego rolami (bo Omowi zdarzyło się zagrać superbohatera w pelerynie) – wiadomo: dłużące się trzy godziny, przesłaniająca wszystko klata…
Natomiast puentę tekstu pani Wilk trzeba zadedykować Pawłowi Felisowi: „Odniosłam wrażenie, że ten film służy wyłącznie wypromowaniu nowej ekranowej piękności – Deepiki Padukone. Zaręczam – nie jest warta trzech godzin w kinie.”. Dlaczego – wyjaśnienie niżej.
Pięknisie z komputera
No właśnie, nadszedł czas na Pawła T. Felisa, recenzenta „Gazety Wyborczej”, który – jak zdradza jego redakcyjny kolega – jest wielkim fanem formuły „bohater przez trzy godziny samotnie błąka się po lesie, rozmyślając o Bogu, zbawieniu i swoim stłumionym homoseksualizmie”. Trzeba przyznać, że – sądząc po recenzjach Felisa – to dość trafne podsumowanie. Nic więc dziwnego, że „Om…” również nie miał szans się mu spodobać (choć znów film całkowicie „zjechany” w recenzji dostaje ostatecznie aż dwie gwiazdki – a podobną notę dostał też od związanego z „Rzeczpospolitą” „Życia Warszawy” – lobbing dystrybutora czy co?). Swoją recenzję Felis rozpoczyna z grubej rury, klasyfikując film jako obraz dobry jedynie dla nastolatek („Film ukoić ma wszystkie nastolatki: można zabić Shah Rukh Khana, a on i tak powróci”) – w żadnym razie dla wyrobionych widzów, o Wielkich Krytykach nie wspominając. Od razu też objawia czytelnikowi swe wielkie odkrycie i tłumaczy, w czym rzecz – „Om…” to po prostu „fabularno-kiczowaty kocioł”! A jak wiadomo, kicz jest fe… chyba że to parodia! Bo, ocierając się o geniusz, Felis błyskotliwie dochodzi do wniosku, że „Całe kino z Bollywood podszyte jest parodią”. Ponieważ jednak jest to bardzo odważna i nowatorska obserwacja, recenzent woli postawić na końcu znak zapytania i pozwolić widzowi samemu rozstrzygnąć, czy rzecz jest na serio, czy nie. Zwłaszcza że na przykład taka „scena z żyrandolem” – którą „by wszyscy zobaczyli dokładnie, reżyser wspaniałomyślnie pokazuje z dwóch różnych ujęć” – jest przecież kręcona zupełnie na serio. I puszczania oka do widza ani cytatu z „Upiora w operze” też tam oczywiście nie ma. Kicz, znaczy się.
Oczywiście, podobnie jak w przypadku kolegi i koleżanki, nie mogło zabraknąć w tekście komentarza do urody aktorów: „[w] fabularno-kiczowatym kotle nie tylko tym razem wyrzeźbione męskie torsy i komputerowo wręcz spreparowane kobiety, ale też reinkarnacja, duchy, zemsta zza grobu i śmierć na niby” [nie dowiemy się, co te wszystkie rzeczy robią w tym kotle, bo autorowi wypadł ze zdania czasownik]. I dopiero tutaj ukazuje się prawdziwy geniusz krytyka, który w kilkuzdaniowym tekście potrafi przemycić całą gamę spostrzeżeń dotyczących nie tylko filmu. Przecież „śmierć na niby” to błyskotliwy komentarz do idei reinkarnacji, a przymiotnik „komputerowo spreparowane” to zgrabne określenie urody aktorek – po co się rozpisywać, wystarczą dwa zdania i czytelnik wie, o co chodzi. Więcej nawet: dostaje dowolność interpretacji – „komputerowe”, bo tak brzydkie i sztuczne, czy „komputerowe”, czyli nieziemsko piękne, poprawione ręką grafika?
Kulminacyjna gradka
I na koniec, aby oddać recenzentom i firmowanym przez nich pismom sprawiedliwość, dwie pozytywne oceny znalezione w „Dzienniku”. W Specjalnym Informatorze Kulturalnym Tylko Dla Kobiet „OSO” przedstawiany jest jako „Gradka dla wszystkich miłośniczek Shah Rukh Khana”. Natomiast w przeglądzie repertuaru kin, wśród krótkich notek znalazł się „Om Shanti Om” oceniony aż na 4 gwiazdki! Kolejna pani recenzentka – zapewne to nie przypadek, że kobiety obchodzą się z tym filmem łagodniej – stwierdza, że „Marzenia, miłość i zemsta – to podstawowe elementy obejmującej 30 lat opowieści o artyście estradowym Omie Shantim Omie”. I wszystko jasne.
Tak oto kończy się historia Oma, Shanti i Oma, opowieść o tym, jak krytyka zamienia się w krytykanctwo. Morał: Błogosławieni ubodzy w duchu.
koniec
« 1 2
23 czerwca 2008

Komentarze

29 VIII 2017   19:49:34

Pamiętajmy, że w samym Bollywood wychodzi rocznie więcej filmów niż w całej Ameryce połączonej z Europą, a są tam jeszcze inne ośrodki filmowe. Nie jestem wielbicielem tego kina, akurat to, co u nich jest przebojem, mnie nijak nie podchodzi. Są to jednak produkcje, które warto obejrzeć, aby wiedzieć, co na codzień ogląda ponad miliard ludzi.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Wehrmacht kontra SS
Sebastian Chosiński

7 V 2024

Powie ktoś, że oparta na prozie słowackiego pisarza Juraja Váha „Noc w Klostertal” byłaby ciekawsza, gdyby nie pojawiający się na finał wątek propagandowy. Tyle że nie pobrzmiewa on wcale fałszywą nutą. Gdyby przyjąć założenie, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę, byłby nawet całkiem realistyczny. W każdym razie nie zmienia to faktu, że spektakl Tadeusza Aleksandrowicza ogląda się znakomicie nawet pięćdziesiąt pięć lat po premierze.

więcej »

Z filmu wyjęte: Latająca rybka
Jarosław Loretz

6 V 2024

W chińskich filmach nawet latające ryby są trochę… duże.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: Rosjan – nawet zdrajców – zabijać nie można
Sebastian Chosiński

30 IV 2024

Opowiadanie Jerzego Gierałtowskiego „Wakacje kata” ukazało się w 1970 roku. Niemal natychmiast sięgnął po nie Zygmunt Hübner, pisząc na jego podstawie scenariusz i realizując spektakl telewizyjny dla „Sceny Współczesnej”. Spektakl, który – mimo świetnych kreacji Daniela Olbrychskiego, Romana Wilhelmiego i Aleksandra Sewruka – natychmiast po nagraniu trafił do archiwum i przeleżał w nim ponad dwie dekady, do lipca 1991 roku.

więcej »

Polecamy

Latająca rybka

Z filmu wyjęte:

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Więcej wszystkiego co błyszczy, buczy i wybucha?
— Miłosz Cybowski, Jakub Gałka, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski

Nieprawdziwi detektywi
— Jakub Gałka

O tych, co z kosmosu
— Paweł Ciołkiewicz, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Adam Kordaś, Michał Kubalski, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Wszyscy za jednego
— Jakub Gałka

Pacjent zmarł, po czym wstał jako zombie
— Adam Kordaś, Michał Kubalski, Jakub Gałka, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Jarosław Robak, Beatrycze Nowicka, Łukasz Bodurka

Przygody drugoplanowe
— Jakub Gałka

Ranking, który spadł na Ziemię
— Sebastian Chosiński, Artur Chruściel, Jakub Gałka, Jacek Jaciubek, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Ludzie jak krewetki
— Jakub Gałka

Katana zamiast pazurów
— Jakub Gałka

Trzy siostry Thorgala
— Jakub Gałka

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.