Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Michael Moore
‹Zabawy z bronią›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZabawy z bronią
Tytuł oryginalnyBowling for Columbine
Dystrybutor SPI
Data premiery12 września 2003
ReżyseriaMichael Moore
ZdjęciaBrian Danitz, Michael McDonough
Scenariusz
MuzykaJeff Gibbs
Rok produkcji2002
Kraj produkcjiKanada, Niemcy, USA
Czas trwania120 min
WWW
Gatunekdokument
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Columbine to my

Esensja.pl
Esensja.pl
Kamila Sławińska
Czy jesteśmy narodem szalonym na punkcie broni, czy tak po prostu szalonym? - pyta Moore sam siebie i swoich rodaków. I nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. Pokazuje widzom mieszankę wywiadów, spotów reklamowych, materiałów archiwalnych, teledysków i animacji - koktajl wizualny, przypominający stylistyką programy MTV. Niektóre z tych materiałów są śmieszne, niektóre przerażające. Niektóre rażą swoim prostactwem, inne przez swa surowość uderzają prosto w głowę i serce.

Kamila Sławińska

Columbine to my

Czy jesteśmy narodem szalonym na punkcie broni, czy tak po prostu szalonym? - pyta Moore sam siebie i swoich rodaków. I nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. Pokazuje widzom mieszankę wywiadów, spotów reklamowych, materiałów archiwalnych, teledysków i animacji - koktajl wizualny, przypominający stylistyką programy MTV. Niektóre z tych materiałów są śmieszne, niektóre przerażające. Niektóre rażą swoim prostactwem, inne przez swa surowość uderzają prosto w głowę i serce.

Michael Moore
‹Zabawy z bronią›

EKSTRAKT:100%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZabawy z bronią
Tytuł oryginalnyBowling for Columbine
Dystrybutor SPI
Data premiery12 września 2003
ReżyseriaMichael Moore
ZdjęciaBrian Danitz, Michael McDonough
Scenariusz
MuzykaJeff Gibbs
Rok produkcji2002
Kraj produkcjiKanada, Niemcy, USA
Czas trwania120 min
WWW
Gatunekdokument
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Motto:
DOPADNIE WAS TA AMERYKA
(napis na murze gdzieś w Polsce, dobrych parę lat temu)
Dokładnie pamiętam dzień, kiedy wprowadziłam się na Brooklyn. Jednym z drobiazgów, które przykuły moją uwagę na nowym miejscu, była mała, idealnie okrągła dziura w szklanym okienku, umieszczonym w drzwiach wejściowych budynku. Zastanawiałam się długo, cóż mogło wybić taki otwór w grubym, zbrojonym szkle? I nagle mnie olśniło - a w tym momencie wbrew własnej woli znalazłam się jedną nogą w świecie gangsterskich filmów, oglądanych w dzieciństwie. To była dziura po kuli. Z jakiegoś powodu w mojej (skądinąd spokojnej) dzielnicy jeden Amerykanin strzelał do drugiego.
Nigdy nie dowiedziałam się, co zaszło tuż pod moimi drzwiami - ale ta okrągła dziurka nagle dostarczyła mi dowodu na to, że niesławna Druga Poprawka, pozwalająca wszystkim Amerykanom posiadać broń, może pewnego dnia mieć skutki odczuwalne także dla mnie.
Pół roku wcześniej, nim zobaczyłam ów okrągły otwór w szybie, dwóch nastoletnich chłopców z przedmieścia w Littletown, Colorado przyszło do szkoły z półautomatycznymi karabinami i w ciągu niespełna godziny położyło trupem dwanaścioro kolegów i nauczyciela, by wreszcie skierować broń przeciw samym sobie. Od tamtej pory dla Amerykanów nazwa owego liceum na przedmieściu Denver stała się słowem-kluczem, jak Auschwitz czy Hiroszima. W gazetowym i potocznym języku nie używa się długich, opisowych fraz, by przywołać w umysłach widzów czy czytelników obraz niewytłumaczalnej, krwawej przemocy. Wystarcza jedno słowo: Columbine.
Dla Polaków słowo "Columbine" najpewniej przywołuje jedynie odległe wspomnienie medialnego zamieszania, blade strzępy informacji. Może dlatego film Michaela Moore trafia do polskich kin pod zmienionym tytułem. Na polskim plakacie nie ma też wizerunku autora - jego nazwisko i twarz nic polskiemu widzowi nie powie. Nieciekawie prezentujący się grubas-okularnik, którego podobizna zdobiła amerykański plakat, jest tymczasem jedną z najbardziej kontrowersyjnych, ale i najbarwniejszych postaci amerykańskiej pop-kultury. I pewnie gdyby film pod tytułem Gra w kręgle dla Columbine zrobił kto inny, nie wywołałby on aż takiego zamieszania.
Ktoś taki jak Michael Moore mógł się urodzić chyba tylko w Ameryce. Pochodzący z robotniczej rodziny z Flint, Michigan filmowiec swoją karierę zawdzięcza -paradoksalnie - straszliwemu (jak na amerykańskie warunki) bezrobociu, jakie dotknęło jego rodzinne miasto po zamknięciu olbrzymiej fabryki General Motors, przez dziesięciolecia dającej zatrudnienie tysiącom mieszkańców. Sfrustrowany brakiem reakcji przemysłowego giganta na biedę, wzrost przestępczości i niezliczone inne problemy, jakie dotknęły Flint, Moore - wówczas lokalny dziennikarz - postanowił zrobić o tym wszystkim film. Za pieniądze wyciągnięte ze swych prywatnych kart kredytowych i zarobione na zorganizowanym przez siebie salonie bingo nakręcił Roger and Me. Dokument ów - kronika pogoni za Rogerem B. Smithem, prezesem GM, którego autor pragnął zawieźć do Flint - zrobił z prowincjonalnego aktywisty gwiazdę na skalę krajową według jednych, wroga publicznego nr 1 - według innych.
Znamienne, że amerykańscy liberałowie - z którymi autor Roger and Me powinien czuć pewną wspólnotę ideową - krótko po debiutanckim sukcesie zaczęli krytykować go równie ostro jak konserwatyści. Kiedy jednak weźmie się pod uwagę niechętny stosunek reżysera (który sam nie ukończył żadnych studiów) do intelektualnych elit, z których wywodzi się większość amerykańskiej lewicy, oraz jego krytyczny stosunek do prezydenta Clintona - przestaje to być dziwne. Nawet ci jednak, których drażnił styl autora, jego bezwstydny subiektywizm i częste sprowadzanie skomplikowanych procesów do prostych (czasem prostackich) tłumaczeń "na chłopski rozum", musieli przyznać, że Moore jest inteligentny i ma jadowite poczucie humoru, dzięki któremu potrafi podać poważną krytykę społeczną w lekkiej, przyswajalnej dla potencjalnie każdego widza formie.
Bowling for Columbine budził kontrowersje jeszcze zanim ujrzał światło dzienne. I nie tylko dlatego, że jeszcze przed premierą Moore naraził się poważnie wszystkim, którzy po 11 września chcieli widzieć Amerykę zjednoczoną i jednomyślnie popierającą urzędującego prezydenta. Publikacja jego książki Stupid White Men (w której dostało się równie mocno i ekipie G.W. Busha, i Clintonowi) spowodowała zmasowany atak na autora, którego okrzyknięto niemal zdrajcą narodowym. Tłumaczy to, dlaczego mimo ogromnego i bezprecedensowego sukcesu filmu na festiwalu w Cannes amerykańska premiera odbyła się po cichu, a przez pierwszych kilka tygodni dystrybucja ograniczona była do ośmiu (!) kin w całych Stanach. Mimo, że wkrótce po premierze pojawiły się liczne i raczej pochlebne recenzje, film nie był szeroko reklamowany. To raczej poczta pantoflowa - nieraz skrajne, i zawsze bardzo emocjonalne opinie, powtarzane z ust do ust - sprawiły, że mimo reglamentowanej dostępności Bowling for Columbine szybko stał się wydarzeniem.
Wszyscy spodziewali się filmu, głoszącego typową tezę liberałów - że jedynym sposobem opanowania fali przemocy w Ameryce jest ograniczenie dostępu do broni. Moore dowodzi jednak, że w innych miejscach na świecie, gdzie obywatele mogą wejść w posiadanie broni równie łatwo jak w Stanach, wypadki takie jak masakra w Columbine nie mają praktycznie miejsca. Reszta świata również ogląda brutalne filmy, gra w krwawe gry-strzelanki, boryka się problemami społecznymi. Jednak jakoś gdzie indziej na świecie nadzwyczaj rzadko zdarza się, by nastoletni chłopcy robili to, co zrobili Eric Harris i Dylan Kleebold. Co więc popchnęło dwóch licealistów ku takiemu wybuchowi przemocy? Czy zdemoralizował ich Marylin Manson? A może wykrzywił ich zły przykład prezydenta Stanów Zjednoczonych, prowadzącego właśnie kampanię bombardowań w Bośni? Czy raczej pomieszała im w głowach gra w kręgle, na której spędzili pierwsze godziny krytycznego poranka?
Czy jesteśmy narodem szalonym na punkcie broni, czy tak po prostu szalonym? - pyta Moore sam siebie i swoich rodaków. I nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. Pokazuje widzom mieszankę wywiadów, spotów reklamowych, materiałów archiwalnych, teledysków i animacji - koktajl wizualny, przypominający stylistyką programy MTV. Niektóre z tych materiałów są śmieszne, niektóre przerażające. Niektóre rażą swoim prostactwem, inne przez swa surowość uderzają prosto w głowę i serce. Autor skłania zresztą nie tylko do przemyśleń na temat konsekwencji łatwego dostępu do broni, czy pokazywaniu galerii mniej lub bardziej groźnych uzbrojonych szaleńców. Poprzez szerszy, historyczny kontekst stara się skłonić rodaków do poszukiwania nowych odpowiedzi na pytanie, dręczące Amerykanów od czasu ataków 11 września: Dlaczego nas nienawidzą?
Ani razu nie pada ono w filmie wprost, ale nie sposób go nie zadać. Zaś odpowiedzi, jakie autor sugeruje, musiały zyskać mu wrogów: w atmosferze strachu, gniewu i zagrożenia nawet liberalnie nastawieni Amerykanie nie zawsze są gotowi na wnioski tak gorzkie jak te, które zasuwają się po obejrzeniu filmu.
Wiele nieporozumień wynikło z klasyfikowania Bowling for Columbine jako dokumentu. Jak większość filmów Moore′a, odbiega on bowiem kompletnie od rozumienia dokumentalistyki jako obiektywnego zapisu rzeczywistości. W przeciwieństwie do niezapomnianych filmów dokumentalnych, powstałych jako efekt bycia we właściwym miejscu i we właściwym czasie - jak choćby osławiony Gimme Shelter - żadna z produkcji Moore′a nie jest reporterską rejestracją. Siła tego filmu leży nie w samych materiałach dokumentalnych (którymi - dodajmy - autor posługuje się w dość instrumentalny sposób), ale w sposobie, w jaki - komponując film z materiałów w dużej części zarejestrowanych przez innych - reżyser tworzy silnie subiektywny, ale przemyślany i konsekwentny esej o związku strachu i agresji w Ameryce. Nie ma w nim wiele obiektywizmu: jest raczej wszystko to, czego widz oglądając na codzień programy wielkich amerykańskich sieci telewizyjnych nie ma wielkich szans się z nich dowiedzieć. I im szybciej konsolidują się medialne imperia, im bardziej władza nad informacją skupia się w rękach coraz bardziej nielicznych, połączonych wzajemnymi powiązaniami biznesowymi i politycznymi osób - tym bardziej wartościowy wydaje się taki głos. Prawda, jak mówi przysłowie, najczęściej leży po środku - niemniej aby ją znaleźć, trzeba poznać obie skrajności.
Czy Bowling for Columbine będzie wydarzeniem również w Polsce? Szczerze mówiąc - wątpię, mimo, że film - bezsprzecznie najważniejsza nie-fabularna produkcja, zrealizowana w Ameryce przez ostatnich kilkanaście lat - w pełni na to zasługuje. Obawiam się raczej, że trafiając do ludzi kompletnie nie znających historii i kultury Stanów Zjednoczonych, może - kompletnie wbrew intencjom autora - stanowić pożywkę dla głupiego, płytkiego antyamerykanizmu. Tym bardziej, że mimo ekspansywności amerykańskiej kultury popularnej, Polacy mało wiedzą o Ameryce. Rozdarci między oficjalną, cukierkową wizją USA, malowaną przez wielkobudżetowe produkcje Hollywood, a gorzkim krytycyzmem Moore′a ci, którzy nigdy nie stanęli z Ameryką oko w oko, łatwo mogą pominąć w swej ocenie to, o czym nie wspominają ani jedni, ani drudzy - niezaprzeczalne zalety Ameryki i Amerykanów. Ani z produktów takich jak Tears of the Sun, ani z pełnego goryczy filmowego eseju Moore′a nie da się dowiedzieć nic o amerykańskim szacunku do pracy, poszanowaniu cudzej własności czy umiejętności oddolnego organizowania się na rzecz lokalnej społeczności.
Pozostaje jednak mieć nadzieję, że widz, oglądający ten niezwykły film z otwartą głową, odbierze go nie tylko jako krytykę amerykańskiej mentalności, lecz bardziej uniwersalną rozprawę o życiu codziennym w kulturze strachu. Bo mimo, że Moore skupia się na amerykańskiej specyfice i próbuje znaleźć przede wszystkim odpowiedź na pytanie, co różni jego rodaków od innych narodów, że z takim upodobaniem strzelają jedni do drugich - przemoc, także przemoc wśród młodych ludzi, nie jest tylko amerykańskim problemem. Jeśli się nad tym głębiej zastanowić, czym - prócz użytego do zbrodni narzędzia - różnią się od nastoletnich morderców z Columbine dwie nastolatki z Wrocławia, które kilka lat temu z zimną krwią zabiły koleżankę z klasy? albo młodociani bandyci, którzy zatłukli kijami bejsbolowymi Michała Łyska, młodego matematyka z Krakowa? Zgoda, poziom zamożności w Polsce i w Stanach jest inny. Oczywiście, w Polsce nie jest łatwo o broń palną. Strach jest jednak wszędzie taki sam, i krew traka sama. I wszędzie tam, gdzie strach bierze górę nad zdrowym rozsądkiem i wolą dialogu, skutki są równie potworne - i dla tych, którzy padną ich bezpośrednią ofiarą, i dla tych, którzy przeżyją, by pytać: dlaczego?
koniec
1 września 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

„Kobra” i inne zbrodnie: Za rok, za dzień, za chwilę…
Sebastian Chosiński

23 IV 2024

Gdy w lutym 1967 roku Teatr Sensacji wyemitował „Cichą przystań” – ostatni odcinek „Stawki większej niż życie” – widzowie mieli prawo poczuć się osieroceni przez Hansa Klossa. Bohater, który towarzyszył im od dwóch lat, miał zniknąć z ekranów. Na szczęście nie na długo. Telewizja Polska miała już bowiem w planach powstanie serialu, na którego premierę trzeba było jednak poczekać do października 1968 roku.

więcej »

Z filmu wyjęte: Knajpa na szybciutko
Jarosław Loretz

22 IV 2024

Tak to jest, jak w najbliższej okolicy planu zdjęciowego nie ma najmarniejszej nawet knajpki.

więcej »

„Kobra” i inne zbrodnie: J-23 na tropie A-4
Sebastian Chosiński

16 IV 2024

Domino – jak wielu uważa – to takie mniej poważne szachy. Ale na pewno nie w trzynastym (czwartym drugiej serii) odcinku teatralnej „Stawki większej niż życie”. tu „Partia domina” to nadzwyczaj ryzykowna gra, która może kosztować życie wielu ludzi. O to, by tak się nie stało i śmierć poniósł jedynie ten, który na to ewidentnie zasługuje, stara się agent J-23. Nie do końca mu to wychodzi.

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Fahrenheit 9/11: Rozliczmy rozliczającego
— Michał Szczepaniak

Tegoż autora

Rok 2008 w USA (w telegraficznym skrócie)
— Kamila Sławińska

Rok 2007 w USA (w telegraficznym skrócie)
— Kamila Sławińska

Magiczna latarnia
— Kamila Sławińska

Rok 2006 w USA (w telegraficznym skrócie)
— Kamila Sławińska

Rok 2005 w USA (w telegraficznym skrócie)
— Kamila Sławińska

Rok 2004 w USA (w telegraficznym skrócie)
— Kamila Sławińska

Żegnaj, Bud
— Kamila Sławińska

Krótkie jest piękne
— Kamila Sławińska

Filmowe Naj... 2003
— Kamila Sławińska

Krew i woda
— Kamila Sławińska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.