Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 22 czerwca 2024
w Esensji w Esensjopedii

Troy Nixey
‹Nie bój się ciemności›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNie bój się ciemności
Tytuł oryginalnyDon′t Be Afraid of the Dark
Dystrybutor Best Film
Data premiery26 sierpnia 2011
ReżyseriaTroy Nixey
ZdjęciaOliver Stapleton
Scenariusz
ObsadaKatie Holmes, Guy Pearce, Bailee Madison, Jack Thompson, Nicholas Bell
MuzykaMarco Beltrami, Buck Sanders
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiAustralia, USA
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Bis repetitum non placet
[Troy Nixey „Nie bój się ciemności” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Witamy w piekle dzieciństwa. Zapiąć pasy i przygotować się na najgorszy koszmar, jaki mogłeś sobie tylko wyobrazić… Stop. Wróć. Guillermo del Toro tak reklamuje swój film. Problem polega na tym, że jest jeszcze jeden drobny przypis: „zrób to, jeśli jesteś dzieckiem. Jeśli jesteś dorosły – kup sobie popcorn i się wyluzuj”.

Mateusz Kowalski

Bis repetitum non placet
[Troy Nixey „Nie bój się ciemności” - recenzja]

Witamy w piekle dzieciństwa. Zapiąć pasy i przygotować się na najgorszy koszmar, jaki mogłeś sobie tylko wyobrazić… Stop. Wróć. Guillermo del Toro tak reklamuje swój film. Problem polega na tym, że jest jeszcze jeden drobny przypis: „zrób to, jeśli jesteś dzieckiem. Jeśli jesteś dorosły – kup sobie popcorn i się wyluzuj”.

Troy Nixey
‹Nie bój się ciemności›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułNie bój się ciemności
Tytuł oryginalnyDon′t Be Afraid of the Dark
Dystrybutor Best Film
Data premiery26 sierpnia 2011
ReżyseriaTroy Nixey
ZdjęciaOliver Stapleton
Scenariusz
ObsadaKatie Holmes, Guy Pearce, Bailee Madison, Jack Thompson, Nicholas Bell
MuzykaMarco Beltrami, Buck Sanders
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiAustralia, USA
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
„Nie bój się ciemności” miał być kolejnym hiszpańskim horrorem, a, jak wiadomo, hiszpańskie horrory to jakość sama w sobie. Wyrastają one bardzo często z kategorii klasycznego filmu grozy i wkraczają na nowe, nieodkryte dotychczas terytoria. Ewentualnie te terytoria są mało zagospodarowane, bądź też ujęte w sposób mało konwencjonalny. Takie przynajmniej można mieć podejście idąc do kina na kolejny film sygnowany przez kogoś z Półwyspu Iberyjskiego. Bo, bądźmy szczerzy, to, że pieniądze wydano na to w Stanach, to, że oficjalnym reżyserem jest ktoś inny niż del Toro, to jednak nazwisko tego drugiego góruje nad całością i sygnuje obraz. Del Toro pochodzi, co prawda, z Meksyku, jednak jego filmy od długiego czasu były umiejscawiane w kategorii iberyjskich, ewentualnie iberoamerykańskich. Sprawę komplikuje dodatkowo fakt, iż reżysera kompletnie nie znamy… no i w ten sposób ocenie podlega jednak przede wszystkim twórca „Labiryntu Fauna” i „Kręgosłupa diabła”. W związku z tym wymagania automatycznie plasują się bardzo wysoko.
A tu… nic. „Nie bój się ciemności” jest bowiem filmem, który z horrorem ma co najwyżej stare domostwo zamieszkane przez lokatorów, którzy niekoniecznie chcą się wynieść i wstęp, który jest na tyle cliché, że chyba już bardziej nie można. Właśnie to drobne francuskie słówko determinuje cały obraz. Po prostu – to już było. Ale po kolei:
Do domu na Rhode Island, zamieszkiwanego niegdyś przez fenomenalnego malarza (który, kanonicznie, przepadł bez wieści parę dni po tym, jak stracił w niewyjaśnionych okolicznościach syna) trafia para: on jest konserwatorem zabytków-rozwodnikiem, ona – dekoratorką i architektem wnętrz. Kilka dni później trafia do nich jeszcze jego córka, owoc poprzedniego małżeństwa, faszerowana antydepresantami (ze względu na to, że jak stwierdził on – matka daje leki nawet psom). Cała trójka ma, najoględniej rzecz ujmując, przerąbane jak drwal w syberyjskiej tajdze, bo w domu siedzi gromada bliżej niedookreślonych stworków mających apetyt na zęby i kości dziewczynki. I, bynajmniej, nie odkrywam tutaj jakiejś tajemnicy, bo del Toro sam nas informuje o szczegółach fabuły już na samym początku. Widz jest zatem skazany po prostu na obserwację toku wydarzeń… która raczej nie zachwyca. Wszystko jest do bólu przewidywalne. Koniec, kropka.
Czy ten film jest zatem aż tak beznadziejny, jak można odnieść wrażenie z powyższego akapitu? I tak, i nie. To, że fabuła to sztampa, nie da się ukryć. Reżyser jednak genialnie operuje (jak zwykle zresztą) całym arsenałem środków – począwszy od przepięknej, nastrojowej muzyki, przez fenomenalne ujęcia, skończywszy na onirycznym klimacie, rodem z Krain Snów Lovecrafta. Atutem – bez wątpienia największym – tego filmu jest właśnie atmosfera. Del Toro po trochu czerpie ze swoich wcześniejszych dokonań (samotność dziecka w tłumie z „Kręgosłupa diabła” i „Labiryntu Fauna"; miejsce będące punktem przenikania się rzeczywistości – tej prawdziwej, jak i wyobrażonej – à la „Sierociniec”), po trochu z innych, kanonicznych już, dokonań realizmu magicznego i rewizjonizmu w fantastyce, w tym Gaimana (przez cały film towarzyszyło mi uczucie oglądania czegoś inspirowanego „Sandmanem”). Najbardziej jednak uderza gorzka analiza problemu wiary w nadprzyrodzone, jaką można było spotkać w „Wiedźmikołaju” Pratchetta. „Nie bój się ciemności” to przede wszystkim atmosfera – a ta jest, nie ma co ukrywać, zbudowana fenomenalnie. Jak zwykle zresztą u tego twórcy.
Jest jeszcze jeden problem, który nieodparcie mi się nasuwał w trakcie seansu. Chodzi o sam tytuł – „Nie bój się ciemności” niejako z automatu wywoływał porównanie z innym horrorem – „Ciemność”. O niebo lepszym, bądźmy szczerzy. Del Toro faktycznie sprawia, że ciemności nie da się bać. Cały czas zastanawiam się jednak, co by było, gdyby mrok z „Ciemności” połączyć z tym filmem. Prawdopodobnie wyszłoby coś niszczącego człowiekowi psychikę, bo tam właśnie ciemność została pokazana nie jako karykaturalna gromada wróżek-zębuszek, ale coś przedwiecznego, co nie ma uczuć ani emocji i tylko czeka, aby dostać swoje. Tego właśnie zabrakło w omawianym obrazie – strachu. Ale może ten film nie miał być straszny? Tym bardziej, że jest on remakiem mało znanego telewizyjnego horroru z lat siedemdziesiątych o tym tytule. Z drugiej strony – remake remakiem, ale i one potrafią być dobre w całości, a nie tylko w niektórych elementach.
Pytanie, czy wymienione wcześniej zalety wystarczą, żeby „Nie bój się ciemności” określić mianem dobrego filmu. Bóg jeden raczy wiedzieć – z jednej strony fabuła trochę niesmaczy, z drugiej zaś – wszystko inne dzielnie stara się ją rekompensować. Na pewno del Toro miał lepsze filmy w swoim dorobku. Na pewno po obejrzeniu konkurencyjnego obrazu wymagania wzrosną.
Na pewno jednak jest to film, który wciąż potrafi zauroczyć. To jednak trochę za mało…
koniec
6 września 2011

Komentarze

06 IX 2011   03:02:46

Dlaczego recenzent pisze o tym filmie tak, jakby jego reżyserem był del Toro? Przecież jest tu tylko scenarzystą, a za reżyserię odpowiada, za filmwebem, kompletny debiutant...

06 IX 2011   09:23:39

A wg mnie nic dziwnego, że autor pisze o del Toro, bo nawet jeśli reżyser jest inny, to albo słynniejszy kolega mu pomagał, albo ten był w niego zapatrzony jak w obrazek i starał się naśladować jego styl. Niektóre sceny aż do przesady przypominały klimatem "Labirynt Fauna" - chociażby kiedy główna bohaterka spacerowała sama po ogrodzie - dokładnie taka sama atmosfera bajkowości.
Swoją drogą zgadzam się z Mateuszem, że filmowi lepiej by zrobiło, gdyby reżyser jednak nie pokazywał tych stworków, bo groza pryska.

06 IX 2011   14:29:22

Moim zdaniem autor recenzji trochę się kompromituje myląc (notorycznie) reżysera ze scenarzystą filmu.

06 IX 2011   18:34:11

"Hiszpański" horror w reżyserii Del Toro? Ani słowa o tym, że ten "oryginalny" film jest zaledwie remakiem?
Pewna nominacja na pop-kuriozum miesiąca...

08 IX 2011   13:33:01

Krytyk:
" (...) jest on remakiem mało znanego telewizyjnego horroru z lat siedemdziesiątych o tym tytule". Faktycznie, ani słowa o tym, że "Nie bój się ciemności" jest remakiem...

I nigdzie nie jest napisane, że "Nie bój się ciemności" wyreżyserował Del Toro, ale że to jego film. Moim zdaniem pisanie w ten sposób jest uzasadnione, ponieważ Del Toro ma potężny wpływ na filmy, które produkuje. Ale co tam, fajnie jest się czepiać...

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Ja nie umiem reżyserować? Potrzymajcie mi lemoniadę jeszcze raz
Jarosław Loretz

22 VI 2024

Brytyjskie kino grozy, czyli dlaczego warto unikać płodów wyobraźni Andrew Jonesa.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Ukąszeni przez „Kobrę”
Sebastian Chosiński

19 VI 2024

Kiedy nastała „pieriestrojka”, społeczeństwo radzieckie zyskało więcej wolności. Wraz z utratą wszechwładzy przez służby specjalne, zaczęła jednak szerzyć się przestępczość zorganizowana. Łatwo można było dorobić się na przemycie i handlu narkotykami. Źle opłacani milicjanci albo nie byli w stanie ukrócić tego procederu, albo sami do niego przystępowali. O tym między innymi opowiada kazachski dramat kryminalny „Zabójca mimo woli” Muzraba Bajmuhamedowa.

więcej »

East Side Story: Niełatwo być bankierem
Sebastian Chosiński

16 VI 2024

Amerykanie mieli „Żądło”, Polacy – dwa „Vabanki”. Całkiem możliwe, że kazachski reżyser Marlen Kejkiszew pozazdrościł twórcom tych filmów i postanowił nakręcić własną, nieco tylko zmienioną, lokalną wersję opowieści o zemście na nieuczciwym właścicielu kasyna. Wyszło mu… bardzo średnio. Choć oglądając „Grę”, warto wiedzieć, że za filmem stał nie tylko debiutant, ale w tamtym momencie nawet amator, niedawny jeszcze pracownik banku w Ałmatach.

więcej »

Polecamy

Gryzoń z Piekła rodem

Z filmu wyjęte:

Gryzoń z Piekła rodem
— Jarosław Loretz

Grunt to solidne kły
— Jarosław Loretz

Jaki budżet, taka kwatera główna
— Jarosław Loretz

Zimny doping
— Jarosław Loretz

Ryba z wkładką
— Jarosław Loretz

Nurkujący kopytny
— Jarosław Loretz

Latająca rybka
— Jarosław Loretz

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Wiktoriańskie strachy
— Marcin Knyszyński

To nadchodzi…
— Marcin Knyszyński

DC Comics: Minus dziesięć do Punktów Poczytalności
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

The Doom that Came to Gotham
— Tomasz Kontny

Tegoż autora

Bezkrólewie
— Mateusz Kowalski

Piękny bullshit
— Mateusz Kowalski

To jeszcze nie czas...
— Mateusz Kowalski

Porażki i sukcesy A.D. 2012
— Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Grzegorz Fortuna, Jakub Gałka, Mateusz Kowalski, Gabriel Krawczyk, Małgorzata Steciak, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Jednym rzutem przez pół Europy
— Mateusz Kowalski

Symfonia à la carte
— Mateusz Kowalski

Wzgórze nie ma oczu
— Mateusz Kowalski

Norma w nienormalności
— Mateusz Kowalski

Deewolucja
— Mateusz Kowalski

Pluszowy rollercoaster
— Mateusz Kowalski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.