Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 6 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Hee-jung Kim
‹Winogronowy cukierek›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWinogronowy cukierek
Tytuł oryginalnyCheong-po-do Sa-tang
ReżyseriaHee-jung Kim
ZdjęciaSung-baek Chang
Scenariusz
ObsadaSe-young Lee, Sang-mi Choo, Moo-Seong Choi, Yoon-ah Kim, Min-gyu Sin, Hye-ri Yoo, Jin-an Jeong, Jong-yeol Jeong, Hanssen Jeon
MuzykaJin-man Kim
Kraj produkcjiKorea Południowa
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

28 WFF: Dzień piąty
[Hee-jung Kim „Winogronowy cukierek”, Hong-min Park „Ryba” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Dlaczego MY widzimy ducha, skoro w niektórych scenach powinniśmy widzieć żonę? Przecież duch siedział w żonie już na długo przedtem? Dlaczego detektyw co i rusz jest w innych ciuchach? I czemu bohater zabija go w różnych okolicznościach na różne sposoby? Co to niby ma znaczyć? Te i inne pytania nasuwały się naszemu wysłannikowi podczas piątego dnia Warszawskiego Festiwalu Filmowego.

Jarosław Loretz

28 WFF: Dzień piąty
[Hee-jung Kim „Winogronowy cukierek”, Hong-min Park „Ryba” - recenzja]

Dlaczego MY widzimy ducha, skoro w niektórych scenach powinniśmy widzieć żonę? Przecież duch siedział w żonie już na długo przedtem? Dlaczego detektyw co i rusz jest w innych ciuchach? I czemu bohater zabija go w różnych okolicznościach na różne sposoby? Co to niby ma znaczyć? Te i inne pytania nasuwały się naszemu wysłannikowi podczas piątego dnia Warszawskiego Festiwalu Filmowego.

Hee-jung Kim
‹Winogronowy cukierek›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWinogronowy cukierek
Tytuł oryginalnyCheong-po-do Sa-tang
ReżyseriaHee-jung Kim
ZdjęciaSung-baek Chang
Scenariusz
ObsadaSe-young Lee, Sang-mi Choo, Moo-Seong Choi, Yoon-ah Kim, Min-gyu Sin, Hye-ri Yoo, Jin-an Jeong, Jong-yeol Jeong, Hanssen Jeon
MuzykaJin-man Kim
Kraj produkcjiKorea Południowa
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
„Winogronowy cukierek” („Cheong-po-do Sa-tang”, reż. Kim Hee-Jung)
Kim Hee-Jung to bardzo miła, całkiem nieźle mówiąca po polsku kobieta, która reżyserską edukację zdobyła w naszym kraju, w łódzkiej Szkole Filmowej. Być może właśnie dlatego nikt u nas nie powiedział jej w oczy, że „Winogronowy cukierek” jest filmem może i doskonałym technicznie, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego mikry budżet, ale męcząco rozwleczonym i tak naprawdę nijakim. Zresztą widać to już po ogólnym zarysie fabuły. Gdy bohaterka, zaniepokojona zacieśnianiem przez narzeczonego służbowej znajomości z atrakcyjną autorką poczytnej powieści, postanawia zapobiec ewentualnemu romansowi i osobiście zawozi kobietę do odległego miasta na jej wieczór autorski, odkrywa, że ta jest jej dawną bliską przyjaciółką ze szkoły. W dodatku przyjaciółką, która ma do niej jakieś niejasne, zadawnione pretensje. Jakie? O co? Dlaczego bohaterka unika odpowiedzi na zadawane pytania? Co ma do tego wszystkiego antykwariuszka z prowincji? Atmosfera tajemnicy, budowana z mniejszym lub większym powodzeniem praktycznie od samych napisów początkowych, rośnie i rośnie bez końca, po to tylko, by w finale zaproponować nad wyraz liche i nie usprawiedliwiające zastosowania tak rozbuchanej formy rozwiązanie. Te wszystkie enigmatyczne dyskusje, zmętniałe od rozmaitych półprawd i bezczelnych kłamstewek, te niewiele wnoszące do fabuły retrospekcje, te osobliwe zachowania tak głównych, jak i pobocznych postaci – żaden z tych elementów nie potrafi wynieść intrygi na jakiś przyzwoity poziom, zagęścić jej na tyle, żeby trzymała widza jak w kleszczach, wiodąc do wstrząsającego rozstrzygnięcia. Zamiast tego narasta znużenie prostą, unikającą bodaj jednej jasnej odpowiedzi fabułą, w dodatku zamkniętą rozstrzygnięciem, które – szczerze powiedziawszy – ani w sposób sensowny nie tłumaczy zachowań bohaterów, ani jakoś specjalnie nie wzrusza, mimo że przedstawiona tragedia odbiła się swego czasu głośnym echem w całej Korei. Co nie dziwi o tyle, że utrzymywany niemal do samego końca poza nawiasem życia uczuciowego bohaterów widz, zobojętniały już na całą historię i otrzymujący dosłownie w ostatniej chwili rzuconą ot tak informację o kładącej się cieniem na życiu trójki kobiet tragedii, nie ma po prostu czasu przejąć się – mocno hipotetycznym, zważywszy na przebieg fabuły i aktorską grę – cierpieniem trójki kobiet. Bo jakie to cierpienie, skoro przez większość czasu na niczyjej twarzy go nie widać, a ewentualne wyrzuty sumienia tak na zdrowy rozsądek mogły dręczyć co najwyżej jedną z bohaterek, a nie wszystkie trzy naraz. Mimo to film ogląda się nawet przyjemnie, bowiem wiele w nim jest ładnej melancholii, tak charakterystycznej dla koreańskich dramatów.
„Ryba” („Mul-go-gi”, reż. Park Hong-Min)

Hong-min Park
‹Ryba›

EKSTRAKT:10%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRyba
Tytuł oryginalnyMul-go-gi
ReżyseriaHong-min Park
ZdjęciaSung-Won Choi
Scenariusz
ObsadaJang-hoon Lee, Sun-bin Kim, So-eun Choi
MuzykaSu-jin Oh
Rok produkcji2011
Kraj produkcjiKorea Południowa
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Na Croma! Ten, kto zdecydował się wyłożyć na ten film pieniądze, musiał mieć jaja już nawet nie ze stali, a z jakiegoś tytanowego stopu, zaś ten, kto mu tę śmieszną inwestycję doradził, z pewnością dysponował skórą twardą jak skorupa tysiącletniego żółwia z Galapagos, bo nie wierzę, że później nie próbowano mu drzeć żywcem pasów z grzbietu. A dlaczego? Bo ten film to straszna, wręcz obezwładniająca bzdura, robiąca z mózgu melasę. Początkowo, nim człowiek zda sobie w końcu sprawę, w co naprawdę wdepnął, można się jeszcze łudzić, że „Ryba” to jakaś forma kina artystycznego, próbującego wciągać widza w niezbyt zrozumiałą, podszytą abstrakcyjnymi, prawie zabawnymi dialogami, gierkę. Film zaczyna się niewinnie. Milkliwy wykładowca uniwersytecki jedzie z prywatnym detektywem odzyskać żonę, która uciekła do jakiejś komuny, gdzie przygotowuje się do zostania szamanką. W tym czasie dwóch rybaków prowadzi jakieś leniwe, niezbyt angażujące umysłowo rozmowy, łowiąc w pewnym momencie rybę, która… zaczyna się awanturować, że złowienie jej na przynętę było brzydką, oszukańczą zagrywką. Ryba szybciutko kończy życie i natychmiast znika z fabuły, przeczuwając chyba, co się za moment będzie działo. A dzieje się wiele. Otóż bohater, zresztą tak jak i detektyw, okazuje się być duchem, i jego poszukiwania żony są pozbawione sensu, bo de facto osobiście tęże żonę opętał. A dlaczego zdradzam tak istotny szczegół intrygi? Ano dlatego, że wciąż nie mogę się otrząsnąć ze zdumienia, jak można było wymyślić tak beznadziejnie dziurawy scenariusz. No bo jak niby mąż opętał tę żonę? Kiedy? No i dlaczego? A tak w ogóle to jak stracił życie i czemu stał się duchem? A detektyw? Mój Boże, pytań tego kalibru można tu stawiać krocie. Na przykład – jakim cudem niematerialny byt mógł prowadzić auto? Czy może auto też było duchem? Bo raczej nie prowadziła go żona, skoro ta przebywała w tym czasie wśród szamanek, i to już nosząc w sobie ducha męża. Dlaczego szamanki raz widzą ducha, a raz żonę? Dlaczego MY widzimy ducha, skoro w niektórych scenach powinniśmy widzieć żonę? Czemu żona powtarza za duchem tylko wybrane gesty? O co chodziło z rytuałem na łódce, kiedy to najpierw niespodziewanie znika z pokładu detektyw, potem z wody zostają wyłowione zwłoki bohatera, a chwilę później znika żona? Przecież duch siedział w żonie już na długo przedtem? Dlaczego detektyw co i rusz jest w innych ciuchach? I czemu bohater zabija go w różnych okolicznościach na różne sposoby? Co to niby ma znaczyć? To jak on w ogóle zginął? A wędkarze? Na co oni do kompletu? Przebóg, tak można ciągnąć do sądnego dnia. Co gorsza, to jeden z ledwie kilku w tegorocznej edycji festiwalu filmów, które można posądzić o fantastykę. A tu taki wstyd. Jednak na deser zostawiłem najlepsze. Otóż film ten został zrealizowany… w TECHNOLOGII TRÓJWYMIAROWEJ! Właśnie tak! Cóż z tego, że z 3D najczęściej są plecy aktora, wędki dwóch durniów z łodzi i angielskie napisy, bo resztę scen od zwykłego obrazu odróżnia tylko większa głębia i przejrzystość. Owładnięty jakąś chorą manią reżyser stwierdził, że tak ma być (bo będzie to ładnie „łączyło wymiary”), więc tak zrobiono, nie bacząc na jawne marnotrawstwo środków i sprzętu. Za znajomość z twórczością Park Hong-Mina serdecznie już dziękuję, a następnych jego filmów nie tknę nawet najdłuższym kijem…
koniec
17 października 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

East Side Story: Ciemne chmury nad Anatewką
Sebastian Chosiński

5 V 2024

Łotewski reżyser, wykształcony w Stanach Zjednoczonych, w poprzedniej dekadzie nakręcił w Ukrainie film na podstawie powieści żydowskiego prozaika z początku XX wieku, przerobionej następnie w latach 90. na sztukę teatralną przez rosyjskiego Żyda. Tak w skrócie można opisać historię powstania historycznego komediodramatu Vladimira Lerta „Pokój wam!”, który nawiązuje do legendarnych „Dziejów Tewjego Mleczarza” Szolema Alejchema.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
Sebastian Chosiński

1 V 2024

W trzecim odcinku tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bensiona Kimiagarowa doszło do fabularnego przesilenia. Wszystko, co mogło posypać się na budowie kanału – to się posypało. W czwartej odsłonie opowieści bohaterowie starają się więc przede wszystkim poskładać w jedno to, co jeszcze nadaje się do naprawienia – reputację, związek, plan do wykonania.

więcej »

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Dzień dziesiąty i ostatni
— Jarosław Loretz

Dzień dziewiąty
— Jarosław Loretz

Dzień ósmy
— Jarosław Loretz

Dzień siódmy
— Jarosław Loretz

Dzień szósty
— Jarosław Loretz

Dzień czwarty
— Jarosław Loretz

Dzień trzeci
— Jarosław Loretz

Dzień drugi
— Jarosław Loretz

Dzień pierwszy
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.