Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Christopher McQuarrie
‹Jack Reacher: Jednym strzałem›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułJack Reacher: Jednym strzałem
Tytuł oryginalnyJack Reacher
Dystrybutor UIP
Data premiery11 stycznia 2013
ReżyseriaChristopher McQuarrie
ZdjęciaCaleb Deschanel
Scenariusz
ObsadaTom Cruise, Rosamund Pike, Robert Duvall, Jai Courtney, Richard Jenkins, Werner Herzog, James Martin Kelly
MuzykaJoe Kraemer
Rok produkcji2012
Kraj produkcjiUSA
CyklJack Reacher
WWW
Gatunekdramat, kryminał
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Tom Niedosięgacz
[Christopher McQuarrie „Jack Reacher: Jednym strzałem” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Marcin T.P. Łuczyński

Tom Niedosięgacz
[Christopher McQuarrie „Jack Reacher: Jednym strzałem” - recenzja]

Tylko że. Tak oto, wspominając o gmeraniu przy postaci i o pracy dyrektorki castingu, dotarliśmy wreszcie do jądra ciemności. Do największego minusa i najistotniejszego aspektu tej ekranizacji. Ambicje twórców sięgały dalej, a czytelnicy książek Childa mieli dużo większe apetyty. Całkiem nieźle, zupełnie przyzwoicie – is not nearly enough. Miał powstać film, który da początek całej serii. Drugi w kolejności do zekranizowania jest „Poziom śmierci” („Killing floor”), „Pech i kłopoty” („Back luck and trouble”) trzeci. I chyba nic z tego, choć zadecydują oczywiście kwoty. Portal „The Hollywood Reporter” opublikował 14 stycznia artykuł Pameli McClintock pt. „Tom Cruise’s ’Jack Reacher’ Unlikely to Get Sequel”, w którym autorka stwierdza, że film o budżecie 60 mln dolarów dokonał solidnego, acz nie spektakularnego otwarcia w okresie świątecznym. W U.S.A. (gdzie premiera była przed Bożym Narodzeniem) w premierowy, sobotni wieczór film zarobił 72.6 mln dolarów, za granicą – 80,4 mln. Źródła zbliżone do wytwórni Paramount Pictures i współfinansującego produkcję „Jacka Reachera” studia Skydance Productions twierdzą, że film musi zarobić całkowitą sumę co najmniej 250 mln dolarów, by w ogóle rozważano nakręcenie kolejnej części. Losy całej serii wiszą na włosku zaczepionym na nadchodzących lutowych premierach azjatyckich. Zadecydują to, czy widzowie Japonii, Korei i Chin wykupią tyle biletów, żeby zyski z emisji „Jacka Reachera” przekroczyły ćwierć miliarda papierów. Ponadto, nawet jeśli pęknie ta magiczna kwota, Paramount i Skydance i tak muszą wynegocjować kontrakt z Tomem Cruisem. Bez niego sequel nie powstanie, a nie wiadomo, jakiego honorarium zażąda.
Powód tego, że decydują się losy serii, jest oczywisty: praktycznie nikt nie oceniał filmu w oderwaniu od książek. A główna filmowa rola w tej konfrontacji przegrała. Widzowie (przynajmniej ci, z którymi miałem okazję wymienić na ten temat opinie i tych, których opinie czytałem) jej nie kupili, nie kupiła jej także rzesza czytelników, którzy widzami stać się nie zamierzali już zawczasu. Ja też jej nie kupiłem, that’s for damn sure. W cruise’owskiej postaci Reachera nie ma tego czegoś. Zdaję sobie sprawę, że to zarzut z kategorii „misięniepodobało”, ale niewiele mogę na to poradzić. Chyba tylko odpowiedzieć na zgrabny one-liner Lee Childa: „Z Tomem Cruisem dostaniecie 100% Reacheara i 90% wzrostu Reachera” równie lapidarnym: spodziewałem się, że Tom Cruise wcieli się w postać Reachera, a on ją po prostu zagrał. A to za mało na bohatera tej klasy i rangi. Taką kreację udźwignąć mógł tylko aktor dopasowany znakomicie, jak Roman Wilhelmi do Nikodema Dyzmy, Juliusz Machulski do kasiarza Kwinto, Tom Hanks do Forresta Gumpa, Harrison Ford do Indiany Jonesa, Terry O’Quinn do Johna Locke’a. Tylko tyle i aż tyle. Cała rozsądna logika, prezentowana wszem i wobec w obronie tego filmu, na nic się zda. To nie jest tarcza odpowiednia do pocisków.
A już poza wszystkim, zupełnie niepotrzebnie majstrowano przy tej postaci. Mała rzecz, detal, ale znaczący: jest w filmie scena z Reacherem piorącym w zlewozmywaku koszulę. Nie ma ten fakt literalnie żadnego znaczenia dla fabuły, natomiast jest jak żagiel z czerwonego płótna rozpostarty przed bykiem, gdy idzie o czytelników. Jack Reacher nie pierze swoich rzeczy. Wyrzuca je i kupuje nowe. Zawsze. Zawsze, zawsze, zawsze. Pod tym względem jest rodzajem psychopaty. On nie chce niczego mieć na własność. Nawet to, co nosi na sobie, jest tymczasowe – może poza składaną szczoteczką do zębów (choć w „Bad luck and trouble” zostaje mu ona rozdeptana podczas przeszukania pokoju). Brak jakiegokolwiek zakotwiczenia, doprowadzonego do absurdu, jest dla tej postaci cegłą, pustakiem, płytą z żelbetonem, słupami nośnymi i wszystkim pozostałym. Christopher McQuarrie wsadził tu swoje grabie kompletnie po nic.
• • •
Jim Grant był dotąd chodzącym przykładem tego, jak podejmować trafne biznesowe decyzje. Podczas jednego ze spotkań z czytelnikami, gdzie ciekawie opowiadał o tym, dlaczego Reacher nie przeklina, dlaczego w książkach nie ma ’fucków’, podawszy racjonalne powody takiego wyboru, dodał dla porządku, że jego nie obchodzi, co pomyśli o jego książkach rodzina czy znajomi – że zawsze obchodzą go wyłącznie czytelnicy. Przy okazji ekranizacji ewidentnie złamał tę zasadę: bardziej liczyło się dlań to, co on sam myśli o tej konkretnej obsadzie, niż co oni mają do powiedzenia na ten temat. I jest to gorszy od zbrodni błąd, zadziwiający tym bardziej, że nie jest to pisarz, który – w oczekiwaniu na rozwój literackiej kariery – zajmował się handlem nieruchomościami, produkcją win czy kładzeniem asfaltu. Pracował w telewizji jako producent. Wszystkie tajniki robienia ekranizacji, to, jak się buduje sympatię widzów, jak ona potrafi ewoluować i od czego zależy, i jak często jest irracjonalna – powinien mieć obkute na cztery kopyta. Tymczasem – ewidentnie z chęci zbudowania maszynki zarabiającej dlań duże pieniądze, gdy już odłączy od kontaktu swój komputer, który mu służy do pisania – zachował się jak ostatni amator.
Niewykluczone, że jego świetny plan emerytalny posypał się na oczach całego świata. Bo że zbliża się finalny akord, Lee Child opowiada już od jakiegoś czasu, twierdząc, że zostały mu do napisania dwie, trzy książki. W ostatniej z nich Reacher umrze, wykrwawiając się na śmierć na podłodze motelowego pokoju gdzieś tam. „Reacher to szlachetny, zasłużony, wojenny rumak i powinien odejść z godnością, w wyniku ran bitewnych.” Gdy wydawca Childa zapowie publikację książki pt. „Die alone”, będzie to sygnał, że Reacher wplątał się w sytuację bez wyjścia i zapłaci za to cenę najwyższą. Trochę tak, jak sam Child, który powołał do życia bohatera wprost stworzonego do ekranizacji, z fizyczną aparycją, do której odpowiedni aktor jeszcze się nie narodził.
Odpowiedź na pytanie, czy seria będzie kontynuowana, nadejdzie dość szybko. Nieco dłużej poczekamy, by się przekonać, czy jedno medium ciągnie drugie także w dół. Dla wielu czytelników plakaty reklamujące film „Jack Reacher” z wizerunkiem Toma Cruise’a były ważną cezurą, czego Child chyba do dziś nie rozumie. Niejeden psioczył nie tylko na sam film i rzekomą chciwość pisarza, padały również deklaracje, że następnych książek nie kupią, bo to już nie będzie to samo. Możliwe, że to przejściowe emocje, ale aktualnie czytelnicy walą z wszystkich rzędów dział na obu burtach, że bez kija nie podchodź.
Kto sieje wiatr, zbiera bęcki od spadających z nieba krów i ciągników z siewnikiem.
koniec
« 1 2
21 stycznia 2013

Komentarze

21 I 2013   09:15:32

Ciekawy tekst, ale Kwintę grał jednak Jan Machulski.

21 I 2013   10:26:28

1. Uważam że Jason Statham do roli nadaje się jak najbardziej. Jedyny minus to włosy (lub ich brak). Tyle w kwestii aktorów, tu szekspirowski warsztat nie jest potrzebny.
2. Co do śmierci Reachera to z Childem jak z Conan-Doylem. Nie da się zabić tak złotonośnej kury. Zawsze się odrodzi.
3. Film pewnie okaże się przyzwoity ale jeżeli w każdej książce Reacher przedstawiany jest jako masywny, zaprawiony w walkach osiłek to lalusiowaty Cruise. No dajmy spokój. Reacher po botoksie ;P.

21 I 2013   10:28:05

"Taką kreację udźwignąć mógł tylko aktor dopasowany znakomicie, jak"...
..."do której odpowiedni aktor jeszcze się nie narodził"

Zupełnie nie zgadzam się z takim podejściem. Uważam, że mylisz skutek z przyczyną. Wilhelmi stał się uznany za dopasowanego do Dyzmy dopiero _po_ tym jak tę postać zagrał. Gdyby zagrał gorzej to zapomnielibyśmy o serialu i o jego postaci. Gdyby zagrał ktoś zupełnie inny miałby takie same szanse na sukces i na porażkę. I wtedy nie wyobrażalibyśmy sobie innego aktora niż X w tej roli. Albo też zapomnielibyśmy o przeciętniaku.

Tak samo z innymi postaciami wymienionymi w artykule i setkami nie wymienionych. Ba, w ogóle można sobie pofilozofować. Ile filmów byłoby wspominanych lepiej, gdyby inaczej obsadzić główne role. A nawet te znakomite role mogły być jeszcze lepsze. Kto powiedział, że Ford jest najlepszym Indianą, a może ktoś inny zagrałby jeszcze lepiej?

Cruise nie udźwignął postaci, to jasne. Ale uważam, że nie był od początku skazany na porażkę z powodu jakiegoś rzekomego niedopasowania. Po prostu nie dał rady jak tysiące aktorów w tysiącach ról przed nim.

21 I 2013   13:42:45

@Garm
Racja. Biję się w piersi za tę pomyłkę.

@Marchewa
No nie wiem, czy da się go odrodzić, jeśli Child nie wyrazi na to formalnej zgody - procesy o plagiat w tej sytuacji byłyby łatwizną. A czy wyrazi zgodę? Nie sądzę, szczerze powiedziawszy, ale to się zobaczy.

@Party
Racja, zarzut, że projektuję udane role wstecz, jest w 100% uzasadniony.

21 I 2013   15:39:25

"W U.S.A. (gdzie premiera była przed Bożym Narodzeniem) w premierowy, sobotni wieczór film zarobił 72.6 mln dolarów"

Co do przychodu, to chyba w sobotni wieczór film jednak nie zarobił aż 72,6 mln. Wówczas zwróciłby się w jeden dzień - nie byłoby mowy o porażce kasowej, czy wątpliwych sequelach. W pierwszy weekend (cały weekend) film zarobił coś koło 22 mln. Może chodzi o łączną kwotę przychodu - 72,6 mln do dnia dzisiejszego?

A co do postaci, to moim zdaniem Jim Caviezel w Person of Interest byłby dobrym wyborem na Reachera. Może ma inny kolor włosów i nie jest przypakowany (chociaż wzrostu ma prawie 1,9), ale jak oglądam ten serial, mam nieodparte wrażenie, że obserwuję Reachera w akcji. Zupełnie, jakby twórcy wzorowali się na książkach Childa.

Jeszcze odnośnie "Bad luck and trouble" - w Polsce ta ksiązka ma chyba tytuł "Elita zabójców".

21 I 2013   16:36:34

Fizycznie do roli pasowałby Dolph Lundgren (kawała chłopa i blondyn). Pytanie - jak by to wypadło aktorsko. Facet (Dolph) głupi nie jest, ale jak to tej pory to nie słynął z grania intelignetnych śledczych...

21 I 2013   22:30:02

@marcintpluczynski
Co mogę powiedzieć "kasa misiu, kasa". Sapkowski się łamie, Rowling się łamie to i Child się złamie a spadkobiercy złamią się na pewno. Dyskusja póki co jest akademicka i oby jak najdłużej ją pozostała.

@Jonek
Lubię Lundgrena ale to emploi tępego osiłka to jednak nie to. Standham to mój faworyt bo jest w idealnym wieku no i to mimo wszystko pierwszorzędny odtwórca ról zabijaków.

21 I 2013   23:26:15

@Jaxx
Racja. Pomyłka. W oryginale jest napisane "Through Sunday", więc raczej chodzi o summa summarum..

Co do Caviezela w "Person of Interest", to faktycznie wypada świetnie. Ale jemu pasuje ten elegancki, garniturowy styl, nie umiem powiedzieć, jak by się prezentował jako Reacher, w najtańszych ciuchach available. Poza tym nie jest przypakowany, a jednak skłaniałbym się ku temu, że to ważniejsze niż ten wzrost nawet.

A co do "Elita zabójców": wiem, że taki jest tytuł książki w polskim wydaniu i z dziką rozkoszą olałem to niewydarzone tłumaczenie.

@Jonek i Marchewa
Lundgren by wysiadł raczej aktorsko. Statham już prędzej.

22 I 2013   19:25:09

Kompletnie nie znam książki, wiec jakbyście mi nie napisali ze Jacek ma 2 metry to bym kompletnie nie wiedział.
Jako random widz film dla mnie był ok. Fajnie sie oglądało.
No i plus za Rosamunde Pike.

Może Tom Hardy ?? Jest kawał chłopa......

30 IV 2013   16:05:22

@marcintpluczynski @Marchewa
Dolph z piciem kawy, waleniem w gęby i nic-nie-mowieniem (Reacher said naothing.) da sobie rade. Standham? Chyba w peruce :>. Nie, ja go w tej roli nie widzę. aLe każdy ma swoje preferencje....

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Klasyka kina radzieckiego: Gdy miłość szczęścia nie daje…
Sebastian Chosiński

1 V 2024

W trzecim odcinku tadżyckiego miniserialu „Człowiek zmienia skórę” Bensiona Kimiagarowa doszło do fabularnego przesilenia. Wszystko, co mogło posypać się na budowie kanału – to się posypało. W czwartej odsłonie opowieści bohaterowie starają się więc przede wszystkim poskładać w jedno to, co jeszcze nadaje się do naprawienia – reputację, związek, plan do wykonania.

więcej »

Fallout: Odc. 5. Szczerość nie zawsze popłaca
Marcin Mroziuk

29 IV 2024

Brak Maximusa w poprzednim odcinku zostaje nam w znacznym stopniu zrekompensowany, bo teraz możemy obserwować jego perypetie z naprawdę dużym zainteresowaniem. Z kolei sporo do myślenia dają kolejne odkrycia, których Norm dokonuje w Kryptach 32 i 33.

więcej »

East Side Story: Ucz się (nieistniejących) języków!
Sebastian Chosiński

28 IV 2024

W czasie eksterminacji Żydów w czasie drugiej wojny światowej zdarzały się niezwykłe epizody, dzięki którym ludzie przeznaczeni na śmierć przeżywali. Czasami decydował o tym zwykły przypadek, niekiedy świadoma pomoc innych, to znów spryt i inteligencja ofiary. W przypadku „Poufnych lekcji perskiego” mamy do czynienia z każdym z tych elementów. Nie bez znaczenia jest fakt, że reżyserem filmu jest pochodzący z Ukrainy Żyd Wadim Perelman.

więcej »

Polecamy

Android starszej daty

Z filmu wyjęte:

Android starszej daty
— Jarosław Loretz

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja ogląda: Marzec 2014 (3)
— Sebastian Chosiński, Ewa Drab, Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Pościg z drągiem za pociągiem
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Krótko o filmach: Mission: Impossible - Fallout
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Zabili go, uciekł i skopał im tyłki
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja ogląda: Marzec 2014 (3)
— Sebastian Chosiński, Ewa Drab, Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Piosenki Wojciecha Młynarskiego
— Przemysław Ciura, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Marcin T.P. Łuczyński, Konrad Wągrowski

Wracaj, gdy masz do czego
— Marcin T.P. Łuczyński

Scenarzysta bez Wergiliusza
— Marcin T.P. Łuczyński

Psia tęsknota
— Marcin T.P. Łuczyński

Dym/nie-dym i polarne niedźwiedzie na tropikalnej wyspie
— Konrad Wągrowski, Jędrzej Burszta, Marcin T.P. Łuczyński, Karol Kućmierz

Zagraj to jeszcze raz, odtwarzaczu…
— Marcin T.P. Łuczyński

Panie Stanisławie, Mrogi Drożku!
— Marcin T.P. Łuczyński

Towarzyszka nudziarka
— Marcin T.P. Łuczyński

Filiżanki w zlewie
— Marcin T.P. Łuczyński

Wyobraźniewo
— Marcin T.P. Łuczyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.