Dziś Esensja ogląda kilka filmów festiwalowych z różnych stron świata.
Esensja ogląda: Wrzesień 2016 (2)
[ - recenzja]
Dziś Esensja ogląda kilka filmów festiwalowych z różnych stron świata.
Książę(2015, reż. Sam de Jong)
Sebastian Chosiński [60%]
Pełnometrażowy debiut reżysera Sama de Jonga (wcześniej zrealizował jedynie kilka krótkometrażówek) to ubiegłoroczny zdobywca Kryształowego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie (dla najlepszego obrazu w kategorii „Generation 14plus”). Dzieło Holendra świetnie wpisuje się we wciąż jeszcze (i pewnie długo) aktualną dyskusję na temat imigrantów, zwłaszcza zaś tych, którzy przybyli do Europy przed laty i zdążyli się już na Starym Kontynencie zakorzenić. Jednym z nich jest ojciec nastoletniego Ayouba (w tej roli Ayoub Elasri), który przybył do Holandii z Maroka; założył rodzinę, ale później jego małżeństwo rozpadło się, a on sam popadł w nałóg narkotykowy. Ayoub pozostał z matką Saskią (Elsie de Brauw) i przyrodnią siostrą Demi (Olivia Lonsdale). Chłopak większość czasu spędza z podobnymi sobie rówieśnikami, dziećmi imigrantów – Achrafem, Oussamą, Mo.
Marzą, by coś znaczyć w społeczeństwie, ale w porównaniu z szansami, jakie stoją przed młodymi Holendrami, są na pozycji z góry skazanej na porażkę. Nie dla nich są „białe” dziewczyny, jak na przykład Laura (Sigrid ten Napel), w której podkochuje się Ayoub. Jedyną szansą wybicia się i zdobycia szacunku na przedmieściu okazuje się współpraca z miejscowym dilerem narkotyków Kalpą (Freddie Tratlehner), ale to tak naprawdę droga w jedną stronę, na końcu której czai się tragedia. De Jong, wbrew poważnemu tematowi, stara się odcedzić ze swego obrazu mrok. Nie bez powodu, poza paroma scenami, historia rozgrywa się w świetle dziennym, na dodatek w promieniach palącego słońca. Chcąc jednocześnie zainteresować „Księciem” nastoletnich widzów, reżyser stosuje kilka zagrywek typowych dla kina młodzieżowego, w efekcie wieńczy swój film happy endem, który dorosłym może lekko pobrzmiewać fałszem, ale młodym zapewne wyda się jak najbardziej naturalny.
Historia strachu(2014, reż. Benjamín Naishtat)
Sebastian Chosiński [60%]
Zrealizowany przed dwoma laty film argentyńskiego reżysera Benjamína Naishtata, będący zresztą jeg pełnometrażowym debiutem, był prezentowany w Polsce – na festiwalu „Nowe Horyzonty”, gdzie wyróżniono go nawet nagrodą FIPRESCI. Do dystrybucji kinowej jednak nie trafił – i trudno się temu dziwić, ponieważ trudno byłoby liczyć w jego przypadku już nie tylko na olśniewający, ale jakikolwiek sukces frekwencyjny. Do powstania „Historii strachu” przyłożyli się producenci z kilku krajów – poza Argentyną byli to również Francuzi, Niemcy, Urugwajczycy i… Katarczycy. Dlaczego aż tylu? Trudno zrozumieć, ponieważ to obraz bardzo skromny, minimalistyczny w formie, pozbawiony gwiazd aktorskich. Miejscem akcji jest Argentyna po wielkim kryzysie ekonomicznym sprzed kilku lat, a głównym bohaterem – mniej więcej trzydziestoletni Carlos (gra go César Bordón, znany między innymi z thrillera „Kobieta bez głowy”), doglądający wielkiego parku na terenie prywatnego osiedla gdzieś na przedmieściach Buenos Aires.
„Historia strachu” nie ma linearnej fabuły. To raczej zlepek scenek, w których pojawiają się różne postaci, często tylko po to, by po kilku minutach zniknąć i nie zaistnieć więcej. Ta metoda została jednak wybrana przez Naishtata z pełną świadomością. Służy podkreśleniu rozpadających się więzów między ludźmi. Bohaterowie filmu żyją w permanentnym poczuciu niepewności, nie wiedzą, czego można spodziewać się po innych, najdrobniejsze zdarzenie, które nie zalicza się do rutyny dnia codziennego, wytrąca ich z psychicznej równowagi i rodzi trwogę. Wystarczy, że przez przypadek włączy się alarm w domu lub dzikie zwierze przegryzie druty w ogrodzeniu. Twórca umiejętnie podsyca nastrój grozy, gorzej, że później nic z tym nie robi – nie prowadzi do żadnego przesilenia. Więcej obiecuje, niż spełnia. W efekcie po jakimś czasie „Historia strachu” zaczyna nużyć i sprawia, że widz zadaje sobie pytanie: Po co ten film powstał?
Zaklinacz zamków(2014, reż. Natalia Smirnoff)
Sebastian Chosiński [60%]
Kolejny – po „Historii strachu” – film argentyński (tym razem współfinansowany przez producentów francuskich), który w symboliczny sposób odnosi się do kryzysu, w jakim kilkanaście lat temu pogrążył się kraj. Wyreżyserowała go, urodzona w Buenos Aires w 1972 roku, Natalia Smirnoff, dla której był to drugi obraz w karierze (zadebiutowała pięć lat wcześniej dramatem „Puzzle”). Akcja rozgrywa się w 2008 roku. Nad stolicą Argentyny rozsnuwa się wielka chmura dymu – nikt nie wie, skąd się wzięła, ale wszyscy odczuwają jej skutki, narzekają na złe samopoczucie, przytrafiają im się trudno wytłumaczalne sytuacje. Jak na przykład ślusarzowi Sebastianowi (w tej roli Esteban Lamothe, który w tym samym roku zagrał w obyczajowo-sportowym „Przybij piątkę”). Sebastian nie tylko prowadzi warsztat, ale od czasu do czasu wzywany jest także do domów. Podczas jednej z takich wizyt przytrafia mu się coś niezwykłego – wkładając klucz do naprawianego zamka, zyskuje dostęp do myśli gospodarza domu.
Z czasem staje się to dla niego normą. Mężczyzna poznaje więc głęboko skrywane tajemnice; z jednej strony obawia się tej wiedzy, z drugiej – pomaga osobom, które niechcący mogą wplątać się w kłopoty. Jak chociażby Daisy (Yosiria Huaripata), pracująca jako gospodyni imigrantka z Chile, którą przygarnia do siebie. W tym samym czasie Sebastian próbuje też ułożyć swoje relacje z Moniką (gra ją Erica Rivas, która pojawiła się w jednej z „Dzikich historii”), co okazuje się zresztą znacznie trudniejsze niż pomaganie obcym. Niemłody już mężczyzna, rozdarty między uczuciem do dwóch kobiet, nie potrafi postawić sprawy na ostrzu noża. Nie potrafi jednej z nich „odstawić” na boczny tor, zbyt silne jest w nim bowiem poczucie odpowiedzialności i świadomość przemijającego czasu, której skutkiem jest chociażby tęsknota za posiadaniem rodziny. Smirnoff przedstawiła gorzki, ale wcale nie dołujący, portret mężczyzny, który potrafi przeniknąć do myśli obcych ludzi, ale ze swoimi jest cały czas na bakier.
Margaret(2016, reż. Rebecca Daly)
Sebastian Chosiński [80%]
Zrealizowany w Dublinie w koprodukcji irlandzko-holendersko-luksemburskiej dramat psychologiczno-obyczajowy z życia samotnej kobiety po czterdziestce. Nominowany do głównej nagrody jury na tegorocznym festiwalu Sundance. Nie dostał jej wprawdzie, ale to w żaden sposób nie może wpłynąć na jego wysoką ocenę. Film wyszedł spod ręki dwóch kobiet – scenariusz napisały Glenn Montgomery i Rebecca Daly, wyreżyserowała natomiast ta druga (wcześniej obie pracowały już wspólnie nad dramatem „Po drugiej stronie snu” sprzed pięciu lat). Główną bohaterką jest tytułowa Margaret (w tej roli Australijka Rachel Griffiths, znana między innymi z „Blow” Teda Demme’a i „Przełęczy ocalonych” Mela Gibsona), która od lat nie potrafi ułożyć sobie życia. Od męża, Matta (gra go Michael McElhatton, kojarzony z obsady „Gry o tron”), odeszła krótko po narodzinach syna Patricka. Tym samym na jego wychowanie nie miała najmniejszego wpływu, tak naprawdę go nawet nie znała. Nie chciała znać.
Gdy poznajemy ją, znajduje się na kolejnym zakręcie życiowym; od Margaret odszedł właśnie Andrew, lokator, który wynajmował pokój w jej domu, a z którym miała romans. Na dodatek ni stąd, ni zowąd pojawia się Matt poszukujący piętnastoletniego Patricka, który zniknął z domu. Wkrótce dociera wiadomość o znalezieniu ciała chłopca. Ratunkiem dla pogrążonej w depresji kobiety staje się Joe – młody mężczyzna znaleziony przez nią pewnego dnia na ulicy. Nieprzytomnego i pobitego, zabiera do domu i oddaje mu do dyspozycji pokój, w którym mieszkał Andrew. Margaret roztacza nad nieznajomym opiekę, przenosząc na niego swe niespełnione uczucia macierzyńskie. Z czasem jednak ich relacje nabierają zupełnie innego charakteru, co irytuje szukającego po latach bliskości z eksżoną Matta. Film Daly to przede wszystkim przejmujący portret niemłodej kobiety pogrążonej w rozpaczy, która zdaje sobie sprawę, że w wyniku wcześniej popełnionych błędów życie przeciekło jej przez palce. Że walcząc o niezależność, straciła z oczu to, co najważniejsze. Czy teraz będzie w stanie odzyskać? Nie oczekujcie prostych odpowiedzi…