Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Niekoniecznie jasno pisane: Droga bez końca

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Przy okazji artykułu o „Yansie” wspomniałem pewną polską komiksową inicjatywę wydawniczą z końcówki lat osiemdziesiątych. „Komiks Fantastyka” był w tych czasach czymś absolutnie oszałamiającym i każdy trochę starszy polski fan historii obrazkowych dobrze wie o czym mowa. Początkowe numery cyklu, te jeszcze sprzed przemianowania go po prostu na „Komiks”, zdominowało trzech bohaterów: Funky Koval, Yans i ten najbardziej enigmatyczny i skomplikowany – Rork. Historia tajemniczego białowłosego jegomościa sięga 1978 roku.

Marcin Knyszyński

Niekoniecznie jasno pisane: Droga bez końca

Przy okazji artykułu o „Yansie” wspomniałem pewną polską komiksową inicjatywę wydawniczą z końcówki lat osiemdziesiątych. „Komiks Fantastyka” był w tych czasach czymś absolutnie oszałamiającym i każdy trochę starszy polski fan historii obrazkowych dobrze wie o czym mowa. Początkowe numery cyklu, te jeszcze sprzed przemianowania go po prostu na „Komiks”, zdominowało trzech bohaterów: Funky Koval, Yans i ten najbardziej enigmatyczny i skomplikowany – Rork. Historia tajemniczego białowłosego jegomościa sięga 1978 roku.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Wtedy to Andreas Martins, niemiecki scenarzysta i rysownik, napisał pierwszy, siedmiostronicowy odcinek dla słynnego magazynu „Tintin”. Ówczesny redaktor naczelny, André-Paul Duchâteau, ojciec rzeczonego „Yansa” (projekt był wówczas w powijakach i zaczynał się dopiero mgliście kształtować), postanowił dać szansę młodemu, dwudziestokilkuletniemu artyście ze Wschodnich Niemiec. „Rork” zadebiutował w sto sześćdziesiątym siódmym numerze „Tintina” króciutką opowieścią grozy zatytułowaną „Un siècle pour une maison”, znaną w Polsce jako „Stuletni dom”. Autor, który zaadaptował swoje imię do obowiązkowego w krajach frankofońskich pseudonimu artystycznego, publikował w „Tintinie” aż do roku 1982. Początkowo niepowiązane fabularnie opowiadania zaczęły w późniejszym okresie łączyć się w całość i tak naprawdę tylko dwa pierwsze są zupełnie niezależne i zamknięte (a Andreas i tak do nich nawiązuje w późniejszych częściach). Niestety po czternastym odcinku seria została zawieszona. Mistyczny, skomplikowany i bardzo niejednoznaczny „Rork” nie wzbudzał wielkiego zainteresowania czytelników „Tintina”.
Przełom nastąpił w 1984 roku, kiedy to belgijskie wydawnictwo „Le Lombard” zebrało wszystkie odcinki z „Tintina” i wydało je w dwóch albumach. „Fragmenty” i „Przejścia” wyszły krótko po sobie i okazało się, że rynek potrzebuje „Rorka”. Andreas mógł „ożywić” swego bohatera – z entuzjazmem rozpoczął prace nad kolejnymi przygodami, już świadomie nastawiając się na kolejne wydania albumowe i zdecydowaną ciągłość fabularną. Założenie było jedno – kolejne pięć tomów. Ani mniej, ani więcej. Powstała dzięki temu bardzo spójna historia, zakończona w roku 1993, do której Andreas dopisał jeszcze po dziewiętnastu latach swego rodzaju prequel, zatytułowany „Duchy”. „Rork” wrócił do Polski na początku dwudziestego pierwszego wieku za sprawą oficyny wydawniczej „Motopol – Twój komiks”. A w 2013 i 2014 roku wydawnictwo Sideca wydało dwa ekskluzywne tomy zbierające wszystkie historie z Rorkiem, jakie kiedykolwiek wyszły spod pióra Andreasa.
Kim jest Rork? Tego nie wie nikt, nawet sam zainteresowany. To wysoki, białowłosy mężczyzna o bliżej nieokreślonym wieku, ubrany zawsze w długi, łopoczący na wietrze, czarny płaszcz. Jego pochodzenie owiane jest tajemnicą, podobnie jak źródło jego niecodziennych umiejętności. Rork potrafi wpływać na umysły innych, opierać się psychicznym atakom, jest długowieczny i zna mnóstwo starożytnych pism dotyczących nauk tajemnych – i nie może się powstrzymać, gdy wzywa go Nieznane. Tak, Rork jest badaczem tajemnic rzeczywistości, która, kształtowana przez Andreasa Martensa, skrywa ich więcej niż moglibyśmy się spodziewać. Akcja komiksu osadzona jest na początku dwudziestego wieku – trzysta lat wcześniej, gdzieś w Nowej Anglii, miejscowy kowal i jego żona znaleźli pod drzwiami noworodka–podrzutka. Wychowali go oczywiście jak własnego syna, choć szybko okazało się, że przyjdzie czas, kiedy chłopiec będzie musiał odejść. Już w wieku kilku lat zaczął zadawać takie pytania, na które jego przybrani rodzice nie znali odpowiedzi – jego inteligencja i ciekawość świata przekroczyła wszelkie granice. Gdy Rork zapadł pewnego dnia na dziwną chorobę, dowiedział się, że oprócz dobrze znanego mu świata istnieją też inne, tak samo ważne i tak samo czekające na eksplorację. Chłopiec opuścił rodzinę i dołączył do tajemniczego, wędrownego nauczyciela Tenamara, który zdradził mu największy i najbardziej niebezpieczny sekret – Rork może zostać „wtajemniczony”, czyli wziąć udział w pewnym rytuale przejścia, po którym będzie w stanie podróżować między światami. Nie może jednak nadużywać tej umiejętności, ponieważ na jego życie mogą zacząć czyhać bliżej nieokreślone złe moce. Problem w tym, że podróże te wydają się być jedynym sposobem na poznanie prawdy o swoim pochodzeniu i przeszłości.
W początkowych odcinkach komiksu Rork żyje sobie w małym amerykańskim miasteczku Alien’s Point i bierze udział w pozornie niepowiązanych ze sobą wydarzeniach. Rozwiązuje zagadkę niepokojącego domostwa stojącego na brzegu urwiska; jest świadkiem odkrycia mogącego zniszczyć naszą planetę; egzorcyzmuje Ebenezera Awridge’a, dyrektora miejscowej biblioteki, opętanego przez „plamę z kosmosu”; znajduje bezimienną kobietę na skraju pustkowia emanującego nieznaną, groźną energią; odkrywa prawdziwe imię tejże kobiety (Deliah Darkthorn), jej niezwykłe moce i powiązania z Awridgem i ostatecznie wpada w zastawioną na nich w Nowym Jorku pułapkę. Umarł? Może został zawieszony między światami? Prywatny detektyw Raffington Event dostaje anonimowe zlecenie na rozwiązanie tej zagadki – od tej pory wszystkie luźne wątki zaczynają się w końcu przeplatać i na oczach czytelnika zaczyna powstawać wielce skomplikowana konstrukcja. Odwiedzamy wiele niesamowitych miejsc – cmentarzysko średniowiecznych katedr w amazońskiej dżungli, meksykańską wioskę w przeddzień magicznego rytuału, nowojorskie podziemia, kryjące wiele niebezpieczeństw, czy wreszcie statek kosmiczny ukryty pod lodem Arktyki. Poznajemy wielu ekscentrycznych bohaterów – prywatnego detektywa o pseudonimie „Koziorożec”, jego zabawnych asystentów i arcywroga o imieniu Mordor Gott, demony z innych wymiarów, wspomnianą już Deliah i jej córkę, podejrzanego naukowca Pedaqueta, pisarza Berniego Wrighta, naukowców-poszukiwaczy przygód, Yostę – mesjasza z Amazonii i wielu innych. Jesteśmy świadkami niezrozumiałych i niewytłumaczalnych zjawisk, a wszystko prowadzi nas do jednego celu – wyjaśnienia tajemnicy Rorka i wieloświatu, który jawi się jako wypierane, lecz prawdziwe oblicze rzeczywistości.
Rork z początku wydaje się być po prostu jej obserwatorem i zbieraczem informacji. Jego podejście do świata jest zawsze sceptyczne i zdroworozsądkowe – przeciwnie niż u większości reprezentantów naszego gatunku. „Ty i tobie współcześni zbyt szybko akceptujecie to, co widzicie. Wystarczy wiedzieć, co chcecie zobaczyć, aby wmówić wam cokolwiek!” – mówi Rork. Podobne podejście reprezentuje detektyw Koziorożec – astrolog nie wierzący w astrologię. Liczy się u niego tylko logika, racjonalne wnioskowanie i studium charakteru adwersarza. Sam przyznaje, że fajnie „byłoby być tajemnicą”, tylko, że to absolutnie do niczego nie prowadzi. Rork dociera do coraz większych sekretów i niczym bohaterowie Howarda Phillipsa Lovecrafta, którymi również w większości przypadków byli ludzie racjonalni, podważa obecny stan wiedzy o rzeczywistości w sposób nieodwracalny. Jest to niebywale niebezpieczne – tak zdobytej wiedzy nie można już odrzucić, traktować z przymrużeniem oka lub brać w nawias jak ma to miejsce w przypadku interpretacji świata drogą mistyki, religii czy filozofii. Rork okazuje się zatem największym zagrożeniem dla całego multiświata Andreasa – kosmiczna rasa zwana „Kłamcami z Vree” boi się destabilizacji całego uniwersum i chce powstrzymać bohatera. W przeciwieństwie jednak do protagonistów Lovecrafta, Rork nie popada w obłęd po konfrontacji z prawdziwą naturą Nieznanego. Być może dlatego, że tak naprawdę nigdy go do końca nie poznaje – podąża tylko przez kolejne przejścia, otrzymuje coraz to nowe przybliżenia poszukiwanego rozwiązania, ale nigdy do niego samego nie dociera. Droga jest ważniejsza od celu, pytania są ważniejsze niż odpowiedzi.
Zdobywanie wiedzy o świecie zewnętrznym to jedno – ważna jest też prawda o świecie wewnętrznym. U Andreasa jedno z drugim jest nierozerwalnie związane. Te drugie poszukiwania są o wiele trudniejsze, ponieważ nie wystarczy być tylko obserwatorem. „Będę musiał opuścić swoje miejsce widza” – mówi Rork na początku piątego tomu i postanawia aktywnie włączyć się do akcji. „Rzucanie się na ślepo w wir nieprzewidywalnych perypetii, tak z czystej ciekawości”, skutkuje coraz częściej nie tylko rejestrowaniem, ale i zmienianiem rzeczywistości. W świecie Andreasa polega to znowu na ciągłych rytuałach przejścia, forsowaniu kolejnych wrót – ba, nawet pierwsze pojawienie się Rorka-niemowlaka wiąże się z przekroczeniem drzwi do domu kowala z Nowej Anglii. Droga bez jasno wytyczonego celu staje się całym sensem egzystencji, a zadawanie pytań – znowu – kluczowe. Nauczyciel Tenamar uspokaja małego Rorka: „Spokojnie! Jest zawsze tyle odpowiedzi, ile pytań!”. „Nie! Jest zawsze o jedno pytanie więcej!” – ripostuje uczeń, który wie, że każda odpowiedź rodzi kolejne pytania i nadaje sens życiu bohatera. Zresztą nie tylko – tu chodzi też o całą komiksową twórczość Andreasa i jego pomysł na grę z czytelnikiem.
1 2 »

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedzielny krytyk komiksów: Śrubełek? Głowadzik?
Marcin Osuch

28 IV 2024

Każdy smok ma swój słaby punkt ukryty pod którąś z łusek. Tak było ze Smaugiem z „Hobbita”, tak było też ze smokiem z przygód Jonki, Jonka i Kleksa. A że w przypadku tego drugiego chodziło o wentyl do pompki? Na tym polegał urok komiksów Szarloty Pawel.

więcej »

Niekoniecznie jasno pisane: Jedenaście lat Sodomy
Marcin Knyszyński

21 IV 2024

Większość komiksów Alejandro Jodorowsky’ego to całkowita fikcja i niczym nieskrępowana, rozbuchana fantastyka. Tym razem jednak zajmiemy się jednym z jego komiksów historycznych albo może „historycznych” – fabuła czteroczęściowej serii „Borgia” oparta jest bowiem na faktycznych postaciach i wydarzeniach, ale potraktowanych z dość dużą dezynwolturą.

więcej »

Komiksowe Top 10: Marzec 2024
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

17 IV 2024

W 24 zestawieniu najlepiej sprzedających się komiksów, opracowanym we współpracy z księgarnią Centrum Komiksu, czas się cofnął. Na liście znalazły się bowiem całkiem nowe przygody pewnych walecznych wojów z Mirmiłowa i ich smoka… Ale, o dziwo, nie na pierwszym miejscu.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Po komiks marsz: Sierpień 2021
— Esensja Komiks

Nie przegap: Luty 2021
— Esensja

Człowiek po przejściach
— Paweł Ciołkiewicz

Po komiks marsz: Grudzień 2020
— Esensja Komiks

Prezenty świąteczne 2020: Komiksy
— Esensja Komiks

Po komiks marsz: Styczeń 2014
— Esensja

Z tego cyklu

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Tegoż twórcy

Nadchodzi Armagedon
— Maciej Jasiński

Krótko o komiksach: Andreas stonowany
— Marcin Knyszyński

Krótko o komiksach: Andreas enigmatyczny
— Marcin Knyszyński

Andreas totalny
— Marcin Knyszyński

Człowiek po przejściach
— Paweł Ciołkiewicz

Prawdziwy detektyw
— Paweł Ciołkiewicz

Grzechy ojców
— Paweł Ciołkiewicz

Gdzie przeszłość miesza się z teraźniejszością…
— Sebastian Chosiński

Conan Mnemonic
— Jakub Gałka

Wahania mocy
— Jakub Gałka

Tegoż autora

Beznadziejna piątka
— Marcin Knyszyński

Oto koniec znanego nam świata
— Marcin Knyszyński

Po komiks marsz: Kwiecień 2024
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

Miecze i sandały
— Marcin Knyszyński

Z rodzynkami, czy bez?
— Marcin Knyszyński

Hola, hola, panie Straczynski!
— Marcin Knyszyński

Żadna dziura nie jest dość głęboka
— Marcin Knyszyński

Uczta ekstremalna
— Marcin Knyszyński

Straczynski Odnowiciel
— Marcin Knyszyński

Cztery wywiady, coś tam pomiędzy i pogrzeb
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.