Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 3 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Arne Bellstorf
‹Baby’s in black›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBaby’s in black
Tytuł oryginalnyBaby’s in black
Scenariusz
Data wydanialipiec 2012
RysunkiArne Bellstorf
Wydawca Kultura Gniewu
Gatunekobyczajowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

The Beatles w dzielnicy „czerwonych latarni”
[Arne Bellstorf „Baby’s in black” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Baby’s in Black” to komiksowa wersja opowieści o początkach kariery najsłynniejszego rockowego bandu wszech czasów – czwórki z Liverpoolu. Z tą różnicą, że obejmuje okres, gdy… a) zespół grywał w nocnych klubach Hamburga, b) było ich jeszcze pięciu, c) jeden z piątki, Stuart Sutcliffe, bardziej niż graniem muzyki zainteresowany był młodą niemiecką fotograficzką Astrid Kirchherr. Brzmi znajomo? Dla tych, którzy oglądali w połowie lat 90. XX wieku film „Backbeat” na pewno.

Sebastian Chosiński

The Beatles w dzielnicy „czerwonych latarni”
[Arne Bellstorf „Baby’s in black” - recenzja]

„Baby’s in Black” to komiksowa wersja opowieści o początkach kariery najsłynniejszego rockowego bandu wszech czasów – czwórki z Liverpoolu. Z tą różnicą, że obejmuje okres, gdy… a) zespół grywał w nocnych klubach Hamburga, b) było ich jeszcze pięciu, c) jeden z piątki, Stuart Sutcliffe, bardziej niż graniem muzyki zainteresowany był młodą niemiecką fotograficzką Astrid Kirchherr. Brzmi znajomo? Dla tych, którzy oglądali w połowie lat 90. XX wieku film „Backbeat” na pewno.

Arne Bellstorf
‹Baby’s in black›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBaby’s in black
Tytuł oryginalnyBaby’s in black
Scenariusz
Data wydanialipiec 2012
RysunkiArne Bellstorf
Wydawca Kultura Gniewu
Gatunekobyczajowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Zacznijmy od filmu, nie komiksu. Prawdę mówiąc, od strony fabularnej niewiele oba dzieła różni – opowiadają bowiem dokładnie o tym samym hamburskim okresie dziejów The Beatles, za podstawę mając romans ówczesnego basisty grupy i najbliższego przyjaciela Johna Lennona, Stuarta Sutcliffe’a, z młodą niemiecką artystką-fotograficzką Astrid Kirchherr. Film – wyprodukowany przez Brytyjczyków do spółki z Niemcami w 1994 roku – podpisał debiutujący wtedy w pełnym metrażu Iain Softley, a główne role zagrali Stephen Dorff (Stu), Sheryl Lee (Astrid) oraz Ian Hart (Lennon). Wielkim – i nieprzemijającym – atutem tego obrazu była fantastyczna ścieżka dźwiękowa. Ciekawa o tyle, że ogniście rockandrollowe piosenki z ówczesnego repertuaru The Beatles wykonywała supergrupa złożona z wielkich gwiazd amerykańskiego rocka pierwszej połowy lat 90. ubiegłego wieku; dość powiedzieć, że znaleźli się w niej między innymi muzycy tego formatu, co basista Mike Mills (na co dzień R.E.M.), perkusista Dave Grohl (niegdyś Nirvana, potem Foo Fighters), gitarzysta Thurston Moore (z Sonic Youth) oraz wokaliści Greg Dulli (The Afghan Whigs) i Dave Pirner (Soul Asylum). I co najważniejsze – muzyka nie stanowiła jedynie wypełniacza tła, była jednym z głównych bohaterów całej historii. Arne Bellstorf, tworząc swój komiks, nie mógł oczywiście skorzystać z tego medium. Nacisk położył więc przede wszystkim na kreację głównych postaci, starając się najgłębiej, jak się da, wniknąć w ich psychikę – przedstawić zawirowania życiowe, perypetie uczuciowe, w końcu – ambicje artystyczne i marzenia.
Arne Bellstorf (rocznik 1979) urodził się w niewielkim miasteczku Dannenberg w Dolnej Saksonii; swoje dorosłe życie związał jednak z Hamburgiem – tam ukończył studia na Wydziale Projektowania Wyższej Szkoły Nauk Stosowanych, tam obecnie mieszka i pracuje. Jego pracą dyplomową był, opowiadający o szkolnej miłości Christopha i Miriam, komiks „Piekło, niebo” (2005), w Polsce wydany przez Kulturę Gniewu w 2008 roku. Od zakończenia studiów Bellstorf pracuje jako niezależny grafik i autor komiksów; dostarcza prace do wielu czasopism, ma również stałą rubrykę w wysokonakładowym berlińskim dzienniku konserwatywno-liberalnym „Der Tagesspiegel”. Jako mieszkaniec Hamburga niejeden raz musiał słyszeć opowieści o kilkunastu miesiącach spędzonych w tym portowym mieście Republiki Federalnej Niemiec przez stukających dopiero do bram kariery młodzieńców z The Beatles. Całkiem prawdopodobne, że pod ich wpływem, jednocześnie zainspirowany filmem „Backbeat”, zdecydował się odnaleźć 70-letnią Astrid Kirchherr i z jej wspomnień stworzyć scenariusz do „Baby’s in Black”. Komiks ukazał się w ojczyźnie autora przed trzema laty, po czym szybko został przetłumaczony na angielski, duński, holenderski, włoski i francuski; przed kilkoma tygodniami – ponownie nakładem Kultury Gniewu – pojawiła się w sprzedaży jego polska edycja.
Akcja rozpoczyna się w październiku 1960 roku. Pewnej jesiennej nocy do drzwi mieszkania Astrid Kirchherr puka jej przyjaciel, a do niedawna jeszcze kochanek, Klaus Voorman – artysta-grafik, w przyszłości także muzyk powiązany między innymi z Johnem Lennonem i Plastic Ono Band oraz z Manfredem Mannem – i niezwykle przejęty opowiada o swoim odkryciu. Wieczorem wybrał się do kina, ale nie dotrwał do końca kiepskiego filmu; włóczył się później po hamburskiej dzielnicy „czerwonych latarni”, w okolicy ulicy Reeperbahn, gdzie trafił do podrzędnego nocnego klubu. Przyciągnęła go tam wyraźnie słyszalna przez otwarte drzwi głośna i jazgotliwa muzyka. Wszedłszy do środka, przysiadł przy stoliku, zamówił piwo i czekał na kolejnego wykonawcę. Po chwili na scenę wyszło pięciu „zawadiackich” młodzieńców – wśród nich wyglądający jak James Dean gitarzysta basowy – którzy dali taki show, że Voorman, kompletnie oniemiały, musiał słuchać ich na stojąco. Po występie zaś, będąc pod kolosalnym wrażeniem, udał się prosto do Astrid, by nie tylko podzielić się wrażeniami, ale również – zaprosić ją na koncert. Co nie okazuje się wcale takie proste; panna Kirchherr to bowiem – mimo że mamy już początek lat 60. XX wieku i rewolucję seksualną za pasem – nobliwa dziewczyna. Mimo to ulega namowom swego ekskochanka i następnej nocy pojawia się wraz z nim w pełnym „chuliganów, marynarzy i opryszków” klubie Kaiserkeller. Podobnie jak Klaus, także Astrid jest zauroczona nieokrzesanymi Anglikami i także jej wpada w oko ten, który wygląda jak James Dean.
Z biegiem czasu, wraz z kolejnymi wizytami w Kaiserkeller, coraz bardziej ośmielony Voorman znajduje w sobie odwagę, by zagadać muzyków. Za jego pośrednictwem poznaje ich również panna Kirchherr. Zaskakuje ją fakt, że ci niepokorni rockandrollowcy – chodzi tu przede wszystkim o Stuarta Sutcliffe’a i Johna Lennona – mają za sobą kilka semestrów na Akademii Sztuk Pięknych (precyzyjniej: w Liverpool Art College). Że zafascynowani są kulturą francuską – literaturą, muzyką, filozofią. Że czytają i analizują dzieła Jean-Paula Sartre’a i Alberta Camusa. Astrid patrzy na nich jednak nie tylko jak młoda kobieta na swoich rówieśników, ale również jak artysta-fotografik na potencjalnych modeli; stąd pomysł, by zrobić im zdjęcia – zupełnie inne jednak od tych, które wypełniały łamy pism muzycznych. W plenerze, w czarnych skórach, z instrumentami w rękach. Fotografie przypadają do gustu nie tylko muzykom, ale także pracodawcy – a do niedawna jeszcze nauczycielowi – Kirchherr, fotografikowi Reinhartowi Wolfowi. Z czasem między Astrid a tym z Beatlesów, który wygląda jak James Dean, czyli Stu Sutcliffe’em, rodzi się uczucie. Prawdziwie głębokie, opierające się nie tylko na fascynacji seksualnej (co w tym wieku byłoby rzeczą najzupełniej zrozumiałą), ale głównie – oczarowaniu intelektualnym. Pochodząc z zupełnie innych środowisk, mówiąc różnymi językami – Astrid praktycznie nie zna angielskiego, Stu w ogóle nie mówi po niemiecku – długo muszą uczyć się siebie nawzajem. Ona, podobnie jak jej matka, wzrusza się przy muzyce Mozarta i piosenkach Juliette Greco, on – chłopak z przedmieść Liverpoolu – wychował się na rock and rollach Chucka Berry’ego, Little Richarda, Elvisa Presleya i Buddy’ego Holly’ego, o których ona do tej pory w ogóle nie słyszała. Ale przecież nie od parady ukuto powiedzenie, że prawdziwa miłość potrafi przenosić góry…
Bellstorf opowiada swoją historię w sposób bardzo wyważony, z ogromnym szacunkiem dla bohaterów. Dzięki temu, mimo mroku, który spowija losy Stuarta i Astrid, podkreślonego dodatkowo symbolicznym tytułem i czarno-białymi rysunkami, jest to opowieść pełna ciepła i nadziei. Jakby autor z góry założył sobie, że nie ma najmniejszego zamiaru szokować i że tym samym pominie ekscesy, które towarzyszyły występom The Beatles w hamburskich klubach (a które Softley przedstawił częściowo w „Backbeat”). Być może taka właśnie była umowa Bellstorfa z Astrid Kirchherr. Nawet jeżeli w jakiś sposób zubaża to tło obyczajowe całej historii, nie wpływa w najmniejszym stopniu na obniżenie wartości dzieła. Zabieg autora sprawił co najwyżej tyle, że „Baby’s in Black” w większym stopniu, niż mogło być, stało się komiksowym melodramatem – ponurą baśnią o wielkiej, niespełnionej miłości, której na drodze stanął przekorny Los, tragiczne Fatum. Astrid na kartach komiksu Bellstorfa to osoba cechująca się nieśmiałością, ale potrafiąca dążyć do wyznaczonego celu i świadoma tego, co chce osiągnąć w życiu, nie tylko jako kobieta, ale również artystka; Stu z kolei – młodszy od swojej niemieckiej przyjaciółki o dwa lata – to prawdziwie zagubiona i rozdarta dusza. Między fascynacją rock and rollem a zamiłowaniem do malarstwa. Między przyjaźnią z Johnem Lennonem a uczuciem do Kirchherr. Zdając sobie sprawę, że wszystkiego pogodzić się nie da, Sutcliffe podejmuje decyzje, które odmieniają jego życie i które jednocześnie, choć jedynie pośrednio, wpływają na karierę The Beatles. Rozstanie z kolegami z zespołu odbywa się, jeśli wierzyć komiksowi, w przyjaznych okolicznościach (film Softleya przedstawia ten epizod nieco mniej koncyliacyjnie). Ba! nawet po odejściu z kapeli Stuart kibicuje kumplom i cieszy się z ich każdego, choćby najdrobniejszego sukcesu. Choć nie będzie mu, niestety, dane stać się świadkiem wybuchu Beatlemanii, której początek datuje się na jesień 1963 roku. Sutcliffe spoczywał już wtedy od półtora roku w grobie.
Od strony graficznej „Baby’s in Black” to dzieło ascetyczne w formie. Zawieszone gdzieś pośrodku pomiędzy klasycznym komiksem realistycznym a awangardą. Bellstorf skupia się głównie na przedstawianiu tego, co znajduje się na pierwszym planie, drugi wypełniając głównie czarnymi bądź białymi plamami; często posługuje się przy tym wyrazistymi pociągnięciami ołówka. Niestety, niekiedy mało różnicuje twarze (zwłaszcza Beatlesów), co może nastręczać czytelnikowi problemów z rozpoznaniem poszczególnych muzyków. Wspomnieć należy również o tym, że polski wydawca zdecydował się na zabieg, który może wydać się jeśli nie kontrowersyjny, to przynajmniej denerwujący dla tych – jak Astrid Kirchherr na początku znajomości ze Stuartem Sutcliffe’em – nie znających w odpowiednim stopniu mowy Szekspira. Otóż wszystkie dialogi w języku angielskim pozostały w „chmurkach” nieprzetłumaczone; polskie wersje umieszczono dopiero na końcu albumu. Ale może dzięki temu ktoś doszlifuje swój angielski.
koniec
14 listopada 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Krótko o komiksach: Zimno i do Wrót Baldura daleko
Miłosz Cybowski

1 V 2024

Kolejna zmiana rysownika przy zachowaniu scenarzysty nie wychodzi temu cyklowi na dobre. Netho Diaz sprawdza się świetnie, ale strona graficzna „Furii lodowego giganta” nie przystaje za bardzo do fabuły stworzonej przez Jima Zuba.

więcej »

Włoski Kurosawa
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

30 IV 2024

W latach 90. tryumfy święciły seriale anime z włoskim dubbingiem prezentowane w stacji Polonia 1. Jednak połączenie kultur ojczyzny sushi oraz ojczyzny pizzy nie zawsze musi wypadać tak kuriozalnie, czego dowodzi szósty tom antologii „Toppi. Kolekcja” pod tytułem „Japonia”.

więcej »

Kraina bez gwiazd
Marcin Osuch

29 IV 2024

Wydana nakładem oficyny Lost in Time „Arka” to udany miks twardego SF z elementami horroru i socjologicznego thrillera. Początek jest bardzo dobry i na szczęście nie najgorsze jest zakończenie.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Pomiędzy piekłem a niebem
— Daniel Gizicki

Tegoż autora

W starym domu nie straszy
— Sebastian Chosiński

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.