Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Hergé
‹Przygody TinTina #24: TinTin i Alph-Art›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPrzygody TinTina #24: TinTin i Alph-Art
Scenariusz
RysunkiHergé
Wydawca Egmont
CyklPrzygody Tintina
Cena24,99
Gatunekprzygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Tintin nienarysowany
[Hergé „Przygody TinTina #24: TinTin i Alph-Art” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Tintin i Alph-Art”, ostatni album z przygodami młodego reportera, nie jest klasycznym komiksem. To znaczy miał być takim, niestety twórcy zabrakło już czasu.

Marcin Osuch

Tintin nienarysowany
[Hergé „Przygody TinTina #24: TinTin i Alph-Art” - recenzja]

„Tintin i Alph-Art”, ostatni album z przygodami młodego reportera, nie jest klasycznym komiksem. To znaczy miał być takim, niestety twórcy zabrakło już czasu.

Hergé
‹Przygody TinTina #24: TinTin i Alph-Art›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPrzygody TinTina #24: TinTin i Alph-Art
Scenariusz
RysunkiHergé
Wydawca Egmont
CyklPrzygody Tintina
Cena24,99
Gatunekprzygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Georges Prosper Remi (posługujący się pseudonimem twórczym Hergé) rozpoczął prace nad dwudziestym czwartym albumem cyklu jeszcze w roku 1978. Ze względów zdrowotnych (twórca miał już 71 lat) historia powstawała bardzo powoli. Przygotował scenariusz, szkice oraz plansze próbne ale jego śmierć w marcu 1983 uniemożliwiła dokończenie albumu. Jego kolega, Bob de Moor (Robert Frans Marie de Moon) zaproponował dokończenie całości tak aby umożliwić wydanie pełnowartościowego komiksu. Miało to o tyle sens, że de Moor współpracował z Hergé’m przy niektórych odcinkach „Tintina”. Jednak wdowa po Hergé’m, Fanny Vlamynck, początkowo zaakceptowawszy pomysł, ostatecznie zmieniła decyzję powołując się na wolę męża, który nie chciał aby po jego śmierci ktokolwiek kontynuował jego dzieło. W 1986 roku wydawnictwo Casterman, wybrawszy część materiałów roboczych, wydało historię w formie albumu.
Jako zamykający cały cykl na naszym rynku album ten wydał Egmont. Czytelnik otrzymuje scenariusz uzupełniony szkicami kolejnych plansz. Intrygę rozkręca niezawodny kapitan Baryłka. Powiadomiony o rychłej wizycie Bianki Castafiore opuszcza zamek w Księżomłynie aby uniknąć spotkania z nielubianą przez niego śpiewaczką. Jak to w „Tintinie” bywa oczywiście Baryłka nadziewa się na nią na ulicy i daje nura w najbliższe drzwi. Okazuje się, że są to drzwi do galerii sztuki. Tam oczywiście spotyka madame Castafiore oraz poznaje Fourcarta, właściciela galerii i Ramó Nasha artysty będącego przedstawicielem nurtu alph-art (postać, która będzie odgrywać istotną rolę w dalszej części historii). Fourcart, dowiedziawszy się, że Baryłka to przyjaciel Tintina wyraża chęć ochotę spotkania z młodym reporterem. Ma mu coś ciekawego do opowiedzenia. Później sprawy dramatycznie przyspieszają. Zaczyna się od pozornie niezwiązanej z niczym informacji o zaginięciu w trakcie rejsu znanego rzeczoznawcy sztuki Jacquesa Monastira. Na drugi dzień ginie w wypadku Fourcart, jeszcze przed umówionym spotkaniem z Tintinem. A ten ostatni ledwo uchodzi z życiem z serii zamachów. Poturbowany, niczym feniks z popiołów podnosi się, ucieka ze szpitala i rusza wraz z Baryłką i Milusiem tropem potencjalnych złoczyńców na wysepkę nieopodal Neapolu. Tam dochodzimy do punktu kulminacyjnego, który… no właśnie, który kończy całą historię. Oczywiście kończy nie dlatego, że taki był zamysł autora ale dlatego, że ten ostatni zmarł. Trzeba przyznać, że ostatni obrazek przedstawiający Tintina prowadzonego na egzekucję zestawiony z odejściem Hergé’a zmusza czytelnika do refleksji. Był jednocześnie pożywką dla „tintinologów” twierdzących, że autor tworzył ten komiks z założeniem, że uśmierci w nim swego bohatera. Trochę to naciągane bo podobnych sytuacji w poprzednich dwudziestu trzech albumach było wiele i raczej należy je traktować jako naturalny element historii o wścibskim reporterze. Bo tak naprawdę to „Tintin i Alph-Art” nie odbiega niczym szczególnym od wcześniejszych historii. Tintin jest bystrym Tintinem, Baryłka jak zwykle raczej nierozgarnięty podobniej jak Bianka Castafiore. Wszystko i wszyscy są na swoim miejscu. Jedynie czytelnik przyzwyczajony do czystej kreski Hergé’a może mieć pewien problem z odbiorem szkiców plansz. Jeszcze kilka pierwszych z nich sprawiają wrażenie gotowych do pociągnięcia tuszem ale pozostałe to ewidentnie rysunki koncepcyjne. Jako całość dają niesamowitą okazję „dotknięcia” procesu tworzenia komiksu.
A skąd w ogóle u Hergé taki pomysł na przygody Tintina? Ponoć, gdy zaczął wchodzić w sędziwy wiek Remi chciał odejść od wizerunku popkulturowego twórcy komiksów na rzecz sztuki bardziej, jego zdaniem ambitnej. Może „Tintin i Alphe-Art” był właśnie wyrazem tych marzeń?
koniec
24 listopada 2017

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zupełnie jak nie trykoty
Dagmara Trembicka-Brzozowska

28 IV 2024

Ten album to taka „przejściówka” – rozpoczyna się sceną z „Wojen nieskończoności”, a akcja znajduje się najwyraźniej gdzieś przed albumem „King In Black”, w Polsce jak na razie nie wydanym, oraz późniejszymi komiksami m.in. z cyklu „Wojna światów” czy z Thorem w roli głównej. I jakkolwiek fabuła jest dość przeciętna, to jednak jest w „Czarnym” parę rzeczy wartych zobaczenia.

więcej »

Palec z artretyzmem na cynglu
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

27 IV 2024

„Torpedo 1972” to powrót po latach Luca Torelliego, niegdyś twardziela i zabijaki, a dziś… w sumie też zabijaki, ale o wiele bardziej zramolałego.

więcej »

Holmes w tunelu czasoprzestrzennym
Maciej Jasiński

26 IV 2024

„Sherlock Holmes Society” to popkulturowy miszmasz, w którym mieliśmy w jednej historii zombie, Kubę Rozpruwacza, pana Hyde’a i wiele różnych innych motywów. Czwarty album serii domykał większość wątków, dlatego ostatnie dwa albumy to jakby nowe otwarcie. A skoro tak, to autorzy postanowili przebić to, co już było. Nic więc dziwnego, że piąta część rozpoczyna się od wybuchu bomby atomowej w samym centrum Birmingham.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Zmiana kursu
— Marcin Knyszyński

Ku lepszemu
— Marcin Knyszyński

Grzechy młodości
— Marcin Knyszyński

Tintin przerysowany
— Marcin Osuch

Tintin nieprzerysowany
— Marcin Osuch

Tintin zakazany
— Marcin Osuch

Najlepszy, zdecydowanie najlepszy
— Marcin Osuch

Powrót superbohatera
— Marcin Osuch

Piętnaście lat przed Armstrongiem
— Marcin Osuch

Widziałem kondora cień
— Marcin Osuch

Tegoż autora

Uczmy się języków!
— Marcin Osuch

„Szalony Kojot” przez dwie chmury?
— Marcin Osuch

Aparat, góry, człowiek
— Marcin Osuch

Niech prezydent się tym zajmie
— Marcin Osuch

Ratunek czy porwanie?
— Marcin Osuch

Zatrzymane w słowach
— Marcin Osuch

Broń i pieniądze
— Marcin Osuch

Tylko wkrętacza brakuje
— Marcin Osuch

Pożegnanie
— Marcin Osuch

Ten komiks nieco więcej obiecuje niż daje
— Marcin Osuch

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.