Festiwal Agathy Christie, związany ze stuleciem jej literackiego debiutu, trwa. Z tej okazji pojawiają się na naszym rynku nie tylko nowe wydania klasycznych powieści brytyjskiej autorki, ale także ich adaptacje komiksowe. Jedną z wydanych przed paroma miesiącami jest „Śmierć na Nilu” – wielowątkowa historia zbrodni, jaką stara się rozwikłać niezawodny Herkules Poirot.
Niebezpiecznie być milionerką
[Isabelle Bottier, Damien Callixte „Agatha Christie: Herkules Poirot. Śmierć na Nilu” - recenzja]
Festiwal Agathy Christie, związany ze stuleciem jej literackiego debiutu, trwa. Z tej okazji pojawiają się na naszym rynku nie tylko nowe wydania klasycznych powieści brytyjskiej autorki, ale także ich adaptacje komiksowe. Jedną z wydanych przed paroma miesiącami jest „Śmierć na Nilu” – wielowątkowa historia zbrodni, jaką stara się rozwikłać niezawodny Herkules Poirot.
Isabelle Bottier, Damien Callixte
‹Agatha Christie: Herkules Poirot. Śmierć na Nilu›
To trzecie dziełko tej podserii (a piąte w ogóle), jakie ukazało się w Polsce z okazji stulecia literackiego debiutu światowej „mistrzyni zbrodni”. Publikację opowieści ze słynnym belgijskim detektywem w roli głównej rozpoczęto od rysunkowej adaptacji powieści „
Morderstwo w Orient Expressie”, potem Egmont wydał – za jednym zamachem – „Tajemniczą historię w Styles” i właśnie „Śmierć na Nilu”. W obu przypadkach, co na pewno spodoba się purystom, mamy do czynienia z zaskakująco wiernymi komiksowymi wersjami książek. Czego na przykład nie można było powiedzieć o „
Nocy w bibliotece” z panną Marple w roli głównej…
„Śmierć na Nilu” ukazała się oryginalnie w 1937 roku, kiedy Christie była już legendą literatury kryminalnej, stawianą w jednym rzędzie z takimi tuzami, jak Arthur Conan Doyle czy Edgar Wallace. Popularność powieści utrzymywała się przez lata, a wpływ na to miała również jej najsłynniejsza kinowa ekranizacja – autorstwa Johna Guillermina – zrealizowana pod koniec lat 70. ubiegłego wieku. Warto przywołać ją w kontekście omawianego komiksu chociażby dlatego, że twórca jego strony graficznej – francuski rysownik Damien Schmitz (ukrywający się pod pseudonimem artystycznym Callixte) – wzorował postaci na aktorach występujących w filmie. I nie chodzi jedynie o niezwykle podobnego do Petera Ustinova Herkulesa Poirot.
Scenarzystką „Śmierci na Nilu” jest Isabelle Bottier, która do tej pory niewiele miała wspólnego z pracami dla dorosłych czytelników. Popularność przyniosły jej bowiem przede wszystkim młodzieżowe, dziewczyńskie opowieści pokroju „Cassandra” (2017-2018) czy „Zatańcz ze mną” (2018-2020). Można więc było mieć pewne obawy, jak poradzi sobie z klasyką literatury detektywistycznej, tym bardziej że powieść Christie, choć zachowująca zasady jedności miejsca, czasu i akcji, jest nad wyraz skomplikowana i wielowątkowa. Na szczęście Bottier umiejętnie rozpisała fabułę książki na czynniki pierwsze, wyłowiła z niej to, co najistotniejsze, po czym oddała w ręce Schmitza, który z równym talentem dopełnił dzieła. W efekcie „Śmierć na Nilu” wzniosła się o jeden poziom jakościowy wyżej niż na przykład wspomniana powyżej „Tajemnicza historia w Styles”.
Jest rok 1937. Panna Linnet Ridgeway – córka milionera, który dorobił się majątku w czasach Wielkiego Kryzysu, doprowadzając do upadłości swoich konkurentów i wykupując ich udziały – wprowadza się do posiadłości należącej wcześniej do George’a Wode’a. Zdając sobie sprawę, w jaki sposób jej ojciec prowadzi interesy, młoda kobieta zapłaciła za luksusowy pałac podwójną stawkę, chcąc w ten sposób zrekompensować straty poniesione przez jej dotychczasowego właściciela. Często jednak podobne gesty, zamiast spotkać się ze zrozumieniem i podziękowaniem, wywołują niechęć i chęć zemsty u czującego dodatkowe upokorzenie bankruta. Czy tak stanie się i tym razem? Biorąc pod uwagę, co niebawem spotyka Linnet, wszystko jest możliwe. Ale Wode to nie jedyny potencjalny wróg pięknej milionerki.
Jeszcze więcej powodów do tego, by nienawidzić Ridgeway zyskuje jej przyjaciółka z czasów szkolnych Jacqueline de Bellefort. Francuzka pewnego dnia odwiedza Linnet w jej posiadłości razem ze swoim narzeczonym Simonem Doyle’em. Między innymi po to, aby poprosić o pracę dla mężczyzny, który niedawno stracił etat w redakcji. Milionerka angażuje się tak bardzo w pomoc, że aż odbija Jacqueline kochanka i wkrótce staje się panią Doyle. W podróż poślubną młoda para wybiera się do Egiptu. Jakież jest ich zdziwienie, kiedy okazuje się, że na pokładzie płynącego Nilem wycieczkowego statku „Karnak” znajduje się także panna de Bellefort, która nie potrafi wybaczyć zdrady ani koleżance sprzed lat, ani kłamliwemu narzeczonemu. Jej obecność sprawia, że dla Linnet wycieczka mająca być spełnieniem marzeń, zamienia się w koszmar. Z czasem sytuacja staje się tak napięta, że można odnieść wrażenie, iż zbrodnia wisi dosłownie na włosku.
I rzeczywiście! Pewnej nocy na statku dochodzi do dramatycznych wydarzeń: grożąca Simonowi pistoletem pijana Jacqueline na oczach kilkorga innych pasażerów rani w nogę eksnarzeczonego; jeszcze straszniejszego odkrycia rano dokonuje Louise Bourget, służąca Linnet, która stwierdza, że jej pani nie żyje. Ktoś przyłożył jej w czasie kiedy spała pistolet do głowy i… Ktoś, kto z wielkim prawdopodobieństwem wciąż pozostaje na pokładzie „Karnaku”. Szczęśliwym trafem jest tam również Herkules Poirot, który natychmiast przystępuje do prowadzenia śledztwa, w czym pomaga mu spotkany przypadkowo znajomy oficer brytyjskiego wojska pułkownik Johnny Race (ma on własne zadanie do wykonania, ale przecież komuś takiemu jak Poirot nie odmawia się wsparcia).
Jak to często u Agathy Christie bywa, podejrzanych nie brakuje. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że sprawczynią zbrodni może być tylko panna de Bellefort – ona akurat ma alibi. Belgijski detektyw musi więc szukać potencjalnego winnego wśród innych uczestników wycieczki. W tym celu zagłębia się w ich przeszłość i, co oczywiste, odkrywa wiele ciemnych sprawek. A kiedy wydaje się, że robi istotny krok na drodze do rozwiązania zagadki… giną kolejne osoby. Po dość długim wstępie, kiedy dzieje się niewiele, mniej więcej od jednej trzeciej opowieść Bottier nabiera rozpędu. Każda plansza przynosi nowe tropy i nowe tajemnice. Przy okazji komiks staje się ciekawym portretem społeczeństwa angielskiego z końca lat 30. XX wieku.
Statkiem płyną bowiem przedstawiciele różnych grup społecznych i różnych zawodów, bogacze i służący im biedacy. Praktycznie każdy z nich boryka się z jakimiś problemami – te z kolei mogą pomóc Poirotowi w dotarciu do prawdy, jak też mogą zamącić wyłaniający się powoli z mgły obraz. Damien Schmitz, któremu powierzono zilustrowanie opowieści, do tej pory (a w branży pracuje od kilkunastu lat) nie osiągnął spektakularnego sukcesu. Ale jest rysownikiem bardzo sprawnym, radzącym sobie w różnych stylach. Zabierając się do pracy nad „Śmiercią na Nilu”, zdecydował się na typową dla komiksu frankofońskiego realistyczną kreskę. Do tego stopnia realistyczną, że – o czym już była mowa – patrząc na głównego bohatera widzimy Petera Ustinova, a w postaci starej zapijaczonej pisarki Salome Otterbourne bez najmniejszego problemu rozpoznajemy Angelę Lansbury. Z kolei Linnet to wypisz, wymaluj Lois Chiles.