Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 26 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXXV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Frederik Peeters

Frederik Peeters
Frederik Peeters
ImięFrederik
NazwiskoPeeters
WWW

Chciałem opisać emocje

Esensja.pl
Esensja.pl
Wywiad z Frederikiem Peetersem, autorem autobiograficznego komiksu "Niebieskie Pigułki".

Justyna Fular

Chciałem opisać emocje

Wywiad z Frederikiem Peetersem, autorem autobiograficznego komiksu "Niebieskie Pigułki".

Frederik Peeters

Frederik Peeters
Frederik Peeters
ImięFrederik
NazwiskoPeeters
WWW
Justyna Fular: Kiedy zaczęła się twoja przygoda z komiksem?
Frederik Peeters: Kiedy byłem dzieckiem, jak sądzę. Czytałem komiksy jak wszyscy, a później bardzo szybko sam zabrałem się za rysowanie. Rysowałem cały czas i już wtedy opowiadałem historie o samym sobie, siedmiolatku. Bardzo szybko odkryłem hipnotyczną moc tego zajęcia, upojenie, jakiego mi dostarczało.
JF: Dlaczego zdecydowałeś się narysować "Niebieskie pigułki"?
FP: Ponieważ doszedłem do takiego etapu na mojej drodze jako rysownika, kiedy poczułem, że potrzebuję nowości. Doszedłem do wniosku, że mój rysunek oderwał się od rzeczywistości i czułem, że moje historie przestają mnie dotyczyć. To był czas, kiedy często dyskutowałem dlaczego i jak pisać dziś komiksy, a w szczególności autobiografie. Kusiło mnie, żeby spróbować, w sposób naiwny i nieświadomy. Wydawało mi się, że moje własne życie byłoby świetnym materiałem.
JF: Piszesz o trudnych sprawach, osobistych problemach. Czy tworzenie "Niebieskich pigułek" było trudne?
FP: Technicznie nie bardzo, ponieważ wszystko, od początku do końca, improwizowałem oraz dlatego, że robiłem to wszystko po swojemu, w moim małym kącie, mogąc bawić się i mylić, według mojego własnego uznania. Lecz muszę przyznać, że emocjonalnie bywały momenty dość ciężkie. Przede wszystkim dlatego, że przez trzy miesiące nie wychyliłem nosa z mojego życia osobistego. Nie miałem okazji zaczerpnąć świeżego powietrza, nabrać dystansu. Miałem ogromną potrzebę samotności, ale musiałem się zmusić do myślenia o tych aspektach mojego życia, w które na co dzień się nie zagłębiam. Co więcej, z biegiem czasu, postaci książki nabyły własnego życia i własnych osobowości, rzecz powszechna w komiksie i animacji. Obserwowanie jak się zmagają w naszej rzeczywistości i na naszym miejscu okazało się bardzo niepokojące. Trochę jak małe kontrolowane włamanie.
JF: Czy trudno było pokazać "Niebieskie pigułki" czytelnikom?
FP: Bardzo szybko postaraliśmy się pokazać różnicę pomiędzy naszym codziennym, rzeczywistym życiem a książką, która jest osobną historią, rozwijającą swoje własne kody, swój własny porządek wraz z rozwojem czasu i ewolucją osobowości postaci. Moją propozycją było opisanie emocji, a nie robienie sprawozdania z mojego życia. Pierwszy tydzień był pełen zwątpienia, ale później nie mieliśmy żadnych trudności. Poza tym wszyscy bliscy mi ludzie, a nawet ci mniej bliscy, wiedzieli o wszystkim od długiego czasu.
JF: Czy łatwiej opowiadać prawdziwą historię czy tworzyć fikcję?
FP: Dla mnie łatwiej jest opowiadać własną historię. Wydaje mi się, że na każdym polu działalności artystycznej najtrudniejsze jest zawsze znalezienie bazowej motywacji, pochodzenia, źródła tej energii, którą chcemy przekazać. W autobiografii, z natury rzeczy, zręcznie omija się ten pierwotny lęk.
JF: Byłeś ciekawy reakcji czytelników na "Niebieskie pigułki"?
FP: Oczywiście, jak zawsze. Jak w przypadku każdej mojej książki. "Ciekawość" to dobre słowo - nie czuję się zależny od reakcji czytelników.
JF: Czy były reakcje, które ci się podobały lub nie podobały?
Niebieskie pigułki
Niebieskie pigułki
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
FP: Ogólnie rzecz biorąc, wstyd pociąga za sobą wstyd, a do mnie dotarły jedynie dowody sympatii. Ale raz czy dwa razy zdarzyło się, że ludzie myśleli, że mogą przywłaszczyć sobie część mojego życia poprzez książkę; to ludzie, którzy mówią mi o swojej trosce o moją rodzinę. Uważam, że w takich przypadkach idzie to za daleko. Czuję się lepiej mając wytyczoną jasną granicę.
JF: Sądzisz, że fakt, iż "Niebieskie pigułki" są komiksem autobiograficznym może wpłynąć na postrzeganie twojej osoby przez czytelników?
FP: Oczywiście, przecież czytelnicy mnie nie znają i wychodzą od zera, ale nie mogę martwić się rzeczami tego rodzaju. Zastanawianie się nad tym to jak studnia bez dna.
JF: W "Niebieskich Pigułkach" używasz bardzo oszczędnego, wręcz ascetycznego stylu. Mam wrażenie, że fabuła jest w tym przypadku ważniejsza niż forma...
FP: To za dużo powiedziane. Moim głównym celem było odpowiednie skonstruowanie zapisu komiksowego, który pozwala mi na tworzenie życia w miarę czytania. Rysunek zupełnie naturalnie stał się dla mnie rodzajem zapisu obrazkowego. Myślę, że niesie w sobie bardzo dużo emocji. Trzeba by drżał, falował, był prawie że niestabilny. Jednak rysunek i tekst są dla mnie na równym poziomie, nawet jednoczą się w miarę pisania książki.
JF: Muszę przyznać, że nie znam żadnych innych Twoich prac. Używasz również innego stylu?
FP: Staram się trzymać tego samego ducha w każdej mojej kolejnej książce. Wcześniej próbowałem różnych rzeczy: noweli, eksperymentów formalnych z kodami charakterystycznymi dla komiksów, szwajcarskich westernów robionych całkowicie metodą sitodruku, mnóstwa różnych rzeczy.
JF: Pracujesz nad czymś teraz?
FP: Oczywiście. Rozpocząłem osobistą, oniryczną, czarno-białą serię science-fiction oraz serię kolorową z moim przyjacielem Wasemem, który jest autorem scenariusza.
JF: Ciężko jest być autorem komiksów?
FP: Chcesz wiedzieć, czy jest ciężko robić to co się kocha, robić to w taki sposób, w jaki ma się ochotę i kiedy się chce, nie mieć nad sobą szefa i być tak wolnym jak tylko jest to możliwe? Hahaha! Wszystko co trzeba, to lubić samotność, ciężko pracować i żyć na niskim poziomie.
JF: Co jest dla ciebie ważniejsze: akt tworzenia, czy aprobata czytelników?
FP: Jestem pewien, że znasz odpowiedź na to pytanie... (Akt tworzenia), rzecz jasna. Jeśli pisarz za bardzo przejmuje się opinią czytelników, to jest na dobrej drodze do układania planu marketingowego.
JF: Czy to, że studiowałeś w École Supérieure des Arts Appliqués wpłynęło na sposób, w jaki tworzysz komiksy?
FP: Ani trochę. Mam wykształcenie specjalisty od komunikacji wizualnej. Przez 3 lata teoretyzowałem, kotłowałem powietrze, bawiłem się elektronicznymi gadżetami, ale nawet nie dotknąłem ołówka. Może trochę, dzięki spotkaniom z niektórymi studentami. Ale to wszystko.
JF: Czy w swojej pracy czerpiesz z dokonań malarzy, grafików?
FP: Kiedy wykonuje się ten zawód trzeba być chłonnym jak gąbka. Trzeba mieć możliwość wzbogacania swojego zasobu obrazów, tekstów i dźwięków stale, ale selektywnie - to jest z resztą proces częściowo nieświadomy. Z całą pewnością wpływa na mnie ogrom różnego rodzaju rzeczy. Obraz Rothko′a, komiksowe paski ze Snoopy′m, kształt wlewu kanału ściekowego...
JF: Jakie komiksy lubisz czytać?
FP: Komiksy, w których mam wrażenie, że mam dostęp do osobowości autora. Nie chodzi mi koniecznie o autobiografie, ale o człowieczeństwo, oryginalność, nastrój. Nie interesują mnie reprodukcje banałów, bezsensowna brutalność albo seksizm. To bezużyteczne.
JF: Dziękuję za rozmowę.
koniec
1 marca 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Koledzy od komiksów to już by cię gonili z widłami
Tomasz Kołodziejczak

21 III 2024

O albumie "Historia science fiction", polskiej fantastyce i całej reszcie, z Tomaszem Kołodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch

więcej »
Jordi Bayarri<br/>Fot. Irene Marsilla, lasprovincias.es

Staram się, żeby to nie były suche, biograficzne fakty
Jordi Bayarri

7 VIII 2023

O pracy nad serią „Najwybitniejsi naukowcy” z Jordim Bayarrim rozmawia Marcin Osuch.

więcej »

Postanowiłem „brać czas”
Zbigniew Kasprzak

29 I 2023

Rozmowa o komiksach i nie tylko, przeprowadzona przez Marcina Osucha i Konrada Wągrowskiego ze Zbigniewem Kasprzakiem. Spotkanie z artystą odbyło się na jesieni zeszłego roku dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.

więcej »

Polecamy

Jedenaście lat Sodomy

Niekoniecznie jasno pisane:

Jedenaście lat Sodomy
— Marcin Knyszyński

Batman zdemitologizowany
— Marcin Knyszyński

Superheroizm psychodeliczny
— Marcin Knyszyński

Za dużo wolności
— Marcin Knyszyński

Nigdy nie jest tak źle, jak się wydaje
— Marcin Knyszyński

„Incal” w wersji light
— Marcin Knyszyński

Superhero na sterydach
— Marcin Knyszyński

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Sypiając z wrogiem
— Paweł Ciołkiewicz

Autentyczność
— Wojciech Gołąbowski

Tegoż twórcy

Moje kolejne honorarium
— Paweł Ciołkiewicz

Zanurzyć się w złotym świetle
— Paweł Ciołkiewicz

Nowe życie
— Paweł Ciołkiewicz

Niebezpieczne eksperymenty
— Paweł Ciołkiewicz

Co ja robię tu?
— Paweł Ciołkiewicz

Sypiając z wrogiem
— Paweł Ciołkiewicz

Esensja czyta dymki: Reaktywacja
— Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski, Marcin Osuch, Paweł Sasko, Konrad Wągrowski

Odmierzanie Sekwany łyżeczką do kawy
— Marcin Osuch

Tajne służby à la française
— Marcin Osuch

Czerwona pigułka, niebieska pigułka czy porost bedłkowaty?
— Tomasz Kontny

Tegoż autora

Niech się spotyka dużo ludzi
— Justyna Fular

New York, New York!
— Justyna Fular

Nie tylko dla koneserów
— Justyna Fular

Topsham Ten
— Justyna Fular

Przystanek Bratysława
— Justyna Fular

From London with love
— Justyna Fular

Wakacyjny luz
— Justyna Fular

Studenckie śpiewanie
— Justyna Fular

O krytyce i krytykach
— Justyna Fular

Młodzi gniewni
— Justyna Fular

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.