Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 28 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Niech się spotyka dużo ludzi

Esensja.pl
Esensja.pl
W ostatnich latach współpraca polsko-niemiecka jest tematem często pojawiającym się w mediach i najczęściej dotyczy kontaktów na szczeblu politycznym. Istnieje jednak wiele stowarzyszeń kulturalnych, o których rzadziej słyszy się w Polsce, działających na rzecz lepszej współpracy dwustronnej oraz promocji polskiej kultury w Niemczech, przyczyniających się przez to do lepszego poznania i zrozumienia Polski i Polaków po drugiej stronie Odry. Jedną z takich organizacji jest Polsko-Niemieckie Towarzystwo Literackie WIR.

Justyna Fular

Niech się spotyka dużo ludzi

W ostatnich latach współpraca polsko-niemiecka jest tematem często pojawiającym się w mediach i najczęściej dotyczy kontaktów na szczeblu politycznym. Istnieje jednak wiele stowarzyszeń kulturalnych, o których rzadziej słyszy się w Polsce, działających na rzecz lepszej współpracy dwustronnej oraz promocji polskiej kultury w Niemczech, przyczyniających się przez to do lepszego poznania i zrozumienia Polski i Polaków po drugiej stronie Odry. Jedną z takich organizacji jest Polsko-Niemieckie Towarzystwo Literackie WIR.
Publikacje Polsko-Niemieckiego Towarzystwa Literackiego WIR</br>Fot. © WiR
Publikacje Polsko-Niemieckiego Towarzystwa Literackiego WIR
Fot. © WiR
W roku 1994 grupa polskich pisarek mieszkających w Berlinie zainicjowała działalność Polsko-Niemieckiego Towarzystwa Literackiego WIR. Miało im ono ułatwić wydawanie własnych publikacji, zdobywanie pieniędzy na nie oraz pozyskiwanie sponsorów. Chciały zaistnieć, pokazać, że w Berlinie jest grupa ludzi piszących po polsku. Taka była wstępna intencja, prawie piętnaście lat temu. Przez lata profil działalności stowarzyszenia się zmieniał. – Myśląc perspektywicznie, powinniśmy byli nazwać naszą organizację Towarzystwem Wspierania Kontaktów Kulturalnych, bo ewidentnie okazało się, że nie daje się zawęzić niczego tylko do jednej jakiejś działki – mówi Ewa Maria Slaska, założycielka i obecna szefowa towarzystwa.
W działalności WIR-u zaznaczyło się kilka faz. Pierwsza z nich, trwająca do roku 1998, to okres wydawania publikacji zwanych przez członków towarzystwa „czarnymi”, gdyż miały właśnie czarne okładki. Każda z nich miała temat przewodni, na który wypowiadali się polscy i niemieccy autorzy. W kolejnej fazie doszło do głosu młodsze pokolenie autorów, które miało inne potrzeby – chciało kontaktu z młodymi pisarzami z Polski. Zaczęto organizować warsztaty literackie dla autorów z Polski i z Niemiec, w trakcie których mogli oni poznać siebie i własną twórczość oraz tłumaczyć wzajemnie swoje teksty. Potem organizowali wspólne publikacje, wieczory autorskie, spotkania. Owoce warsztatów zostały wydane przez WIR jako publikacje w białych okładkach, tzw. białe lub Arte Nova. Niektórzy z ich autorów zdobyli sobie uznaną dziś pozycję literacką, mają na swoim koncie wiele publikacji indywidualnych.
Ewa Maria Slaska </br>Fot. www.wir-edition.de
Ewa Maria Slaska
Fot. www.wir-edition.de
Trzecia faza działalności towarzystwa rozpoczęła się w roku 2003 wraz z otwarciem galerii Zero, która stała się siedzibą towarzystwa (do tej pory były nimi mieszkania kolejnych przewodniczących stowarzyszenia). Członkowie WIR-u zdecydowali się otworzyć galerię, kiedy podczas imprez organizowanych przez młodych autorów często okazywało się, że literatura to za mało. Odbywały się koncerty i performance, do głosu doszła również architektura i inne dziedziny sztuki. – Jeżeli ktoś ma potrzebę wyrażania siebie poprzez sztukę, to rzadko czyni to przez tylko jeden rodzaj sztuki. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy dzięki oprawie medialnej można być pisarzem, a jednocześnie edytorem albo graficznie opracowywać swoje teksty tak, żeby były również obrazem – mówi Ewa Maria Slaska.
Wśród założycieli WIR-u byli poeci, pisarze, artyści, osoby zainteresowane twórczością i kulturą, jak również sprawami polsko-niemieckimi. Ewa Maria Slaska nigdy nie przywiązywała wagi do liczby członków towarzystwa. Przekonała się, że jeśli formalni członkowie sami chcą coś zrobić, to zawsze znajdą się osoby chętne do współpracy. Natomiast jeżeli ktoś z zewnątrz przychodzi do nich z pomysłem, również nie ma przeszkód, żeby go wspólnie zrealizować.
Przykładem pomysłu zrealizowanego we współpracy z wieloma partnerami, także przedstawicielami innych organizacji polsko-niemieckich, był Dzień Polski we wrześniu 2004 r. w ramach Międzynarodowego Festiwalu Literatury, który corocznie odbywa się w Berlinie. W Instytucie Polskim, który na tę imprezę udostępnił swoje pomieszczenia, cały dzień odbywały się polskie imprezy prezentujące wszystko, co wiąże się ze słowem, a więc film, piosenkę, teatr, literaturę. Pomoc finansową, jaką WIR otrzymał od Ambasady Polskiej w Berlinie, przeznaczono na poczęstunek dla gości – polskie specjały. – To potwierdza fakt – mówi Ewa Maria Slaska – że jeśli pomysł jest dobry, to różnice światopoglądowe i artystyczne nie mają znaczenia. Program był piękny, wszyscy brali w nim udział dobrowolnie i wszystko świetnie funkcjonowało. To jest dla mnie ideał kooperacji – osoby z różnych organizacji współpracujące bez zbędnej formalizacji.
Anna Krenz i Jacek Slaski, założyciele galerii Zero</br>Fot. © WiR
Anna Krenz i Jacek Slaski, założyciele galerii Zero
Fot. © WiR
Ze względu na to, że większość firm nie przyznaje dofinansowania na przedsięwzięcia cykliczne, WIR stara się nie powielać pomysłów na organizowane imprezy, co nie znaczy jednak, że nie istnieją takie, które odbywają się regularnie. Obok warsztatów literackich dla początkujących twórców, projektem, w którym członkowie WIR-u brali udział na początku jako goście, potem współorganizatorzy, a wreszcie jako samodzielni organizatorzy był Polsko-Niemiecki Statek Literacki, który płynął Ordą z pisarzami na pokładzie. Odbywały się na nim spotkania autorskie, sympozja. Od roku 2000 WIR organizuje imprezy w ramach Długiej Nocy Książki na Oranienstrasse w Berlinie. Mimo że z tą ulicą nie mają bezpośredniego związku, organizatorzy co roku zapraszają towarzystwo do współpracy, gdyż wydarzenia przez nich przygotowane zawsze cieszą się ogromnym powodzeniem.
Finanse to problem wielu polsko-niemieckich organizacji funkcjonujących jako stowarzyszenia. WIR nie dostaje żadnego stałego wsparcia finansowego, a jedynie jednorazowe dotacje na konkretne projekty. – Nie pobieramy nigdy opłat ze wstęp na jakąkolwiek imprezę w galerii. Jeżeli sprzedamy jakąś książkę, to pokrywa to koszty utrzymania towarzystwa, korespondencji, telefonu – mówi Ewa Maria Slaska i dodaje: – Kiedyś zdobycie pieniędzy na projekt polsko-niemiecki to była cudowna sprawa. Takich organizacji było mało, temat rzadko poruszany, a wszystkich interesował. Natomiast od dziesięciu lat, to jest ciężka praca, bardzo trudno jest teraz dostać dotację. Oczywiście, nigdy nie dostajemy pieniędzy na rzeczy komercyjne, które powinny się same utrzymać na rynku. Nie dostaniemy pieniędzy na wydanie książki; ewentualnie na książkę jako produkt warsztatów. Wtedy istnieje jednak niebezpieczeństwo, że zostanie opublikowane wszystko, również rzeczy niewartościowe. Zdarzało się, że wycofywaliśmy się z projektów, bo twierdziliśmy, że nie można publikować rzeczy tak niedobrych artystycznie lub w koszmarnych tłumaczeniach.
Spotkanie w ramach Długiej Nocy Książki</br>Fot. © WiR
Spotkanie w ramach Długiej Nocy Książki
Fot. © WiR
Chociaż w ciągu ostatniego roku WIR nie opublikował żadnej książki, pomysłów jest wiele. Marzą między innymi o tym, aby wydać kronikę imprez odbywających się w galerii. Ma tam miejsce około trzydziestu imprez rocznie, oprócz regularnych wernisaży odbywają się koncerty, wieczory autorskie, performance.
– Działalność WIR-u jest skierowana do osób, które interesują rzeczy mało znane, rzeczy jeszcze nie odkryte, nieokrzyczane – mówi Ewa Maria Slaska. WIR na swoich imprezach oferuje to, czego nie można znaleźć na wielkich wydarzeniach kulturalnych. – My dajemy możliwość bezpośredniego kontaktu z artystą. Artysta u nas nie siedzi za podium, a potem znika. On posiedzi całą noc i – jeśli to będzie muzyk – zrobi z tobą jam session, jeśli autor – chętnie przeczyta twoje teksty – wyjaśnia szefowa WIR-u. Według Ewy Marii Slaskiej bezpośredni kontakt z duchem twórczym jest najważniejszy w obcowaniu z twórczością i sztuką, szczególnie w kontekście międzynarodowym: – Prezentujemy rzeczy, o których nie można przeczytać, że są dobre; każdy musi sam się o tym przekonać, przyjść i zobaczyć.
Praca Francesco D′Isa z najnowszej wystawy w galerii Zero</br>Fot. www.zero-project.org
Praca Francesco D′Isa z najnowszej wystawy w galerii Zero
Fot. www.zero-project.org
Dzięki takiemu profilowi działalności WIR zyskał, szczególnie na początku istnienia, wielu zwolenników oraz ogromne zainteresowanie. „Kiedyś również w Polsce bardzo się nami interesowano. Na Zachodzie niewiele było polskich instytucji takich jak WIR, które nie tylko pielęgnowały tradycyjną kulturę polską i zajmowały się pomocą rodakom na obczyźnie, ale po prostu pokazywały, że istnieją. Niemcy chętnie patrzyli na coś, co dotyczy Polski, a nie jest obciążone patriotycznie czy politycznie. To co my prezentujemy, było dla Niemców bardzo odświeżające. My jesteśmy patriotami, ale w innym, nie tym tradycyjnym sensie. Dla nas objawem patriotyzmu jest wypełnianie zadania, jakim jest integracja europejska. Ten rodzaj patriotyzmu nas interesuje – tłumaczy Slaska.
WIR stawia na współpracę i równość międzynarodowych partnerów. Kiedy towarzystwo rozpoczynało swoją działalność, daleko było jeszcze do rozmów o integracji europejskiej. – Mam wrażenie, że my zaczęliśmy działać na rzecz integracji dobre dziesięć lat wcześniej niż politycy – mówi Ewa Maria Slaska – i pod tym względem możemy być z siebie dumni. Oficjalnie nie jesteśmy szczególnie promowani ani przez stronę polską, ani niemiecką, ale uważam, że za to co robimy, powinniśmy dostać order. Nie mamy żadnego finansowego wsparcia, natomiast politycy podczas wielu rozmów odwołują się do tego, co robimy. Ktoś mi powiedział, że powinnam napisać podanie o order, ale ja uważam, że nagrody się dostaje, kiedy ktoś sam uzna, że na to zaslugujemy.
Ewa Maria Slaska jest przekonana, że każdy Polak przyjeżdżający do Niemiec oraz każdy Niemiec, który jedzie do Polski, robi krok w stronę integracji. Obraz Polski wśród Niemców w porównaniu z tym sprzed kilkunastu lat bardzo się zmienił. – Nie chcemy negatywnej wizji Polski, ale z taką nie dyskutujemy, bo dyskusja niczego nie zmieni – mówi pani Ewa – my działamy, organizujemy spotkania wielu ludzi, bo przez takie spotkania, bezpośrednie kontakty zmienia się image danego kraju. Niech się spotyka dużo ludzi.
koniec
27 czerwca 2008

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Od Lukrecji Borgii do bitew kosmicznych
Agnieszka ‘Achika’ Szady

1 XII 2023

Czy Magda Kozak była pierwszą Polką w stanie nieważkości? Ilu mężów zabiła Lukrecja Borgia? Kto pomógł bojownikom Bundu w starciu z carską policją? I wreszcie zdjęcie jakiego tajemniczego przedmiotu pokazywał Andrzej Pilipiuk? Tego wszystkiego dowiecie się z poniższej relacji z lubelskiego konwentu StarFest.

więcej »

Razem: Odcinek 3: Inspirująca Praktyczna Pani
Radosław Owczarek

16 XI 2023

Długie kolejki, brak podstawowych towarów, sklepowe pustki oraz ograniczone dostawy produktów. Taki obraz PRL-u pojawia się najczęściej w narracjach dotyczących tamtych czasów. Jednak obywatele Polski Ludowej jakoś sobie radzą. Co tydzień w Teleranku Pan „Zrób to sam” pokazuje, że z niczego można stworzyć coś nowego i użytecznego. W roku 1976 startuje rubryka „Praktycznej Pani”. A o tym, od czego ona się zaczęła i co w tym wszystkim zmalował Tadeusz Baranowski, dowiecie się z poniższego tekstu.

więcej »

Transformersy w krainie kucyków?
Agnieszka ‘Achika’ Szady

5 XI 2023

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi odbywał się w kompleksie sportowym zwanym Atlas Arena, w dwóch budynkach: w jednym targi i program, w drugim gry planszowe, zaś pomiędzy nimi kilkanaście żarciowozów z bardzo smacznym, aczkolwiek nieco drogim pożywieniem. Program był interesujący, a wystawców tylu, że na obejrzenie wszystkich stoisk należało poświęcić co najmniej dwie godziny.

więcej »
Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.