Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 12 maja 2024
w Esensji w Esensjopedii

Margaret Weis, Don Perrin
‹Drakońskie metody›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDrakońskie metody
Tytuł oryginalnyDraconian Measures
Data wydania27 lipca 2004
Autorzy
PrzekładDorota Żywno
Wydawca Zysk i S-ka
CyklDragonlance – Brygada Kanga
ISBN83-7298-606-1
Format326s. 115×183mm
Cena35,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup

Powieść o saperach i ich kobietach
[Margaret Weis, Don Perrin „Drakońskie metody” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Mając za sobą kilka bardzo kiepskiej jakości powieści z akcją umieszczoną na Krynnie, bez większych oczekiwań podszedłem do „Drakońskich metod” Margaret Weis i Dona Perrina. Przeczuwałem, że to kolejny niezbyt udany twór, opowiadający kolejną mało ciekawą historię o papierowych bohaterach. Okazało się, że jest odrobinę inaczej.

Miłosz Cybowski

Powieść o saperach i ich kobietach
[Margaret Weis, Don Perrin „Drakońskie metody” - recenzja]

Mając za sobą kilka bardzo kiepskiej jakości powieści z akcją umieszczoną na Krynnie, bez większych oczekiwań podszedłem do „Drakońskich metod” Margaret Weis i Dona Perrina. Przeczuwałem, że to kolejny niezbyt udany twór, opowiadający kolejną mało ciekawą historię o papierowych bohaterach. Okazało się, że jest odrobinę inaczej.

Margaret Weis, Don Perrin
‹Drakońskie metody›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułDrakońskie metody
Tytuł oryginalnyDraconian Measures
Data wydania27 lipca 2004
Autorzy
PrzekładDorota Żywno
Wydawca Zysk i S-ka
CyklDragonlance – Brygada Kanga
ISBN83-7298-606-1
Format326s. 115×183mm
Cena35,—
Gatunekfantastyka
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj / Kup
„Drakońskie metody” są drugim tomem dylogii „Brygada Kanga”, opowiadającej o oddziale smokowców, który szczęśliwym trafem odnalazł jaja ze smokowcami-kobietami (smokowczycami?). Nieznajomość pierwszego tomu („Brygady śmierci”) wcale nie przeszkadza w lekturze: akcja jest tak luźno powiązana z poprzednią częścią, że bez większych problemów można zrozumieć, o co chodzi i kto jest kim.
Jak wspominałem, powieść opowiada o smokowcach, którzy są jedną z wyjątkowych ras obecnych tylko na Krynnie. Ich historia nie należy do zbyt skomplikowanych. Gdy smocza bogini zła Thaksisis doszła do wniosku, że potrzebuje armii silnych, oddanych i niezbyt inteligentnych sług, postanowiła skraść jaja dobrych smoków1) i przy pomocy swojej magii je skazić, by zamiast młodych smoków wykluło się z nich coś zdecydowanie gorszego. Tym czymś byli właśnie smokowcy. Dzielą się oni na kilka różnych gatunków, w zależności od rasy swojego rodzica: baazowie pochodzą od smoków mosiężnych, kapacy od miedzianych, bozakowie od brązowych, sivacy od srebrnych i auracy od złotych.
Jeśli chodzi o fabułę powieści, nie jest ona zbyt wyszukana: na początku oddział pod przywództwem Kanga (nazywający się dumnie Pułkiem Saperów Pierwszej Smoczej Armii) zostaje zaatakowany przez grupkę goblinów, które okazują się być czymś więcej niż tylko zwykłą bandą. Dzielni smokowcy muszą stawić czoła całej rzeszy zielonoskórych w nierównej bitwie, którą tylko dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności udaje im się wygrać. Po zaciętym boju saperzy trafiają do górskiej twierdzy, która ku ich zaskoczeniu jest pełna innych smokowców. Chłopcy starają się tam zaaklimatyzować, jednak gdy w pewnym momencie ginie kilku z nich, a zwiadowcy donoszą o zbliżającej się kilkunastotysięcznej armii goblinów, sprawy zaczynają się komplikować. Kang za wszelką cenę chce się dowiedzieć, kto jest odpowiedzialny za zniknięcie jego żołnierzy, i wątek na poły kryminalny miesza się z opisem przygotowań do obrony twierdzy.
Osobną kwestią są samice, które smokowcy chcieliby cały czas trzymać w odosobnieniu, z daleka od wszelkich niebezpieczeństw. Nic dziwnego, że traktowanie ich jak dzieci, którymi już wcale nie są (mimo swojego młodego wieku), straszliwie je irytuje, stąd też co rusz wyprawiają się na potajemne wędrówki po twierdzy, kompletują uzbrojenie czy ćwiczą szermierkę. To już nawet nie jest opowieść o ich dojrzewaniu, a raczej o akceptacji tej dojrzałości przez Kanga i resztę jego oddziału. Nie jest to dla nich łatwe i sama myśl, że mogliby utracić samice będące gwarancją przedłużenia gatunku, napawa ich strachem. Ten element powieści prezentuje się dość ciekawie, co nie zmienia niestety faktu, że jest on bardzo schematyczny. Ileż to już razy mieliśmy do czynienia z młodymi lub niedoświadczonymi bohaterami, którzy w finale okazują się być przydatni i zdolni do heroicznych czynów? Zdecydowanie zbyt często, by kobiety smokowców mogły się w jakikolwiek sposób wyróżniać na plus.
Najmniej logicznym elementem powieści jest podział smokowców na oddziały: nie do końca chce mi się wierzyć, by tworząc armię silnych i oddanych sług, bogini zła myślała o tym, by zrobić z nich saperów, artylerzystów, zwiadowców czy żołnierzy ciężkiej piechoty. O ile jednak podział na pułki, brygady i innego rodzaju grupy operacyjne jest do przełknięcia (w końcu nikt by nie chciał, żeby smokowcy atakowali jako zgraja niezorganizowanego mięsa armatniego), o tyle wyobrażenie sobie smokowców-artylerzystów czy saperów, na dodatek dobrze wyszkolonych, wygląda mało realistycznie. Wydaje się, że wymyślając coś takiego, Don Perrin chciał się pochwalić swoim przeszkoleniem wojskowym i udowodnić, że umie zaprezentować, jak pułk działa w terenie (nie bez powodu na początku powieści pojawiła się dedykacja autora dla 30. Pułku Artylerii Polowej).
Jeśli chodzi o element detektywistyczny, nie należy on do zbyt wyszukanych ani rozbudowanych. Wiemy tylko, że z obozu znikają smokowcy, a pojawiają się dziesiątki nowych, jednak wszystko rozgrywa się gdzieś poza głównym wątkiem i nie ma co liczyć na w miarę sensowne czy dokładne opisy kolejnych etapów dochodzenia do prawdy. Kang oddelegował do rozwiązania tej zagadki swojego zastępcę, sam zaś wolał zająć się przygotowaniami do obrony twierdzy (motyw z pijanym smokiem, którego użyto w finałowej bitwie, jest jednym z lepszych fragmentów powieści) czy wyprawą do zamku rycerzy Thaksisis z prośbą o pomoc, którym to zadaniom poświęcono najwięcej miejsca. Niestety, ciężko uznać zmagania z kwatermistrzem i poszukiwania odpowiednich materiałów budowlanych za interesujące, a dwudniowa wyprawa to tylko przerywnik pozwalający pominąć opis dalszych przygotowań do obrony twierdzy.
„Drakońskie metody” są dobrą książką. Aż dobrą, bo wyróżniającą się zdecydowanie na plus spośród innych powieści ze świata Dragonlance, i tylko dobrą, bo niebędącą niczym na tyle wyjątkowym, by przyciągnąć ludzi niezainteresowanych Krynnem. Podczas lektury miałem wrażenie, że głównymi bohaterami uczyniono smokowców tylko po to, by nadać historii nieco bardziej egzotyczny i nietypowy wymiar, bo równie dobrze mogła to być książka opisująca losy ludzi, elfów czy krasnoludów.
koniec
20 marca 2008
1) Podział na dobre i złe smoki jest w świecie Smoczej Lancy dość wyraźnie zaznaczony: do dobrych należą smoki metaliczne, czyli złote, srebrne, miedziane, mosiężne czy brązowe, natomiast do złych wszystkie smoki chromatyczne, czyli czerwone, czarne, zielone, białe czy niebieskie.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Odtrutka na szkolną traumę
Joanna Kapica-Curzytek

12 V 2024

Czy matematyka i zabawa mogą iść ze sobą w parze? „Lilavati”, zbiór klasycznych anegdot, ciekawostek i zadań, przekonuje, że tak. Warto dzięki tej publikacji odkryć, jak bardzo fascynująca jest królowa nauk.

więcej »

PRL w kryminale: Mechanizm „afery skórzanej”
Sebastian Chosiński

10 V 2024

W gazetowych „Malwersantach” kapitan Szczęsny jest jedynie postacią drugoplanową. Przed szereg wybijają się inni stróże porządku i prawa: porucznik Kręglewski i inspektor Kowalski z kontroli państwowej. Ale i tak wszystko, co w tej powieści najważniejsze, kręci się wokół postaci Jana Wilczyńskiego – urzędnika w Centrali Garbarskiej, który ma tylko jedno marzenie: by nie zabrakło mu przed kolejną wypłatą pieniędzy na życie.

więcej »

Kto nie ryzykuje, ten… w spokoju nie żyje
Sebastian Chosiński

8 V 2024

Na toruńską oficynę C&T można liczyć! Czasami wprawdzie oczekiwanie trwa kilka miesięcy, ale w końcu wydaje ona kolejną, wcześniej nieznaną w Polsce, powieść Georges’a Simenona. Tym razem wybór padł na powstałą w połowie lat 50. ubiegłego wieku książkę „Maigret u pana ministra”. To historia śledztwa w sprawie zaginięcia dokumentu, który po opublikowaniu mógłby wysadzić w powietrze układ polityczny Czwartej Republiki.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Tegoż twórcy

Fantasy drugiego sortu
— Miłosz Cybowski

Nawet bohaterowie robią dzieci
— Miłosz Cybowski

Księga zaklęć niskopoziomowych
— Miłosz Cybowski

Boże igrzysko
— Miłosz Cybowski

Rozkoszne zło
— Eryk Remiezowicz

Tegoż autora

Sukcesy hodowcy drobiu
— Miłosz Cybowski

Przygody z literaturą
— Miłosz Cybowski

Dylematy samoświadomości
— Miłosz Cybowski

Tysiąc lat później
— Miłosz Cybowski

Europa da się lubić
— Miłosz Cybowski

Zimnowojenne kompleksy i wojskowa utopia
— Miłosz Cybowski

Powrót na „Discovery”
— Miłosz Cybowski

Odyseja kosmiczna 2001: Pisarz i Reżyser
— Miłosz Cybowski

Mniej, ale więcej
— Miłosz Cybowski

Jak drzewiej o erpegach rozprawiano
— Miłosz Cybowski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.