Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 27 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Masaki Kobayashi
‹Kwaidan: Opowieści niesamowite›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKwaidan: Opowieści niesamowite
Tytuł oryginalnyKaidan
ReżyseriaMasaki Kobayashi
ZdjęciaYoshio Miyajima
Scenariusz
ObsadaRentaro Mikuni, Michiyo Aratama, Kei Sato
MuzykaTôru Takemitsu
Rok produkcji1964
Kraj produkcjiJaponia
Czas trwania183 min
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie – dziać się będzie!
[Masaki Kobayashi „Kwaidan: Opowieści niesamowite” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Kwaidan” to jeden z najsłynniejszych w historii światowej kinematografii japońskich filmów grozy. Co ciekawe, powstał on na podstawie opowiadań Lafcadio Hearna, pół-Irlandczyka i pół-Greka, który w końcu XIX wieku na stałe osiadł w Kraju Kwitnącej Wiśni. Pozostawił po sobie wiele tekstów, w których przywoływał dawne japońskie legendy, pełne duchów i sił nadprzyrodzonych. Po latach udanie wskrzesił je na celuloidowej taśmie Masaki Kobayashi.

Sebastian Chosiński

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie – dziać się będzie!
[Masaki Kobayashi „Kwaidan: Opowieści niesamowite” - recenzja]

„Kwaidan” to jeden z najsłynniejszych w historii światowej kinematografii japońskich filmów grozy. Co ciekawe, powstał on na podstawie opowiadań Lafcadio Hearna, pół-Irlandczyka i pół-Greka, który w końcu XIX wieku na stałe osiadł w Kraju Kwitnącej Wiśni. Pozostawił po sobie wiele tekstów, w których przywoływał dawne japońskie legendy, pełne duchów i sił nadprzyrodzonych. Po latach udanie wskrzesił je na celuloidowej taśmie Masaki Kobayashi.

Masaki Kobayashi
‹Kwaidan: Opowieści niesamowite›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułKwaidan: Opowieści niesamowite
Tytuł oryginalnyKaidan
ReżyseriaMasaki Kobayashi
ZdjęciaYoshio Miyajima
Scenariusz
ObsadaRentaro Mikuni, Michiyo Aratama, Kei Sato
MuzykaTôru Takemitsu
Rok produkcji1964
Kraj produkcjiJaponia
Czas trwania183 min
Gatunekgroza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Lafcadio Hearn – urodzony w 1850 roku na jednej z wysp Morza Jońskiego, syn Irlandczyka i Greczynki – był prawdziwym obieżyświatem i kosmopolitą. Mimo że ochrzczono go w wierze prawosławnej, uczył się w szkole katolickiej, a w dorosłym już życiu fascynował się kultem Voodoo. Po przenosinach do Stanów Zjednoczonych, gdzie przez jakiś czas żył w skrajnej nędzy, został dziennikarzem. Talent literacki pozwolił mu na zrobienie szybkiej kariery w zawodzie, czego ukoronowaniem stało się mianowanie go w 1889 roku korespondentem prasowym w Japonii. Tam wkrótce ożenił się z córką samuraja i wystarał o obywatelstwo Kraju Kwitnącej Wiśni, przy okazji zmieniając nazwisko na Koizumi Yakumo. Pracując jako nauczyciel, a następnie wykładowca literatury angielskiej na Cesarskim Uniwersytecie w Tokio, zaczął pisać książki dotyczące szeroko pojętej kultury jego nowej, przybranej ojczyzny. Przyglądał się japońskiej historii, folklorowi, wierzeniom i obyczajom. Jednym z owoców jego pracy był wydany w 1903 roku – a więc na rok przed przedwczesną śmiercią spowodowaną zawałem serca – cykl „opowieści niesamowitych” zatytułowany „Kwaidan” (choć współcześnie częściej używana jest forma „kaidan”). Już sam tytuł sugerował, że są to historie o duchach i siłach nadprzyrodzonych, bardzo zresztą rozpowszechnione w siedemnastowiecznych ludowych podaniach. Mimo że w swojej twórczości pisarskiej Hearn skupiał się na tradycji azjatyckiej, czerpał także z dorobku autorów północnoamerykańskich i europejskich. Wśród jego literackich antenatów można wymienić Edgara Allana Poego, Iwana Turgieniewa, a przede wszystkim – Nikołaja Gogola (vide nieśmiertelny „Wij”).
Hearn alias Koizumi do dziś zajmuje ważne miejsce w historii literatury japońskiej. Kto wie jednak, czy byłby szerzej znany także poza Azją, gdyby nie filmowa adaptacja jego nowel, dokonana przed prawie pięcioma dekadami przez Masakiego Kobayashiego. Reżyser, który zapewnił mu nieśmiertelność, przyszedł na świat na wyspie Hokkaido dwanaście lat po śmierci pisarza. Swój pierwszy film, dramat „Młodość mojego syna”, zrealizował w 1952 roku;
sławę przyniosła mu natomiast monumentalna pacyfistyczna trylogia „Dola człowiecza” „” (1959-1961), w dużej mierze oparta na własnych przeżyciach z czasów drugiej wojny światowej. Europa usłyszała o nim, kiedy jego samurajski dramat „Harakiri” (1962) zdobył Nagrodę Specjalną Jury na festiwalu filmowym w Cannes. Niewiele brakowało, aby zgarnął nawet Złotą Palmę, ale ostatecznie jurorzy zdecydowali się uhonorować „Lamparta” Luchino Viscontiego. Już po realizacji „Kwaidan” wielki sukces odniosła jeszcze jedna samurajska historia Kobayaskiego, w której jedną z głównych ról zagrał legendarny Toshirō Mifune – „Bunt” (1967). Co ciekawe, jego filmy powstawały w wytwórni Toho, tej samej, która – poza obrazami Akiry Kurosawy (między innymi „Rashōmon”, „Siedmiu samurajów” i „Tron we krwi”) – masowo produkowała również dzieła o pustoszących japońskie wyspy monstrualnych potworach („Godzilla”, „Mothra”, „Gorath”, „Atragon” i wiele innych).
Kwaidan” to adaptacja czterech – spośród kilkunastu – opowiadań Lafcadio Hearna. Każda z nich – może poza ostatnią, znacznie krótszą – to w zasadzie osobny średniometrażowy film. Fabularnym spoiwem wszystkich historii jest obecność duchów, które w bardzo istotny sposób wpływają na życie zwykłych śmiertelników. Otwierająca dzieło „Czarnowłosa” to w zasadzie typowa dla literatury okresu romantyzmu historia nieszczęśliwej, niespełnionej miłości, która musiała ustąpić miejsca pragnieniu wygodnego i bogatego życia. Młody samuraj z Kioto (w tej roli Rentarô Mikuni) po upadku domu swego pana popada w nędzę. Nie jest przyzwyczajony do życia w biedzie, dlatego też porzuca swą niezwykle piękną, kochającą i pracowitą żonę (Michiyo Aratama), po czym najmuje się w domu bogatego zarządcy prowincji. Szybko też żeni się z jego córką (Misako Watanabe), co zapewnia mu błyskawiczny awans społeczny i majątek. Jak to jednak często w takich sytuacjach bywa, w ślad za fortuną nie podąża uczucie. Z biegiem czasu samuraj gorzknieje; dopadają go też wyrzuty sumienia za to, jak potraktował pierwszą małżonkę. Kiedy wreszcie dojrzewa do tego, aby naprawić poczynione jej krzywdy, los płata mu okrutnego figla. Bohaterem „Pani Śniegu” jest z kolei młody drwal Minokichi (którego gra ulubiony aktor Kobayashiego Tatsuya Nakadai), codziennie o świcie wyprawiający się ze swoim starym mistrzem Mosaku do lasu po drewno. Pewnego zimowego dnia zaskakuje ich potężna śnieżyca. Nie mogąc przedostać się na drugą stronę rzeki do rodzinnej wioski, mężczyźni postanawiają przeczekać nawałnicę w szałasie przewoźnika. Tam pojawia się tajemnicza kobieta, tytułowa Pani Śniegu, która spragniona ciepłej krwi, wysysa ją ze starego Mosaku. Minokichiemu daruje życie, ale pod warunkiem, że nigdy nikomu nie powie o tym, co widział. Chłopak dotrzymuje słowa, przez lata nie zdradzając się nawet słowem ani ukochanej matce (Yûko Mochizuki), ani żonie Yuki (Keiko Kishi). Jednak tylko do czasu.
Opowieść trzecia, czyli „Hoichi Bez Uszu”, nawiązuje do dramatycznych wydarzeń z XII wieku, kiedy to dwa rywalizujące ze sobą klany, Geiji i Heike, stoczyły w cieśninie Dan-no-ura krwawą bitwę, której celem było zdobycie władzy nad państwem. Heike zostali pokonani, a opiekunka małoletniego cesarza, pani Nii, chcąc oszczędzić chłopcu w przyszłości brzemienia wstydu, z dzieckiem na ręku skoczyła prosto w morskie odmęty. Po latach nieopodal miejsca bitwy wybudowano buddyjską świątynię poświęconą pokonanym. Jednym z jej adeptów jest młody i niedoświadczony Hoichi (w tej roli Katsuo Nakamura), który – choć ślepy – uchodzi za mistrza śpiewu i gry na biwie (instrumencie strunowym przypominającym lutnię). Nikt pięknej niż on nie potrafi przedstawić historii nieszczęsnej batalii. Nic więc dziwnego, na pozór, nie ma w tym, że pewnej nocy, pod nieobecność głównego kapłana (Takashi Shimura), pojawia się w świątyni dumny wojownik (Tetsurô Tanba), podający się za sługę wielkiego pana, który zatrzymał się w pobliskim mieście. Rycerz żąda od Hoichiego, by wraz z nim udał się do niego i szacownemu gronu przedstawił szczegóły bitwy. Niczego nie podejrzewający ślepiec wyraża zgodę, nie przeczuwając nawet, jakie ściągnie tym samym na swoją głowę niebezpieczeństwo. Ostatnia z historii, „W czarce herbaty” – najkrótsza i najbardziej zaskakująca, z przewrotną, autoironiczną puentą – opowiada o panu Kannai (gra go Kan’emon Nakamura), któremu w wypełnionym napojem naczyniu nieustannie odbija się twarz tajemniczego mężczyzny, pana Shikibu (Noboru Nakaya). To jednak dopiero początek niezwykłych i dramatycznych wydarzeń, których Kannai stanie się bohaterem.
Od strony fabularnej sfilmowane przez Kobayashiego opowieści Lafcadio Hearna mogą wydawać się prostymi opowiastkami o duchach, jakich pełno w ludowej tradycji niemal każdego z narodów (w Polsce wystarczyłoby sięgnąć po „Ballady i romanse” Adama Mickiewicza). W przypadku „Kwaidan” najważniejsze jest jednak nie co, ale jak zostały one przedstawione. A forma wprost – urzeka! Reżyser sięgnął przede wszystkim po tradycje siedemnastowiecznego teatru kabuki, z jego aktorską ekspresją i scenograficznym rozmachem. Wspaniałe dekoracje, skrzące się bogactwem barw i przedstawionych symboli (chociażby najbardziej chyba zapadające w pamięć oczy na niebie w „Pani Śniegu” bądź latające ognie w „Hoichim Bez Uszu”), widzom z Europy mogą przywodzić na myśl niemiecki filmowy ekspresjonizm (vide „Gabinet doktora Caligari” Roberta Wienego). Z tą jednak różnicą, że twórcy epoki Republiki Weimarskiej nie mieli do dyspozycji kolorowej taśmy, dlatego też wizje Japończyka zrobią zapewne na współczesnym odbiorcy nieporównywalnie większe wrażenie. Kobayashi nie zrezygnował także z atrybutów typowych dla kina grozy; wszak obecność duchów do czegoś zobowiązuje. W jego opowieściach nie brakuje więc snującej się mgły, starego, zniszczonego domostwa czy też opuszczonego cmentarza. Niech nas to jednak nie zmyli; Japończyk, podobnie jak wcześniej Hearn, korzystając z historycznego kostiumu, opowiada o odwiecznych tęsknotach człowieka – do miłości, majątku, władzy, nieśmiertelności. Jest w tych nowelach typowo ludowa mądrość, aktualna w każdym czasie i pod każdą szerokością i długością geograficzną. „Kwaidan” to piękny, wysmakowany plastycznie film, który stał się inspiracją dla dziesiątek reżyserów z Kraju Kwitnącej Wiśni. Urokowi Kobayashiego nie oparł się nawet twórca serii „Ringu” Hideo Nakata, który – idąc śladem swego mistrza – przed trzema laty nakręcił, nieznany jeszcze w naszym kraju… „Kaidan”. Warto chyba porównać, kto z tej artystycznej konfrontacji wyszedł zwycięsko.
koniec
12 stycznia 2010

Komentarze

12 I 2010   14:18:20

Czuję się zaintrygowany, ale zabrakło mi informacji, czy film po latach nadal (?) straszy, czy już nie za bardzo. :)

12 I 2010   16:37:32

interesujące :)

12 I 2010   18:46:30

Sporo opowiadań Hearna zawiera sceny humorystyczne, Kobayashi z nich zupełnie zrezygnował, ale film nie straszy i chyba nigdy nie miał widza straszyć. Lepiej podchodzić do niego jak do ekranizacji baśni braci Grimm niż klasycznego horroru.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

PRL w kryminale: Człowiek z blizną i milicjant bez munduru
Sebastian Chosiński

26 IV 2024

Szczęsny szybko zaskarbił sobie sympatię czytelników, w efekcie rok po roku Anna Kłodzińska publikowała kolejne powieści, w których rozwiązywał on mniej lub bardziej skomplikowane dochodzenia. W „Srebrzystej śmierci” Białemu Kapitanowi dane jest prowadzić śledztwo w sprawie handlu… białym proszkiem.

więcej »

Studium utraty
Joanna Kapica-Curzytek

25 IV 2024

Powieść czeskiej pisarki „Lata ciszy” to psychologiczny osobisty dramat i zarazem przejmujący portret okresu komunizmu w Czechosłowacji.

więcej »

Szereg niebezpieczeństw i nieprzewidywalnych zdarzeń
Joanna Kapica-Curzytek

21 IV 2024

„Pingwiny cesarskie” jest ciekawym zapisem realizowania naukowej pasji oraz refleksją na temat piękna i różnorodności życia na naszej planecie.

więcej »

Polecamy

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie

Stare wspaniałe światy:

Poetycki dinozaur w fantastycznym getcie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza wojna... czasowa
— Andreas „Zoltar” Boegner

Wszyscy jesteśmy „numerem jeden”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Krótka druga wiosna „romansu naukowego”
— Andreas „Zoltar” Boegner

Jak przewidziałem drugą wojnę światową
— Andreas „Zoltar” Boegner

Cyborg, czyli mózg w maszynie
— Andreas „Zoltar” Boegner

Narodziny superbohatera
— Andreas „Zoltar” Boegner

Pierwsza historia przyszłości
— Andreas „Zoltar” Boegner

Zobacz też

Inne recenzje

Orient Express: (6) Zanim obejrzysz zabójczy film…
— Konrad Wągrowski

Tegoż twórcy

Orient Express: Arcydzieło
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Czas zatrzymuje się dla jazzmanów
— Sebastian Chosiński

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.