EKSTRAKT: | 80% |
---|---|
WASZ EKSTRAKT: | |
Zaloguj, aby ocenić | |
Tytuł | The Prince Of Egypt: Music From The Original Motion Picture Soundtrack |
Data wydania | 1998 |
Wydawca | DreamWorks Records |
Nośnik | CD |
Czas trwania | 76:08 |
Gatunek | filmowa |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Utwory | |
CD1 | |
1) The Prince Of Egypt [When You Believe] – Mariah Carey and Whitney Houston | 05:04 |
2) Deliver Us – Ofra Haza and Eden Riegel | 07:15 |
3) The Reprimand | 04:05 |
4) Following Tzipporah | 01:00 |
5) All I Ever Wanted [with Queen’s Reprise] – Amick Byram and Linda Dee Shayne | 02:51 |
6) Goodbye Brother – Ofra Haza | 05:33 |
7) Through Heaven’s Eyes – Brian Stokes Mitchell | 03:41 |
8) The Burning Bush | 07:17 |
9) Playing With The Big Boys – Steve Martin and Martin Short | 02:52 |
10) Cry – Ofra Haza | 03:50 |
11) Rally | 00:42 |
12) The Plagues – Ralph Fiennes and Amick Byram | 02:40 |
13) Death Of The First Born | 01:07 |
14) When You Believe – Michelle Pfeiffer and Sally Dworsky | 04:55 |
15) Red Sea | 05:14 |
16) Through Heaven’s Eyes – K-Ci & JoJo | 05:05 |
17) River Lullaby – Amy Grant | 03:57 |
18) Humanity | 04:32 |
19) I Will Get There [A Cappella] – Boyz II Men | 04:20 |
Płytoteka kinomana: Duże oczekiwania„Książę Egiptu”, prestiżowa superprodukcja wytwórni DreamWorks SKG, miał stać się – wedle założeń analityków Hollywoodu i speców od reklamy – wydarzeniem artystycznym i kulturalnym, przynosząc jego twórcom nie tylko wielkie zyski, ale i deszcz Oscarów, w tym pierwszą w dziejach kina statuetkę Akademii dla najlepszego obrazu roku przyznaną pełnometrażowemu filmowi animowanemu.
Adam KrompiewskiPłytoteka kinomana: Duże oczekiwania„Książę Egiptu”, prestiżowa superprodukcja wytwórni DreamWorks SKG, miał stać się – wedle założeń analityków Hollywoodu i speców od reklamy – wydarzeniem artystycznym i kulturalnym, przynosząc jego twórcom nie tylko wielkie zyski, ale i deszcz Oscarów, w tym pierwszą w dziejach kina statuetkę Akademii dla najlepszego obrazu roku przyznaną pełnometrażowemu filmowi animowanemu. ‹The Prince Of Egypt: Music From The Original Motion Picture Soundtrack›
Wyszukaj / Kup Takie zapewne były też oczekiwania Jeffreya Katzenberga, wpływowego producenta związanego wcześniej z Disneyem, który w 1995 roku wraz z dwoma innymi potentatami przemysłu filmowego: Davidem Geffenem i Stevenem Spielbergiem, założył nowe imperium multimedialne i w ramach studia jako znawca przedmiotu wziął na siebie odpowiedzialność właśnie za animację. Marzenia te ziściły się jednak tylko w części. Co prawda imponujący budżet sześćdziesięciu milionów dolarów zwrócił się wielokrotnie, ale poza tym nie zrealizowano praktycznie żadnego spośród ofensywnych planów wytwórni. Przede wszystkim nie udało się zmieść disneyowskiego konkurenta (reprezentowanego w 1998 roku przez klasycznie animowaną adaptację chińskiej legendy „Mulan” oraz komputerowe „Dawno temu w trawie” od Pixara), co mogłoby zmienić sytuację na rynku amerykańskiego filmu animowanego i zachwiać potęgą spod znaku Myszki Miki. Mimo całkiem pozytywnych recenzji „Książę” nie stał się również wielkim faworytem krytyki, zaskoczonej chyba ambicją przedsięwzięcia i dość niezwykłą dla tego typu produkcji biblijną tematyką. Jednocześnie podkreślano nazbyt tradycyjny, nieodbiegający zasadniczo od poziomu konkurencji sposób realizacji. Ostatecznie więc nie było dla nikogo zaskoczeniem, gdy podczas ogłaszania oscarowych nominacji tytuł ten wyróżniono jedynie dwukrotnie. I to w tradycyjnie już zarezerwowanych dla animowanego kina familijnego kategoriach muzycznych. Autorem oryginalnej muzyki, a także piosenek (których zresztą w samym filmie nie ma zbyt wiele) został Stephen Schwartz. Ów twórca musicali, tekściarz i aranżer przez lata związany ze scenami Nowego Jorku (przede wszystkim Broadwayu), w świecie filmu zdobył rozgłos dzięki współpracy z wieloletnim czołowym kompozytorem największych produkcji Disneya – Alanem Menkenem. Razem stworzyli muzyczną oprawę takich przebojów, jak „Pocahontas” i „Dzwonnik z Notre Dame”, przy czym za ścieżkę dźwiękową tego pierwszego i piosenkę „Colors Of The Wind” zdobyli najważniejsze nagrody muzyczno-filmowe branży, w tym Oscary i Grammy. Gwarantując sukces komercyjny i zacięcie artystyczne, Schwartz był więc idealnym kandydatem do pracy przy tak odważnym projekcie jak rysunkowy musical opowiadający biblijne dzieje Mojżesza. I rzeczywiście z powierzonego zadania wywiązał się znakomicie, czego dowodem niechaj będzie choćby tylko światowy sukces piosenki tytułowej, szerzej znanej pod tytułem „When You Believe”. Utwór ten pojawia się na płycie w dwóch wersjach: popowo-soulowej, wygładzonej dla potrzeb przemysłu muzycznego oraz musicalowej, pochodzącej prosto ze ścieżki dźwiękowej obrazu. Tę pierwszą – która stała się hitem list przebojów i przyniosła Schwartzowi trzeciego w jego karierze Oscara – perfekcyjnie wykonują divy współczesnej muzyki rozrywkowej: Mariah Carey i Whitney Houston. Druga zaś to subtelny duet Miriam, siostry Mojżesza (w kreacji Sally Dworsky) i jego żony Sefory (której partię – ku zaskoczeniu i uciesze rzesz kinomanów – ślicznym i delikatnym głosem wykonuje sama Michelle Pfeiffer). Optymistyczny tekst („There can be miracles/When you believe”), efektowne wsparcie instrumentalne i kapitalny finał w postaci radosnego hymnu, wykonywanego po hebrajsku przez dzieci („A-shi-ra la-do-nai ki ga-oh ga-ah/(…)A-shi-ra, a-shi-ra, a-shi-ra…”), czynią z tego numeru prawdziwą musicalową perełkę. To jeden z ładniejszych utworów tego rodzaju w dziejach kina: melodyjnie nowoczesny, ale i sięgający ku tradycji religijnej, a przy tym wyważony, w treści uniwersalny i nieepatujący tandetną pobożnością. Jednak Katzenberg pragnął czegoś więcej niż tylko lekkiego, melodyjnego i wpadającego w ucho soundtracku z piosenkami. W nawiązaniu do klasyki gatunku, np. „Dziesięciorga przykazań” z epickimi kompozycjami Elmera Bernsteina, na ścieżce i tego obrazu musiały się pojawić monumentalne partie symfoniczne z ogromnym chórem, dramatycznie puentujące te przełomowe dla historii tak wielu religii wydarzenia. Naprzeciw takiemu wyzwaniu wyszedł niemiecki kompozytor Hans Zimmer. Ten osiadły w Hollywood twórca dokonał w latach 90-tych małej rewolucji, propagując na szeroką skalę tworzenie muzyki filmowej przy pomocy zaawansowanej techniki komputerowej (z automatu, jak się to potocznie dziś określa), cyfrowych syntezatorów i elektroniki zintegrowanej z klasycznym brzmieniem orkiestrowym. Metoda ta – chociaż dość powszechnie przez melomanów krytykowana jako zabijanie duszy dzieła w procesie twórczym – przyniosła Zimmerowi sporą popularność, owocując zresztą od czasu do czasu nawet ciekawymi efektami, szczególnie gdy do głosu dochodzi inny znak firmowy kompozytora: rytmy etniczne. Jak choćby w przypadku jego muzyki do „Króla Lwa” (za którą dostał Oscara) czy „Gladiatora” Ridleya Scotta. Typowe cechy stylu Zimmera odsłania na prezentowanej płycie już pierwsza jego kompozycja czyli hymn „Deliver Us”, funkcjonujący tu w charakterze swoistej uwertury. Rozpoczyna go, wykonywany na trąbce, melancholijny motyw kołysanki, naraz gwałtownie przechodzący w krzyk egipskich nadzorców („Mud… Sand… Water… Straw… Faster!”). Modlitewny lament niewolników, upozowany jako dramatyczny prolog musicalowy, w warstwie muzycznej ilustruje prawdziwa orkiestralno-chóralna gigantomania. Na szczęście została ona mądrze zrównoważona powracającym raz po raz tematem kołysanki („Hush now, my baby/Be still, love, don’t cry”), śpiewanym w przepięknie zniuansowany sposób przez cenioną wokalistkę z Izraela – Ofrę Hazę. Wykonuje ona przejmującą arię Jokebed, matki Mojżesza, która zmuszona jest puścić z biegiem Nilu swego nowonarodzonego syna w małej papirusowej skrzyneczce, by ocalić go przed straszliwym rozkazem faraona nakazującym zabijać wszystkie hebrajskie dzieci płci męskiej. W tym momencie wkracza rozpędzona orkiestra z wyeksponowaną sekcją smyczkową, ukazując słuchaczowi niebezpieczeństwa dzikiej rzeki, zaś w finale (gdy córka faraona wyławia niemowlę i przyjmuje jako swoje) wyrażając trwożliwą nadzieję. Dwa następne utwory, towarzyszące dorosłemu już Mojżeszowi (gdy ten opuszcza pałac książęcy i nagle styka się z nieznaną sobie kulturą Izraelitów) wypełnione są niezwykle melodyjnymi dźwiękami Bliskiego Wschodu, okraszonymi porcją nowoczesnej elektroniki. Płynnie następuje kolejny numer musicalowy: pełen ekspresji duet „All I Ever Wanted” z potoczystym fortepianem i charakterystycznym dla Zimmera efektem poruszającej się ściany dźwięku w tle. Mroczne i poruszające „Goodbye Brother” (z dynamicznym motywem, nasuwającym na myśl wcześniejszą pracę kompozytora przy filmach akcji, takich jak „Twierdza” czy „Peacemaker”) oraz konwencjonalna, choć metafizyczna piosenka Jetry (z Brianem Stokes Mitchellem w roli teścia Mojżesza) stanowią tylko wstęp do tematu płonącego krzewu czyli samego Boga. Ta monumentalna kompozycja, niesiona miękkim śpiewem angielskiego chóru chłopięcego, porywa słuchacza w niezwykle nastrojową kosmologiczną podróż między ziemią a niebem. Symbolizująca świat ludzi melodia ludowa nieśmiało splata się z pełnym uniesienia, anielskim i uduchowionym brzmieniem elektronicznej orkiestry. Efekt doprawdy ciekawy, udanie wyrażający złożoność i delikatność sceny, którą należało tu muzycznie zilustrować. A nim emocje opadną pojawia się „Playing With The Big Boys” – opis pierwszej konfrontacji bożego wysłannika z potęgą Egiptu. O ile sam numer (wykonywany przez popularnych amerykańskich komików, Steve’a Martina i Martina Shorta) wydaje się zanadto humorystyczny w zestawieniu z poważną treścią filmu, to na szczególną uwagę zasługuje jego klimatyczny wstęp. Podważający ideę monoteizmu kapłani próbują bowiem udowodnić wyższość swej religii i przerazić Mojżesza mocą prastarych bóstw, których imiona przywołują niczym złowróżbne zaklęcia („By the power of Ra… Mut… Nut… Khnum… Ptah…”). Nadchodzi wreszcie czas ostatecznej konfrontacji ludu Izraela z faraonem, po którym nic już nie będzie takie jak dawniej. Nastrój na płycie gwałtownie się zagęszcza, czego ukoronowaniem jest niesamowity duet Mojżesza i władcy Egiptu, do niedawna miłujących się przyrodnich braci, których na zawsze rozdzieliło przeznaczenie. Porywającą pieśń prowadzą wyraziste głosy Ralpha Fiennesa (który nie po raz pierwszy udowadnia jak niezwykle wszechstronnym jest aktorem) jako okrutnego króla i Amicka Byrama w roli księcia rozdartego między przywiązaniem do starej ojczyzny a wezwaniem starotestamentowego Boga, zsyłającego na egipską ziemię przerażające plagi. Smutna wiolonczela zapowiada noc paschalną, gdy Pan pozabijał wszystko pierworodne Egiptu, z synem faraona na czele. Naród wybrany może wreszcie opuścić kraj niewoli i podjąć swój Exodus. Ponownie rozbrzmiewa więc boski temat, którego szlachetny patos zostaje jednak zakłócony zaprogramowanym orkiestrowym chaosem, ilustrującym nagłą szarżę egipskich rydwanów na uchodźców. W majestatycznym finale tryumfuje jednak boża potęga, gdy przed Hebrajczykami rozstępuje się Morze Czerwone, zaś dynamiczny wątek pościgu musi ustąpić miejsca natchnionym tonom dziękczynnego hymnu. Całość albumu zamyka kilka, nienajwyższych lotów piosenek, będących z reguły uproszczonymi wersjami wcześniej słyszanych songów Schwartza i Zimmera. Nazbyt dowolnie albo mechanicznie traktują one bogactwo oryginału, przez co obniżają niestety wartość płyty, częściowo zacierając jej filmowy charakter. Słuchacz zostaje bowiem wyrwany z przestrzeni wszechoogarniającej muzyki ilustracyjnej i gwałtownie przeniesiony do plastikowego świata masowej produkcji z pogranicza popu, soulu i tzw. muzyki chrześcijańskiej. Nie pomaga nawet plejada gwiazd filmu i estrady zebrana razem, by zaśpiewać w finale albumu utwór „Humanity”, który nie mógł i nigdy nie stał się prawdziwym przebojem, będąc tylko banalną kalką dziesiątek wcześniejszych nagrań tego typu. W sumie jednak soundtrack do „Księcia Egiptu” tworzy interesującą mieszankę, której nadmierny eklektyzm przy odrobinie dobrej woli może być potraktowany wręcz jako zaleta. W końcu dzięki temu każdy znajdzie tu coś dla siebie: tak miłośnicy musicali, jak i epickiej filmowej muzyki symfonicznej, a nawet bywalcy dyskotek. Przy czym proporcje zostały zachowane na tyle, by muzyka łatwa, lekka i przyjemna nie zdominowała ciekawszej artystycznie instrumentalno-chóralnej części płyty. Warto posłuchać, jako efektownej ilustracji „Księgi Wyjścia” i nie tylko. Sam miód: „All I Ever Wanted (with Queen’s Reprise)” – Amick Byram and Linda Dee Shayne, „The Burning Bush”, „The Plagues” – Ralph Fiennes and Amick Byram, „When You Believe” – Michelle Pfeiffer and Sally Dworsky 1 kwietnia 2003 |
W połowie lat 70. zespół Can zmienił wydawcę. Amerykanów z United Artists zastąpili Brytyjczycy z Virgin. Pierwszym albumem, jaki ujrzał światło dzienne z nowym logo na okładce, był „Landed” – najsłabszy z wszystkich dotychczasowych w dorobku formacji z Kolonii.
więcej »Muzyczna archeologia? Jak najbardziej. Ale w pełni uzasadniona. W myśl Horacjańskiej sentencji: „Nie wszystek umrę” chcemy w naszym cyklu przypominać Wam godne ocalenia płyty sprzed lat. Albumy, które dawno już pokrył kurz, a ich autorów pamięć ludzka nierzadko wymazała ze swoich zasobów. Dzisiaj album z „trzecionurtowymi” kompozycjami Pavla Blatnego w wykonaniu Orkiestry Gustava Broma.
więcej »Pierwsza nagrana po rozstaniu z wokalistą Damo Suzukim płyta Can była dla zespołu próbą tego, na co go stać. Co z tej próby wyszło? Cóż, „Soon Over Babaluma” nie jest może arcydziełem krautrocka, ale muzycy, którzy w składzie pozostali, czyli Michael Karoli, Irmin Schmidt, Holger Czukay i Jaki Liebezeit, na pewno nie musieli wstydzić się jej.
więcej »Murray Head – Judasz nocą w Bangkoku
— Wojciech Gołąbowski
Ryan Paris – słodkie życie
— Wojciech Gołąbowski
Gazebo – lubię Szopena
— Wojciech Gołąbowski
Crowded House – hejnał hejnałem, ale pogodę zabierz ze sobą
— Wojciech Gołąbowski
Pepsi & Shirlie – ból serca
— Wojciech Gołąbowski
Chesney Hawkes – jeden jedyny
— Wojciech Gołąbowski
Nik Kershaw – czyż nie byłoby dobrze (wskoczyć w twoje buty)?
— Wojciech Gołąbowski
Howard Jones – czym właściwie jest miłość?
— Wojciech Gołąbowski
The La’s – ona znowu idzie
— Wojciech Gołąbowski
T’Pau – marzenia jak porcelana w dłoniach
— Wojciech Gołąbowski
Druga młodość
— Adam Krompiewski
Przyspieszony kurs amerykańskiej muzyki rozrywkowej
— Adam Krompiewski
W normie
— Michał Chaciński
Dźwięki z wysokiej wieży
— Michał Chaciński
Dawno miniony świat
— Adam Krompiewski
Oszczędnie do znudzenia
— Michał Chaciński
He’ll save ev’ry one of us
— Adam Krompiewski
Wydarzenie bez precedensu
— Adam Krompiewski
Jedno z większych zaskoczeń
— Adam Krompiewski
Patrz na życie z humorem
— Adam Krompiewski
Życie, śmierć i biologiczny hazard
— Adam Krompiewski
Jackie Chan Adventures
— Adam Krompiewski
Colin McRae Rally 2005
— Adam Krompiewski
Xbox ssie
— Adam Krompiewski
Nowa PlayStation 2
— Adam Krompiewski
Star Wars: Battlefront
— Adam Krompiewski
Wanda and the Colossus
— Adam Krompiewski
IndyCar Series 2005
— Adam Krompiewski
MTV Music Generator 3
— Adam Krompiewski
Radiata Stories
— Adam Krompiewski